Hipologia Kategoria Konie chcą nas rozumieć Nasze filmy - kontrowersyjne przypadki zachowań koni.

Nasze filmy - kontrowersyjne przypadki zachowań koni.

Nasze filmy - kontrowersyjne przypadki zachowań koni.

Julie 1

Senior Member

279
04-30-2009, 11:29 PM #1
W tym temacie proszę o opisywanie i podpieranie filmami lub zdjęciami zachowań koni, które nie do końca rozumiemy.

Zacznę od takiego, jak dla mnie fascynującego przypadku:

Jest sobie klacz Heksa. Ma około 10 lat, od kilku "pracuje" w szkółce rekreacyjnej. Nie znam zbyt wielu szczegółów, wiem że od wielu lat jest w tej stajni, wcześniej miała tu właściciela, który jeździł sobie na niej rekreacyjnie, głównie w samotne tereny, bez żadnych wymagań, po prostu do lasu i spowrotem.
Teraz jest niby jednym z koni szkółkowych, ale nikt nie chce na niej jeździć, bo ona nie chce robić tego, o co prosi ją (najczęściej początkujący) jeździec. Te konie pracują 1-2 , w ekstremalnych przypadkach góra 3 godziny dziennie. Mają dobrą kondycję, są super karmione, ona nie jest zmęczona, nie jest chora, nie ma wad budowy, ma dopasowane siodło, zdrowe zęby, nic ją nie boli, w lesie pędzi jak szalona.
Dla mnie to jest klasyczny przypadek wycwanionego konia szkółkowego, który wie kiedy musi, a kiedy nie musi pracować.
Ma głęboko w... zadzie początkujących, jest najlepszym na świecie wykrywaczem błędów. Jeśli się pochylisz i nie dasz sygnału łydką, ona nie ruszy z miejsca, jeśli zaczniesz robić jakieś dziwne manewry wodzami, to też nie ruszy z miejsca itd...

Co w tym wyjątkowego?
Znam takich koni dziesiątki. W każdej szkółce jest koń "typu Heksa" Wink
Otóż czasem bywa, że pod zupełnie zieloną osobą bez problemu galopuje, widać że lubi i chce, czasem pod niby doświadczonym jeźdźcem po prostu się zatrzymuje na środku i koniec "ja stoję".
Ponieważ na obecnym etapie mojego jeździectwa bardzo mieszam (czytaj: starm się łączyć) klasykę z "naturalem" próbuję różnych sztuczek.
Jeśli proszę jeźdźca o całkowicie "klasyczne" zachowanie, czyli wodze na kontakcie, dosiad, łydka, ewentualnie podparcie łydki batem, to czasem działa, a czesem nie działa.
Jeśli próbujemy PNH, czyli w momencie w którym Heksa postanawia się zatrzymać, stosowanie 4 faz nacisku (delikatny nacisk łydką + faza pierwsza, faza druga, faza trzecia, faza czwarta...) to raczej nie działa.
Jeśli ja na nią wsiądę, robi wszystko. Jeśli za chwilę wsiądzie osoba średnio zaawansowana, też robi wszystko, albo... czasem nie! Jeśli ja wsiądę i znowu ją chwilę "rozgalopuję", to chwilę po mnie może wsiąść ktokolwiek, i Heksa dalej galopuje... albo nie (?)
Próbujemy wszystkiego. Czasem w ciągu jednej godziny przesiadamy się po sto razy.
Pierwszy raz w życiu spotykam się z aż tak fascynującym przypadkiem "cwaniaka szkółkowego".
Nie widzę żadnej reguły w tym, czy ona pójdzie, czy nie pójdzie.
Do tego tak bardzo ją lubię i tak mnie śmieszy, że gdy podbiega do mnie i chowa mi głowę pod pachę "mamusiu zabierz mnie stąd!!!" to aż nie mam serca jej odganiać na zewnątrz z tym sfrustrowanym jeźdźcem na grzbiecie...
Po prostu pękam ze śmiechu i całuję ją w nosek.
Nie wiem.
Nie rozumiem.
Dlaczego ona czasem galopuje i skacze z 7-mio letnim dzieckiem na grzbiecie, a czasem nie ruszy nawet stępem z kimś kto jeździ kilka lat?

Może zauważycie tu coś czego ja nie widzę.
Niestety nikt nie chce dać się sfilmować w momencie, w którym sobie z nią nie radzi, ale pracuję nad tym.
Postaram się jutro oprócz tego co mam nakręcić momenty oporu.

Agata lat 18, bez ogłowia:
http://www.youtube.com/watch?v=LFoXstQ55...re=channel

Agata lat 7, widać moment próby oporu pod koniec:
http://www.youtube.com/watch?v=aU9hJhozd...re=channel

Nic ciekawego, po prostu jedziemy, wsiadałam, bo Heksa nie chciała ruszyć stępem:
http://www.youtube.com/watch?v=G-oe-nrsamY

Wersja na golasa, widać próbę odmowy współpracy na początku:
http://www.youtube.com/watch?v=GBo0dTSQNLI

Hmm...How interesting...
Nie oczekuję porad typu: Ten koń powinien mieć jednego właściciela, który wie co robi, lub że ona nie nadaje się do szkółki, bo to wiem.
Proszę raczej o podzielenie się ze mną pomysłami na rozwiązania stricte techniczne dla moich uczniów Smile
Jak uczyć na takim koniu?
Napewno wykorzystam ją jako modelkę do nauki pracy naziemnej, ale co robić na jazdach?

<r><URL url="http://www.horsefeed.pl">http://www.horsefeed.pl</URL></r>
Julie 1
04-30-2009, 11:29 PM #1

W tym temacie proszę o opisywanie i podpieranie filmami lub zdjęciami zachowań koni, które nie do końca rozumiemy.

Zacznę od takiego, jak dla mnie fascynującego przypadku:

Jest sobie klacz Heksa. Ma około 10 lat, od kilku "pracuje" w szkółce rekreacyjnej. Nie znam zbyt wielu szczegółów, wiem że od wielu lat jest w tej stajni, wcześniej miała tu właściciela, który jeździł sobie na niej rekreacyjnie, głównie w samotne tereny, bez żadnych wymagań, po prostu do lasu i spowrotem.
Teraz jest niby jednym z koni szkółkowych, ale nikt nie chce na niej jeździć, bo ona nie chce robić tego, o co prosi ją (najczęściej początkujący) jeździec. Te konie pracują 1-2 , w ekstremalnych przypadkach góra 3 godziny dziennie. Mają dobrą kondycję, są super karmione, ona nie jest zmęczona, nie jest chora, nie ma wad budowy, ma dopasowane siodło, zdrowe zęby, nic ją nie boli, w lesie pędzi jak szalona.
Dla mnie to jest klasyczny przypadek wycwanionego konia szkółkowego, który wie kiedy musi, a kiedy nie musi pracować.
Ma głęboko w... zadzie początkujących, jest najlepszym na świecie wykrywaczem błędów. Jeśli się pochylisz i nie dasz sygnału łydką, ona nie ruszy z miejsca, jeśli zaczniesz robić jakieś dziwne manewry wodzami, to też nie ruszy z miejsca itd...

Co w tym wyjątkowego?
Znam takich koni dziesiątki. W każdej szkółce jest koń "typu Heksa" Wink
Otóż czasem bywa, że pod zupełnie zieloną osobą bez problemu galopuje, widać że lubi i chce, czasem pod niby doświadczonym jeźdźcem po prostu się zatrzymuje na środku i koniec "ja stoję".
Ponieważ na obecnym etapie mojego jeździectwa bardzo mieszam (czytaj: starm się łączyć) klasykę z "naturalem" próbuję różnych sztuczek.
Jeśli proszę jeźdźca o całkowicie "klasyczne" zachowanie, czyli wodze na kontakcie, dosiad, łydka, ewentualnie podparcie łydki batem, to czasem działa, a czesem nie działa.
Jeśli próbujemy PNH, czyli w momencie w którym Heksa postanawia się zatrzymać, stosowanie 4 faz nacisku (delikatny nacisk łydką + faza pierwsza, faza druga, faza trzecia, faza czwarta...) to raczej nie działa.
Jeśli ja na nią wsiądę, robi wszystko. Jeśli za chwilę wsiądzie osoba średnio zaawansowana, też robi wszystko, albo... czasem nie! Jeśli ja wsiądę i znowu ją chwilę "rozgalopuję", to chwilę po mnie może wsiąść ktokolwiek, i Heksa dalej galopuje... albo nie (?)
Próbujemy wszystkiego. Czasem w ciągu jednej godziny przesiadamy się po sto razy.
Pierwszy raz w życiu spotykam się z aż tak fascynującym przypadkiem "cwaniaka szkółkowego".
Nie widzę żadnej reguły w tym, czy ona pójdzie, czy nie pójdzie.
Do tego tak bardzo ją lubię i tak mnie śmieszy, że gdy podbiega do mnie i chowa mi głowę pod pachę "mamusiu zabierz mnie stąd!!!" to aż nie mam serca jej odganiać na zewnątrz z tym sfrustrowanym jeźdźcem na grzbiecie...
Po prostu pękam ze śmiechu i całuję ją w nosek.
Nie wiem.
Nie rozumiem.
Dlaczego ona czasem galopuje i skacze z 7-mio letnim dzieckiem na grzbiecie, a czasem nie ruszy nawet stępem z kimś kto jeździ kilka lat?

Może zauważycie tu coś czego ja nie widzę.
Niestety nikt nie chce dać się sfilmować w momencie, w którym sobie z nią nie radzi, ale pracuję nad tym.
Postaram się jutro oprócz tego co mam nakręcić momenty oporu.

Agata lat 18, bez ogłowia:
http://www.youtube.com/watch?v=LFoXstQ55...re=channel

Agata lat 7, widać moment próby oporu pod koniec:
http://www.youtube.com/watch?v=aU9hJhozd...re=channel

Nic ciekawego, po prostu jedziemy, wsiadałam, bo Heksa nie chciała ruszyć stępem:
http://www.youtube.com/watch?v=G-oe-nrsamY

Wersja na golasa, widać próbę odmowy współpracy na początku:
http://www.youtube.com/watch?v=GBo0dTSQNLI

Hmm...How interesting...
Nie oczekuję porad typu: Ten koń powinien mieć jednego właściciela, który wie co robi, lub że ona nie nadaje się do szkółki, bo to wiem.
Proszę raczej o podzielenie się ze mną pomysłami na rozwiązania stricte techniczne dla moich uczniów Smile
Jak uczyć na takim koniu?
Napewno wykorzystam ją jako modelkę do nauki pracy naziemnej, ale co robić na jazdach?


<r><URL url="http://www.horsefeed.pl">http://www.horsefeed.pl</URL></r>

Gaga

Posting Freak

1,127
05-02-2009, 07:42 AM #2
Julio niestety znałam wiele takich koni. Jeden nawet zamieszkał w mojej stajni (sercu i portfelu ;-)). Bywają nierówne konie - najczęściej klacze. Kara również jednych akceptuje, innych lubi, z innymi nie chce rozmawiać. Moja luzaczka bez stabilnego dosiadu i z koszmarnie sztywną górą i ręką - jeździ na Karej bez najmniejszych objawów końskiej złości, ot czasami źle podany sygnał powoduje brak porozumienia, ale koń nie robi tu nic złego... Pamiętam jeżdżącego faceta, który na koni nie utrzymał się nawet wymaganych 8 sekund... "bo nie" i tyle. Inny znajomek brał ją kiedyś w tereny i nie było żadnych oznak końskiego "nie"... - zatem to nie kwestia płci (Kara z zasady nie lubi mężczyzn). Ja wsiadam na swojego zwierza i już z nogą w strzemieniu mam konia na pomocach - gotowego na każdą prośbę - a ostatnimi czasy jeżdżę na niej na prawdę "od święta"... Lotne zmiany - proszę bardzo, chody boczne - już się robi... tak po prostu luźno, przyjemnie... Wsiądzie luzaczka, poprawi się w siodle w galopie - koń zmieni nogę... Wsiądzie ktoś inny , nawet jeżdżący - koń mówi "nie" i bryka, złości się - nie szarpany, nie kopany - po prostu "nie bo nie"
Mam ten komfort, że mogę sobie dobierać jeźdźców - nikt nie zmusza mnie, aby akurat "Kowalski" jeździł na Karej a Nowak na Geniuszu - zatem nie muszę nakłaniać Koni do akceptacji konkretnej osoby... i tyle

Na Heksę zapewne nie ma sposobu - zwłaszcza, że wirtualnie ciężko radzić :-( Ona już Ciebie w zasadzie "umie" i wie, że nie ma sensu się "stawiać"... a innych akceptuje, lub nie - nie ma na to wpływu wiek, czy zaawansowanie jeździeckie... Takiego konia warto nauczyć w 100% chodzić na głos - i w ten sposób pomagać uczniom - czasami działa... zapomniałam, że to mój sposób na Karą babę ;-)

<t>Niebo nie może być niebem, jeśli nie ma tam konia, który by mnie przywitał</t>
Gaga
05-02-2009, 07:42 AM #2

Julio niestety znałam wiele takich koni. Jeden nawet zamieszkał w mojej stajni (sercu i portfelu ;-)). Bywają nierówne konie - najczęściej klacze. Kara również jednych akceptuje, innych lubi, z innymi nie chce rozmawiać. Moja luzaczka bez stabilnego dosiadu i z koszmarnie sztywną górą i ręką - jeździ na Karej bez najmniejszych objawów końskiej złości, ot czasami źle podany sygnał powoduje brak porozumienia, ale koń nie robi tu nic złego... Pamiętam jeżdżącego faceta, który na koni nie utrzymał się nawet wymaganych 8 sekund... "bo nie" i tyle. Inny znajomek brał ją kiedyś w tereny i nie było żadnych oznak końskiego "nie"... - zatem to nie kwestia płci (Kara z zasady nie lubi mężczyzn). Ja wsiadam na swojego zwierza i już z nogą w strzemieniu mam konia na pomocach - gotowego na każdą prośbę - a ostatnimi czasy jeżdżę na niej na prawdę "od święta"... Lotne zmiany - proszę bardzo, chody boczne - już się robi... tak po prostu luźno, przyjemnie... Wsiądzie luzaczka, poprawi się w siodle w galopie - koń zmieni nogę... Wsiądzie ktoś inny , nawet jeżdżący - koń mówi "nie" i bryka, złości się - nie szarpany, nie kopany - po prostu "nie bo nie"
Mam ten komfort, że mogę sobie dobierać jeźdźców - nikt nie zmusza mnie, aby akurat "Kowalski" jeździł na Karej a Nowak na Geniuszu - zatem nie muszę nakłaniać Koni do akceptacji konkretnej osoby... i tyle

Na Heksę zapewne nie ma sposobu - zwłaszcza, że wirtualnie ciężko radzić :-( Ona już Ciebie w zasadzie "umie" i wie, że nie ma sensu się "stawiać"... a innych akceptuje, lub nie - nie ma na to wpływu wiek, czy zaawansowanie jeździeckie... Takiego konia warto nauczyć w 100% chodzić na głos - i w ten sposób pomagać uczniom - czasami działa... zapomniałam, że to mój sposób na Karą babę ;-)


<t>Niebo nie może być niebem, jeśli nie ma tam konia, który by mnie przywitał</t>

Julie 1

Senior Member

279
05-04-2009, 08:01 AM #3
MalgorzataSzkudlarek Takiego konia warto nauczyć w 100% chodzić na głos - i w ten sposób pomagać uczniom - czasami działa... zapomniałam, że to mój sposób na Karą babę ;-)

No tak... Jest to jakieś rozwiązanie.
Znam dużo strasznie cwanych koni, ale zawsze potrafiłam znaleźć jakieś prawidłowości nimi rządzące. Np. nie lubi mężczyzn, albo np. nie posłucha kogoś, kto nie daje żadnych sygnałów dosiadem i pochyla się.
A tu zero stałych reakcji.
Koń loteria Big Grin

<r><URL url="http://www.horsefeed.pl">http://www.horsefeed.pl</URL></r>
Julie 1
05-04-2009, 08:01 AM #3

MalgorzataSzkudlarek Takiego konia warto nauczyć w 100% chodzić na głos - i w ten sposób pomagać uczniom - czasami działa... zapomniałam, że to mój sposób na Karą babę ;-)

No tak... Jest to jakieś rozwiązanie.
Znam dużo strasznie cwanych koni, ale zawsze potrafiłam znaleźć jakieś prawidłowości nimi rządzące. Np. nie lubi mężczyzn, albo np. nie posłucha kogoś, kto nie daje żadnych sygnałów dosiadem i pochyla się.
A tu zero stałych reakcji.
Koń loteria Big Grin


<r><URL url="http://www.horsefeed.pl">http://www.horsefeed.pl</URL></r>

Asia Cieślik

Senior Member

264
05-06-2009, 08:59 AM #4
A ja bym wcale nie nazwała jej cwaniakiem. W ogóle "cwaniak" to jakoś mi nie pasuje.
Też znam konia (klacz), która raz chodziła a raz nie. Tylko, że ona nie chodziła w rekreacji, w szkółce, ale w zaprzęgu i ja z koleżankami na niej i drugiej kobyłce jeździłyśmy w siodle czasami. Jak chciała to chodziła, a jak nie to nie. Nas było mało więc i ona pewnie się inaczej zachowywała. Ale jak tylko liczba osób zwiększała się to problemy troszkę rosły. A jak w końcu sama zostałam to widać było poprawę.
Myślę, że Ekstaza po prostu "zna swoją wartość" i to nie jest koń, który pracuje dla samej pracy. To jest koń dla którego należy się szacunek, bo ona "nie da sobie w kaszę dmuchać". Jak szanujesz, prosisz i odpowiednio nagradzasz to robi to o co się ją prosi.

Też miałam z nią różne przypadki- raz nie chciała ruszyć stępem, a innym razem wytrzymywała trening skokowy.

Analizowałam ją i w końcu doszłam do wniosku, że trzeba przy takich koniach perfekcyjnie stosować pomoce, z idealnie wymierzoną siłą i nagradzać. Jeszcze podejście jest ważne- pozytywne, bez nerwów, ze zrozumieniem konia i akceptacją, że jak trzeba będzie to przerwiemy jazdę (opór się zwiększał jak Ekstaza wyczuwała, że dziś "musimy" zrobić "to i to").

Może z Heksą jest to samo: jedna osoba lepiej stosuje pomoce (a przy Ekstazie musiałam być naprawdę precyzyjna), ktoś inny pomimo braków w pomocach podchodził do niej życzliwie, tak że mu wybaczała, innym razem ktoś nie miał ochoty na trening, albo myślał "głupi koniu jedź!". Wydaje mi się, że takie kobyłki jak Heksa i Ekstaza wyczuwają intencje jeźdźca- im czystsze tym chętniej chodzą Tongue

A co zrobić? Też jestem za nauczeniem chodzenia na głos. Potem tłumaczenie jak dawać pomoce i niech jeździec próbuje (nagle okazuje sie, że po iluś próbach koń idzie, a jeździec który rzekomo siedział poprawnie zdaje sobie sprawę z jakiś ukrytych błędów- u Ekstazy wystarczyło, że coś usztywniłam czy gdzieś ją przytrzymałam). Co więcej- nie wiem. Tak jak napisałaś- taki koń nie nadaje się do szkółki. Jest dobrym nauczycielem, ale trudnym i musi mieć właściciela który zechce "rozgryźć" jego charakter. Smile

<t>tarisa</t>
Asia Cieślik
05-06-2009, 08:59 AM #4

A ja bym wcale nie nazwała jej cwaniakiem. W ogóle "cwaniak" to jakoś mi nie pasuje.
Też znam konia (klacz), która raz chodziła a raz nie. Tylko, że ona nie chodziła w rekreacji, w szkółce, ale w zaprzęgu i ja z koleżankami na niej i drugiej kobyłce jeździłyśmy w siodle czasami. Jak chciała to chodziła, a jak nie to nie. Nas było mało więc i ona pewnie się inaczej zachowywała. Ale jak tylko liczba osób zwiększała się to problemy troszkę rosły. A jak w końcu sama zostałam to widać było poprawę.
Myślę, że Ekstaza po prostu "zna swoją wartość" i to nie jest koń, który pracuje dla samej pracy. To jest koń dla którego należy się szacunek, bo ona "nie da sobie w kaszę dmuchać". Jak szanujesz, prosisz i odpowiednio nagradzasz to robi to o co się ją prosi.

Też miałam z nią różne przypadki- raz nie chciała ruszyć stępem, a innym razem wytrzymywała trening skokowy.

Analizowałam ją i w końcu doszłam do wniosku, że trzeba przy takich koniach perfekcyjnie stosować pomoce, z idealnie wymierzoną siłą i nagradzać. Jeszcze podejście jest ważne- pozytywne, bez nerwów, ze zrozumieniem konia i akceptacją, że jak trzeba będzie to przerwiemy jazdę (opór się zwiększał jak Ekstaza wyczuwała, że dziś "musimy" zrobić "to i to").

Może z Heksą jest to samo: jedna osoba lepiej stosuje pomoce (a przy Ekstazie musiałam być naprawdę precyzyjna), ktoś inny pomimo braków w pomocach podchodził do niej życzliwie, tak że mu wybaczała, innym razem ktoś nie miał ochoty na trening, albo myślał "głupi koniu jedź!". Wydaje mi się, że takie kobyłki jak Heksa i Ekstaza wyczuwają intencje jeźdźca- im czystsze tym chętniej chodzą Tongue

A co zrobić? Też jestem za nauczeniem chodzenia na głos. Potem tłumaczenie jak dawać pomoce i niech jeździec próbuje (nagle okazuje sie, że po iluś próbach koń idzie, a jeździec który rzekomo siedział poprawnie zdaje sobie sprawę z jakiś ukrytych błędów- u Ekstazy wystarczyło, że coś usztywniłam czy gdzieś ją przytrzymałam). Co więcej- nie wiem. Tak jak napisałaś- taki koń nie nadaje się do szkółki. Jest dobrym nauczycielem, ale trudnym i musi mieć właściciela który zechce "rozgryźć" jego charakter. Smile


<t>tarisa</t>

Cejloniara

Posting Freak

1,108
05-07-2009, 07:53 AM #5
Oj dawno się tu nie wypisywałam więc nadrobię zaległości, bo mam ochotę się nad tym konikiem zastanowić. Klacz jest super :-) Lubię tak mądre konie hihi Oczywiście mogę tylko głośno myśleć i gdybać sobie, ale co tam… gdybanie i zastanawianie się jest fajne :-)

Odniosę się do PNH ponieważ niedawno całkiem oglądałam płytkę z filmem, gdzie Linda bawi się z podobnym koniem. Napisałaś Julie „Jeśli próbujemy PNH, czyli w momencie w którym Heksa postanawia się zatrzymać, stosowanie 4 faz nacisku (delikatny nacisk łydką + faza pierwsza, faza druga, faza trzecia, faza czwarta...) to raczej nie działa”. No i w kontekście tego, co oglądałam nie będzie działało, bo to nie jest takie proste. W PNH prace z każdym koniem zaczyna się od określenia jego koniobowości, czyli takiej jakby charakterystyki. W zależności od tego, jaki koń jest, takie metody, chwyty, podejścia się stosuje. Konie nie są aż tak bardzo uniwersalne w swoich zachowaniach, że każdego można traktować tak samo. Tak jak opisujesz tą klacz, to mi przed oczami zaraz staje lewopółkulowy introwertyk (LPI), to znaczy koń, który nie robi za wiele bez potrzeby, który musi mieć motywację, jest dość dominujący i forsuje swoje pomysły, dowcipny i lubi robić nas w bambuko. Do tego jest wrażliwy i nie lubi, gdy się do niego wydzieramy. Jak zaczynamy do niego krzyczeć (mam na myśli przesadnie mocne ale nie efektywne działanie pomocami, takie jak widać przy odjeżdżaniu od płotu na jednym z filmików) zamyka się w sobie i przestaje z nami konwersować. A jak nie ma motywacji, to w końcu staje na środku padoku z miną „koniec, mam dość, nie wiem po co mam to robić? Bujaj się Tongue” Dla mnie to jest koń, który wybitnie nie chce współpracować, a współpracuje, gdy już nie ma innego wyjścia. Próbuje różne osoby, czy aby napewno musi to zrobić. Dlatego jak Ty wsiądziesz rozgalopować, to ona potem pod inną osobą idzie – „uhm, wsiadła, kazała, nie ma wyjścia, no trudno, dziś się poddam”.

Od momentu, gdy zaczęłam baczniej przyglądać się koniom i sobie dostrzegłam, jak wielkie, nawet podstawowe znaczenie na całość relacji i zachowań ma moje nastawienie, emocje, nawet fakt, czy się uśmiecham, czy nie. Jeśli myślę sobie o koniu „Ty cwaniaku jeden”, to już niczego dobrego nie wróży, bo w podejściu jest już zawarta walka, nie współpraca, chęć przeforsowania swojego zdania, nie znalezienia porozumienia. Tak, jak pisała fajnie Tarisa…. z szacunkiem trzeba do konia.

Jeśli chodzi o LPI, to ogólnie są to konie, które potrzebują motywacji, chcą wiedzieć, po co coś robią i że ma to sens. Na te konie bardzo często negatywne konsekwencje (kara) działa bardzo, bardzo słabo. Czasem nawet widać to w tym, że im bardziej walisz batem i łydkami, tym bardziej się zatrzymują, a potem fikają w miejscu  Te konie potrzebują nagrody, chwalenia, przekupek nawet. A przy okazji, jeśli do tego są dominujące (sprawiają, że Ty się bardziej napracujesz przy nich, nabiegasz, zadziałasz pomocami i namęczysz) potrzebują jeźdźca zdecydowanego, pewnego siebie i konsekwentnego do bólu. Ten typ konia nadaje się do klikania heh mój koń jest taki choć nie aż tak skrajnie. Bardzo dobrze na niego działa, gdy ładne zakłusowanie nagradzam przejściem do stępa po kilku krokach. Kolejne zakłusowania zwykle są bardziej energiczne i płynniejsze.

Na filmiku, o którym już pisałam, widziałam właśnie takiego konia. Z tego, co pamiętam Linda wskazała właścicielce tego przemiłego grubaska kilka wskazówek. Po pierwsze trzeba było dostosować własną energię, do energii konia, po drugie Linda tłumaczyła, że trzeba być dowcipnym. Szczególnie to było widoczne przy stosowaniu 4 fazy. A co do faz… Linda używała tylko pierwszej i od razu czwartej, nie było powolnego przejścia przez 2 i 3 i to był klucz do nauczenia konia dobrych i w miarę szybkich reakcji. Taką kolejność faz, o jakiej piszesz Julie stosuje się, gdy koń się czegoś dopiero uczy, ale gdy już wiesz, że koń rozumie sygnał, tylko nie wiadomo, dlaczego się ociąga, kolejne fazy idą błyskawicznie. Na zasadzie:
1111,2222,3333,4! jak się uczy
11111,2,3,4! Jak wie o co kaman

Jak to wyglądało? Powiem na przykładzie cofania. Pani i koń stoją do siebie twarzami. Pani daje bardzo delikatny sygnał dłonią do cofania, subtelnie, cicho, uprzejmie i z uśmiechem. Koń wie o co kaman, bo już tego się uczył ale nie reaguje. Jeśli nie ma reakcji, Pani bardzo i szybkim ruchem strzela z końcówki sznurka na karocie w klatkę piersiową konia. Nie wiem, jak ten ruch wyjaśnić… hmm… ale efekt jest taki, jakby ktoś kogoś szpilką ukłuł. Linda na filmie potem uczy tego ruchu właścicielkę konia. W przełożeniu na jazdę wierzchem jest to bardzo podobne do sekwencji delikatna łydka i jedno krótkie majtnięcie bacikiem. Koń wyglądał, jakby się obudził i szybko zaczął zamiatać nogami do tyłu. To podobna sytuacja, jak z mężem, który siedzi przed komputerem.
- Kochanie, proszę Cię .. wynieś śmieci…
- no, no.. już, już
- kochanie – żona zaczyna powoli tarmosić męża za ramie – no weź te śmieci
- kochanie… - żona zaczyna kwękać i marudzić – czekam cały czas, weź te śmieci…
- no już przecież wstaje – mówi mąż nie odrywając wzorku i siedzenia od komputera, bo póki co żona jest uciążliwa ale aż tak w grze nie przeszkadza, by ta stała się niemożliwa
W końcu żona zaczyna krzyczeć, złościć się a ten obrażony idzie ze śmieciami.

A może być tak:
- Kochanie, śmieci tu stoją wynieś proszę
- ee.. no… zara…
- Kochanie – żona nie za mocno ale skutecznie wbija paznokcie w bok męża tak, że ten podskakuje, jak oparzony, ten się patrzy a ona z uśmiechem dodaje – śmieci 
Przekładając na język faz.. 111,4!!, gdy ma się do czynienia z przebiegłym i bardzo mądrym LPI

Taka mniej więcej jest różnica z tymi fazami. Ale to wszystko ma sens tylko i wyłącznie wtedy, gdy dajemy koniowi szansę na odpowiedź na delikatne bardzo sygnały. Jeśli od razu mówimy „za głośno” (faza 2,3) do LPI, co często robią początkujący jeźdźcy, to resztę szlak jasny trafi.

No i trzeba pamiętać o tym motywowaniu, sprawieniu, żeby koniowi chciało się chcieć a nie tylko sprawieniu, że musi zareagować. Mi się wydaje, ze te dwie rzeczy, czyli motywowanie i konsekwencja, muszą się równoważyć.

Nie wierzę w sztuczki, myki, sposoby na itd. Wierzę, że na koniu odbija się każde nasze, najmniejsze nawet działanie i jeśli chcemy coś zmienić z koniem, musimy zmienić cos w sobie kompleksowo.

„Dlaczego ona czasem galopuje i skacze z 7-mio letnim dzieckiem na grzbiecie, a czasem nie ruszy nawet stępem z kimś kto jeździ kilka lat?”
Ponieważ dzieci potrafią być niezwykle subtelne, wrażliwa i delikatne aż się chce ich słuchać a doświadczeni jeźdźcy biorą sprawy w swoje ręce i jeśli jeszcze wiedzą, że koń nie jest do przodu od razu zaczynają od poważnej i mało uprzejmiej rozmowy. Nie muszą kopać, wystarczy, że zacisną zęby i spochmurnia się. Z takimi to koń nie chce rozmawiać i nie ma o czym. I tu nie chodzi, czy koń jest na goło, czy na kontakcie i w łydkach, chodzi o podejście i traktowanie we wszystkim, co się robi. Dla mnie do takiego konia to... z krainą łagodności a czasem, jak trzeba, szpileczka.

Takie moje zdanie skromne jest. A się rozpisałam, bo należałam do osobników zaciskających zęby i dziwiących się, że koń nie reaguje.

A co robić na jazdach?? Ja bym po wsiądnięciu zaczęła od miziania po szyi, przytulenia się, sprawienia, by koń pomyślał "uuu, miłe to na grzbiecie". Potem stosowałabym bardzo lekkie łydki z pomocą, jesli trzeba, szybkiego i krótkiego bacika. Pilnowałabym, by po każdym ładnym ruszeniu koń został pochwalony, dostał na chwile luźną wodzę np. i pogłaskanie. Fajnym ćwiczeniem jest jazda z punktu do punktu. Koń ma cel i wie, ze w celu czeka nagroda. Można po rogach ujedżalni tak jeździć. Z czasem dystans mozna wydłużąć i prosić konia, by zrobił więcej w celu zdobycia czegoś tam miłego, co lubi. Ja byłam w szoku jak mój koń zaczął się angażować w przebieganie przez koziołki, gdy po nich czekała go nagroda. Trzeba się pogodzić, że ten koń już taki jest i nie zmieni się go w innego. Zawsze będzie wymagał indywidualnego podejścia.

Dobra koniec, bo już przesadzam!!

