Niezwykłe spacery
Niezwykłe spacery
Dawno nas tu nie było.. na początek trochę fotek z zimowego spacerku
i trochę z bitwy śnieżnej - ja wygrałem Szelka (jeszcze) nie potrafi rzucać śniegiem
O! Piękna!
nie zdziw się jak w przyszłym roku to ona wygra bitwę
śliczne foty
Nie wiem czeu ale widac po niej ze jest dama, szczegolnie na 4 zdjeciu ten wzrok uklad poprostu dama pełna geba.
Ja uwielbiam spacerować z moją Babulinką /zresztą z racji jej wieku głównie tym się zajmujemy/ nie zawsze jednak mam aparat fotograficzny ze sobą i raczej niewiele osób ze stajni mi towarzyszy... ale ostatnio udało się Oto efekty :mrgreen:
No my też się pochwalimy swoimi spacerkami
Pogoda sprzyja - tylko koniom ciężko chodzić w tym głębokim śniegu (a u nas niestety mało dróg jest przejezdnych..)
Panie chciały wyszukać coś z pod śniegu ale skończyło się na tym że trochę śniegu pojadły :wink:
A tu Amera pięknie pozowała - rzadko robię zdjęcia co mi się podobają ale te są całkiem fajne Prawda?
No, te ostatnie to na naklejki by się nadawały - piękne kontury!
W ogóle te dwa ostatnie zdjęcia są świetne!
Niebo-śnieg...
Piekne zdjecia!!!!! czasem snieg sie do czegos przydaje :lol: -tworzy niezly nastroj :wink:
czy ktos z was mial okazje sprawdzic swojego kopytnego na spacerze bez uwiazu? Jak myslicie - jak by sie wasz kon zachowal? czasem nachodza mnie takie mysli co by bylo w trakcie jakiegos zagozenia. Czy trzymal by sie stada czyli mnie czy raczej zwialby w dluga? :lol:
To zależy
U mnie było tak że jak była sama Amera to się trzymała stada (czyt. mnie) i nie oddalała się. Teraz są 3 konie no i różnie to bywa.. Jak jesteśmy blisko domu to potrafią zwiać (do domu) a jak jesteśmy daleko w lesie to raczej sie trzymają. Nawet jak uciekają to niedaleko bo się okazuje że tam za rogiem jest całkiem smaczna trawa i trzeba koniecznie sobie zrobić przerwę :wink: A jak się za wolno za nimi wlokę np teraz w te śniegi to Amera czeka na mnie - stoi i obraca głowę gdzie jestem , jak blisko to rusza dalej. Czasem naprawde śmiechowe te konie są
Ewa zazdroszcze ci takich spacerow. ale pewnie tez macie bezpieczna trasa
U nas w miarę bezpiecznie, nie ma w okolicy tras szybkiego ruchu, są mało uczęszczane gminne drogi. Za to bardzo dużo lasów - Leśny kompleks promocyjny Lasy Spalsko-Rogowskie i sporo pól uprawnych (dostępnych tylko w żniwa bo inaczej się chłopi buntują :wink: )
Ale i tak powiem szczerze że najbardziej lubię zimowe spacery ze wszystkich Można wszędzie łazić i nie robić szkód i małe prawdopodobieństwo że się obce konie spotka
No i fotki czasem fajne wychodzą :lol:
Luzem? Miałam okazję. Za pierwszym razem bałam się. Potem coraz bardziej zaufałam. Chodzę czasem z dwoma końmi. Przewodnik-Frajda "na smyczy", Kalina luzem. Jak do tej pory nie było kłopotów. Czasem gdy nie ma fajnej pogody na jazdy, lub nie mam ochoty najzwyczajniej w świecie, urozmaicam im życie: nawet galopujemy, ćwiczę kondycję biegając z nimi a to się przydaje. Przed odsadzeniem małej Kamei zaryzykowałam spuszczenie trzech... Jeszcze przed wyjazdem do pensjonatu chodziłam z babami do naszego lasku i na łąki- tam znalazły co chciały i jak przypuszczałam nie miały zamiaru uciekać. Skoro było im dobrze, to jaki miałoby to sens? Załączę niebawem fotki z tej zimy i z lata, przed odsadzeniem, może link na krótki film?
Asiu, zobacz też jak spaceruje koń Eli i kilku innych osób. Warunek- bezpieczne tereny.
Witam,
Nie macie pojęcia jak się ucieszyłam gdy zobaczyłam, że można z koniem chodzić bez "smyczy". Od 1 maja 2009 r chodzę z Nygusem na spacery, niekiedy nie chce mi się wsiadać więc biorę dziada na uwiąz lub line i idziemy.
Tak zresztą wyglądały nasze pierwsze wyjścia w teren, niestety w stajni gdzie stoi mój koń nie ma żadnego koonia z którym mogłabym bezpiecznie jechać w teren, a do tego wlaśnie maja Nygus nigdy w tereny nie chodził.
Straszna to rzecz i jak tylko go kupiłam postanowiłam to zmienić bo jestem zdania, ze nic tak nie rozwiją końskiej osobowości jak wypady w teren.
Moim marzeniem jest właśnie takie chodzenie z koniem jakie wy tutaj przedstawiacie oczywiście w stajni mnie obśmiali jak im się zwierzyłam z moich pragnień.
W zeszłym sezonie wakacyjnym chodziłam z Nygusem na łąki w celu popasu i tam go spuszczałam, raz mi uciekł do stajnii. Nie powiem żebym się nie zdenerwowała, ale droga do stajni biegnie lasem i prywatną łąką właścicieli stajni więc nie było tragedii. Jednak sam fakt jego ucieczki trochę ochłodził moje zapędy.
Mam nadzieję, że kiedyś będę go mogła spuścić. Może chodzimy za blisko stajnii??
K