Wegetarianizm
Wegetarianizm
slyszalam , ze konie maja wieksze zaufanie do ludzi, ktorzy nie jedza mięsa. Ciekawa jestem czy to prawda rzeczywiscie??
Ponoc robiono eksperyment i na pastwisku obce konie chętnije podchodzily do osob nie jedzacych miesa.
W zasadzie jestem juz w trakcie wylaczania z diety miesa...ciekawa jestem czy macie z tym jakies doswiadczenia? Na co najbardzie nalezy zwracac uwage podczas stosowania tej diety: jesc duzo soi , kasz tak????
Nie jem mięsa od 18 lat i między Bogiem a prawdą nigdy szczególnie się nie zastanawiam nad dietą, może nie licząc pierwszych paru miesięcy - ogólnie warto trzymać się zdrowego żywienia i rzeczy, o których wiemy, że nam służą - minus mięso . Ja na przykład nie przepadam za soją, jeśli już to jem tofu, ale u nas trudno o dobre tofu i w ogóle dobre wyroby z soi... Ryż z soczewicą jest podobno bardzo dobrym źródłem białka, nie gorszym od soi, soja natomiast ma składniki działające podobnie jak estrogeny, co ewentualnie trzeba brać pod uwagę umieszczając ją w jadłospisie.
http://wwr.com.pl/forum/9/2713/
to bardzo podobny wątek z wwr. Przyznam że nie przeczytałam całego.......
Cytat:W zasadzie jestem juz w trakcie wylaczania z diety miesa...ciekawa jestem czy macie z tym jakies doswiadczenia? Na co najbardzie nalezy zwracac uwage podczas stosowania tej diety: jesc duzo soi , kasz tak????
Cytat:W zasadzie jestem juz w trakcie wylaczania z diety miesa...ciekawa jestem czy macie z tym jakies doswiadczenia? Na co najbardzie nalezy zwracac uwage podczas stosowania tej diety: jesc duzo soi , kasz tak????
co do tego ze konie "wyczuwaja" ze ktos miesa nie je tez slyszalam i faktycznie bardziej lgna do takich ludzi... bardzo mnie to zaciekawilo ale jak narazie byly to tylko historie przekazywane z ust do ust zadnych eksperymentow ani dowodow.. ale temat ciekawy, sama z ciekawoscia dowiedzialabym sie czym to idzie... czy faktycznie konie wyczuwaja ze jestesmy drapiezcami, ze jemy mieso i czuja sie np. zagrozone... :?:
dzieki Mazazel,
mysle, ze jedzenie roznych pestek, nasion slonecznika dyni, itp./...no tak, pisalas o tym!/ tez chyba jest zdrowe i ja to lubie. Soja fajna, ale w kotletach ewentualnie.
Nabialu nie znosze, jajka ekologiczne mam wiec nie ma problemu.
Jestem dosc leniwa jezeli chodzi o jadlospis, wole jesc co leci...wlasnie minus mięso. Ale faktem jest, ze o zdrowie dbac warto, zeby miec silę karmic koniki i nie byc dla nikogo ciężarem. A i dla siebie, zeby byc radoscia bardziej niz problemem.
Kielki fajne sa, i zieleniny...zwroce na to uwage.
Kiedys bylam swiadkiem pewnej sceny, to bylo dawno, w dziecinstwie...ale za kazdym razem jak to wspominam to sie rozklejam.
Moj wujek /na wsi/ zabijal siekierą cielaczka. Cielaczek płakal, byl taki malutki jeszcze i niewinny. A jego mama krzyczala do niego z obory...normalnie wołala go rozpaczliwym glosem.
Jakos nie moglam potem spac spokojnie...i dluuugo nie moglam jesc miesa, mimo, ze bylam jeszcze calkiem malym dzieckiem /jakies 10 lat chyba mialam/.
I jak mysle o zwierzętach, ktore czuja tak jak my, bo wiedza co to bol, rozpacz, rodzą dzieci, opiekuja sie nimi, boja sie smierci itp. to jakos tak.....no, mysle ze w moim wypadku nie jesc miesa bedzie dobrze. Mam zbyt duze poczucie winy jednak! A poczucie winy bardzo szkodzi.
Widzisz Duchowa poznałaś cała ścieżkę: od żyjącego cielaczka hasającego po łące, przez jego zabicie, przerób po gotowy wyrób. Większość ludzi jednak nie widzi i nie zdaja sobie sprawy z tego co się dzieje ze zwierzakiem w rzeźni.. tzw efekt rzeźni. Widzą krówkę na łące a potem kiełbasę. Tak to już jest.