<t>Mówimy o sobie „miłośnicy koni”. Warto postarać się o to, by choć trochę Twój koń był Twoim miłośnikiem. To jest fair.</t>
Cejloniara
05-07-2009, 07:53 AM #5

Oj dawno się tu nie wypisywałam więc nadrobię zaległości, bo mam ochotę się nad tym konikiem zastanowić. Klacz jest super :-) Lubię tak mądre konie hihi Oczywiście mogę tylko głośno myśleć i gdybać sobie, ale co tam… gdybanie i zastanawianie się jest fajne :-)

Odniosę się do PNH ponieważ niedawno całkiem oglądałam płytkę z filmem, gdzie Linda bawi się z podobnym koniem. Napisałaś Julie „Jeśli próbujemy PNH, czyli w momencie w którym Heksa postanawia się zatrzymać, stosowanie 4 faz nacisku (delikatny nacisk łydką + faza pierwsza, faza druga, faza trzecia, faza czwarta...) to raczej nie działa”. No i w kontekście tego, co oglądałam nie będzie działało, bo to nie jest takie proste. W PNH prace z każdym koniem zaczyna się od określenia jego koniobowości, czyli takiej jakby charakterystyki. W zależności od tego, jaki koń jest, takie metody, chwyty, podejścia się stosuje. Konie nie są aż tak bardzo uniwersalne w swoich zachowaniach, że każdego można traktować tak samo. Tak jak opisujesz tą klacz, to mi przed oczami zaraz staje lewopółkulowy introwertyk (LPI), to znaczy koń, który nie robi za wiele bez potrzeby, który musi mieć motywację, jest dość dominujący i forsuje swoje pomysły, dowcipny i lubi robić nas w bambuko. Do tego jest wrażliwy i nie lubi, gdy się do niego wydzieramy. Jak zaczynamy do niego krzyczeć (mam na myśli przesadnie mocne ale nie efektywne działanie pomocami, takie jak widać przy odjeżdżaniu od płotu na jednym z filmików) zamyka się w sobie i przestaje z nami konwersować. A jak nie ma motywacji, to w końcu staje na środku padoku z miną „koniec, mam dość, nie wiem po co mam to robić? Bujaj się Tongue” Dla mnie to jest koń, który wybitnie nie chce współpracować, a współpracuje, gdy już nie ma innego wyjścia. Próbuje różne osoby, czy aby napewno musi to zrobić. Dlatego jak Ty wsiądziesz rozgalopować, to ona potem pod inną osobą idzie – „uhm, wsiadła, kazała, nie ma wyjścia, no trudno, dziś się poddam”.

Od momentu, gdy zaczęłam baczniej przyglądać się koniom i sobie dostrzegłam, jak wielkie, nawet podstawowe znaczenie na całość relacji i zachowań ma moje nastawienie, emocje, nawet fakt, czy się uśmiecham, czy nie. Jeśli myślę sobie o koniu „Ty cwaniaku jeden”, to już niczego dobrego nie wróży, bo w podejściu jest już zawarta walka, nie współpraca, chęć przeforsowania swojego zdania, nie znalezienia porozumienia. Tak, jak pisała fajnie Tarisa…. z szacunkiem trzeba do konia.

Jeśli chodzi o LPI, to ogólnie są to konie, które potrzebują motywacji, chcą wiedzieć, po co coś robią i że ma to sens. Na te konie bardzo często negatywne konsekwencje (kara) działa bardzo, bardzo słabo. Czasem nawet widać to w tym, że im bardziej walisz batem i łydkami, tym bardziej się zatrzymują, a potem fikają w miejscu  Te konie potrzebują nagrody, chwalenia, przekupek nawet. A przy okazji, jeśli do tego są dominujące (sprawiają, że Ty się bardziej napracujesz przy nich, nabiegasz, zadziałasz pomocami i namęczysz) potrzebują jeźdźca zdecydowanego, pewnego siebie i konsekwentnego do bólu. Ten typ konia nadaje się do klikania heh mój koń jest taki choć nie aż tak skrajnie. Bardzo dobrze na niego działa, gdy ładne zakłusowanie nagradzam przejściem do stępa po kilku krokach. Kolejne zakłusowania zwykle są bardziej energiczne i płynniejsze.

Na filmiku, o którym już pisałam, widziałam właśnie takiego konia. Z tego, co pamiętam Linda wskazała właścicielce tego przemiłego grubaska kilka wskazówek. Po pierwsze trzeba było dostosować własną energię, do energii konia, po drugie Linda tłumaczyła, że trzeba być dowcipnym. Szczególnie to było widoczne przy stosowaniu 4 fazy. A co do faz… Linda używała tylko pierwszej i od razu czwartej, nie było powolnego przejścia przez 2 i 3 i to był klucz do nauczenia konia dobrych i w miarę szybkich reakcji. Taką kolejność faz, o jakiej piszesz Julie stosuje się, gdy koń się czegoś dopiero uczy, ale gdy już wiesz, że koń rozumie sygnał, tylko nie wiadomo, dlaczego się ociąga, kolejne fazy idą błyskawicznie. Na zasadzie:
1111,2222,3333,4! jak się uczy
11111,2,3,4! Jak wie o co kaman

Jak to wyglądało? Powiem na przykładzie cofania. Pani i koń stoją do siebie twarzami. Pani daje bardzo delikatny sygnał dłonią do cofania, subtelnie, cicho, uprzejmie i z uśmiechem. Koń wie o co kaman, bo już tego się uczył ale nie reaguje. Jeśli nie ma reakcji, Pani bardzo i szybkim ruchem strzela z końcówki sznurka na karocie w klatkę piersiową konia. Nie wiem, jak ten ruch wyjaśnić… hmm… ale efekt jest taki, jakby ktoś kogoś szpilką ukłuł. Linda na filmie potem uczy tego ruchu właścicielkę konia. W przełożeniu na jazdę wierzchem jest to bardzo podobne do sekwencji delikatna łydka i jedno krótkie majtnięcie bacikiem. Koń wyglądał, jakby się obudził i szybko zaczął zamiatać nogami do tyłu. To podobna sytuacja, jak z mężem, który siedzi przed komputerem.
- Kochanie, proszę Cię .. wynieś śmieci…
- no, no.. już, już
- kochanie – żona zaczyna powoli tarmosić męża za ramie – no weź te śmieci
- kochanie… - żona zaczyna kwękać i marudzić – czekam cały czas, weź te śmieci…
- no już przecież wstaje – mówi mąż nie odrywając wzorku i siedzenia od komputera, bo póki co żona jest uciążliwa ale aż tak w grze nie przeszkadza, by ta stała się niemożliwa
W końcu żona zaczyna krzyczeć, złościć się a ten obrażony idzie ze śmieciami.

A może być tak:
- Kochanie, śmieci tu stoją wynieś proszę
- ee.. no… zara…
- Kochanie – żona nie za mocno ale skutecznie wbija paznokcie w bok męża tak, że ten podskakuje, jak oparzony, ten się patrzy a ona z uśmiechem dodaje – śmieci 
Przekładając na język faz.. 111,4!!, gdy ma się do czynienia z przebiegłym i bardzo mądrym LPI

Taka mniej więcej jest różnica z tymi fazami. Ale to wszystko ma sens tylko i wyłącznie wtedy, gdy dajemy koniowi szansę na odpowiedź na delikatne bardzo sygnały. Jeśli od razu mówimy „za głośno” (faza 2,3) do LPI, co często robią początkujący jeźdźcy, to resztę szlak jasny trafi.

No i trzeba pamiętać o tym motywowaniu, sprawieniu, żeby koniowi chciało się chcieć a nie tylko sprawieniu, że musi zareagować. Mi się wydaje, ze te dwie rzeczy, czyli motywowanie i konsekwencja, muszą się równoważyć.

Nie wierzę w sztuczki, myki, sposoby na itd. Wierzę, że na koniu odbija się każde nasze, najmniejsze nawet działanie i jeśli chcemy coś zmienić z koniem, musimy zmienić cos w sobie kompleksowo.

„Dlaczego ona czasem galopuje i skacze z 7-mio letnim dzieckiem na grzbiecie, a czasem nie ruszy nawet stępem z kimś kto jeździ kilka lat?”
Ponieważ dzieci potrafią być niezwykle subtelne, wrażliwa i delikatne aż się chce ich słuchać a doświadczeni jeźdźcy biorą sprawy w swoje ręce i jeśli jeszcze wiedzą, że koń nie jest do przodu od razu zaczynają od poważnej i mało uprzejmiej rozmowy. Nie muszą kopać, wystarczy, że zacisną zęby i spochmurnia się. Z takimi to koń nie chce rozmawiać i nie ma o czym. I tu nie chodzi, czy koń jest na goło, czy na kontakcie i w łydkach, chodzi o podejście i traktowanie we wszystkim, co się robi. Dla mnie do takiego konia to... z krainą łagodności a czasem, jak trzeba, szpileczka.

Takie moje zdanie skromne jest. A się rozpisałam, bo należałam do osobników zaciskających zęby i dziwiących się, że koń nie reaguje.

A co robić na jazdach?? Ja bym po wsiądnięciu zaczęła od miziania po szyi, przytulenia się, sprawienia, by koń pomyślał "uuu, miłe to na grzbiecie". Potem stosowałabym bardzo lekkie łydki z pomocą, jesli trzeba, szybkiego i krótkiego bacika. Pilnowałabym, by po każdym ładnym ruszeniu koń został pochwalony, dostał na chwile luźną wodzę np. i pogłaskanie. Fajnym ćwiczeniem jest jazda z punktu do punktu. Koń ma cel i wie, ze w celu czeka nagroda. Można po rogach ujedżalni tak jeździć. Z czasem dystans mozna wydłużąć i prosić konia, by zrobił więcej w celu zdobycia czegoś tam miłego, co lubi. Ja byłam w szoku jak mój koń zaczął się angażować w przebieganie przez koziołki, gdy po nich czekała go nagroda. Trzeba się pogodzić, że ten koń już taki jest i nie zmieni się go w innego. Zawsze będzie wymagał indywidualnego podejścia.

Dobra koniec, bo już przesadzam!!


<t>Mówimy o sobie „miłośnicy koni”. Warto postarać się o to, by choć trochę Twój koń był Twoim miłośnikiem. To jest fair.</t>

Klara Naszarkowska

Senior Member

686
05-07-2009, 02:08 PM #6
Co do szkółkowności omawianego konia, tak sobie myślę, jest jeden plus - nie bryka chyba? Wink

Moje rozmyślania idą podobnym torem, jak Cejloniary - to jest taki (po pnh'owemu i hipokratesowemu) lewopółkulowy introwertyk, flegmatyk. I pod radami Cejloniary się podpisuję. Zastanawiam się tylko nad klikerem... Bo widzę potencjalne dobre i mniej dobre strony.

Taki typ rozważnych myślicieli do klikania jest jak znalazł. Większość jest "żarta". Można z nich wiele dobrego wyciągnąć - bo i motywacja jest, i konsekwencja, i brak przymusu. Z drugiej strony ta konsekwencja właśnie. We wszystkim. W klikaniu też. Bo jak będą jakieś luki albo nieścisłości, to koń je szyyybko wykorzysta.

Czyli kto miałby klikać? Jedna osoba, instruktor, poza lekcjami? To na pewno mogłoby wydobyć z konia fajne rzeczy. Ale - czy znowu nie tylko w odniesieniu do tej jednej fajnej osoby? Może w takim razie klikać konia pod różnymi ludźmi? Myślałam już kiedyś nad takim rozwiązaniem przy szkółkowych, ale czy to by się w praktyce sprawdziło? Takie klikanie "z dołu" za reakcje na sygnały tego "z góry". Trochę lewą ręką za prawe ucho.

A co do faz, o których Cejloniara pisała, to bym jeszcze podkreśliła, że pierwsza powinna być i delikatna i dłuuuga. Czyli 1111-4, nie 1-4.
(Żona, przed przejściem do fazy 4 też powinna dać mężowi czas na reakcję. Dać mu chwilę na powrót do realnego świata.)
I nie za dużo powtórzeń danego ćwiczenia. To duże wyzwanie, nie zanudzić takiego konia przy szkółkowych lekcjach.
A, i potrzeba dużo zachwytu nad koniem Smile Moja teoria na dziś brzmi: w prawopółkulowca wierz, lewopółkulowcem się zachwycaj Wink

<t>Teolinek (You'll never shine if you don't glow.)</t>
Klara Naszarkowska
05-07-2009, 02:08 PM #6

Co do szkółkowności omawianego konia, tak sobie myślę, jest jeden plus - nie bryka chyba? Wink

Moje rozmyślania idą podobnym torem, jak Cejloniary - to jest taki (po pnh'owemu i hipokratesowemu) lewopółkulowy introwertyk, flegmatyk. I pod radami Cejloniary się podpisuję. Zastanawiam się tylko nad klikerem... Bo widzę potencjalne dobre i mniej dobre strony.

Taki typ rozważnych myślicieli do klikania jest jak znalazł. Większość jest "żarta". Można z nich wiele dobrego wyciągnąć - bo i motywacja jest, i konsekwencja, i brak przymusu. Z drugiej strony ta konsekwencja właśnie. We wszystkim. W klikaniu też. Bo jak będą jakieś luki albo nieścisłości, to koń je szyyybko wykorzysta.

Czyli kto miałby klikać? Jedna osoba, instruktor, poza lekcjami? To na pewno mogłoby wydobyć z konia fajne rzeczy. Ale - czy znowu nie tylko w odniesieniu do tej jednej fajnej osoby? Może w takim razie klikać konia pod różnymi ludźmi? Myślałam już kiedyś nad takim rozwiązaniem przy szkółkowych, ale czy to by się w praktyce sprawdziło? Takie klikanie "z dołu" za reakcje na sygnały tego "z góry". Trochę lewą ręką za prawe ucho.

A co do faz, o których Cejloniara pisała, to bym jeszcze podkreśliła, że pierwsza powinna być i delikatna i dłuuuga. Czyli 1111-4, nie 1-4.
(Żona, przed przejściem do fazy 4 też powinna dać mężowi czas na reakcję. Dać mu chwilę na powrót do realnego świata.)
I nie za dużo powtórzeń danego ćwiczenia. To duże wyzwanie, nie zanudzić takiego konia przy szkółkowych lekcjach.
A, i potrzeba dużo zachwytu nad koniem Smile Moja teoria na dziś brzmi: w prawopółkulowca wierz, lewopółkulowcem się zachwycaj Wink


<t>Teolinek (You'll never shine if you don't glow.)</t>

Julie 1

Senior Member

279
05-07-2009, 10:25 PM #7
Wypełniłam wykres Heksobowości.
Po lewej mam wszystko:
Ona jest ekstremalnie (nigdy średnio lub trochę) :

(ekstrawertyk)
-bystra,
-pyskata,
-zabawowa,
-charyzmatyczna,
-ma własne pomysły (na stanie w miejscu i na galop),
-nieposłuszna,
-żywiołowa,
-przyjazna (chwilę po laniu potrafi się przytulać)
(nie zaznaczyłam: psotna, może gryźć/podszczypywać)

(introweryk)
-sprytna,
-niereagująca,
-skora do dyskusji/prowokująca,
-niezmotywowana/ospała,
-niezainteresowana,
-szybko się nudzi (ekstremalnie!)
-leniwa,
-uparta,
(nie zaznaczyłam: może wierzgać/atakować, łakoma)

Po prawej stronie mam tylko: zapierająca się, nieprzewidywalna, nieufna.

Czyli wiem, że jest lewopółkulowa. Wie co robi.
Ale lewopółkulowa ekstra- czy intro- wertyczka?

Ja jak wsiadam, czy cokolwiek z nią robię, nie muszę stosować nawet 0,5 fazy nacisku.
A z ludźmi na jej plecach próbowałam czterech wersji:
1): 1 1 1 1, 2 2 2 2, 3 3 3 3, 4 4 4 4 - NIC
2) 1 1 1, 2 2, 3, 4!!! - NIC
3) 1, 4!!! - czasem działa
4) 4!!!!!!!!!!! - często działa, pod warunkiem że sprawiedliwie i natychmiast.


Wersji numer cztery nie lubię stosować, ale co poradzę jeśli działa, a ludzie płacą za jazdę a nie stanie w miejscu i pukanie mniej lub bardziej konia bacikiem?

Szkoda, że nie jest moja...
Jakbym była bogata, to bym ją kupiła i napisała na jej przykładzie jakąś pracę...

Nigdy nie bryka. W momecie stosowania 1 1 1 1, 2 2 2 2, 3 3 3 3, 4 4 4 4, jej wyraz twarzy mówi: Dawaj, dawaj, czekam na 5, 6 i 7 Smile mam cie w d.... Smile
Wszyscy z niej zsiadają spoceni (z wysiłku i wściekłości) a ona robi: " Hihihihihi..."

Dało mi do myślenia to co napisałyście o nastawieniu i uśmiechu.
Wsiadać na nią na zasadzie "zobaczymy jak to dziś będzie koniku" a nie "ja ci pokażę, nie dam się".
Problem w tym, że ludzie nie chcą za taką jazdę płacić...
Udało mi się już powołać pierwszą, eksperymentalną grupę na zajęcia teoretyczno-praktyczno-naziemne.
Będziemy rozmawiać o psychice konia, uczyć się sterowania koniem z ziemi, będziemy oglądać filmy z PNH, Karen Rohlf itd.
Tu się Heksa przyda. Podejrzewam, że ten kto jej zaproponuje kłus naziemny, prędzej ją zakłusuje siedząc na niej.
Ale nawet nie wiecie jak mało chętnych jest na takie zajęcia.
Flaki sobie wypruwam, żeby chcieli za to płacić. Bo skąd człowiek który nie wie, ma widzieć różnicę między tym co dobre a co złe? Oni jeżdżą i cieszą się tym!
Jak powiedzieć człowiekowi, który jeździ konno od kilku lat i z radością galopuje po lesie, że robi wszystko źle :?:
Ludzie nie lubią krytyki. Wolą się cieszyć tym co mają.
Dla nich jazda konna nie jest taką samą pasją jak dla nas. Oni chcą przez chwilę (1-2 x w tyg) oderwać się od rzeczywistości, a nie pracować.
Moje wsiadanie na Heksę na chwilę nie ma sensu, bo wiadomo, że ona mnie posłucha, a ich nie. Wsiadam, Heksa wszystko robi, och jak pięknie, jak wspaniale, podziwiamy, zazdrościmy.. Mówią " bo ona panią zna, bo ona zna pani głos, bo pani jeździ całe życie..." A ja im tłumaczę, że to nie ona zna mnie, tylko to ja znam konie. Czy chcielibyscie je poznać lepiej? Tak, ale nie mamy aż tyle czasu/pieniędzy... I tu się kółko zamyka.
Trochę zacznam odbiegać od tematu...
Skupmy się na Heksie Smile
Jak ją konstruktywnie wykorzystać w rekreacji?

<r><URL url="http://www.horsefeed.pl">http://www.horsefeed.pl</URL></r>
Julie 1
05-07-2009, 10:25 PM #7

Wypełniłam wykres Heksobowości.
Po lewej mam wszystko:
Ona jest ekstremalnie (nigdy średnio lub trochę) :

(ekstrawertyk)
-bystra,
-pyskata,
-zabawowa,
-charyzmatyczna,
-ma własne pomysły (na stanie w miejscu i na galop),
-nieposłuszna,
-żywiołowa,
-przyjazna (chwilę po laniu potrafi się przytulać)
(nie zaznaczyłam: psotna, może gryźć/podszczypywać)

(introweryk)
-sprytna,
-niereagująca,
-skora do dyskusji/prowokująca,
-niezmotywowana/ospała,
-niezainteresowana,
-szybko się nudzi (ekstremalnie!)
-leniwa,
-uparta,
(nie zaznaczyłam: może wierzgać/atakować, łakoma)

Po prawej stronie mam tylko: zapierająca się, nieprzewidywalna, nieufna.

Czyli wiem, że jest lewopółkulowa. Wie co robi.
Ale lewopółkulowa ekstra- czy intro- wertyczka?

Ja jak wsiadam, czy cokolwiek z nią robię, nie muszę stosować nawet 0,5 fazy nacisku.
A z ludźmi na jej plecach próbowałam czterech wersji:
1): 1 1 1 1, 2 2 2 2, 3 3 3 3, 4 4 4 4 - NIC
2) 1 1 1, 2 2, 3, 4!!! - NIC
3) 1, 4!!! - czasem działa
4) 4!!!!!!!!!!! - często działa, pod warunkiem że sprawiedliwie i natychmiast.


Wersji numer cztery nie lubię stosować, ale co poradzę jeśli działa, a ludzie płacą za jazdę a nie stanie w miejscu i pukanie mniej lub bardziej konia bacikiem?

Szkoda, że nie jest moja...
Jakbym była bogata, to bym ją kupiła i napisała na jej przykładzie jakąś pracę...

Nigdy nie bryka. W momecie stosowania 1 1 1 1, 2 2 2 2, 3 3 3 3, 4 4 4 4, jej wyraz twarzy mówi: Dawaj, dawaj, czekam na 5, 6 i 7 Smile mam cie w d.... Smile
Wszyscy z niej zsiadają spoceni (z wysiłku i wściekłości) a ona robi: " Hihihihihi..."

