Hipologia Kategoria Konie chcą nas rozumieć Ślepy koń , jak sprawić by widział moimi oczyma ...

Ślepy koń , jak sprawić by widział moimi oczyma ...

Ślepy koń , jak sprawić by widział moimi oczyma ...

Strony (8): 1 2 3 4 5 8 Dalej  
06-18-2010, 07:36 AM #1
Witam wszystkich forumowiczy!
Postanowaiłam załozyć taki temat poniewaz wielu z nas ma problemy z końmi właśnie przez brak pracy nad samym sobą...Czasami problemy te wynikaja takze z braku wiedzy na temat końskiej psychiki, na temat zachowań koni na wolności..Chciałabym abyśmy w tym temacie opisywali problemy , nie tylko z końmi ale i samym sobą, oraz ich rozwiązania lub porady jak to razem rozwiązać.
To może zacznę:
- jestem właścicielka niedowidzącej klaczy . Niedowidzi na tyle że można nazwac ja ślepym koniem . Kaśka oślepła jakiis rok temu. Ten okres dla mnie był bardzo nerwowy . Klacz jest z natury koniem może nie nerwowym ale bardzo szybko reaguje na bodzce. Jest odwazna , i pomimo swojej wagi(klacz pogrubiana) jej czas reakcji nie odbiega od reakcji folblutów i arabówSmile Właśnie ze względu na to , kiedy straciła główny zmysł stała się wrecz nie obliczalna. Taranowała wszystko na swojej drodze- ogrodzenia, sciany , pastuchy. Nie miałam pojęcia dlaczego tak się dzieje. Kiedy szukałam pomocy P.Monika Damec odesłała mnie do P. Andrzeja Makacewicza. Akurat miał kursy w wielkopolsce. Udałam się tam jako słuchacz...Miałam nieco sceptyczne podejście do tego ponieważ nie wyobrazałam sobie pracy ze ślepym koniem w naturalu... Jednak szybko zmieniłam zdanie i zrozumiałam że Kaska była tego nauczona przeze mnie , a raczej nie była tego oduczonaSmile
już wyjaśniam dlaczego. Konie niegdys zyjące istoty na wolności musiały być bardzo sprytne aby uciec skutecznie od drapieżników. Natura wykrztałaciła w nich system ,,obrony koniecznej ,,tzn kiedy drapeznik łapie ofiarę (konia) ofiara napiera na niego swoim ciężarem , poniewaz to dawało nadzieje na przetrwanie. Jak wiadomo rany szarpane goją sie bardzo trudno, koń nie miałby szans na przezycie... system ten nazywa sie Opposition Reflex. Kazdy koń go posiada , sztuka jest odzwyczaić konia aby nie napierał kiedy ja naciskam ( lub ściana czy ogodzenie, pamietajcie ze mój kon nie widzi więc wszystko jest dla niego drapiezne).
Tak więc po kursie musiałam mieć chwile na przetrawienie tego , jednak postanowiłam spróbować. Kaska kiedy jeszcze widziała strasznie ciągnęła do przodu . Kochałam ja ale jazda na niej była udręką dla mnie tak więc stała sie koniem do kochania i od 2 lat nic nie robiła .Chodziliśmy na spacery co itak było nie przyjemne.Zaczęłam prace w naturalu , czyli pracę z ziemi.System odczulający zadziałał na Kasię w tydzień . Uwierzcie mi ze gdy wpadała na coś to napierała jak tylko mogła, przy tym wpadała w panikę , a co za tym szło samookaleczenia i moje połamane żebra...Po tygodniu pracy z ziemi Kaśka do dziś nie zrywa taśm. Kiedy wpada na taśme zatrzymuje sie i cofa , nawet kiedy zerwie pastuch przypadkiem to nie wpada w panikę. Zrozumiałam wiele rzeczy dzieki temu kursowi .Przedewszystkim o kontroli samej siebieSmile
Nie myślcie sobie ze jestem fanatyczka naturalu.... broń boże Smile ja tylko staram się łączyć klasyke z cwiczeniami a naturalu co bardzo pomaga . Bardzo mało jeszcze wiem , ale cały czas się uczę , szukam rozwiązań. Dzisiejsze autorytety dają nam takie pole do popisu w pracy ze swoimi końmi ,trzeba tylko umieć szukać tych rozwiązan....
Ale sie rozpisałam...Smile
Myślę ze jesli bedziecie dzielić sie swoimi ego typu problemami w tym temacie bedziemy mieli fajną dyskusje.

<t></t>
Magdalena Jankowska
06-18-2010, 07:36 AM #1

Witam wszystkich forumowiczy!
Postanowaiłam załozyć taki temat poniewaz wielu z nas ma problemy z końmi właśnie przez brak pracy nad samym sobą...Czasami problemy te wynikaja takze z braku wiedzy na temat końskiej psychiki, na temat zachowań koni na wolności..Chciałabym abyśmy w tym temacie opisywali problemy , nie tylko z końmi ale i samym sobą, oraz ich rozwiązania lub porady jak to razem rozwiązać.
To może zacznę:
- jestem właścicielka niedowidzącej klaczy . Niedowidzi na tyle że można nazwac ja ślepym koniem . Kaśka oślepła jakiis rok temu. Ten okres dla mnie był bardzo nerwowy . Klacz jest z natury koniem może nie nerwowym ale bardzo szybko reaguje na bodzce. Jest odwazna , i pomimo swojej wagi(klacz pogrubiana) jej czas reakcji nie odbiega od reakcji folblutów i arabówSmile Właśnie ze względu na to , kiedy straciła główny zmysł stała się wrecz nie obliczalna. Taranowała wszystko na swojej drodze- ogrodzenia, sciany , pastuchy. Nie miałam pojęcia dlaczego tak się dzieje. Kiedy szukałam pomocy P.Monika Damec odesłała mnie do P. Andrzeja Makacewicza. Akurat miał kursy w wielkopolsce. Udałam się tam jako słuchacz...Miałam nieco sceptyczne podejście do tego ponieważ nie wyobrazałam sobie pracy ze ślepym koniem w naturalu... Jednak szybko zmieniłam zdanie i zrozumiałam że Kaska była tego nauczona przeze mnie , a raczej nie była tego oduczonaSmile
już wyjaśniam dlaczego. Konie niegdys zyjące istoty na wolności musiały być bardzo sprytne aby uciec skutecznie od drapieżników. Natura wykrztałaciła w nich system ,,obrony koniecznej ,,tzn kiedy drapeznik łapie ofiarę (konia) ofiara napiera na niego swoim ciężarem , poniewaz to dawało nadzieje na przetrwanie. Jak wiadomo rany szarpane goją sie bardzo trudno, koń nie miałby szans na przezycie... system ten nazywa sie Opposition Reflex. Kazdy koń go posiada , sztuka jest odzwyczaić konia aby nie napierał kiedy ja naciskam ( lub ściana czy ogodzenie, pamietajcie ze mój kon nie widzi więc wszystko jest dla niego drapiezne).
Tak więc po kursie musiałam mieć chwile na przetrawienie tego , jednak postanowiłam spróbować. Kaska kiedy jeszcze widziała strasznie ciągnęła do przodu . Kochałam ja ale jazda na niej była udręką dla mnie tak więc stała sie koniem do kochania i od 2 lat nic nie robiła .Chodziliśmy na spacery co itak było nie przyjemne.Zaczęłam prace w naturalu , czyli pracę z ziemi.System odczulający zadziałał na Kasię w tydzień . Uwierzcie mi ze gdy wpadała na coś to napierała jak tylko mogła, przy tym wpadała w panikę , a co za tym szło samookaleczenia i moje połamane żebra...Po tygodniu pracy z ziemi Kaśka do dziś nie zrywa taśm. Kiedy wpada na taśme zatrzymuje sie i cofa , nawet kiedy zerwie pastuch przypadkiem to nie wpada w panikę. Zrozumiałam wiele rzeczy dzieki temu kursowi .Przedewszystkim o kontroli samej siebieSmile
Nie myślcie sobie ze jestem fanatyczka naturalu.... broń boże Smile ja tylko staram się łączyć klasyke z cwiczeniami a naturalu co bardzo pomaga . Bardzo mało jeszcze wiem , ale cały czas się uczę , szukam rozwiązań. Dzisiejsze autorytety dają nam takie pole do popisu w pracy ze swoimi końmi ,trzeba tylko umieć szukać tych rozwiązan....
Ale sie rozpisałam...Smile
Myślę ze jesli bedziecie dzielić sie swoimi ego typu problemami w tym temacie bedziemy mieli fajną dyskusje.


<t></t>

Krystyna Kukawska

Senior Member

514
06-18-2010, 08:10 AM #2
Bardzo fajnie tu na napisałaś o przypadku niewidomego konia. Czuję jednak pewien niedosyt. Nie napisałaś bowiem, na czym polegała ta Twoja praca, która po tygodniu dała efekty. :wink:

<r><COLOR color="#008000"><s></s><URL url="http://www.pogotowiedlazwierzat.pl">www.pogotowiedlazwierzat.pl</URL><e></e></COLOR></r>
Krystyna Kukawska
06-18-2010, 08:10 AM #2

Bardzo fajnie tu na napisałaś o przypadku niewidomego konia. Czuję jednak pewien niedosyt. Nie napisałaś bowiem, na czym polegała ta Twoja praca, która po tygodniu dała efekty. :wink:


<r><COLOR color="#008000"><s></s><URL url="http://www.pogotowiedlazwierzat.pl">www.pogotowiedlazwierzat.pl</URL><e></e></COLOR></r>

Lutejaxx

Administrator

2,782
06-18-2010, 08:11 AM #3
mam nadzieje, ze Andrzej się na mnie nie obrazi, /ale nie ma czasu na forum!//, odnoszę jednak czasami wrażenie, ze im mniej się robi coś z końmi to tym bardziej jest to naturalne... Smile

nie mówię o konkretnym rozwiązywaniu problemów, ale ogólnie o życiu z końmi...moje spostrzeżenia są takie, ze jak ja po prostu mieszkam z nimi na co dzień to one same rozwiązują swoje problemy , a ja tylko mogę sobie to poobserwować i ewentualnie czasami powiedzieć koniowi co mi się podoba, a co nie. O dziwo, one maja duuuzo dobrej woli, żeby sprawiać mi przyjemność z własnej też woli.

<t></t>
Lutejaxx
06-18-2010, 08:11 AM #3

mam nadzieje, ze Andrzej się na mnie nie obrazi, /ale nie ma czasu na forum!//, odnoszę jednak czasami wrażenie, ze im mniej się robi coś z końmi to tym bardziej jest to naturalne... Smile

nie mówię o konkretnym rozwiązywaniu problemów, ale ogólnie o życiu z końmi...moje spostrzeżenia są takie, ze jak ja po prostu mieszkam z nimi na co dzień to one same rozwiązują swoje problemy , a ja tylko mogę sobie to poobserwować i ewentualnie czasami powiedzieć koniowi co mi się podoba, a co nie. O dziwo, one maja duuuzo dobrej woli, żeby sprawiać mi przyjemność z własnej też woli.


<t></t>

06-18-2010, 11:59 AM #4
No cóż faktycznie nie napisałam . W takim razie nadrabiam zaległości.
Tak więc po kursie ....
Miałam duzo obaw jak zacząć pracę z Kaśką , tym bradziej ze nie byłam z Kaśką na kursie tylko byłam tam jako słuchacz . No ale po coś tam poszłam więc opracowałam sobie plan.
W naturalu praca zaczyna się juz od boksu , wboksie uzyskuję zaufanie , szacunek i dominację. (podstawa pracy z każdym koniskiem )zaczynam od głaskania konia , czyszczę go i cały czas pilnuje swojej sfery, uwarzam na to aby koń nie pchał się na mnie , nie popukiwał głową. Może się rozglądać , musi zobaczyc co jest na około...w przypadku Kasi wygląda to tak ze mówie gdzie jestem , mam cały czas położona otwarta dłoń na jej ciele. kolejnym krokiem jest prośba o znizenie głowy - kieruję rękę pomiedzy uszy( do tego kroku jest potrzebne zaufanie tzn głaskanie przyjazne nastawienie , końska głowa jest punktem którego konie czasami nie chcą zeby dotykano) opuszkami palców naciskam częśc miedzy uszami , koń opuszcza głowę na chwilkę , ja ją za to chwalę . Koń uczy sie a 3, tzn ze przy 3 próbie konisko miej więcej kuma o co chodzi.
Głowa ponizej kłebu , czyli przy ramieniu oznacza ze koń sie nie boi , ufa człowiekowi i akceptuje jego dominację.
Wazne w dominacji jest to żeby nie zachowywać sie tak jak przewodnik Alfa . Czyli taki który wymusza agresją . Wazne by być takim jak klacz dominująca , czyli prosić ale konsekwentnie, chwalić konia kiedy trzeba , odwracać sie kiedy wiemy ze to ten moment.
Kaśka teraz reguje tak że kiedy wchodze i mówie jej imię to obniża głowę i żuje- zucie to kolejny element komunikacji miedzy koniem a jezdzcem ...

Oduczanie napierania na nacisk :- koń dzieli sie na strefy 1- głowa 2 łopatka 3 kłoda 4 zad..

Juz pierwszym krokiem do ustepowania od nacisku jest obnizanie głowy.
Z Kaską zastosowałam metode Prellich . Zabawa w jeża . Zaczęłam od strefy 2 podeszłam i dotknęłam ją delikatnie opuszkiem palca , zero reakcji . Podjęlam próbę nr 2 tym razem palec już trochę mocniej jej dotknął, skierowała ucho do mnie ale nie ustapiła, podjęłąm probę nr 3 odsunęłam się wyciągnełam rękę i podązając w jej kierunku mówiłam do niej , efekt był taki ze kaska zanim przyłożyłam palec do jej ciała zrobiła krok w bok. (Myślę że zadziałał tu motywująco mój głos, gdyby widziała pewnie ustąpiła by od sugestii)tak przeszliśmy wszystkie strefy.

Nastepnym krokiem było odczulanie.
są dwie metody odczulania : zasypywanie bodzcami , lub natarcie i odwrót ...
Ja zastosowałam metodę natarcie i odwrót . Polega ona na tym ze kiedy zblizam sie do konia z czymś okropnym jak reklamówkaSmile ion zaczyna sie bać to ja to chowam i uśmiecham sie, kiedy widzę ze kon zaczyna sie interesowac ponawiam natarcie, i tak w koło az przestanie zwracać na to uwagę...z kaśka robiłam tak ...uzyłam plandeki do przykrywania słomy . Ona strasznie szeleści Kaśka na dzwiek była bardzo uczulona . Ona nie widzi wiec , zastosowałam coś takiego ze szeleściłam kiedy zaczynała nasłuchiwać przestawałam i mówiłam do niej niskim tonem . Trwało to chyba ze 2 godziny. W końcu owinęłam ja plandeka, z jednej i z drugiej strony.
Tak samo uczyniłam z linką ale zastosowałam metode nr 2 ale pomieszana z zabawa w przyjazn Pata parelego.
najpierw linką drapałam ją tam gdzie lubi , potem przełozyłam linkę tak aby miec nogę w srodku i robiałm to samo ciągnęłam raz 1 raz drugi koniec aby lnka drapała kasie po nodze, i tak ze wszystkimi 4 nózkami.
To tez był jeden z dłuzszych zabiegów ,ale opłacało sie teraz moge załozyc na nogi co chce , podnosić nogi na lince itp

Nstępne etapy polegały na nauczeniu Kaśki ustępowania zadem - czyli odangazowywania zadu -wyłączania silnikaSmile
Polega to na tym ,że wysyłająć konia na koło i chcąc zeby sie zatrzymał, nie zatrzymuję go na kole od trzymania liny , tylko chcę aby ustapił zadem , wszedł wewnętrzną nogą pod kłode- skrzyżował tylne nogi- i odwrócił głowę w moja strone .
Koń widzący uczy sie od sugesti , potem dochodzi do perfekcji i wystarczy wzrok...Na Kaske znowu miałam inny sposób .
Wysyłając ją na koło preciągam otwartą dłoń od szyi po zad , ona wychodzi na koło .Po czym kiedy chciałam zeby sie zatrzymała przytrzymałam linkę a drugą końcówką szturchnęłąm zad. Trochę zajęło jej to , ale teraz zatrzymuje sie od głosu .
Zawsze ją chwalę . Muszę dodac ze na początku mojej pracy z nia było mi trudno bo byłam do tego sceptycznie nastawiona , ale efekty są teraz widoczne.
Ostatnio nawet wsiadłam na nia na oklep. Troche była to dla niej nowa sytuacja...Zawsze byłam obok. Teraz kiedy juz pracujemy także w siodle kasia sie przyzwyczaiła i np zeby zakręcic na lewo uzywam tych samych pomocy dosiadem co w klasyce ale zamiast wodzy głaszczę po lewej stronie szyi...

Myślę ze wszystko jest dobre, wszystko ma swoje plusy i minusy. Ale we wszystkim idzie znaeść te dobre strony...

<t></t>
Magdalena Jankowska
06-18-2010, 11:59 AM #4

No cóż faktycznie nie napisałam . W takim razie nadrabiam zaległości.
Tak więc po kursie ....
Miałam duzo obaw jak zacząć pracę z Kaśką , tym bradziej ze nie byłam z Kaśką na kursie tylko byłam tam jako słuchacz . No ale po coś tam poszłam więc opracowałam sobie plan.
W naturalu praca zaczyna się juz od boksu , wboksie uzyskuję zaufanie , szacunek i dominację. (podstawa pracy z każdym koniskiem )zaczynam od głaskania konia , czyszczę go i cały czas pilnuje swojej sfery, uwarzam na to aby koń nie pchał się na mnie , nie popukiwał głową. Może się rozglądać , musi zobaczyc co jest na około...w przypadku Kasi wygląda to tak ze mówie gdzie jestem , mam cały czas położona otwarta dłoń na jej ciele. kolejnym krokiem jest prośba o znizenie głowy - kieruję rękę pomiedzy uszy( do tego kroku jest potrzebne zaufanie tzn głaskanie przyjazne nastawienie , końska głowa jest punktem którego konie czasami nie chcą zeby dotykano) opuszkami palców naciskam częśc miedzy uszami , koń opuszcza głowę na chwilkę , ja ją za to chwalę . Koń uczy sie a 3, tzn ze przy 3 próbie konisko miej więcej kuma o co chodzi.
Głowa ponizej kłebu , czyli przy ramieniu oznacza ze koń sie nie boi , ufa człowiekowi i akceptuje jego dominację.
Wazne w dominacji jest to żeby nie zachowywać sie tak jak przewodnik Alfa . Czyli taki który wymusza agresją . Wazne by być takim jak klacz dominująca , czyli prosić ale konsekwentnie, chwalić konia kiedy trzeba , odwracać sie kiedy wiemy ze to ten moment.
Kaśka teraz reguje tak że kiedy wchodze i mówie jej imię to obniża głowę i żuje- zucie to kolejny element komunikacji miedzy koniem a jezdzcem ...

