Patenty
Patenty
no asio! to teraz Cię "zastrzelę":
instruktorka: a gdzie masz bat?
ja: nie jeżdżę z palcetem
instr: jak to???co to ma znaczyć? a jak koń nie chce Cię słuchać to co zrobisz???
(...)
instr: a ostróg nie używasz?
ja: :evil: :roll: hock: [nadmienię iż jestem początkująca i nawet kłusować nie potrafię dobrze..]
ciężko znaleźć dobrego instruktora najgorsze, że mam mętlik w głowie- nic nie wiem,ale czuję że pewne rzeczy nie tak powinny wyglądać, a nie umie ich w żaden logiczny sposób wytłumaczyć...
ok, zaczynam trybić co to jazda na kontakcie, zebranie i zganaszownie. ale mam pytanie do tego ostatniego: po co to robimy? czy koń wtedy lepiej się czuje? dla jego zdrowia to lepsze? to leży w jego naturze? czy to nasze widzi-mi-się?
Kucyku, ja o tym ganaszowaniu :-) Wedle mojej wiedzy oczywiście
Ganaszowanie to jest taki mmm "efekt uboczny". Gdy zad zaczyna dźwigać więcej ciężaru konia, zadnie nogi podchodzą bardziej pod kłodę a grzbiet zaczyna elastycznie pracować i uwypuklać sie to wtedy jakby samoczynnie zmienia się też ustawienie szyi konia, jeździec czuje, jak mu koń sam przychodzi do ręki. Zobacz w wątku o zebraniu, w ostatnich postach, w jakiej pozycji jest głowa Cejlona.
Są osoby, które uważają, że jak zganaszują konia to wtedy wpłyną na pozycję zadu. Ale zrób sobie sama takie małe ćwiczenie. To nie jest oczywiście idealna analogia ale pomaga zrozumieć. Stań sobie na czworaka, obniż bioderka i zrób koci grzbiet. Zobacz, co się samo dzieje z Twoją szyją i głową. A teraz znowu stań w tej samej pozycji wyjściowej i przyciągnij brodę do mostka - wpłynęło to jakoś na resztę Twojego ciała? (u mnie to powoduje koszmrny ból kręgosłupa, zwłaszcza rano, taki przeszywający prąd brr). Czy sprawiło to, że plecy Ci się same wyłuczyły a biodra się podwinęły?
Można potraktować zganaszowanie jako EFEKT zebrania ale nie narzędzie do jego osiągnięcia. Ponieważ jest to efektowny efekt, wielu by chciało się nim pochwalić szybko i ganaszują te swoje koniki.
:mrgreen: super! teraz już kumam!!!bardzo obrazowe tłumaczenie dzięki bardzo!
Niestety z teorii b trudno nauczyć się jeździć konno.
Warto wybrać się na początkowe solidne szkolenie do dobrego instruktora np na tydzień (najpierw znaleźć kogoś poleconego w swojej okolicy).
Po takim "turnusie" wszystko będzie o wiele jaśniejsze i samodzielnie łatwiej będzie wiedzę przyswajać.
Początkowe szkolenie to jest fundament - musi być solidny!
Powodzenia!
Rozbrykana , na kursie pokazywano nam film o dzikikm stadzie koni.Do dziś go pamiętam, bo był on bardzo ważny. Chodziło głównie o ogiera przewodnika (w dzikim stadzie jest przewodnikiem klacz- ona decyduje gdzie stado idzie, gdzie się zatrzymuje na popas itd, a ogier czolowy- to ten najsilniejszy, najwspanialszy :wink: -geny), który prezentował swoje wdzięki przed klaczami. Wykonał coś w rodzaju przejazdu Grand Prix w ujeżdżeniu, z własnej woli utrzymując postawę taką, jaka marzy się każdemu dosiadającego konia. I o to chodzi, żeby wierzchowcowi przeszkadzać mniej niż mucha. To bardzo trudne.
Co do ostróg: Boso, ale w ostrogach... :mrgreen: Poszukaj dobrego instr, jak napisała Berk. Nie będzie to łatwe, ale rzeczywiście kilkla dni i naświetli sprawę, a potem nie wracaj do pani nadużywającej bata i ostróg. Nie tędy droga. Ps. Edytowane i poprawione.
Malutka errata:
"napisała", bowiem BERK (nie Brek) to Berenika.
Sorki za wtręt. :wink:
Dobre i mocne.
Szczególnie pointa wierszyka hje hje hje...
Wracając do tematu.
Bardzo często na bryczce pada pytanie (szczególnie od dzieci): czy bat jest do bicia konia?
Staram się wówczas tłumaczyć, że jest on jedynie na postrach, a dobry woźnica praktycznie nie dotyka nim konia, nie mówiąc o biciu.
To samo dotyczy palcata, choć tu jestem zwolennikiem jego użycia, jako wzmocnienia działania łydki. Szczególnie na etapie szkolenia - później wystarcza sama jego magiczna obecność w ręku jeźdźca.