Dało mi do myślenia to co napisałyście o nastawieniu i uśmiechu.
Wsiadać na nią na zasadzie "zobaczymy jak to dziś będzie koniku" a nie "ja ci pokażę, nie dam się".
Problem w tym, że ludzie nie chcą za taką jazdę płacić...
Udało mi się już powołać pierwszą, eksperymentalną grupę na zajęcia teoretyczno-praktyczno-naziemne.
Będziemy rozmawiać o psychice konia, uczyć się sterowania koniem z ziemi, będziemy oglądać filmy z PNH, Karen Rohlf itd.
Tu się Heksa przyda. Podejrzewam, że ten kto jej zaproponuje kłus naziemny, prędzej ją zakłusuje siedząc na niej.
Ale nawet nie wiecie jak mało chętnych jest na takie zajęcia.
Flaki sobie wypruwam, żeby chcieli za to płacić. Bo skąd człowiek który nie wie, ma widzieć różnicę między tym co dobre a co złe? Oni jeżdżą i cieszą się tym!
Jak powiedzieć człowiekowi, który jeździ konno od kilku lat i z radością galopuje po lesie, że robi wszystko źle :?:
Ludzie nie lubią krytyki. Wolą się cieszyć tym co mają.
Dla nich jazda konna nie jest taką samą pasją jak dla nas. Oni chcą przez chwilę (1-2 x w tyg) oderwać się od rzeczywistości, a nie pracować.
Moje wsiadanie na Heksę na chwilę nie ma sensu, bo wiadomo, że ona mnie posłucha, a ich nie. Wsiadam, Heksa wszystko robi, och jak pięknie, jak wspaniale, podziwiamy, zazdrościmy.. Mówią " bo ona panią zna, bo ona zna pani głos, bo pani jeździ całe życie..." A ja im tłumaczę, że to nie ona zna mnie, tylko to ja znam konie. Czy chcielibyscie je poznać lepiej? Tak, ale nie mamy aż tyle czasu/pieniędzy... I tu się kółko zamyka.
Trochę zacznam odbiegać od tematu...
Skupmy się na Heksie Smile
Jak ją konstruktywnie wykorzystać w rekreacji?


<r><URL url="http://www.horsefeed.pl">http://www.horsefeed.pl</URL></r>

Cejloniara

Posting Freak

1,108
05-08-2009, 07:24 AM #8
W terenie chyba tylko :-) :-) :-)

Z 4 fazą jest tak, że to musi być faza ostatnia. Jeśli po niej jest jeszcze 5,6 to czwarta nie była czwarta. Pierwsza i czwarta to jak biel i czerń.

A jak z chwaleniem jej, motywowaniem? nie działa? czy mozesz swoich uczniów uczyc jak dac koniowi komfort dosiadem i wodzami?

A z koniobowością, to chyba nie ma konia, który jest tylko w jednej ćwiartce. Mój Cejlon jest w trzech i odrobine czasem w czwartej. Ta cała sztuka polega na tym, by wuczuć jaki jest w danej chwili. Pewnie, że coś tam przeważa. U mojego pluszęcia jest tak mniej więcej w połowie drogi od LBE i LBI z tendencją do LBI a jak sie spanikuje to RBE a jak się bardzo bradzo spanikuje to RBI.

Ale ogólnie to jest ciekawe. Aż mam ochote na wycieczkę do 3city :-)

<t>Mówimy o sobie „miłośnicy koni”. Warto postarać się o to, by choć trochę Twój koń był Twoim miłośnikiem. To jest fair.</t>
Cejloniara
05-08-2009, 07:24 AM #8

W terenie chyba tylko :-) :-) :-)

Z 4 fazą jest tak, że to musi być faza ostatnia. Jeśli po niej jest jeszcze 5,6 to czwarta nie była czwarta. Pierwsza i czwarta to jak biel i czerń.

A jak z chwaleniem jej, motywowaniem? nie działa? czy mozesz swoich uczniów uczyc jak dac koniowi komfort dosiadem i wodzami?

A z koniobowością, to chyba nie ma konia, który jest tylko w jednej ćwiartce. Mój Cejlon jest w trzech i odrobine czasem w czwartej. Ta cała sztuka polega na tym, by wuczuć jaki jest w danej chwili. Pewnie, że coś tam przeważa. U mojego pluszęcia jest tak mniej więcej w połowie drogi od LBE i LBI z tendencją do LBI a jak sie spanikuje to RBE a jak się bardzo bradzo spanikuje to RBI.

Ale ogólnie to jest ciekawe. Aż mam ochote na wycieczkę do 3city :-)


<t>Mówimy o sobie „miłośnicy koni”. Warto postarać się o to, by choć trochę Twój koń był Twoim miłośnikiem. To jest fair.</t>

Klara Naszarkowska

Senior Member

686
05-08-2009, 10:17 AM #9
Co do tego bycia LBI/LBE... (znam, znam, Teo też gdzieś pomiędzy...). Taka bardzo ogólna zasada brzmi: przyśpiesz, kiedy koń przyspiesza, zwolnij, kiedy zwalnia. Czyli dopasuj się do jego poziomu energiczności. Jeśli idzie w stronę "introwertyczności", zamyka się w sobie, zacina, jakby stawiał bierny opór, robi coraz mniej i mniej - lepiej niż ponaglać go i dążyć do przywrócenia energiczności, zwolnić razem z nim. Dać mu tę dłuuugą fazę 1 i poczekać. Poprosić o mniej - i hojnie nagrodzić (chwilą nieróbstwa, smakołykiem, podrapaniem). Poprosić o coś - i nagrodzić za chęć wykonania zadania, ciut żywszą reakcję (w ogóle mi się zdaje, że zwłaszcza takie konie nie będą lubiły "niańczenia" pomocami przez cały czas wykonywania zadania, które potrafią wykonać).
Jeśli koń idzie w stronę "ekstrawertyczności", robi dużo, energicznie, realizuje własne pomysły - wpływanie własnym wyciszeniem, ugłaskiwanie nieprzesadnie się sprawdzają. Koń może nawet nie zauważyć, co mu tam szepczą, on jest zajęty Wink Najlepiej byłoby nie powstrzymywać, tylko przekierować. Przedstawić mu jakiś własny plan, który i jemu się spodoba (będzie ciekawy, da poruszać nogami), i człowiekowi.

Tylko zdaję sobie sprawę, że to wszystko są rady raczej dla układów 1:1, niż szkółki... Chociaż może da się jakąś ogólną koncepcję wprowadzać w życie (na ile to realizowalne i bezpieczne z danym uczniem)?

A wiesz, co najbardziej motywuje Hexę? Odpoczynek? Żarcie? Bo tak myślę - a może w szkółce przydałby Ci się koń od robienia sztuczek? Bardzo prawdopodobne, że Hexa łatwo by to łapała. I mogłaby to lubić (polubić). Może to pomogłoby jej otworzyć się bardziej na interakcję z ludźmi - tak w ogóle, nie tylko na wybranych?

Tak sobie myślę, jeśli ona na placu często wchodzi w tryb ekonomiczny, to przynajmniej w takich momentach mogłoby się sprawdzać dawanie jej zadań, które mają wyraźny cel i wyraźny koniec. Typu: jazda z punktu A do B i chwila zatrzymania (do rozluźnienia). Albo od narożnika do narożnika. Albo cofnięcie między znaczniki i też moment w stój. Albo zamiast zwrotów na przodzie czy zadzie "na sucho" otwieranie i zamykaniem bramki, jak w trailu.

<t>Teolinek (You'll never shine if you don't glow.)</t>
Klara Naszarkowska
05-08-2009, 10:17 AM #9

Co do tego bycia LBI/LBE... (znam, znam, Teo też gdzieś pomiędzy...). Taka bardzo ogólna zasada brzmi: przyśpiesz, kiedy koń przyspiesza, zwolnij, kiedy zwalnia. Czyli dopasuj się do jego poziomu energiczności. Jeśli idzie w stronę "introwertyczności", zamyka się w sobie, zacina, jakby stawiał bierny opór, robi coraz mniej i mniej - lepiej niż ponaglać go i dążyć do przywrócenia energiczności, zwolnić razem z nim. Dać mu tę dłuuugą fazę 1 i poczekać. Poprosić o mniej - i hojnie nagrodzić (chwilą nieróbstwa, smakołykiem, podrapaniem). Poprosić o coś - i nagrodzić za chęć wykonania zadania, ciut żywszą reakcję (w ogóle mi się zdaje, że zwłaszcza takie konie nie będą lubiły "niańczenia" pomocami przez cały czas wykonywania zadania, które potrafią wykonać).
Jeśli koń idzie w stronę "ekstrawertyczności", robi dużo, energicznie, realizuje własne pomysły - wpływanie własnym wyciszeniem, ugłaskiwanie nieprzesadnie się sprawdzają. Koń może nawet nie zauważyć, co mu tam szepczą, on jest zajęty Wink Najlepiej byłoby nie powstrzymywać, tylko przekierować. Przedstawić mu jakiś własny plan, który i jemu się spodoba (będzie ciekawy, da poruszać nogami), i człowiekowi.

Tylko zdaję sobie sprawę, że to wszystko są rady raczej dla układów 1:1, niż szkółki... Chociaż może da się jakąś ogólną koncepcję wprowadzać w życie (na ile to realizowalne i bezpieczne z danym uczniem)?

A wiesz, co najbardziej motywuje Hexę? Odpoczynek? Żarcie? Bo tak myślę - a może w szkółce przydałby Ci się koń od robienia sztuczek? Bardzo prawdopodobne, że Hexa łatwo by to łapała. I mogłaby to lubić (polubić). Może to pomogłoby jej otworzyć się bardziej na interakcję z ludźmi - tak w ogóle, nie tylko na wybranych?

Tak sobie myślę, jeśli ona na placu często wchodzi w tryb ekonomiczny, to przynajmniej w takich momentach mogłoby się sprawdzać dawanie jej zadań, które mają wyraźny cel i wyraźny koniec. Typu: jazda z punktu A do B i chwila zatrzymania (do rozluźnienia). Albo od narożnika do narożnika. Albo cofnięcie między znaczniki i też moment w stój. Albo zamiast zwrotów na przodzie czy zadzie "na sucho" otwieranie i zamykaniem bramki, jak w trailu.


<t>Teolinek (You'll never shine if you don't glow.)</t>

Julie 1

Senior Member

279
05-08-2009, 08:34 PM #10
Oczywiście nie stosuję żadnej fazy 5,6,7. Tylko napisałam, że ona ma taką minę, jakby jej 4 w ogóle nie wzruszało.

Cejloniara: Przyjedź mnie odwiedzić!!! Ten koń jest tak słodki i śmieszny...
Mogę zorganizować jakiś nocleg itd. Oczywiście nie musi to być jedyny powód wizyty. Po prostu chętnie Cię poznam osobiście, pojedziemy sobie w piękny teren...

Klara: Najbradziej ją motywuje dobry jeździec i święty spokój. Zaprzestanie nacisku. Jakakolwiek niepewność nastawia ją na "nie", odpoczynek lubi , owszem. Lubi głaskanie i lubi dotyk, ale człowieka który wie jaki dotyk lubią konie (np. drapanie po kłębie). Początkującym nie pozwala podejść. Robi minę numer 4 i koniec Wink
Spróbuję z tymi krótkimi zadaniami od A do B.
Dziękuję Wam za rady.

