Wędzidła (+ ogłowia bez wędzideł)
Wędzidła (+ ogłowia bez wędzideł)
Witam,
Ponieważ po raz pierwszy w życiu wsiadłam dzisiaj na mojego konia na ogłowiu bezwędzidłowym typu - Cooka i moje pierwsze wrażenia były bardzo pozytywne jestem ciekawa Waszych opinii.
Niedogodnością dla osoby jeżdżącej całe życie na klasycznych ogłowiach są sznurkowe wodze z którymi nie bardzo sobie radziłam w grubych zimowych rękawiczkach. Oprócz tego trudno było mi "wyprostować" konia (mam młodego konia, który ciągle wymaga delikatnej pracy nad "prostością").
Mimo wszystko jestem mile zaskoczona, Nygus chodził rozluźniony, bardzo uważał na to o co go proszę mimo niesprzyjających warunków atmosferycznych (duży wiatr, miotająca się fiola okrywająca baloty ze słomą i śliskie podłoże, inne konie na padoku). Odniosłam wrażenie, że był mile zaskoczony tą nowością. Ładnie się rozluźnił i słuchał moich wytycznych (zmian kierunku, zmian tempa, przejść do niższych chodów).
Trochę mnie przerażały te wszystkie sznurki jakimi oplotłam głowę Nygusa, sprawdziłam jak silnie oddziałujemy naszymi rękoma na głowę koni, prawde powiedziawszy spodziewałam się większej siły nacisku - miła niespodzianka :-)
Co myślicie na temat tego rodzaju ogłowia??
Szczerze to nie widziałam czegoś takiego...
Dla mnie to jest po prostu zwykłe ogłowie bezwędzidłowe np takie http://www.horsepol.pl/index.php?str=pro...dk=487&kat= ale w wykonaniu sznurkowym.
Szczerze? Przy pracy na maneżu polecam, do jazdy terenowej niekoniecznie. Gdy koń się czegoś spłoszy nie masz nad nim żadnej kontroli. Ja się raz tak wybrałam w teren i koń mi się spłoszył - w ekspresowym tempie znalazłam się w domu- droga oczywiście na skróty czyli między drzewami w lesie.. Wrażenia - mimo tego że jestem zwolenniczką metod naturalnych - więcej bez wędzidła w teren nie jadę
Prawda, że dla ścisłości o ogłowiu z postu Nygusa. należałoby raczej mówić: ogłowie na wzór ogłowia Cooka
Sklejam wątki. Teolinek.
uwielbiam tereny bez wedzidla, jak kon ma poniesc czy cos zrobic to i w wedzidle to zrobi..w tereny jezdze czasami na samej lince, a i linke bywa, ze zdejmuje.
Kiedys opisywalam poniesienie , ten prowadzacy kon byl w wedzidle . I moja kobyla za nim bez wedzidla stala sie o wiele szybciej sterowna , a przez to szybciej pod kontrola niz arab.
Uwielbiam porozumienie poza wedzidlowe, chociaz same wedzidla tez bardzo lubie.
wynalazlam zdjecie z jazdy po zachodzie slonca , sam powrot byl przed polnoca i kantarek w niczym nie przeszkadzal., ani linka -koledze. I nie byl to wcale spacerowy terenik.... ech
Niestety ja sie gubie w kantarkach sznurkowych /plącza mi sie :oops: / i jezdze w takich zwyklych.. Mam nadzieje, ze nie zostane znow napadnieta za taka jazde bez ukonczenia kursow itp. Ja po prostu nie mam jak konczyc kursow, nie wyjezdzam z domu od 5 lat. No, raz sie zdarzylo...ale to na 3 dni, a i tak mialam z tym problem. Ucze sie od samych koni, od Przyjaciól i z forum.
DuchowaPrzygoda Mam nadzieje, ze nie zostane znow napadnieta za taka jazde bez ukonczenia kursow itp.
DuchowaPrzygoda Mam nadzieje, ze nie zostane znow napadnieta za taka jazde bez ukonczenia kursow itp.
Moim skromnym zdaniem jeżeli ktokolwiek łudzi się, ze za pomocą kawałka metalu włożonego w pysk zwierzęcia o masie często przekraczającej 500 kg jest wstanie zapanować nad nim gdy on sobie tego nie życzy jest delikatnie naiwny.
Miałam okazję przeżyć parę poniesień na ogłowiu klasycznym i niestety bez współpracy i chęci ze strony konia na pewno byśmy się nie zatrzymali.
Jednocześnie zaznaczam, że nigdy nie próbowałam zaciągać konia, robić mu tzw tarki i innych tego typu przyjemności w pysku.
W moim odczuciu po wczorajszej jeździe na Nygusie w tym niby ogłowiu Cooka nic się nie zmieniło.
