Proszę o mentalne wsparcie :-)
Proszę o mentalne wsparcie :-)
W sobotę, 17 października jadę na Cejlonku amatorskie zawody w rajdach długodystansowych. Dla nas to średniodystansowe, bo jedziemy spacerek na 22 km :-) Ale lubię te zawody, bo spotyka się fajnych ludzi i zawsze to jakieś wyzwanie dla nas. Tak więc proszę trzymajcie za nas kciuki!! a może lepiej za pogodę trzymajcie!!! :!:
Z pogodą ma być w sobotę lepiej , ale kciuki będę trzymał :!:
W takim razie zamawiam dla Was piękną pogode i bede trzymać kciuki
Miłej zabawy!
zazdroszczę i trzymam kciuki, od zawsze marzę o rajdzie
Eh poszło nawet dobrze. Dumna jestem z postawy Cejlona, który pięknie się zachowywał w terenie. Nie miałam kłopotu z nim nawet jak nas konie na trasie w galopie mijały (Ci z regionałek na arabkach np.), a bałam się, że w takich sytuacjach go na tym kantarku nie utrzymam. A tu zaskok Trzymałam go siłą woli hehehe Szedł bardzo dzielnie, wdzięcznie, płynnie, spokojnie i miękko. Dla nas to było amatorskie 22 km więc nie grzaliśmy, jechaliśmy dla przyjemności. Trochę musiałam na trasie zawracać, bo mi się moja koleżanka zgubiła na samym początku. Startowała z kimś innym w parze 5 minut po mnie, miała do mnie dojechać byśmy mogły jechać razem, i się zaposiała, bo nie w tą ścieżkę wjechała. Ale wróciłam po nią i już razem jechałyśmy sobie do końca Nie grzałyśmy potem, nie goniłyśmy koni zeby nadrobić te 20 minut za wszelką cenę i może dlatego miejsca takie dalekie. Ale cieszę się z ukończenia i z bardzo dobrych wyników na bramce (Cejlon miał 52 tętno na bramce 4 minuty po przekroczeniu linii mety). Atmosfera zawodów rewelacyjna. Punktem głównym przy tej pogodzie było wielkie ognisko. Przyjechało trochę koni z kraju, był klub Champion i Geniusze, i była bardzo sympatyczna rodzina z Garwolina. Przy tych arabkach mój Cejlon wyglądał jak wieżowiec
ależ to musiało być fascynujące nigdy nie byłam na takim rajdzie. No i gratulacje, że utrzymałaś go na tym kantarku, no i nie wynik jest ważny tylko samopoczucie
super. wielkie gratulacje. a moze jakies zdjecia macie? chetnie bym was obejrzala w akcji bo z twoich slow aż bije zadowolenie :lol:
No dobra To będzie taka historyjka obrazkowa, dobra?
Odprawa techniczna przy ognisku dla klasy LL
Zawodniczka z koniem na bramce weterynaryjnej
Gdzie samochód nie może tam babę z koniem pośle Ewa Kleczkowska i Sigma z Ostródy przed startem w klasie LL.
Zawodnicy przed startem – Maria Król, Hotel SPA I. Eris na koniu Dkaskader, która w konkursie LL zajęła 2 miejsce.
Artur Landau na koniu Hint pełnej krwi arabskiej
Ryszard i Alan Ptach
Przed startem
Zdobywczyni Pucharu Nadleśniczego Nadleśnictwa Miłomłyn, Żaneta Kraus Kroschel monitoruje tętno swojego konia przed wejściem na bramkę weterynaryjną
Upragniona meta – młodzież ostródzko-liwsko-miłomłyńska
Zamieszanie przed bramką weterynaryjną
Wiemy jedno – wzrost się nie liczy
Na bramce weterynaryjnej należy pokazać, że koń po przebytym dystansie nie zakulał
Dzięki sponsorom były i nagrody!
Organizator Andrzej Sanecki i Główny Sędzia zawodów Paweł Kleszcz
Żaneta Kraus Kroschel otrzymuje Puchar Nadleśniczego Nadleśnictwa Miłomłyn
Zwycięscy
Zawody regionalne przyciągnęły zawodników z czołowych klubów w kraju, choć kilka zgłoszonych osób wystraszyła pogoda. Na starcie można było zobaczyć Artura Landau reprezentującego Klub Jeździecki Champion spod Łodzi, na koniu Hint pełnej krwi arabskiej, który jest zawodnikiem z powodzeniem startującym na dystansach 120 i 160 km. Jednak w walce o Puchar Nadleśniczego Nadleśnictwa Miłomłyn na dystansie 81,5 km pokonała go Żaneta Kraus Kroschel na arabskim 7-letnim koniu Mu-Ardesz, osiągając na tym dystansie średnią prędkość 13,49 km/h, czyli trasę pokonała w 6 godzin 2 minuty i 25 sekundy.
Zawody regionalne rozegrały się w czterech klasach: L na dystansie 30,5 km, P - 51 km, N – 81,5 km i wspomniana już 1* o Puchar Nadleśniczego Nadleśnictwa Miłomłyn - 81,5km.
Pan Andrzej Sanecki i jego żona byli mile zaskoczeni tak pozytywnym odbiorem wśród zawodników i gości. Nie jest to dziwne ponieważ zawody zostały przygotowane profesjonalnie i na bardzo wysokim poziomie. Najbardziej atrakcyjne było to, co w rajdach jest najważniejsze – trasa. Pętle, po których jadą zawodnicy, zostały wyznaczone w malowniczych lasach między Jeziorem Pauzeńskim i Szelągiem Wielkim. Zostały też czytelnie oznaczone, by utrudnić zawodnikom zgubienie trasy nawet gdyby przyszła im na to ochota. Po drodze można było zejść nad brzeg jeziora by napoić konie i pozwolić im chwilę ochłonąć. Długie proste drogi leśne o miękkim podłożu zachęcały do galopów a urozmaicona rzeźba terenu gwarantowała kilka ciekawych zjazdów i podjazdów.
Nie pozostaje nic innego, jak trzymać kciuki za przyszłoroczną imprezę. Były zawody amatorskie, regionalne, może tak w postępie arytmetycznym organizator pokusi się o ogólnopolskie? Wieść niesie, że zawodnicy bardzo by sobie tego życzyli. Mała Ruś i stajnia Państwa Saneckich została stworzona do mazurskich konnych rajdów długodystansowych.
(z Cejlon tylko tu sprząta. Za to skutecznie)