Ja sobie zdaję sprawę, że jedzenie mięsa i nazywanie siebie miłośnikiem zwierząt, który chce by miały jak największe prawa jest hipokryzją. No i ja jestem hipokrytką, ale mięso lubie i u mnie w domu każdy obiad składa sie z mięsa. Próbowałam przejsc na wegetarianizm w tym roku i zdecydowanie mi się nie udało. Nie lubiłam tych wszytskich soczewic, soi, grochu, fasoli itp. JEdyne co to nie jadłam kury dłuzszy czas po tym jak klikałam z kurami - ale w Irlandii zdarzało mi się zjeść, bo było to najtańsze mieso, a tam warzyw dobrych nie ma praktycznie wcale.
Jedyne co to kupuje tylko jajka 'wolnowybiegowe' albo od znajomego chłopa. Tak samo kiełbasy, kaszanki itp - od znajomego, takiej ze sklepu nie jadam, bo wiem co w niej może być :/ Nie jem też żadkich gatunków ryb i żadkich gatunków zwierząt.
PS Moim zdaniem to czy sie mieso je czy nie nie ma wpływu na to jak koń nas traktuje - i póki co nie ma dowodów na to, że jest inaczej.
Aniu, nigdy w zyciu nie nazwalabym kogos hipokrytą, tylko dlatego, ze je mieso, a jest jednoczesnie milosnikiem zwierząt....dla mnie jedno z drugim sie nie kloci. Zreszta nie mnie oceniac!!!!
Kazdy człowiek ma wlasny los, własny świat i prawo do wolnego wyboru.
To co robie ze swoim życiem jest moja sprawą, tak samo jak to co robia inni - ze swoim. Pogadac sobie mozna...
W kazdym razie trzymam sie z daleka od wszelkich ideologii, chocby nie wiem jak bardzo szlachetnymi były. Własnie dlatego, ze to prowadzi do włażenia w cudze życie z potępianiem, a własnie tego staram sie - co oczywiscie nie zawsze wychodzi- unikac jednak.
Tutaj to chyba akurat nikt nikogo do niczego nie namawia - przedstawiamy tylko swoje doświadczenia .
Na swoim przykładzie mogę powiedzieć też, że niejedzenie mięsa nie miało i nie ma negatywnego wpływu na moje zdrowie. Może ta informacja komuś się przyda .
Dagmaro, znam tez wielu innych wegetarian, ktorzy na zdrowie nie narzekaja. Ja jestem schorowana mimo, ze przez lata jadłam mięso własnie....
Zreszta chodzi mi bardziej o ten rodzaj wrazliwosci, ktory rosł w głebi mojej duszy przez iles tam lat, a ktory urosł ostatnio do takich rozmirow, ze nie jestem w stanie przełknąć kawalka mięsa bez dławienia sie pewnymi myslami! To jakby moj problem tylko, i torebki czy siodla skorzane nie maja tu nic do rzeczy!
Nie polemizuje, bo nie mam ochoty, niech kazdy robi co chce. Ja nie oceniam! nie atakuje!
Zreszta jak ide do znajomych to, zeby nie robic im przykrosci zdarza sie, ze częstuje sie np. malutkim kawałkiem kurczaka.
Ze mną jest jakoś dziwnie :lol: . Wege z przerwami. Raz wege przez 4 lata, raz pół roku, a średnio co pół roku przechodzę ponownie na wege, a kiedy jem mięsko, to może raz w tygodniu może się trafi coś z indyka. Czyli jem. Rzadko, właściwie jem mięso jesienią i zimą. Wiosną, latem zupełnie nie odczuwam takiej potrzeby. Zaczynam jeść mięso wówczas, gdy zimniej się robi na dworze, gdy mam dużo pracy fizycznej przez jakiś czas. Mam przecież dojną kozę, własne pomidory, dorodną fasolę, a wszystko na końskich i kozich kupach. W planach są przepiórki. Zauważyłam jedno- jak się je mięcho- pot zaraz jakoś śmierdzi, człowiek ma inny zapach i skoro nawet zimą jem mięsa mało, a latem wcale, czuję ten zapach od innych i sama mogę stwierdzić kto je mięso, a kto nie. To rzeczywiście czuć. Niejedzenie mięsa ma dla mnie osobiście jeszcze jeden plus- czuję się lekka, nic mi nie zalega w brzuchu, lżej się poruszam, wyżej skaczę :wink: