Pytania do W.M. ("spis treści" na początku)
Pytania do W.M. ("spis treści" na początku)
Wcięło mnie ! Jestem w Józefinie pod Warszawą do niedzieli włącznie. Mam zajęcia z kandydatami na instruktorów sportu ( kurs PZJ)
W sobotę i w niedzielę egzaminy końcowe praktyczne i w poniedziałek wracam do domu.
Udało mi się na chwilę dostać do sieci.
Pozdrawiam. W.M.
Już wróciłem i do soboty mam zamiar posiedzieć i popracować w domu . A w sobotę do Poznania.
Witam Panie Wojtku!
Tak przeglądając to wszystko co ludzie na forum piszą co opowiadają to człowiek powinien się tylko temu dobrze przyjrzeć i wyciągnąć wnioski to może się wiele nauczyć. Może i nawet dobra książka by z tego była! Po obejrzeniu filmu przypomniały mi się pana słowa które wpisał mi pan do dwóch książek cytuje może i inni wezmą sobie to do serca i nasze polskie jeździectwo się zmieni na lepsze niż jest "By konie były zawsze nr 1" i "Czytaj co piszą, Słuchaj co mówią, Wybieraj co najmądrzejsze!!!". Aż nasuwa się na język jeszcze jedno stwierdzenie: Oglądaj co nagrywają.
Przy naszym pierwszym spotkaniu w Jaszkowie jak byliśmy na jeździe zadał Pan mi i Darkowi Majewskiemu proste pytanie "Jak zatrzymać konia z pełnego galopu prawie bez użycia wodzu od razu do stój" Nasza odpowiedz bardzo skąplikowana była: pólparada, odchylenie, przeniesienie ciężaru, itd. A właściwa odpowiedz jaką pan nam podał była bardzo prosta "PRZESTAC JECHAC KONIEM!". Dla nas była w tedy chyba aż za prostą odpowiedziom. Zeby wszyscy zadawali sobie takie proste pytania i odpowiadali sobie równie prosto jak Pan to robi a nie kąplikowali sobie pracy z koniem to było by SUPER.
Pozdrawiam
T.B.W dosiadzie "prawidłowym" nie siedzi się na samym mięsku...Hoss Cartwright Nie żgam, uwierz mi!Wierzę.
Przecież człowiek nie siedzi na żadnych kościach (w każdym razie - w miarę zdrowy) tylko na pośladkach, czyli na mięśniach.
Cytat:Inaczej nie usiedziałby dłużej na niczym twardym.To może w piętach też nie masz kości?
Cytat:Gdybym wiedział jak to działa, to bym nie pytał. Obawiam się jednak, że ta powielana analogia z krzesłem też jest nietrafiona. Żaden dosiad, nawet fotelowy, jakoś mi nie przypomina siedzienia na krześle.Nie musisz tego sprawdzać na krześle. Może jakaś uprzejma osoba posłuży Ci za konika...? I posłuży informacją zwrotną, co czuje przy różnych dosiadach - z prostymi plecami, wklęsłymi, zaokrąglonymi. Serio mówię.
T.B.W dosiadzie "prawidłowym" nie siedzi się na samym mięsku...Hoss Cartwright Nie żgam, uwierz mi!Wierzę.
Przecież człowiek nie siedzi na żadnych kościach (w każdym razie - w miarę zdrowy) tylko na pośladkach, czyli na mięśniach.
Cytat:Inaczej nie usiedziałby dłużej na niczym twardym.To może w piętach też nie masz kości?
Cytat:Gdybym wiedział jak to działa, to bym nie pytał. Obawiam się jednak, że ta powielana analogia z krzesłem też jest nietrafiona. Żaden dosiad, nawet fotelowy, jakoś mi nie przypomina siedzienia na krześle.Nie musisz tego sprawdzać na krześle. Może jakaś uprzejma osoba posłuży Ci za konika...? I posłuży informacją zwrotną, co czuje przy różnych dosiadach - z prostymi plecami, wklęsłymi, zaokrąglonymi. Serio mówię.
T.B. Przecież człowiek nie siedzi na żadnych kościach (w każdym razie - w miarę zdrowy) tylko na pośladkach, czyli na mięśniach. Inaczej nie usiedziałby dłużej na niczym twardym.
Teolinek To może w piętach też nie masz kości?
T.B. Przecież człowiek nie siedzi na żadnych kościach (w każdym razie - w miarę zdrowy) tylko na pośladkach, czyli na mięśniach. Inaczej nie usiedziałby dłużej na niczym twardym.
Teolinek To może w piętach też nie masz kości?
Chodzi mi o to, że różne części ciała różnie czujemy.
I to, że czegoś nie czujemy, nie znaczy, że tego nie ma.
(Więc nie uważam Cię za bezkostne ufo ;-))
A "od spodu" po prostu nie jesteśmy równomiernie "miękcy"- są w siedzeniu i mięśnie, i kości. I mięśnie grzbietu konia będą czuły wynikający z tego nierówny nacisk. Zwłaszcza, jak człowiek rozluźni duże mięśnie pośladków (od różnych rzeczy zależy - też od tego, czy koń wygodny, jaki ma grzbiet). A potem to jak z nierówno upakowanym plecakiem - liczy się i jak długo się go nosi, i na jakiej powierzchni w ogóle się opiera (dosiadowo - np. na ile uda też niosą ciężar)...
