Follow Up- Monty Roberts
Follow Up- Monty Roberts
nie zrozumiałaś mnie guli....
ja nie napisałam, że tamto lonżowanie miało coś wspólnego z Monty Robertsem.
Napisałam, że nie wyszło mi join-up, dlatego zaczęłam pracę od lonżowania.
Ale zaczęłam...a nie oznacza to, że pracowałyśmy tylko w ten sposób.
Minął pewien okres czasu i klacz jest połączona. I widać to nie tylko w klasycznym join-up Monty Robertsa. Ale w tym też.
O ile pamiętam Monty wiele razy podkreślał, ze nie wolno osobom mało doświadczonym przeprowadzać join-up z końmi agresywnymi, po przejściach!
Zresztą może znowu nieściśle się wyraziłam.....wiec raz jeszcze:
chodzi mi o to, ze np. połączenie nie musi nastąpić w wyniku join-up w formie proponowanej przez Robertsa. Takie miałam doświadczenie.
Join-up jest określeniem wymyślonym przez Robertsa, po polsku mówimy na to połączenie. Z własnego doświadczenia wiem, że metoda Robertsa nie jest jedyną jaka prowadzi do takiej reakcji i zachowania konia. Połączenie jest raczej wynikiem tego co się dzieje w koniu, a nie tego co my robimy z koniem. Połączenie następuje wtedy kiedy koń uznaje nas za swego przewodnika, ufa nam, chce z nami być. Nie musimy go wcale odpędzać, żeby taki efekt osiągnąć. Ale odpędzanie jest jedną z metod A więc ja bym obstawiała, że Join-Up jako metod jest jedną ze skutecznych do osiągnięcia połączenia, ale nie jedyną. I naturalną rzeczą jaka następuje po połączeniu jest podążanie, zwane prze Robertsa Fallow-Up.
Cejloniara Jasminka, możesz poszukać odpowiedzi u ludzi z tej strony http://www.hippika.pdm-promo.pl/ Jest tem też pare informacji o Monice Damec, która się na naszym forum też pojawiła :-) Monika jest instruktorem SNH.dzięki za troskę
Cejloniara Jasminka, możesz poszukać odpowiedzi u ludzi z tej strony http://www.hippika.pdm-promo.pl/ Jest tem też pare informacji o Monice Damec, która się na naszym forum też pojawiła :-) Monika jest instruktorem SNH.dzięki za troskę
Odbiegając troszke od ostatnich postów trzeba pamiętać że nie jeden Monty Roberts istnieje na tym naszym świecie, to tylko u nas w polsce jest tak mało mówione na ten temat(może mówione jest ale jeszcze za mało ludzi chce pracować z końmi prędzej je wykorzystują). Mieliśmy przykład na ostatnich zawodach w poznaniu gdzie koń odmówił skoku a jeździec "dał mu kilka batów" publiczność zaragowała SUPER a spiker powiedział że tak nieraz trzeba. Lepiej jak by nic nie mówił!!! Ale nie to chciałem powiedzieć. Ludzi takich jak MR jest wielu na świecie tylko że wielu to co umie zabiera do grobu a MR pokazuje że nie oto chodzi i stara się tym podzielić co umie ale i tak wszystkiego się od niego nie nauczymy dlatego nieraz w rozmowie z naszymi końmi są pewne problemy.
Pozdrawiam!
sokolowskipiotr e nie jeden Monty Roberts istnieje na tym naszym świecie, to tylko u nas w polsce jest tak mało mówione na ten temat
sokolowskipiotr e nie jeden Monty Roberts istnieje na tym naszym świecie, to tylko u nas w polsce jest tak mało mówione na ten temat
Guli, gdybyś tak idąc z łaciatkiem jak na drugim zdjęciu, delikatnie wolnym ruchem zdjęła mu te wszystkie paski z głowy , wzięła je pod pachę i wolno ruszyła dalej. Jęsli łaciatek ruszy i zostanie z Tobą, to będzie oznaczało,że jest z Tobą i chce być i nie trzeba żadnego uwiązu i tym podobnego połączenia. Spróbuj! Muślę ,że się uda i to będzie właśnie połączenie.
On chodzi za mna jak pies, bez niczego na sobie
Tylko nie mam akurat zdjęcia.