<r><URL url="http://www.horsefeed.pl">http://www.horsefeed.pl</URL></r>
Julie 1
05-08-2009, 08:34 PM #10

Oczywiście nie stosuję żadnej fazy 5,6,7. Tylko napisałam, że ona ma taką minę, jakby jej 4 w ogóle nie wzruszało.

Cejloniara: Przyjedź mnie odwiedzić!!! Ten koń jest tak słodki i śmieszny...
Mogę zorganizować jakiś nocleg itd. Oczywiście nie musi to być jedyny powód wizyty. Po prostu chętnie Cię poznam osobiście, pojedziemy sobie w piękny teren...

Klara: Najbradziej ją motywuje dobry jeździec i święty spokój. Zaprzestanie nacisku. Jakakolwiek niepewność nastawia ją na "nie", odpoczynek lubi , owszem. Lubi głaskanie i lubi dotyk, ale człowieka który wie jaki dotyk lubią konie (np. drapanie po kłębie). Początkującym nie pozwala podejść. Robi minę numer 4 i koniec Wink
Spróbuję z tymi krótkimi zadaniami od A do B.
Dziękuję Wam za rady.


<r><URL url="http://www.horsefeed.pl">http://www.horsefeed.pl</URL></r>

Lutejaxx

Administrator

2,782
05-09-2009, 07:19 AM #11
Cytat:Jak ją konstruktywnie wykorzystać w rekreacji?

Konia zmienić trudno, ale nie każdy koń w szkółce musi być specem od wszystkiego- nie każdy dobrze chodzi na lonży, na czele zastępu, nie każdy się nada w teren itd. I myślę, że Hexe nalezy wykorzystac do tego w czym jest dobra, a odpuścić np galopy (uczniów) na niej. Moga na niej ćwiczyć wszelkie wyginania (serpentyny, wolty, półwolty etc- co jednocześnie spójne jest z tym co pisze Klara żeby tego konia ciągle czyms zajmować), przejścia, jazdę bez strzemion- a na druga jazde dany uczeń wsiada na innego konia i wtedy może też galopować.

Uważam, że nie jest dobrze doprowadzac do sytuacji, gdy instruktor wsiada, robi na koniu co chce, po nim wsiada uczeń i koń go nie słucha. To bardzo podkopuje wiarę we własne siły, zniechęca, uczeń może dojść do wniosku, że jest kiepski, że nigdy sie tak nie nauczy, albo wręcz że instruktor uczy źle, bo jego rady- nie działają, itd.

Konia zmienić trudno, należałoby raczej wpłynąć na jeźdźców i ich podejście. Instruktor odpowiedzialny jest za kształtowanie podejścia ludzi do koni. Za to żeby nie wyczekiwali "kiedy galop". To trzeba cierpliwie tłumaczyć, angazowac ich w prace stajenne i przygotowanie koni, zachęcać do ich obserwacji; podkreślać, że i koń może mieć zły dzień, może czegoś nie lubić, to nie maszynka że zawsze guziczek nacisne i galop; tłumaczyć, jak wazny jest prawidłowy dosiad, jak trudny- że tego sie człowiek uczy latami- i że ćwiczenia na lonży, bez strzemion, step i kłus na maneżu to nie "nudy i kara" ale mają przełożenie na komfort jazdy dla jeźdźca i konia. Twój pomysł z lekcjami z ziemii jest super, i nie martwiłabym sie że jest mało chętnych. ważne, że są! I ci ludzie jak będą zadowoleni to zachęca innych, cos im przekażą, będa dobrym przykładem.

Hexa to koń- indywidualista, warto to podkreślać, niech uczniowie jazdę na niej traktują jak zaszczyt a nie kare. Bo od każdego konia można sie czegoś nauczyć.

Także jak dla mnie- konica niech sobie chodzi stepem i kłusem z dużą ilością zmian, zakrętów itd- a ludziom po prostu wytłumaczyć, że nie na każdym koniu można wszystko, i że nie na każdej lekcji musi być galop. Jak lubi ze stępa stanąć i stać, nie reagując na pomoce do jazdy naprzód- może nauczyć ją zwrotów, ustępowania zadem? To pozwoliłoby ja łatwiej ruszyć w takim momencie bez walenia jej łydkami po żebrach.

<t></t>
Lutejaxx
05-09-2009, 07:19 AM #11

Cytat:Jak ją konstruktywnie wykorzystać w rekreacji?

Konia zmienić trudno, ale nie każdy koń w szkółce musi być specem od wszystkiego- nie każdy dobrze chodzi na lonży, na czele zastępu, nie każdy się nada w teren itd. I myślę, że Hexe nalezy wykorzystac do tego w czym jest dobra, a odpuścić np galopy (uczniów) na niej. Moga na niej ćwiczyć wszelkie wyginania (serpentyny, wolty, półwolty etc- co jednocześnie spójne jest z tym co pisze Klara żeby tego konia ciągle czyms zajmować), przejścia, jazdę bez strzemion- a na druga jazde dany uczeń wsiada na innego konia i wtedy może też galopować.

Uważam, że nie jest dobrze doprowadzac do sytuacji, gdy instruktor wsiada, robi na koniu co chce, po nim wsiada uczeń i koń go nie słucha. To bardzo podkopuje wiarę we własne siły, zniechęca, uczeń może dojść do wniosku, że jest kiepski, że nigdy sie tak nie nauczy, albo wręcz że instruktor uczy źle, bo jego rady- nie działają, itd.

Konia zmienić trudno, należałoby raczej wpłynąć na jeźdźców i ich podejście. Instruktor odpowiedzialny jest za kształtowanie podejścia ludzi do koni. Za to żeby nie wyczekiwali "kiedy galop". To trzeba cierpliwie tłumaczyć, angazowac ich w prace stajenne i przygotowanie koni, zachęcać do ich obserwacji; podkreślać, że i koń może mieć zły dzień, może czegoś nie lubić, to nie maszynka że zawsze guziczek nacisne i galop; tłumaczyć, jak wazny jest prawidłowy dosiad, jak trudny- że tego sie człowiek uczy latami- i że ćwiczenia na lonży, bez strzemion, step i kłus na maneżu to nie "nudy i kara" ale mają przełożenie na komfort jazdy dla jeźdźca i konia. Twój pomysł z lekcjami z ziemii jest super, i nie martwiłabym sie że jest mało chętnych. ważne, że są! I ci ludzie jak będą zadowoleni to zachęca innych, cos im przekażą, będa dobrym przykładem.

Hexa to koń- indywidualista, warto to podkreślać, niech uczniowie jazdę na niej traktują jak zaszczyt a nie kare. Bo od każdego konia można sie czegoś nauczyć.

Także jak dla mnie- konica niech sobie chodzi stepem i kłusem z dużą ilością zmian, zakrętów itd- a ludziom po prostu wytłumaczyć, że nie na każdym koniu można wszystko, i że nie na każdej lekcji musi być galop. Jak lubi ze stępa stanąć i stać, nie reagując na pomoce do jazdy naprzód- może nauczyć ją zwrotów, ustępowania zadem? To pozwoliłoby ja łatwiej ruszyć w takim momencie bez walenia jej łydkami po żebrach.


<t></t>

Ola Wewiórska

Senior Member

301
05-11-2009, 09:18 PM #12
Moja konia długo- a w zasadzie do dzisiaj- wybierała sobie kto może na niej jeździć a kto nie. Potrafi dosłownie idealnie zachowywac się pod małym dzieckiem - pod warunkiem że "toto" małe nie złapie jej nagle za pysk i nie zacznie szarpać bo wtedy jest STOP!!!! i na tym koniec, nie ruszy się- albo sponiewierać doświadczonego jeźdźca....Zdarzyło sie na poczatku, że nie potrafiłam wyegzekwowac od niej jakiegos tam ćwiczenia. Wkurzony trener (na prawde doświadczony zawodnik)wsiadł na nią i zaczęło się - brykanie, stawanie deba, cofanie się bez opamiętania. Im więcej próbował ja " złamać" tym bardziej się buntowała... w końcu miał już chyba dość i dotarło do niego że w ten sposób niczego nie osiagnie. Siadł spokojnie, rzucił wodze i poklepał ją po szyji- od razu inny koń.... Innym razem gdy byłam chora wsiadła na nią koleżanka- nie powiem, że nie potrafi jeździć bo swego czasu pomykała C klase w ujeżdżeniu i wyniki miała niezłe, potem przerzuciła się na skoki i pomykała sobie tak do N-ki czyli teoretycznie powinna radzić sobie z "rekreantem". Było tak- dziewczyna wsiada koń stoi spiety i ani drgnie... łydka do ruszenia, a koń się cofa... mocniejsza łydka a koń juz stoi deba. No to poszedł w ruch bat- koń jeszcze dobrze nie opadł na 4 nogi a już wyskoczył w góre z 4, poprawił z zadu po czym zrobił błyskawiczny zwrot na zadzie i wywiózł dziewczynę z ujeżdzalni....
Mnie na poczatku tez szkoliła nieźle- najpierw chodzi grzeczniutko, skupiona, potem uznaje ze dzis kończy prace i nie było sposobu by wybić jej to z głowy...a na pewno nie przynosiły rezultatu wszelkie próby "złamania" jej i brania na przetrzymanie... stawanie deba, cofanie sie , ewentualnie brykanko- na tym sie kończyło.... Z czasem zaczelam wyczuwac że ona coś kombinuje i wtedy po prostu starałam sie zrobic wszystko zeby nie dac jej powodu do buntu. Gdy np zaczynała np napierac na wędzidło, wieszać sie - rzucałam wodze i jeździłam na zupełnei luźnych, to ją zbijało z pantałyka. Gdy zaczynała się odrobine spinac przy jakims ćwiczeniu robiłam coś zeby zupełnie odwrócic jej uwagę, zając ja czyms innym. Po chwili można było wrócic do kontynuowania ćwiczenia i już nei pamiętala ze nie chciała go wykonać.
Generalnie cały czas jest to koń który nie lubi sie przemęczać, ma swoje poglądy i musialam się nauczyć to szanować. Nie da się z nia pracować wedle ściśle ustalonych schematów. Cały czas trzeba cos zmianiać, dostosowywac do jej aktualnego humorku i naczej kończy się na totalnej odmowie współpracy i trzeba dobrych paru dni żeby zechciała znów normalnie i na ludzie współpracować.
Co mi pomaga w niepozwalaniu na wpadnięcie w rutynę i znudzenie konia- częsta zmiana wędzidła, jazda na kantarku, jazda na cordeo no i tradycyjnie jak najbardziej zróżnicowane ćwiczenia w trakcie jazdy. No i zasada jedna - nie kłócic się z nią... Nie dac sie sprowokować. Jeśli naprawde ma"humorki" to zamiast zaplanowanej jakiejś konkretnej roboty biore ja po prostu poruszać- kantarek, uwiąz i sobie "biegamy"- im więcej prób ograniczenia jej w takiej sytuacji tym większy bunt. Jeśli "przegnie " z humorkami i zrobi coś naprawde głupiego to musi byc szybka i stanowcza reakcja- kara, choćby " HEJ" podniesionym głosem ( lepsza niż bat czy jakakolwiek siła) - i natychmiast spokój. Powrót do wcześniejszego zadania, spokojnie ale stanowczo. Trudno jest takich zachowań od osób uczących się ale ja zwykle po prostu tłumacze że ten koń jest taki troche "zakręcony" i ma swoje poglądy więc nie należy się z nim "przepychać" tylko jasno wytłumaczyc czego sie od niego oczekuje. Z czasem Grecja nauczyła sie idealnie chodzic na głos i to ułatwia mi pracę z osobami niezbymt pewnymi siebie. Wie ,że gdy ja jestem obok to po prostu trzeba wykonac ćwiczenie o które ja ktos prosi bo wszelkie dyskusje są bezowocne... Trwało ok 4 lat zanim konina nauczyła sie tolerować innych jeźdzców. Wiem, że niektórzy do dzis niewiele potrafili by z nia zrobić- ci którzy od razu "przechodza do skutecznego, czyt. siłowego,działania". Trzeba umieć ją przekonac, że chce i potrafi A wtedy jest naprawde sympatycznym rumakiem Big Grin A czasem po prostu trzeba troszkę ustąpić i nie zmuszać jej za wszelka cenę do pracy. Musi też mieć odpowiednią ilość czasu na to by psychicznie odpocząć- bardziej ja męczy pół godziny lonży z dzieciakiem na plecach niz 2 godzinny teren.
Nie wiem co poradzic odnośnie Hexy- jak oglądam filmiki to mam wrażenie ze już to widzialam na własnym "podwórku". Kobyła stwierdza- raz pracuje a raz nie i nie ma zasad Tongue

