Koń poznaje drągi...
Koń poznaje drągi...
Ja również nie. Należy rzecz jasna pozwolić koniowi pogryźć ten plasterek w stój lub w stępie zanim się ruszy dalej - poza tym nie znam żadnych więcej obostrzeń w podawaniu marchwi :) Konie z przyzwyczajenia (gatunkowego) nie wciągają plasterków w całości do przełyku - mają w zwyczaju rozcierać w drobny mak wszystko co trafi między ich zęby trzonowe. Zadławienia zdarzają się dość rzadko i zwykle wynikają z tego, że koń dawno nie widział się z dentystą i nie ma możliwości roztarcia pokarmu na malutkie cząsteczki.
Artemor ps. Ciekaw tylko jestem czy jego podejście będzie podobne w innym miejscu ???Z początku - niewykluczone.
Artemor ps. Ciekaw tylko jestem czy jego podejście będzie podobne w innym miejscu ???Z początku - niewykluczone.
Mnie kiedyś porządnie ochrzaniono za to, że dawałam duże jednak ale plastry, bo koń to zachłanne zwierzę i nie zawsze gryzie dokładnie. Szczególnie jeśli coś jest mniejsze. lepiej większe kawałki kanciate. Tak mnie uczyli to przekazuję dalej.)
Chyba nawet tu na forum ktoś to potwierdził nie pamiętam tylko kto.
A co do tego nagradzania marchewką też trzeba ostrożnie właśnie by koń zbytnio się nie przyzwyczaił. Konie są cwane)
Ja zaznaczam słowem "tak!".
Nie napisałam o tym wcześniej, bo nie chciałam komplikować sprawy - najpierw uczę konia, że marchewki nie da się wymusić. Konie bardzo szybko się tego uczą. Zaznaczam słowem "tak!" gdy koń odwróci głowę od marchewki i wtedy dopiero ją podaję. Nie wiem czy jest to konieczne, ale na pewno przydatne w przypadku konia, który robi się nachalny podczas nagradzania i po markierze gwałtownie hamuje albo próbuje zapuścić żurawia do kieszeni.
Pomaga mi też to, że dość szybko wprowadzam podrapanie po szyi i miłe słowo zamiennie z marchewką (w rosnących proporcjach). Przytłumia się w ten sposób końskie nadzieje na marchewkę. Można też próby wymuszenia kwitować mini-pochwałą (np. miłym słowem - w końcu coś się koniowi należy po markerze), a grzeczne stanie i czekanie podczas nagradzania super-niespodzianką (np. marchewką z drapaniem).
Może by tak polecić Artemorowi jakąś lekturę, która by wyjaśniała jak zostać mistrzem nagradzania? Na pewno mu się przyda!
Oj musze ci zmartwic Artemor,ale kolerzanka ma racje z ta marchewka.
Bylam swiadkiem zadlawienia u klaczy .
Najprawdopodobniej nie pogryzla dokladnie,lapala chlapzywie i stanelo jej w ktoryms odcinku przelyku ,ze ani w te ani we wte.
Stala z glowa opuszczona na dol,slinotok z piana z ust i nosa.
Prawie zeszla ,uratowalo ja tylko to ,ze weterynarz jest zaledwie 15 minut od stajni i przyjechal natychmiast po telefonie
Zadławienie u koni nie jest tak niebezpieczne jak u ludzi - jeśli w przełyku utknie jakiś kąsek to koń się nie udusi. Wygląda to dramatycznie ("glowa opuszczona na dol,slinotok z piana z ust i nosa"), ale dopóki w przełyku nie nagromadzi się nadmiar śliny lub ktoś nie wpadnie na pomysł, żeby "przepchnąć" kąsek płynem (jeśli ślina lub płyn nie będą mogły spłynąć przełykiem to cofną się do płuc i koń się utopi) to jest tylko niewielkie ryzyko, że skończy się to śmiercią konia. Czasami wręcz zaleca się przeczekać aż koń sam upora się z zadławieniem - może to potrwać nawet dzień lub dwa, ale najczęściej kończy się tym, że kąsek sam spływa do żołądka (jeśli trwa to dłużej można ewentualnie podłączyć konia do kroplówki, żeby się nie odwodnił). Zwykle interwencja lekarza polega na zmiękczeniu kąska niewielką ilością płynu, tak żeby mógł się prześlizgnąć dalej.
O jezu jezu dobrze będę go poklepywał i głosem nagradzał jak tak to wygląda , niewiadomo w co wierzyć . Ja tam świadkiem zadławienia u koni nie byłem nigdy więc nie powiem za duzo na ten temat . Troszke nam się temat rozmywa z drągów przez ROLOWANIE zeszło na zadławienie marchwią Pozdrawiam wszystkich .
wybaczcie, ale skoro dla was jest to mało istotne to ja się wyłączam...
Pasiak to nie tak że to jest mało istotne ale bez przesady po prostu . Pewnie takie przypadki zdarzają się bardzo żadko ,za chwilę nie będzie mozna nic z koniem zrobić bo mu szkodzi . Myślę że ludzie mają tendencje do przeginania jak i w jedną tak i w druga stronę . Pozdrawiam .
Nie robiłaby tego ze względu na to, że koń ma w gębie wędzidło, które zawsze przez przypadek może się ułożyć nie tak, konie i owszem mogą zjeść coś i biec, ale wtedy gdy pokarm znajduje się na ziemi.
Może warto pobawić się w klikera - początkowo sądziłam, że to bardziej koniom cyrkowym się może nadać, ale jakby zagłębić się w to bardziej ...może udałoby się takie cudo wykorzystać także do nauki skoków..
A, zaczynam rozumieć ujeżdżanie ... (chociaż o skokach była mowa) rozluźnia się pewną partię, aby inną usztywnić i naciągnąć, techniką zmusić do przyjęcia wędzidła i większego zebrania.... tak to widzę, ale może to być sprawa oczywiście dyskusyjna.
pozdrawiam
W pełni zgadzam się z klikerem - to działa i to dobrze. Co do smakołyku proponuję coś co "rozpływa się w ustach". Ja u jednego stsuję cukier, ale świetnie działają petitki (te małe ciasteczka), albo inne. Nie pomyślałem o problemach z nagrodami "stałymi", bardziej martwiłem się nagrodami "o natychmiastowym uczuciu smakowitości".
Zamiast klikiera można zawsze inne odruchy warunkowe wytworzyć (Pawłow), ale wiem, że są sprawdzone metody właśnie z kliknięciem.
a o to zdjęcie, które mnie się podoba (3) z mojego punktu widzenia, trochę bardziej zebrać też jeszcze można, ale trochę
które nie (1)(2)
pozdrawiam
ps chciałam dodać 4 zdj. ale nie mogę - zresztą , tyle mi wystarczy
ps ktoś zauważył ułożenie uszu konia ....
te skoncentrowane na człowieku bądź pracy - patrzą względnie uszami albo do przodu , albo skierowane są do jeźdźca .... hm....
uszy na boki - hm.. chyba mało skoncentrowane na robocie, albo im coś średni odpowiada - a co Wy o tym sądzicie ? ...hm...mnie to cały czas zastanawia..... może inny wątek do tego powinien być...
Jak na moje, to koń jest usztywniony i nie jest zrelaksowany. Uszy moim zdaniem (ale się nie upieram), wskazują na dyskomfort. Możliwe, że wynika to z niskiej ręki, która przy takim ułożeniu mocno blokuje konia i z całą pewnością jest sztywniejsza.
W opisywanym przypadku jestem zwolennikiem klikera.