Nawet kilka dni temu weterynarz nie mógł wyjsć z podziwu , że on tak drepcze za mną bez kantara
ale takie połączenie, którego "objawem" jest chodzenie konia przy naszym ramieniu to na prawdę duużo za mało, zeby nie mieć wielu problemów "wychowawczych" z koniem.
Mój arab już chyba książkowo łączy się ze mną w join-up, nie tylko za mną chodzi..ale mogę np. kierować jego ruchem na dużym kawałku rozłożonej folii....cofa, okrąża mnie, robi chody boczne, , zwroty za mną...I co z tego?
I nic. Bo w teren na nim i tak nie wyjadę!
DuchowaPrzygoda I nic. Bo w teren na nim i tak nie wyjadę!a wyjdziesz z nim w teren - na pieszo? To czasami działa - spacery w ręku coraz dalej i dalej w końcu kilka kroków w siodle i znów coraz dalej i dalej...
DuchowaPrzygoda I nic. Bo w teren na nim i tak nie wyjadę!a wyjdziesz z nim w teren - na pieszo? To czasami działa - spacery w ręku coraz dalej i dalej w końcu kilka kroków w siodle i znów coraz dalej i dalej...
Gaguś...a myślisz, że nie próbowałam...już wszystkiego chyba próbowałam.!
Chodzenie w ręku super sprawdziło się z moja klaczą, niestety z arabem nie da się wyjść...Za to, żebyś zobaczyła jaki jest grzeczniutki z nią razem w terenie. Mimo, ze to "swieżynka" to można na oklep i bez kantarka pojechać do lasu!
Tyle, ze nie mam z kim....albo rzadko bardzo.
...No tak, jestem skarżypyta. Pewnie arabkowi byłoby przykro, ze tyle narzekam....Ma takie łagodne, niewinne oczka, jest taki szczery wobec mnie. taki wylewny z tym swoim rżeniem. On nawet jak z niego zsiadam to rży, żeby mnie przywitać! Już nawet z ręki go karmię i nauczył się nie domagać jak mówię "nie mam".
MOże powinnam się nim cieszyć i akceptować to co nam się udało do tej pory. I poczekać na jakiś sygnał od niego.
DuchowaPrzygoda ale takie połączenie, którego "objawem" jest chodzenie konia przy naszym ramieniu to na prawdę duużo za mało, zeby nie mieć wielu problemów "wychowawczych" z koniem.
Bo w teren na nim i tak nie wyjadę!
DuchowaPrzygoda ale takie połączenie, którego "objawem" jest chodzenie konia przy naszym ramieniu to na prawdę duużo za mało, zeby nie mieć wielu problemów "wychowawczych" z koniem.
Bo w teren na nim i tak nie wyjadę!
Zazdroszcze Ci guli tego komfortu mieszkania ze swoimi końmi. Czas, który możemy im poświęcić też nie jest bez znaczenia. Mówią, że koń też wie, kto go karmi :-) Co do prowadzania to tak mi się skojarzyło.. ś.p. Tadzio, jak pierwszy raz wrzucił mnie na oklep i dał sznurek do łapy i jechaliśmy z łąk z całym stadem galopem tak, że mogłam się z konia na konia przesiadać, jakbym chciała, tak mnie w zdumienie wprawił, że trudno było nie zapytać, jak to się robi, że konie Cię tak słuchają?? No i wiecie co mi ten człowiek, który swego czasu przejechał konno Amerykę Południową i kawałek Północnej przez 2 lata, powiedział? Najelpiej mieć patswisko kilka kilometrów od stajni i kazdego dnia prowadzać na nie konia i sprowadzać. Eh też miał filozofię :-)
guli Ale pokaż mi takiego konia, którego mozna puścic zupełnie luzem na niczym nieogrodzone łaki, żeby wybiegał się , a potem spokojnie wrócił na wybieg, albo pozwolił spokojnie poprowadzic się.znowu mam zdjęcia wstawiać ;-) ??
guli Ale pokaż mi takiego konia, którego mozna puścic zupełnie luzem na niczym nieogrodzone łaki, żeby wybiegał się , a potem spokojnie wrócił na wybieg, albo pozwolił spokojnie poprowadzic się.znowu mam zdjęcia wstawiać ;-) ??