<t></t>
Ola Wewiórska
05-11-2009, 09:18 PM #12

Moja konia długo- a w zasadzie do dzisiaj- wybierała sobie kto może na niej jeździć a kto nie. Potrafi dosłownie idealnie zachowywac się pod małym dzieckiem - pod warunkiem że "toto" małe nie złapie jej nagle za pysk i nie zacznie szarpać bo wtedy jest STOP!!!! i na tym koniec, nie ruszy się- albo sponiewierać doświadczonego jeźdźca....Zdarzyło sie na poczatku, że nie potrafiłam wyegzekwowac od niej jakiegos tam ćwiczenia. Wkurzony trener (na prawde doświadczony zawodnik)wsiadł na nią i zaczęło się - brykanie, stawanie deba, cofanie się bez opamiętania. Im więcej próbował ja " złamać" tym bardziej się buntowała... w końcu miał już chyba dość i dotarło do niego że w ten sposób niczego nie osiagnie. Siadł spokojnie, rzucił wodze i poklepał ją po szyji- od razu inny koń.... Innym razem gdy byłam chora wsiadła na nią koleżanka- nie powiem, że nie potrafi jeździć bo swego czasu pomykała C klase w ujeżdżeniu i wyniki miała niezłe, potem przerzuciła się na skoki i pomykała sobie tak do N-ki czyli teoretycznie powinna radzić sobie z "rekreantem". Było tak- dziewczyna wsiada koń stoi spiety i ani drgnie... łydka do ruszenia, a koń się cofa... mocniejsza łydka a koń juz stoi deba. No to poszedł w ruch bat- koń jeszcze dobrze nie opadł na 4 nogi a już wyskoczył w góre z 4, poprawił z zadu po czym zrobił błyskawiczny zwrot na zadzie i wywiózł dziewczynę z ujeżdzalni....
Mnie na poczatku tez szkoliła nieźle- najpierw chodzi grzeczniutko, skupiona, potem uznaje ze dzis kończy prace i nie było sposobu by wybić jej to z głowy...a na pewno nie przynosiły rezultatu wszelkie próby "złamania" jej i brania na przetrzymanie... stawanie deba, cofanie sie , ewentualnie brykanko- na tym sie kończyło.... Z czasem zaczelam wyczuwac że ona coś kombinuje i wtedy po prostu starałam sie zrobic wszystko zeby nie dac jej powodu do buntu. Gdy np zaczynała np napierac na wędzidło, wieszać sie - rzucałam wodze i jeździłam na zupełnei luźnych, to ją zbijało z pantałyka. Gdy zaczynała się odrobine spinac przy jakims ćwiczeniu robiłam coś zeby zupełnie odwrócic jej uwagę, zając ja czyms innym. Po chwili można było wrócic do kontynuowania ćwiczenia i już nei pamiętala ze nie chciała go wykonać.
Generalnie cały czas jest to koń który nie lubi sie przemęczać, ma swoje poglądy i musialam się nauczyć to szanować. Nie da się z nia pracować wedle ściśle ustalonych schematów. Cały czas trzeba cos zmianiać, dostosowywac do jej aktualnego humorku i naczej kończy się na totalnej odmowie współpracy i trzeba dobrych paru dni żeby zechciała znów normalnie i na ludzie współpracować.
Co mi pomaga w niepozwalaniu na wpadnięcie w rutynę i znudzenie konia- częsta zmiana wędzidła, jazda na kantarku, jazda na cordeo no i tradycyjnie jak najbardziej zróżnicowane ćwiczenia w trakcie jazdy. No i zasada jedna - nie kłócic się z nią... Nie dac sie sprowokować. Jeśli naprawde ma"humorki" to zamiast zaplanowanej jakiejś konkretnej roboty biore ja po prostu poruszać- kantarek, uwiąz i sobie "biegamy"- im więcej prób ograniczenia jej w takiej sytuacji tym większy bunt. Jeśli "przegnie " z humorkami i zrobi coś naprawde głupiego to musi byc szybka i stanowcza reakcja- kara, choćby " HEJ" podniesionym głosem ( lepsza niż bat czy jakakolwiek siła) - i natychmiast spokój. Powrót do wcześniejszego zadania, spokojnie ale stanowczo. Trudno jest takich zachowań od osób uczących się ale ja zwykle po prostu tłumacze że ten koń jest taki troche "zakręcony" i ma swoje poglądy więc nie należy się z nim "przepychać" tylko jasno wytłumaczyc czego sie od niego oczekuje. Z czasem Grecja nauczyła sie idealnie chodzic na głos i to ułatwia mi pracę z osobami niezbymt pewnymi siebie. Wie ,że gdy ja jestem obok to po prostu trzeba wykonac ćwiczenie o które ja ktos prosi bo wszelkie dyskusje są bezowocne... Trwało ok 4 lat zanim konina nauczyła sie tolerować innych jeźdzców. Wiem, że niektórzy do dzis niewiele potrafili by z nia zrobić- ci którzy od razu "przechodza do skutecznego, czyt. siłowego,działania". Trzeba umieć ją przekonac, że chce i potrafi A wtedy jest naprawde sympatycznym rumakiem Big Grin A czasem po prostu trzeba troszkę ustąpić i nie zmuszać jej za wszelka cenę do pracy. Musi też mieć odpowiednią ilość czasu na to by psychicznie odpocząć- bardziej ja męczy pół godziny lonży z dzieciakiem na plecach niz 2 godzinny teren.
Nie wiem co poradzic odnośnie Hexy- jak oglądam filmiki to mam wrażenie ze już to widzialam na własnym "podwórku". Kobyła stwierdza- raz pracuje a raz nie i nie ma zasad Tongue


<t></t>

Julie 1

Senior Member

279
05-14-2009, 09:22 PM #13
No to Heksa jest na sprzedaż.
Tanio!
(w dziale ogłoszenia użytkowników szerszy opis jej czcigodnej osoby)

Dla forumowiczów zniżka i nagroda niespodzianka Big Grin
Eh... trochę mi szkoda, bo polubiłam mendę ...

<r><URL url="http://www.horsefeed.pl">http://www.horsefeed.pl</URL></r>
Julie 1
05-14-2009, 09:22 PM #13

No to Heksa jest na sprzedaż.
Tanio!
(w dziale ogłoszenia użytkowników szerszy opis jej czcigodnej osoby)

Dla forumowiczów zniżka i nagroda niespodzianka Big Grin
Eh... trochę mi szkoda, bo polubiłam mendę ...


<r><URL url="http://www.horsefeed.pl">http://www.horsefeed.pl</URL></r>

Lutejaxx

Administrator

2,782
05-14-2009, 09:34 PM #14
szkoda, ze mam juz dwa konie...taki konik jak Heksa by mi pasowal bardzo , bo mamy podobne charakterki ,bysmy sie dogadaly pewnie.No, ale nie bedzie mi dane..

natomiast bardzo madra decyzja ze sprzedaza takiego konia, nie trzeba go zmuszac do pracy w szkolce jezeli tego nie lubi! Jak nie lubi, to niech robi to co lubi i znajdzie kogos kto mu to zapewni. Takie jest moje zdanie w tym temacie! Mozna zmuszac konia brutalnie, ale mozna tez uczynic nieszczesliwa istota stosujac metody chytre , tj. lagodne. Bo to nie tylko od metod zalezy jak bedzie sie czul kon, ale i od jego predyspozycji, upodoban.
Uwielbiam jak kon chce wspolpracowac z czlowiekiem, a nie jezeli sie go do tego musi wciaz przekonywac...to tylko znaczy, ze kon powinien zmienic raczej rodzaj wykonywanej pracy.

<t></t>
Lutejaxx
05-14-2009, 09:34 PM #14

szkoda, ze mam juz dwa konie...taki konik jak Heksa by mi pasowal bardzo , bo mamy podobne charakterki ,bysmy sie dogadaly pewnie.No, ale nie bedzie mi dane..

natomiast bardzo madra decyzja ze sprzedaza takiego konia, nie trzeba go zmuszac do pracy w szkolce jezeli tego nie lubi! Jak nie lubi, to niech robi to co lubi i znajdzie kogos kto mu to zapewni. Takie jest moje zdanie w tym temacie! Mozna zmuszac konia brutalnie, ale mozna tez uczynic nieszczesliwa istota stosujac metody chytre , tj. lagodne. Bo to nie tylko od metod zalezy jak bedzie sie czul kon, ale i od jego predyspozycji, upodoban.
Uwielbiam jak kon chce wspolpracowac z czlowiekiem, a nie jezeli sie go do tego musi wciaz przekonywac...to tylko znaczy, ze kon powinien zmienic raczej rodzaj wykonywanej pracy.


<t></t>

 
  • 0 głosów - średnia: 0
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 3 gości
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 3 gości