Zwykle nie jest tak, że człowiek siada - koń robi "auć" i wklęsa plecy. Widziałam wiele koni z uniesionymi grzbietami przy jeździe na oklep. Ale co innego czasem/trochę, co innego dużo jazdy bez siodła. Można przeholować, można do bolesności grzbietu doprowadzić. I do uciekania plecami. Bo my tam kości naprawdę mamy (miednicę). Ale ma też znaczenie oczywiście, jak się jeździ. Można "izolację" zwiększyć używając mięśni - pośladków, przywodzicieli ud - chociaż to też ma plusy i minusy.
Przy okazji jeszcze jedna fajna strona: http://www.anatomyinmotion.com/fvrider.htm
Bardzo proszę o rozwinięcie myśli, którą mistrz zawarł w ostatnim numerze któregoś z końskich czasopism, a brzmiała ona miej więcej tak: nie można nauczyć się ustawiania konia na pomoce bez ciągłego zmieniania koni.
Czy mam to rozumieć tak wprost, że jeżdżąc tak jak ja od kilku lat tylko i wyłącznie na swoim koniu nigdy nie (tak naprawdę) nauczę się dobrze jeździć?
(przepraszam, ale gdzieś mi się ta gazeta zapodziała, więc cytuję z głowy, czyli z niczego)
Jak sądzę był to artykuł "Majzlować nie majzlować" w KiR nr 23
I - jeśli mogę wtrącić - z "własnego podwórka" - każdy koń inaczej reaguje na pomoce, jest to kwestią nie tylko ujeżdżenia, ale i temperamentu, sytuacji, rozluźnienia (psychicznego) - jazda na jednym koniu ogranicza nas do stosowania swego rodzaju schematów, do których para: koń - jeździec są przyzwyczajeni. Zmiana koni pozwala sie rozwijać - poznawać coraz to nowe reakcje i umieć dostosowywać "system kodów" pod określonego konia. Tak właśnie wyrabia się tzw. wyczucie jeździeckie...
Nie wiem kto i gdzie to napisał . Mogę się tylko domyślać o co mu chodziło.
Jazda na wielu różnych koniach pomaga skutecznie w nabraniu umiejetności stawiania konia na pomoce. Sam przechodziłem taką edukację jeżdżąc za młodu średnio 4 konie dziennie . Z tych czterech (np. w czasach kiedy 10 lat jeździłem na Woli ) jeden lub dwa to były konie przeznaczone do sprzedaży . Tak więc w roku 2 sprzedane wyminiane były na 2 nowe. Dzięki temu ustawienie konia na pomoce nie stanowi większego problemy i często daje się zrobić podczas jednego , góra kilku treningów.
Jeżdżąc wyłącznie na jednym koniu można osiągnąć także niezłe efekty , tyle, że nie koniecznie nabyte umiejetności bedą umiejetnościami "uniwersalnymi", pasującymi idealnie do każdego konia. Nie ma bowiem 2 identycznych koni , tak jak nie ma 2 identycznych "człowieków." Im więcej koni się dosiadało w życiu tym wiecj ma się "recept" na rozwiazywanie napotykanych "problemów".
To jedna z przyczyn "długowiecznośći" zawodników w sporcie jeździeckim w którym bardzo dużą rolę odgrywa doświadczenie.
I jaj mam pytanko :-) Chodzi mi o roszyfrowanie jednej z tych tajemnic, na jakie się natknęłam, a jakiej za nic nie potrafię rozszyfrować. Czy może trener jakoś przybliżyć pojęcie "wstrzymujące działanie łydek"??
Zanim napisałem tego posta ,Gaga mnie zastąpiła i to całkiem dobrze.
Widzę ,że coraz rzadziej muszę się " wcinać".
Cejloniara Chodzi mi o roszyfrowanie jednej z tych tajemnic, na jakie się natknęłam, a jakiej za nic nie potrafię rozszyfrować. Czy może trener jakoś przybliżyć pojęcie "wstrzymujące działanie łydek"??
Cejloniara Chodzi mi o roszyfrowanie jednej z tych tajemnic, na jakie się natknęłam, a jakiej za nic nie potrafię rozszyfrować. Czy może trener jakoś przybliżyć pojęcie "wstrzymujące działanie łydek"??
Już wyjaśniam wstrzymujące działanie łydek. Występuje ono w połączeniu z działaniem tzw. krzyża ( de fakto wykonuje się to przez napięcie mięśni brzucha) i działaniem wstrzymującym zewnętrznej wodzy . Te działania połączone dają w efekcie tzw. półparadę . Półparada ma sprowokować konia do wykonania po angielsku mówiąc rebalansu . Rebalans polega na przesunięciu środka ciężkości nieco w tył przez nieco wyraźniejsze podstawienie zadu. Podczas tego współdziałania kilku sygnałów , sygnał łydek ma działać wstrzymująco , czyli nie ma powodować ani poszerzenia wykroku , ani przyspieszenia , ale zwolnienie z takimi samymi, lub nieco zwiększonymi "obrotami silnika".
Nie wiem czy to jest dość jasne? Jeśli nie to należy dopytać.
Jasne, ja to rozumiałam za bardzo dosłownie chyba a to jednak łydki dalej działają na zadnie nogi podciągajć je bardziej pod kłodę w momencie gdy przód napotyka na hmmm ścianę z pozostałych pomocy. Mój jedyny instruktor jakiego miałam (jakieś eee 12 lat temu) tłumaczył mi, że zatzrymanie konia polega na tym, że tył naprowadza się na przód, a przód stoi przed ścianą. Z takim tłumaczeniem nijka doslownie nie mogłam skojarzyć "wstrzymujacego działania łydek", czyli u mnie to tylko kłopot z nazwą się okazał :-)