Oduczanie napierania na nacisk :- koń dzieli sie na strefy 1- głowa 2 łopatka 3 kłoda 4 zad..

Juz pierwszym krokiem do ustepowania od nacisku jest obnizanie głowy.
Z Kaską zastosowałam metode Prellich . Zabawa w jeża . Zaczęłam od strefy 2 podeszłam i dotknęłam ją delikatnie opuszkiem palca , zero reakcji . Podjęlam próbę nr 2 tym razem palec już trochę mocniej jej dotknął, skierowała ucho do mnie ale nie ustapiła, podjęłąm probę nr 3 odsunęłam się wyciągnełam rękę i podązając w jej kierunku mówiłam do niej , efekt był taki ze kaska zanim przyłożyłam palec do jej ciała zrobiła krok w bok. (Myślę że zadziałał tu motywująco mój głos, gdyby widziała pewnie ustąpiła by od sugestii)tak przeszliśmy wszystkie strefy.

Nastepnym krokiem było odczulanie.
są dwie metody odczulania : zasypywanie bodzcami , lub natarcie i odwrót ...
Ja zastosowałam metodę natarcie i odwrót . Polega ona na tym ze kiedy zblizam sie do konia z czymś okropnym jak reklamówkaSmile ion zaczyna sie bać to ja to chowam i uśmiecham sie, kiedy widzę ze kon zaczyna sie interesowac ponawiam natarcie, i tak w koło az przestanie zwracać na to uwagę...z kaśka robiłam tak ...uzyłam plandeki do przykrywania słomy . Ona strasznie szeleści Kaśka na dzwiek była bardzo uczulona . Ona nie widzi wiec , zastosowałam coś takiego ze szeleściłam kiedy zaczynała nasłuchiwać przestawałam i mówiłam do niej niskim tonem . Trwało to chyba ze 2 godziny. W końcu owinęłam ja plandeka, z jednej i z drugiej strony.
Tak samo uczyniłam z linką ale zastosowałam metode nr 2 ale pomieszana z zabawa w przyjazn Pata parelego.
najpierw linką drapałam ją tam gdzie lubi , potem przełozyłam linkę tak aby miec nogę w srodku i robiałm to samo ciągnęłam raz 1 raz drugi koniec aby lnka drapała kasie po nodze, i tak ze wszystkimi 4 nózkami.
To tez był jeden z dłuzszych zabiegów ,ale opłacało sie teraz moge załozyc na nogi co chce , podnosić nogi na lince itp

Nstępne etapy polegały na nauczeniu Kaśki ustępowania zadem - czyli odangazowywania zadu -wyłączania silnikaSmile
Polega to na tym ,że wysyłająć konia na koło i chcąc zeby sie zatrzymał, nie zatrzymuję go na kole od trzymania liny , tylko chcę aby ustapił zadem , wszedł wewnętrzną nogą pod kłode- skrzyżował tylne nogi- i odwrócił głowę w moja strone .
Koń widzący uczy sie od sugesti , potem dochodzi do perfekcji i wystarczy wzrok...Na Kaske znowu miałam inny sposób .
Wysyłając ją na koło preciągam otwartą dłoń od szyi po zad , ona wychodzi na koło .Po czym kiedy chciałam zeby sie zatrzymała przytrzymałam linkę a drugą końcówką szturchnęłąm zad. Trochę zajęło jej to , ale teraz zatrzymuje sie od głosu .
Zawsze ją chwalę . Muszę dodac ze na początku mojej pracy z nia było mi trudno bo byłam do tego sceptycznie nastawiona , ale efekty są teraz widoczne.
Ostatnio nawet wsiadłam na nia na oklep. Troche była to dla niej nowa sytuacja...Zawsze byłam obok. Teraz kiedy juz pracujemy także w siodle kasia sie przyzwyczaiła i np zeby zakręcic na lewo uzywam tych samych pomocy dosiadem co w klasyce ale zamiast wodzy głaszczę po lewej stronie szyi...

Myślę ze wszystko jest dobre, wszystko ma swoje plusy i minusy. Ale we wszystkim idzie znaeść te dobre strony...


<t></t>

Krystyna Kukawska

Senior Member

514
06-18-2010, 01:19 PM #5
Super :!: Bardzo mi się podoba Twoje podejście do Kaśki Smile
Może wstawisz jakieś zdjęcia :?: :!:

<r><COLOR color="#008000"><s></s><URL url="http://www.pogotowiedlazwierzat.pl">www.pogotowiedlazwierzat.pl</URL><e></e></COLOR></r>
Krystyna Kukawska
06-18-2010, 01:19 PM #5

Super :!: Bardzo mi się podoba Twoje podejście do Kaśki Smile
Może wstawisz jakieś zdjęcia :?: :!:


<r><COLOR color="#008000"><s></s><URL url="http://www.pogotowiedlazwierzat.pl">www.pogotowiedlazwierzat.pl</URL><e></e></COLOR></r>

06-18-2010, 03:13 PM #6
Wstawię jak sie doprosze kogos zeby je zrobił :wink:
Będę informowała o postepach Kasi jak i tez moichSmile

<t></t>
Magdalena Jankowska
06-18-2010, 03:13 PM #6

Wstawię jak sie doprosze kogos zeby je zrobił :wink:
Będę informowała o postepach Kasi jak i tez moichSmile


<t></t>

Lutejaxx

Administrator

2,782
06-18-2010, 03:25 PM #7
Big Grin powodzenia!

<t></t>
Lutejaxx
06-18-2010, 03:25 PM #7

Big Grin powodzenia!


