Klinika - okulistyka. Polska, czy Niemcy?... a może w domu?
Klinika - okulistyka. Polska, czy Niemcy?... a może w domu?
Byłoby super, bo mój nadworny doktor jako jedyny dotychczas potrafi podać Karej zastrzyk bez dudy - co więcej dudzie jest przeciwny (chyba, że histeria sięga zenitu a doktor otrzyma więcej niż 2 kopniaki ;-) wtedy już się nie patyczkuje) Nawet ostatnio dożylny poszedł bez najmniejszego problemu - tylko oko (notabene to chore) zakryłam , dttore podgwizdując wesoło wpuścił w żyłę 20 cm leku :-) a Kara diablica nawet nie drgnęła
Co więcej diablica jak widzi auto dottore to już się odsadza, a on łapie ją za kantar - pofruwa z nią chwilę po korytarzu opowiadając dowcipy i... koń się uspokaja hock:
"Chłopaki" nawet nie zauważają zastrzyków - sekunda i po krzyku... nawet nie zdążą pisnąć... wszystko spokojnie robione, bez krzyków i niepotrzebnych emocji...
z resztą prowadził ciążę Karej, kastrował mi młodego i sam dzwonił pytając jak się goi... i przy każdej mojej histerii przyjeżdża. Słowem dottore to na prawdę dobry człowiek jest no i weterynarz przede wszystkim wspaniały
Heh może się uda, że on zajmie się tym czarnym (właściwie brązowym) okiem?...
Uff dziś był wet... Farmacja zadziałała na stan zapalny, ale nijak nie na samego guza. Guz jest i trzeba go usunąć razem z trzecią powieką, jednak można to zrobić w domu. Oko wygląda na czyste - nie zaatakowane... Teraz jeszcze czekamy na wynik histopatologii i ... operujemy w chyba domu, bo wygląda na to, że się da :-)
Uff ale te wyniki badania niestety trzeba teraz długo czekać :-(
No to przepięknie! Mówiłam, że będzie dobrze :p A wynik badania ma wykazać jaki to rodzaj guza czy w ogóle jego obecność lub nieobecność?
Dziękuję Wszystkim!!
Wynik wykaże rodzaj, bo guz jest i trzeba będzie go wycinać...
Dziś koń w świetnym humorze, zupełne zero współpracy przy zakrapianiu ;-) ale oko po zabiegu nie spuchło (a wet mówił, że na 90% spuchnie i będzie paskudnie wyglądało)
Może jednak Kara jest twardsza niz mi się wydawało? :-)
a i wczoraj znów udało się dać zastrzyk dożylny bez dudy iiha
Czasami tak ekstremalne sytuacje "przydają się " . Są okazją do tego ,by zrobić wszystko w przekonywaniu konia ,że jesteśmy jego przyjaciółmi , a z siebie wydobyć "anielską cierpliwość", która w relacjach z końmi jest bardzo potrzebna.
Fakt, ta choroba pokazała mi, jak bardzo konia mi ufa... dotychczas żyłam w przekonaniu, że ona niedotykalska i nie starałam się tego zmieniać na siłę, bo i po co... teraz wiem, że jeśli trzeba to zniesie cierpliwie moje czasami godzinne gmeranie przy oku... już się nie odsadza, nie atakuje przodem tylko macha głową w momencie zakrapiania - stąd czasami przedłużające się próby trafienia kropelką leku :-( , a przecież obcemu nie da doknąć łba hock:
Przykro mi, bo wiem, że sprawiam jej ból - te krople pieką :-( a ona przecież nie wie, że chcę dobrze
Tyle, że teraz Darco poszkodowany. Zazdrosny o to, że 90% uwagi skupiam na jego matce... Wczoraj przy zabiegu ugryzł mnie w miejsce, gdzie plecy kończą swoją szlachetną nazwę - do krwi :-( (jak dosięgnął?) uspokoił się dopiero , kiedy weszłam do niego czekając aż Kara wyjdzie z sedanacji , pomiziałam , poprzytulałam... Kiedy wróciłam do Karej znów był nieszczęśliwy i ... wściekły :-( zazdrosne dziecko
Ciekawe jak Kara reaguje na elektryczny tarnik?
Miała robione zęby tego samego dnia, co Twoje qnie - po Twoich przecież...