Jeśli chodzi o wyjazdy w teren to planuję założyć mu dwa ogłowia i w zależności od okoliczności jeździć na wędzidle, albo bez.
Nygus Moim skromnym zdaniem jeżeli ktokolwiek łudzi się, ze za pomocą kawałka metalu włożonego w pysk zwierzęcia o masie często przekraczającej 500 kg jest wstanie zapanować nad nim gdy on sobie tego nie życzy jest delikatnie naiwny.
Nygus Moim skromnym zdaniem jeżeli ktokolwiek łudzi się, ze za pomocą kawałka metalu włożonego w pysk zwierzęcia o masie często przekraczającej 500 kg jest wstanie zapanować nad nim gdy on sobie tego nie życzy jest delikatnie naiwny.
No niestety w pewnym sensie także uważam, że wędzidło służy do komunikacji a nie do kontroli i nie widzę żadnego uzasadnienia dla stosowania go "dla bezpieczeństwa". Mówię to z pozycji osoby, która przestała widzieć w wędzidle hamulec bezpieczeństwa, osoby której koń płoszył się panicznie biegnąć "między drzewami". Postawiłam na relację i pracę nad nami obojgiem i dziś czuje się milion razy bezpieczniej "bez" niz "z". Dziś mój koń przy spłoszeniu tylko przysiada, nie rusza już do przodu. Na zawsze zostanie koniem troche płochliwym ale dziś juz umiemy oboje nad tym panować. Wczoraj prowadizłam z sąsiedniej stajni klacz, nie swoją. Kazano mi ją prowadzic na takim wędzidle przypinanym do kantara. Po drodze zauważyłam, że bardziej ją to wędziodło denerwuje niż pogania chęć powrotu do stajni i źrebaków. Jak właściciel nie patrzył to przepiełam uwiąz z tego wędzidła na kantar i poczułam się bezpieczniej. Zniknał element stresogenny i od razu odzyskałam łatwość panowania nad koniem
Cejloniara Jak właściciel nie patrzył to przepiełam uwiąz z tego wędzidła na kantar i poczułam się bezpieczniej. Zniknał element stresogenny i od razu odzyskałam łatwość panowania nad koniem
Cejloniara Jak właściciel nie patrzył to przepiełam uwiąz z tego wędzidła na kantar i poczułam się bezpieczniej. Zniknał element stresogenny i od razu odzyskałam łatwość panowania nad koniem
To znaczy hmmmm proszę mnie źle nie zrozumieć. Daleka jestem od demonizowania wędzideł. Uważam, że są dobrym narzędziem. Nie zgadzam się jedynie z uzasadnieniem ich uzycia typu "bezpieczniej"
Ewo,
to nie jest bezpieczniejsze jezdzenie na kantarku....ani tez nie jest bezpieczniejsze jezdzenie w wedzidle. Bo w sumie nasze bezpieczenstwo zalezy od czegos innego. Ani linka, ani kantar, ani wedzidlo nie daja nam zadnej gwarancji....one sluza do porozumiewania sie bardziej.
Ja np. jezdze na kantarkach glownie z lenistwa bo nie lubie wkladac oglowia, chociaz powypinalam z niego juz chyba wszystko co mozliwe... w zaden sposob nie jezdze ideologicznie. Zreszta ja jestem ponoc ta niby gorsza rekreacja, co zreszta BARDZO mi pasuje :lol:
ale Ciebie rozumiem, sama czasami jak np. mam z czyms oswoic konia w terenie np. z wsia, gdzie sa ludzie, auta, a droga bardzo waska to wkladam wedzidlo. Mam zakodowane w glowie przez tyle lat jezdzenia, ze jednak bezpieczniej. I chociaz z drugiej strony, wiem, ze nie....to jednak to zakodowanie wpływa na moj oddech, moja mowe ciala i poziom mego stresu....wiec wole juz dla swietego spokoju wlozyc oglowie wtedy. Lepsze to niz, zeby kon sie bardziej przeze mnie denerwował. To nic, ze moje myslenie jest błędne, ale tu emocje sa wazniejsze...
Ewo ja nie napisałam, że na kantarku ogólnie jest bezpieczniej Nie napisałam natomiast, że bezpieczniej jest na wędzidle rozumiesz? Dokładnie tak, jak pisze Duchowa - nie uzależniam bezpieczeństwa od narzędzia tylko od STOPNIA UJEŻDŻENIA KONIA dokładnie tak.
I od stopnia ujeżdżenia i od zaufania konia do nas :!: . Stąd twierdzenie: Jeden koń, jeden jeździec.
Sama zauważam różnicę w częstotliwości i sposobie płoszenia. Przygotowujemy się do wyjęcia wędzidła srokatej i jeździmy teraz duuużo na oklep. Na placu .