<t></t>

Karolina Jaskulska

Posting Freak

803
06-18-2010, 05:30 PM #8
super wątek !
gratuluje i życzę powodzenia Smile

<t>nie ma trudnych koni, są tylko trudni ludzie...</t>
Karolina Jaskulska
06-18-2010, 05:30 PM #8

super wątek !
gratuluje i życzę powodzenia Smile


<t>nie ma trudnych koni, są tylko trudni ludzie...</t>

Klara Naszarkowska

Senior Member

686
06-18-2010, 09:36 PM #9
Znajdowanie porozumienia zawsze cieszy Smile

Jak przeczytałam tytuł wątku, to moja myśl pobiegła jednak w trochę inną stronę. Nie pracy z koniem, tylko tak, jak w temacie "pracy z samym sobą". Bo to się wiąże z moimi obserwacjami (i samoobserwacjami) dotyczącymi tak zwanych metod naturalnych. Moje przemyślenia wzięły się ze spotkania PNH, ale jakoś nie wierzę, żeby chodziło o tę szkołę czy inną. No ale skoro to PNH było pożywką dla moich myśli, to o nim napiszę.

Mam wrażenie, że w uczeniu się naturalioz są progi. Najpierw trzeba rozumowo opanować sprawę - zrozumieć, co to uwrażliwianie, odczulanie, ustępowanie od nacisku, sugestii, gry, strefy itp. itd. I mniej więcej w tym samym czasie poradzić sobie z podstawowym opanowaniem "fizycznym" tematu - w której ręce trzymać linę, gdzie dotknąć, jak, jak wyczuć opór, jak rozluźnienie. A potem przychodzą schody. W postaci spotkania ze sobą i swoimi emocjami.

W PNH mówi się, że koniarz powinien mieć 3 cechy w równowadze, podejście:
- naturalne
- pozytywne
- nastawienie na progres
I że dla różnych ludzi różne rzeczy są trudne. Jak ktoś ma problem z "naturalnością", to będzie miał skłonność np. do zmuszania konia do czegoś, zamiast uczenia, stosowania psychologii. Ktoś, dla kogo trudne jest bycie "pozytywnie nastawionym", będzie wątpił w siebie, w konia. Ktoś nie nastawiony na postępy będzie zanudzał siebie i konia, pozostając tylko przy tym, co znane i sprawdzone.

Ludzie raczej nie bywają ideałami, i rzadko u kogoś wszystko gra. A w pewnym momencie pracy z koniem nie da się pójść dalej, jeśli się jakoś tam tych cech u siebie nie rozwinie i nie zrównoważy. Bo potrzeba i wiary w siebie i konia, i sympatii wzajemnej; i przyswojenia sobie, poczucia, jak koń funkcjonuje, myśli, czuje; i chęci robienia czegoś nowego, próbowania, uczenia się. I przychodzi moment, że trzeba się spotkać ze swoim ograniczeniem.

Jeden będzie musiał trochę wyluzować, okiełznać złości i emocje, że nie ma "cyk i działa", drugi będzie musiał zawalczyć o pewność siebie i wiarę w to, co robi, trzeci będzie musiał zrobić nowe - czyli na początku niewygodne. A jest jeszcze wieeeele innych wersji tego, z czym się można musieć zmierzyć.

Ja pamiętam czas parę miesięcy po spotkaniu z PNH i wdrożeniu go w życie z własnym koniem. Huśtawka nastrojów, walka z własnymi emocjami, frustracje. Nie było łatwo, trudna lekcja. Na szczęście to nie był stan trwały, ale jakiś etap. Nie wiem do końca, czy słusznie podejrzewam, że każdy/większość przechodzi w pewnym momencie przez swoją szkołę i musi nad sobą, nie koniem, popracować. Jestem serio ciekawa, jak to u innych bywa. Bo trochę na ludzi "naturalizujących" popatrywałam pod tym kątem, ale z zewnątrz widzi się inaczej, niż ze środka...

<t>Teolinek (You'll never shine if you don't glow.)</t>
Klara Naszarkowska
06-18-2010, 09:36 PM #9

Znajdowanie porozumienia zawsze cieszy Smile

Jak przeczytałam tytuł wątku, to moja myśl pobiegła jednak w trochę inną stronę. Nie pracy z koniem, tylko tak, jak w temacie "pracy z samym sobą". Bo to się wiąże z moimi obserwacjami (i samoobserwacjami) dotyczącymi tak zwanych metod naturalnych. Moje przemyślenia wzięły się ze spotkania PNH, ale jakoś nie wierzę, żeby chodziło o tę szkołę czy inną. No ale skoro to PNH było pożywką dla moich myśli, to o nim napiszę.

Mam wrażenie, że w uczeniu się naturalioz są progi. Najpierw trzeba rozumowo opanować sprawę - zrozumieć, co to uwrażliwianie, odczulanie, ustępowanie od nacisku, sugestii, gry, strefy itp. itd. I mniej więcej w tym samym czasie poradzić sobie z podstawowym opanowaniem "fizycznym" tematu - w której ręce trzymać linę, gdzie dotknąć, jak, jak wyczuć opór, jak rozluźnienie. A potem przychodzą schody. W postaci spotkania ze sobą i swoimi emocjami.

W PNH mówi się, że koniarz powinien mieć 3 cechy w równowadze, podejście:
- naturalne
- pozytywne
- nastawienie na progres
I że dla różnych ludzi różne rzeczy są trudne. Jak ktoś ma problem z "naturalnością", to będzie miał skłonność np. do zmuszania konia do czegoś, zamiast uczenia, stosowania psychologii. Ktoś, dla kogo trudne jest bycie "pozytywnie nastawionym", będzie wątpił w siebie, w konia. Ktoś nie nastawiony na postępy będzie zanudzał siebie i konia, pozostając tylko przy tym, co znane i sprawdzone.

Ludzie raczej nie bywają ideałami, i rzadko u kogoś wszystko gra. A w pewnym momencie pracy z koniem nie da się pójść dalej, jeśli się jakoś tam tych cech u siebie nie rozwinie i nie zrównoważy. Bo potrzeba i wiary w siebie i konia, i sympatii wzajemnej; i przyswojenia sobie, poczucia, jak koń funkcjonuje, myśli, czuje; i chęci robienia czegoś nowego, próbowania, uczenia się. I przychodzi moment, że trzeba się spotkać ze swoim ograniczeniem.

Jeden będzie musiał trochę wyluzować, okiełznać złości i emocje, że nie ma "cyk i działa", drugi będzie musiał zawalczyć o pewność siebie i wiarę w to, co robi, trzeci będzie musiał zrobić nowe - czyli na początku niewygodne. A jest jeszcze wieeeele innych wersji tego, z czym się można musieć zmierzyć.