Sedanacja jednak działa na nią lepiej, niż na Twojego Siwego ;-) "Nieludzki" nie miał problemów :-)
wogóle mam wrażenie, że ona jakaś taka uspokojona ostatnio hock: ale może sobie wmawiam po prostu... :oops:
Ja tam bym się zachowywała tak samo jak Siwy jakby mnie ktoś chciał takie narzędzie wepchać do jamy gębowej :D A Kara oczka zakropić nie da, ale można jej piłę wsadzić do buzi i nic? :) Ali za to jest idealnym koniem zabiegowym, wszystko sobie da zrobić i okiem nie mrugnie (no może się wstydzi trochę jak mu się w majtki zagląda i nawet sika tak mało ostentacyjnie, bo Siwy to się rozkracza jak pająk).
Może Kara uspokojona bo i z Ciebie zeszło trochę napięcie, co zresztą widać, nawet przez monitor :)
arabiatta Ja tam bym się zachowywała tak samo jak Siwy jakby mnie ktoś chciał takie narzędzie wepchać do jamy gębowejWspółczuję Twojemu dentyście :mrgreen: :mrgreen: hihi
arabiatta A Kara oczka zakropić nie da, ale można jej piłę wsadzić do buzi i nic?Tyle, że piłka w buzi czy wczorajsze wycinanie kawałka guza - robione w głębokiej sedanacji... w takiej i zakropić oko można... A codzienne krople podane bez głupiego jasia zwyczajnie i mocno pieką - dlatego jej to nie odpowiada chyba :-(
arabiatta Ja tam bym się zachowywała tak samo jak Siwy jakby mnie ktoś chciał takie narzędzie wepchać do jamy gębowejWspółczuję Twojemu dentyście :mrgreen: :mrgreen: hihi
arabiatta A Kara oczka zakropić nie da, ale można jej piłę wsadzić do buzi i nic?Tyle, że piłka w buzi czy wczorajsze wycinanie kawałka guza - robione w głębokiej sedanacji... w takiej i zakropić oko można... A codzienne krople podane bez głupiego jasia zwyczajnie i mocno pieką - dlatego jej to nie odpowiada chyba :-(
Siedzę w pracy "lekko" zaspana i kombinuję...
Jak unieruchmić końską głowę "na boki" nie siłowo (pomijając etykę diablica w działaniu siłowym pozrywa wszystko co się da i jeszcze sobie krzywdę zrobi)?
Wygląda to tak, że Kara w pełni akceptuje obecność 2 lub 3 (jeśli mam pomocnika) dłoni na łbie , akceptuje widok zakrapiacza , mogę jej zamknać oko - jak kazał wet - i odchylić dolną powiekę - wtedy zakrapiacza nie widzi... I tak mogę sobie stać... skąd wie w którym momencie chcę nalać krople - nie wiem :-( ale natychmiast reaguje potrząsaniem głową na boki (już nie zabiera jej do tyłu "z całym koniem") i krople lądują w moim rękawie, lub w równie niedorzecznych miejscach :-( a cała procedura rozpoczyna się od początku. Dziwi mnie, że koń się wyciszył i co więcej - nie ucieka ode mnie np. na pastwisku (a w 100% się tego spodziewałam hock: ) ale cóż - z zakrapianiem niemały problem a jeszcze kilka tygodni to potrwa :-( Codzienne wstawanie przed 5 rano i trafianie do łóżka po północy trochę uszczupla moje "siły witalne" :-( i nie wiem jak długo dam radę jeszcze np w miarę bezpiecznie prowadzić auto... Wiem, że przypadek nietypowy... ale nie mam w ogóle pomysłu jak sprawić, aby zakrapianie - chocby to poranne - trwało jak najkrócej - aby ona była spokojniejsza, a ja abym mogła wstawać np. przed 6tą (marzenia ;-)) i kłaść się np o 22giej ;-)
Boję się też, że przemęczona, niewyspana w końcu stracę cierpliwość, ale już moja w tym głowa, aby tak nie było... ;-)
A przekupstwo? Nie wchodzi w rachubę? Przydałby ci się poskrom
Co do dentystów, to miałam w życiu tylko jedną dziurę w zębie, za to robioną 6 razy, i żaden z dentystów nie wsadzał mi szlifierki na wysięgniku do buzi
Przekupstwo działa tyle, ile Kara potrzebuje na "pobranie" cukierka, czyli ok 0,001 s ;-)
dziś wieczorem nam nie poszło :-( a ja już nie mam siły
Mam nadzieję, że rano będzie lepiej
do poniedziałku wszystko bez pomocnika, to ciężko bardzo :-( bo trzeba jedną ręką trzymać za kantar, drugą zamykać oko, trzecią otwierać dolną powiekę, a czwartą zakropić :-(