Poza tym to bardzo cenny przyrząd do mordowania bąków! :lol:
Co się tyczy bata to też jestem zwolennikiem mienia, ale użycia gdy zaistnieje konieczność. A muchy w tym roku mnie wytrenowały i za rok startuję w konkurencji komarów.;-).
zgadzam sie z Wami. problem polega na tym ze jesli poczatkujacy nie potrafi skrecic to ON nie potrafi a nie ze kon nie chce;p choc sa konie "sprytne" i jak czuja niedoswiadczonego jezdzca to maja go gdzies;p ale to dotyczy rekreacyjnych koni, kon majacy jednego jezdzca lub doswiadczonych jezdzcow po prostu glupieje i uzycie bata mija sie z celem (bo to ja robie blad a on tylko mi wskazuje ze robie zle). to jest minus jazdy na rekreacyjnych koniach;/ poza tym te konie zaczynaja reagowac na tzw"byle co" czym najczesciej sa wodze niestety (bo latwiej nimi kierowac niz prawidlowym dosiadem). obecnie jezdze na prywatnym koniku i widze jaka jest roznica- tylko moja maly blad a kon juz nie reaguje jak sobie tego zycze..konie rekreacyjne chodza "byle jak"- jedne reaguje na to inny na co innego.
Kucyku - serdecznie Ci gratuluję podejścia do koni, to po pierwsze, po wtóre zaś niezwykłej intuicji i przenikliwości, pomimo zielonego listka
Chciałbym mieć takich uczniów...
och jaki mam piękny zielony listek! :lol: cha cha
Cieszę się, że mimo mojego braku wiedzy "coś tam" czuję lub przynajmniej moja intuicja naprowadza mnie na dobre wnioski :mrgreen: to bardzo motywujące 8)
życzeniu na wniosek Trenera Mickunasa uczyniłem zadość - każdy, kto chce się "oflagować" jako początkujący może otrzymać taką rangę, jeśli, Kucyku Rozbrykany znudzisz się, albo już będziesz mniej "początkujący" - daj znać - wyłączę listka, poza tym chyba możesz oprócz listka mieć zwykły avatar, pozdrawiam Cezary
padło pytanie skąd u koni tak różne ustawienie szyji....np na luźnych wodzach.
ja uważam, że jest to najczęsciej wynik budowy samej szyji i jej podstawy.
Ostatnio obserwuję panią, która mając konia o dośc nisko osadzonej szyji stara się go jeździć w wysokim ustawieniu, podnieść go maksymalnie go góry...pierwsze sekundy sa w miarę fajne, koń się stara ,ale tak jakby nie jest w stanie przyjąć tego ustawienia na dłużej i zaczyna się wieszać i usztywniać, owa pani bardzo sie denerwuje i na siłę podciąga konia do góry... gdy tylko odpuści delikatnie rękę ,koń staje się bardzo przepuszczalny i luźniutki... niestety ona chyba tego nie zauważa, mówi,że koń jest złośliwy i twardy w pysku, a ja sądzę ,ze jest u po prostu niewygodnie i nie jest w stanie przyjąć takiego ustawienia, jakiego ona od niego oczekuje.
hmm. całkiem możliwe to co mówisz o tym ustawieniu szyi.. a może jednak wynika to np. z bólu kręgosłupa- chodzi mi o zadzieranie szyi bardzo wysoko, lub wieszanie jej między kopytami(lub uciekanie przed wędzidłem?). nie wiem po co konia chce usztywnić siłą (zganaszować?). ja jakoś nie mam takich złych(?) ambicji/nawyków- denerwuje mnie jak koń ma za wysoko głowę, wydaje mi się,że zwierze nie jest rozluźnione wtedy.. jednym słowem biedny koń.
A ja niedawno korzystalam z czarnej wodzy na jednym koniu.
Dostalam na poczatku lipca do jazdy 4 latka(Irish draught), fajny kon, ale byl lany przez poprzedniego wlasciciela i w stresowych sytuacjach reaguje bardzo wybuchowo. Jezdzilam go prawie codziennie plus pracowalam z ziemi i bylo wszystko dobrze, chodzil rozluzniony w rytmie w 3 chodach(galopow robilam malo, glownie na prostej na plazy, szedl zawsze bardzo zrownowazony jak na 4 latka). Nie bardzo jednak lubi wchodzic do wody, a mamy takie jedno miejsce ze by dojechac do plazy czy fajniejszych terenow trzeba przekroczyc bardzo mokre, bagniste miejsce. I pare razy probowal sie wspinac i to ostro do gory, jak nie chcial przejsc tamtedy. Poniewaz balam sie ze sie ze mna przewali, a nie chcialam z nim walczyc, bo wpadal w panike w tej sytuacji, zalozylam raz czarna zapieta miedzy nogi - wystarczylo zadzialam 2 razy i kon przestawal panikowac i poszedl tam gdzie chcialam. Potem zawsze mialam czarna na nim, ale jej nie uzywalam, poza jednym czy dwoma dniami w tym samym miejscu. Mialam ja po prostu na wszelki wypadek.
Raz jej nie wzielam, bo uznalam ze problem jest juz rozwiazany i kon chodzi super - no i akurat tego dnia znowu zaczal tam wariowac i w momencie gdy stwierdzilam ze zsiade i go przeprowadze przez wode wspial sie i przewalil ze mna. Teraz nie bede mogla wsiasc na konia przez kilka miesiecy.
Moje przemylenia w zwiazku z ta sytuacja sa takie - z jednej strony zaluje ze przestalam brac czarna wodze na tego konia tak szybko, bo uniknela bym prawdopodobnie wypadku. Z drugiej strony czarna nie rozwiazywala problemu - hamowala jego zachowanie, ale jezdzenie z nia, pomimo ze skuteczne na ten moment nie sprawilo ze kon przestal sie wspinac w stresujacych sytuacjach gdy czarna sie sciagnie. jakby na to nie patrzec zakladanie czarnej na tego konia bylo rozwiazaniem silowe. Lepsze niz lanie konia, silowanie sie z nim itp - ale jednak...