Ja pamiętam czas parę miesięcy po spotkaniu z PNH i wdrożeniu go w życie z własnym koniem. Huśtawka nastrojów, walka z własnymi emocjami, frustracje. Nie było łatwo, trudna lekcja. Na szczęście to nie był stan trwały, ale jakiś etap. Nie wiem do końca, czy słusznie podejrzewam, że każdy/większość przechodzi w pewnym momencie przez swoją szkołę i musi nad sobą, nie koniem, popracować. Jestem serio ciekawa, jak to u innych bywa. Bo trochę na ludzi "naturalizujących" popatrywałam pod tym kątem, ale z zewnątrz widzi się inaczej, niż ze środka...


<t>Teolinek (You'll never shine if you don't glow.)</t>

06-19-2010, 06:37 AM #10
To fakt - w naturalu są progi, i to czasami takie wysokie ze bez konsultacjii z jakimś góru nie da sie ich przejsc...
Dla mnie próg już był na samym początku, gdyż wszelkie próby pracy z Kaśką nie wychodziły przed kursem . Po kursie kompletnie nie wiedziałam jak mam sie za to zabrać....było mnóstwo pytań ... a kiedy już zaczęłam progi pojawiły sie w pracy ze samym sobą...kontrola gestó, ruchów, odzwyczajanie sie od nawyków jakim jest klepanie,
Kaśka na pierwszych lekcjach strasznie na mne wpadała. Podązała zygzakiem tak jak to konie czynia na wolności . W sumie najtrudniej było opanować własne emocje.
Ale tak jak p. Klara napisała ze trzeba poznać psychike i zrozumiec o co w tym chodzi wtedy człowiek zupełnie inaczej myśli.
Raptownie przestaje śpieszyc sie w pracy z konmi , co niestety jest domeną ludzką. Daje koniowi więcej czasu na przemyślenia i osiaga sukces wcześniej niż poprez przymus i pośpiech.

Zapomniałam zaznaczyć ze w pracy z końmi tymi metodami, ale także kazda inna także , należy posługiwać się fazami ...
np
1 . myśle o tym żeby kon się cofnął
2. wykonuje gest który bedze używany do cofnięcia
3. lekko potrząsam liną uzywając ruchu nadgarstka
4. potrząsam lina uzywając przedramienia.

uzywając faz w szkoleniu konia dajemy mu czas na przemyślenie, trzeba tu zaznaczyć także ze kon posługuje sie 2 półkulami , jedna odpowiedzialna za akcję a druga za reakcję. Co za tym idzie? a no to ze kon zazwyczaj musie sie przestraszyć zeby przestał sie tego bać ...
np. koń widzi folię - akcja 0,3 sekundy , odskok w bok , koń staje zaczyna patrzeć , wącha i zuje , w tym momencie analizuje co to było i stwierdza ze to jednak nie tygrys Smile -reakcja

w łączeniu naturalu i klasyki jest tak wielka przepaść Confusedhock: ale też tak mała, skoro mamy dostepne bezstresowe metody wychowywania konia to dlaczego z nich nie korzystac?
w moim myśleniu absolutnie nie neguje tych którzy klasycznie układaja konie, wszystko jest dla ludzi i wierze głęboko w to ze kazda metodą mzna osiągnąc sukces . wazna jest samodyscyplina i myslenie...

<t></t>
Magdalena Jankowska
06-19-2010, 06:37 AM #10

To fakt - w naturalu są progi, i to czasami takie wysokie ze bez konsultacjii z jakimś góru nie da sie ich przejsc...
Dla mnie próg już był na samym początku, gdyż wszelkie próby pracy z Kaśką nie wychodziły przed kursem . Po kursie kompletnie nie wiedziałam jak mam sie za to zabrać....było mnóstwo pytań ... a kiedy już zaczęłam progi pojawiły sie w pracy ze samym sobą...kontrola gestó, ruchów, odzwyczajanie sie od nawyków jakim jest klepanie,
Kaśka na pierwszych lekcjach strasznie na mne wpadała. Podązała zygzakiem tak jak to konie czynia na wolności . W sumie najtrudniej było opanować własne emocje.
Ale tak jak p. Klara napisała ze trzeba poznać psychike i zrozumiec o co w tym chodzi wtedy człowiek zupełnie inaczej myśli.
Raptownie przestaje śpieszyc sie w pracy z konmi , co niestety jest domeną ludzką. Daje koniowi więcej czasu na przemyślenia i osiaga sukces wcześniej niż poprez przymus i pośpiech.

Zapomniałam zaznaczyć ze w pracy z końmi tymi metodami, ale także kazda inna także , należy posługiwać się fazami ...
np
1 . myśle o tym żeby kon się cofnął
2. wykonuje gest który bedze używany do cofnięcia
3. lekko potrząsam liną uzywając ruchu nadgarstka
4. potrząsam lina uzywając przedramienia.

uzywając faz w szkoleniu konia dajemy mu czas na przemyślenie, trzeba tu zaznaczyć także ze kon posługuje sie 2 półkulami , jedna odpowiedzialna za akcję a druga za reakcję. Co za tym idzie? a no to ze kon zazwyczaj musie sie przestraszyć zeby przestał sie tego bać ...
np. koń widzi folię - akcja 0,3 sekundy , odskok w bok , koń staje zaczyna patrzeć , wącha i zuje , w tym momencie analizuje co to było i stwierdza ze to jednak nie tygrys Smile -reakcja

w łączeniu naturalu i klasyki jest tak wielka przepaść Confusedhock: ale też tak mała, skoro mamy dostepne bezstresowe metody wychowywania konia to dlaczego z nich nie korzystac?
w moim myśleniu absolutnie nie neguje tych którzy klasycznie układaja konie, wszystko jest dla ludzi i wierze głęboko w to ze kazda metodą mzna osiągnąc sukces . wazna jest samodyscyplina i myslenie...


