Konie..nasze konie :)
Konie..nasze konie :)
coż, w inny sposób spróbuję coś dodać, ale to po świętach, teraz niestety trochę pracy, nie tylko z końmi niestety...
Odświeżam wątek, bo chce się z Wami podzieli radosną nowina! Jeśli wszystko przebiegnie zgodnie z planem to w środę stanę się właścicielką pierwszego "Naprawdę Własnego Konia"
Oto Kukiełka i ja:
Ach jaka jestem podekscytowana! Trzymajcie kciuki!
Trzymam mocno kciuki, bo pięknie razem wyglądacie!!
Konie nie moje ale widoczek ciekawy
Londyn, widok z parku Madshute na Canary Wharf
Pamiętacie jeszcze Szelkę?
Od jakiegoś czasu zaczęliśmy się uczyć (wspólnie) ku uciesze naszych sportowców :wink:
Mówią o nas "sznurki"
a po zajęciach trochę luzu...
Ja pamiętam bardzo dobrze, bo wielce mi się Szelka podoba! A "amfas" to już w ogóle I nawet nie chodzi o to, że jest siwa 8)
Ale piękna ta SZEKLA :!:
Szelka jak zwykle piękna Czy mi sie wydaje czy urosła? W jakim ona jest teraz wieku? A swoją drogą - dawno Was tu nie widziałam. Poproszę o więcej fotek z "treningów" i nie tylko
Dziękujemy wszystkim pięknie
Olu- jesteśmy tu często- tylko my czytacze raczej jesteśmy niż pisacze- uczyć się tu przyszlim
Szelka 6-ego czerwca skończyła 3 lata, owszem ostatnio urosła (całe 2 cm) mierzy sobie ok 150 cm w kłębie (ale jeszcze rośnie :wink: )- więc raczej z tych niedużych (skąd ja to znam?)
Jula- to, że siwa chyba trochę też- co?
Mam szajbę na punkcie siwków (wszystkie moje trzy to siwki), ale ona jest wyjątkowa - radzę przypiąć przy kantarku coś czerwonego, bo ktoś Ci ją jeszcze zauroczy :) Jesteś szczęściarz! I ona chyba też szczęściara :)
To przy okazji wkleję jeszcze moje trzy leniuchy:
Ten malec to nasz nowy towarzysz - niebieskooki kucyk Gabryś. Przez ostatni weekend uczył się na podstawie obserwacji (i trochę kąsając krosno) jak robić dywaniki w drodze recyklingu. Tkwił przy naszej koleżance prządce dobrych 5 godzin i zasnął tylko 4 razy.
Dobrze, że napisałaś, że masz szajbę na punkcie siwków- bo pewnie nikt by się nie domyślił :wink: Gabryś jest po prostu booooosssski Co do szczęścia- to chyba mam; jak się ta czteronożna koniczynka urodziła- to już wiedziałem, że będzie moja
No bo jak...
a tu coś w stylu "ja jestem łoooooś... po prostu łoooooś
...pierwsze spacerki z mamusią...
...no a tak kończą się nasze treningi przychodzi Małgosia i Szelka już chodzi za nią jak pies (skąd ona wie, kto w domu rządzi?? hock:
Plankton, strasznie fajnie Was tu znowu widzieć może jakiś wątek by sie przydał o pracy i postępach z młodymi końmi?
Nie strasz mnie nawet... do niedawna słowo "postęp" w kontekście pracy z koniem kojarzyło mi się ewentualnie z (po)stępowaniem konia, tudzież z tym co nastąpi po stępie
Szelka to mój pierwszy koń- o jakiejkolwiek "pracy" nie było mowy po prostu nie bardzo wiedziałem jak się do tego zabrać- a nie chciałem zepsuć konia przez własną niewiedzę... Instyktownie czułem, że "Wędzisko do pyskaaa, siodło na dupęęę i baaataaa jej!!!" to niekoniecznie jest najcenniejsza rada jaką dostałem od doświadczonych koniarzy :? i pewnie Maleństwu się nie spodoba hock:
Sukcesem dla mnie było jak się dziecko przestało bać węża przy myciu i zaczęlo do mnie przychodzić na wołanie, potem wspólne spacerki- i to wszystko na co było mnie stać.
Pewnego dnia w stajni pojawił się taki jeden Paweł i bardzo, ale to bardzo mnie wkurzył- zrobił z Szelką w 20 min wiecej niż ja przez ostatnie 3 miesiące :evil: On z nią najzwyczajniej w świecie gadał- chociaż gęby nawet nie otworzył (za to ja jak najbardziej )
Teraz już nam łatwiej- ale nadal mało wiem i to nas bardzo hamuje- Szelka jest bardzo pojętna, a ja boję się przegiąć.
Nawet się z Anią Guzowską zgadałem, ale mi uciekła na dwa miechy i nawet się nie spotkaliśmy, w zeszłym tygodniu miały być pod Opolem Silversandy- ale odwołali :| Więc nadal posuwamy się wolniutko- ale jednak do przodu
Dziś umiemy galopować bez bata wędzidła itd (a nawet przechodzić z wyższych do niższych chodów )
Umiemy przychodzić na wołanie
Umiemy się obracać
i umiemy się cofac jak nas ładnie poproszą
Cieszy nas to bardzo (mnie chyba bardziej)
Od jakiegoś czasu jestem już na tym forum, ale stosunkowo od niedawna, więc nie miałam jeszcze okazji przedstawić siebie i mojej namiastki własnego konia.
Jest to 19/20- letnia kobyłka imieniem Chrapka (pseudonim Grubcia), należąca do mojej cioci. Koń hodowli rosyjskiej, ale rodzice, rasa i bliższa data urodzenie nie znana.
U poprzednich właścicieli nabawiła się kontuzji, która pozostawiła po sobie ślad- m.in. nie wolno jej skakać i nadmiernie galopować (choć czasem to trudne bo koń mimo wieku energię ma).
Z charakteru to cwana bestia, czasem wredna i mimo wyglądu niewiniątka w boksie i podczas czyszczenia, potrafi być nieprzewidywalna na jeździe Za smakołyki zrobiła by wszystko, straszny z niej łasuch, co niestety czasem bywa uciążliwe.
I tak od około 4 lat zastępuje mi własnego konia, którego jeszcze nie mam.
To tyle o niej, teraz kilka zdjęć
p.s. Z góry zaznaczam, konik jest okrąglutki, (może nawet za bardzo) ale nie jest utuczona i przekarmiona! Dostaje mniej niż inne konie, a i tak wszystko jej idzie w brzuszek. Taka przemiana materii widać. Chociaż na wiosnę, lato na szczęście chudnie jak chodzi trochę więcej pod siodłem.
Piękne konie!!!
Nas dawno nie było..oto Cantos