<t></t>

Krystyna Kukawska

Senior Member

514
06-19-2010, 07:48 AM #11
Magdalena Jankowska absolutnie nie neguje tych którzy klasycznie układaja konie, wszystko jest dla ludzi i wierze głęboko w to ze kazda metodą mzna osiągnąc sukces . wazna jest samodyscyplina i myslenie...
mądre słowa :!:

<r><COLOR color="#008000"><s></s><URL url="http://www.pogotowiedlazwierzat.pl">www.pogotowiedlazwierzat.pl</URL><e></e></COLOR></r>
Krystyna Kukawska
06-19-2010, 07:48 AM #11

Magdalena Jankowska absolutnie nie neguje tych którzy klasycznie układaja konie, wszystko jest dla ludzi i wierze głęboko w to ze kazda metodą mzna osiągnąc sukces . wazna jest samodyscyplina i myslenie...
mądre słowa :!:


<r><COLOR color="#008000"><s></s><URL url="http://www.pogotowiedlazwierzat.pl">www.pogotowiedlazwierzat.pl</URL><e></e></COLOR></r>

06-19-2010, 08:19 AM #12
właśnie wróciłam z lekcji z Kaśką. Dzisiaj była lekcja z ziemi. Wprowadziłam nowy element jakim jest przeciskanie . Ze zdrowym koniem wyglądałoby to tak : Wysyłam konia do przodu i proszę o przejscie pomiedzy mną a ścianą , lub dragami czymkolwiek - konie maja z natury klaustrofobie więc , taka zabawa ułatwia póniejszą pracę.- kiedy widzę ze konisko czuje sie pewnie skracam dystans. Z Kaśką wyglądało to tak :Ona jest strasznie wrażliwa kiedy sie o coś obetrze , natychmiast startuje jak strzała, mysle ze to wzrok jest przyczyna takiego zachowania...no ale nic .Element ten wprowadziłam celowo. Czasami mam jeszcze problem kiedy wprowadzam ją do stajni i przypadkiem obetrze sie o boks to startuje jak z bramki, a wynik to obite biodra.
Najpierw lekcja w boksie tak jak zawsze czyszczenie itd...potem ćwiczenia na odangazowanie zadu, przesuwanie przodu. Podązanie dzisiaj wykonalismy nastepująco. Ułożyłam tor przeszkód . Lezała na ziemi plandeka trzebabyło przez nią przejść i zatrzymac sie , dwa razy nie chciała sie zatrzymać więc odpusciłam , nastepnie przeszliśmy do drąga lezacego na ziemi. Najpierw dałam go Kasi powąchać , zeby wiedziała ze coś tam jest posmakowała go oczywiście Smile nastepnie wróciłam do plandeki i tym razem Kasia zatrzymała sie bez zarzutu... podążyłyśmy do draga przeszła go i nawet sie nie potknęła. Przedostatnim krokiem była folia zawieszona na sznurku pod którą Musiała przejść , no iprzeszła to jak stare konisko z głową w dole bez oznak niepokoju.
Aby wdrozyc nowy element ustawiłam dwa słupki od ogrodzenia elektrycznego. Poczatkowo przechodziła koło jednego , jak tylko dotknął jej boku uciekała do przodu. Za 3 razem trochę zwolniła więc wróciliśmy do draga , co by się konisko nie zanudziło...nastepnie jeszcze raz przechodzenie koło palika. Tym razem wysłałam ją do przodu, efekt taki ze panika nie ziemskaSad zasmuciło mnie to troche. Postanowiłam z dzisiaj oswoi się z dotykiem grożnego palikaSmile więc odczuliłam ją na ów patyk efekt taki ze kasia juz nie startowała jak petarda ale szła szybkim stepem no i zaczeła zuć . Super.

nasz trening trwał 45 min w czasie którego robilismy przerwe na drapanie i na skubnięcie trawki.
Jutro Kasia ma wolne , idzie tylko na wybieg. Musi mieć czas zeby to przemyśleć.

Z dnia na dzien jest mi lepiej opanowac emocje. Choć i dzisiaj nie było łatwo gdyz Kasi częso zdarza sie przeciągnąć mnie za sobą...co nie jest miłe :wink:
No ale cóż uczymy sie razem więc i ja i ona popełniamy błedy.
Dzisiaj chyba w ramach ćwiczeń panowania nad emocjami spróbuje złapać moja dziką koze , metodą natarcie i odwrót...w końcu to tez roślnożercaSmile

<t></t>
Magdalena Jankowska
06-19-2010, 08:19 AM #12

właśnie wróciłam z lekcji z Kaśką. Dzisiaj była lekcja z ziemi. Wprowadziłam nowy element jakim jest przeciskanie . Ze zdrowym koniem wyglądałoby to tak : Wysyłam konia do przodu i proszę o przejscie pomiedzy mną a ścianą , lub dragami czymkolwiek - konie maja z natury klaustrofobie więc , taka zabawa ułatwia póniejszą pracę.- kiedy widzę ze konisko czuje sie pewnie skracam dystans. Z Kaśką wyglądało to tak :Ona jest strasznie wrażliwa kiedy sie o coś obetrze , natychmiast startuje jak strzała, mysle ze to wzrok jest przyczyna takiego zachowania...no ale nic .Element ten wprowadziłam celowo. Czasami mam jeszcze problem kiedy wprowadzam ją do stajni i przypadkiem obetrze sie o boks to startuje jak z bramki, a wynik to obite biodra.
Najpierw lekcja w boksie tak jak zawsze czyszczenie itd...potem ćwiczenia na odangazowanie zadu, przesuwanie przodu. Podązanie dzisiaj wykonalismy nastepująco. Ułożyłam tor przeszkód . Lezała na ziemi plandeka trzebabyło przez nią przejść i zatrzymac sie , dwa razy nie chciała sie zatrzymać więc odpusciłam , nastepnie przeszliśmy do drąga lezacego na ziemi. Najpierw dałam go Kasi powąchać , zeby wiedziała ze coś tam jest posmakowała go oczywiście Smile nastepnie wróciłam do plandeki i tym razem Kasia zatrzymała sie bez zarzutu... podążyłyśmy do draga przeszła go i nawet sie nie potknęła. Przedostatnim krokiem była folia zawieszona na sznurku pod którą Musiała przejść , no iprzeszła to jak stare konisko z głową w dole bez oznak niepokoju.
Aby wdrozyc nowy element ustawiłam dwa słupki od ogrodzenia elektrycznego. Poczatkowo przechodziła koło jednego , jak tylko dotknął jej boku uciekała do przodu. Za 3 razem trochę zwolniła więc wróciliśmy do draga , co by się konisko nie zanudziło...nastepnie jeszcze raz przechodzenie koło palika. Tym razem wysłałam ją do przodu, efekt taki ze panika nie ziemskaSad zasmuciło mnie to troche. Postanowiłam z dzisiaj oswoi się z dotykiem grożnego palikaSmile więc odczuliłam ją na ów patyk efekt taki ze kasia juz nie startowała jak petarda ale szła szybkim stepem no i zaczeła zuć . Super.

nasz trening trwał 45 min w czasie którego robilismy przerwe na drapanie i na skubnięcie trawki.
Jutro Kasia ma wolne , idzie tylko na wybieg. Musi mieć czas zeby to przemyśleć.

Z dnia na dzien jest mi lepiej opanowac emocje. Choć i dzisiaj nie było łatwo gdyz Kasi częso zdarza sie przeciągnąć mnie za sobą...co nie jest miłe :wink:
No ale cóż uczymy sie razem więc i ja i ona popełniamy błedy.
Dzisiaj chyba w ramach ćwiczeń panowania nad emocjami spróbuje złapać moja dziką koze , metodą natarcie i odwrót...w końcu to tez roślnożercaSmile


<t></t>

06-22-2010, 07:41 AM #13
Od wielu miesięcy po raz pierwszy byłam z Kasią na spacerze w lesie... po raz pierwszy na spokojnym spacerze. Odkąd oslepła bałam się z nia chodzić gdziekolwiek , nie jednokrotnie wyrywała sie lub ciągnęła mnie za sobą.
Nie twierdzę ze szkoła naturalu uczyniła cud... Myśle natomiast ze Kasia przyzwyczaiła sie ze nie widzi , jej ciało nauczyło się wykorzystywać inne zmysły do poruszania sie . Natural być moze ułatwił jej drogę do osiągnięcia tego stanu? Kiedy przechodzę koło pastwiska , mimo tego ze nie widzi zwraca głowę w moja stronę , czasami nawet odezwie się na przywitanie. Zawsze wie kiedy to jestem ja ponieważ gdy koło pastwiska przechadza się ktoś inny to tylko słucha.
W szkole naturalu uważa się że koń słyszy nawet bicie serca ... przykład słynnego konia matematyka .

Wiem natomiast że jeszcze nigdy nie byłam tak ,,uświadomiona,,ile człowiek moze koniom zrobić krzywdy. Nie tylko koniom ale i innym zwierzętom także ... co więcej ile krzywdy moze uczynic swoim postepowaniem drugiemu człowiekowi...

Co do mojego eksperymentu z kozą... nadal nad nia pracuje ... narazie jest sprytniejsza ode mnie.

<t></t>
Magdalena Jankowska
06-22-2010, 07:41 AM #13

Od wielu miesięcy po raz pierwszy byłam z Kasią na spacerze w lesie... po raz pierwszy na spokojnym spacerze. Odkąd oslepła bałam się z nia chodzić gdziekolwiek , nie jednokrotnie wyrywała sie lub ciągnęła mnie za sobą.
Nie twierdzę ze szkoła naturalu uczyniła cud... Myśle natomiast ze Kasia przyzwyczaiła sie ze nie widzi , jej ciało nauczyło się wykorzystywać inne zmysły do poruszania sie . Natural być moze ułatwił jej drogę do osiągnięcia tego stanu? Kiedy przechodzę koło pastwiska , mimo tego ze nie widzi zwraca głowę w moja stronę , czasami nawet odezwie się na przywitanie. Zawsze wie kiedy to jestem ja ponieważ gdy koło pastwiska przechadza się ktoś inny to tylko słucha.
W szkole naturalu uważa się że koń słyszy nawet bicie serca ... przykład słynnego konia matematyka .

Wiem natomiast że jeszcze nigdy nie byłam tak ,,uświadomiona,,ile człowiek moze koniom zrobić krzywdy. Nie tylko koniom ale i innym zwierzętom także ... co więcej ile krzywdy moze uczynic swoim postepowaniem drugiemu człowiekowi...

Co do mojego eksperymentu z kozą... nadal nad nia pracuje ... narazie jest sprytniejsza ode mnie.


<t></t>

06-24-2010, 12:29 PM #14
Wczoraj byłam z Kasią w terenie. Tym razem siedziałam na niej . Pojechałyśmy sobie na stępa do lasu . Kasi znów zaczęły łzawić oczy... prawe oko zrobiło się białawe . Dzwoniłam do weterynarza ma przyjechać dzisiaj .Dzisiaj się okarze czy praca z Kasią przynosi zamierzony efekt. Klacz nigdy nie lubiła wizyt wterynarzy, teraz kiedy nie widzi znosi to bardzo zle...zobaczymy co to będzie.
zdjęcie Kasi z wiosny 2010
Załączone pliki
Miniatury
   

<t></t>
Magdalena Jankowska
06-24-2010, 12:29 PM #14

Wczoraj byłam z Kasią w terenie. Tym razem siedziałam na niej . Pojechałyśmy sobie na stępa do lasu . Kasi znów zaczęły łzawić oczy... prawe oko zrobiło się białawe . Dzwoniłam do weterynarza ma przyjechać dzisiaj .Dzisiaj się okarze czy praca z Kasią przynosi zamierzony efekt. Klacz nigdy nie lubiła wizyt wterynarzy, teraz kiedy nie widzi znosi to bardzo zle...zobaczymy co to będzie.
zdjęcie Kasi z wiosny 2010

Załączone pliki
Miniatury
   

<t></t>

Krystyna Kukawska

Senior Member

514
06-24-2010, 01:54 PM #15
Bardzo sympatyczne konisko ta Twoja Kasia. Na pewno Wam się uda :wink:

<r><COLOR color="#008000"><s></s><URL url="http://www.pogotowiedlazwierzat.pl">www.pogotowiedlazwierzat.pl</URL><e></e></COLOR></r>
Krystyna Kukawska
06-24-2010, 01:54 PM #15

Bardzo sympatyczne konisko ta Twoja Kasia. Na pewno Wam się uda :wink:


<r><COLOR color="#008000"><s></s><URL url="http://www.pogotowiedlazwierzat.pl">www.pogotowiedlazwierzat.pl</URL><e></e></COLOR></r>

Strony (8): 1 2 3 4 5 8 Dalej  
 
  • 0 głosów - średnia: 0
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 3 gości
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 3 gości