Zabawy zwierząt
Zabawy zwierząt
Nie wiem gdzie to dać, jak coś to wykopcie mnie do innego działu. Może powinno to być w pogaduszkach??(aha wstęp do tematu jest trochę długi i troche naukowy, ale wyszło mi że niestety konieczny ).
O co chodzi mi w tym wątku? Otóż mam od jakiegoś czasu zajęcia z tzn gier, na których mowy jest pełno o zabawach, głównie ludzi oczywiscie, ale także i zwierząt(i z zabaw zwierząt mam przygotować godzinny referat...). Jakie są funkcje zabaw, jakie zwierzęta się bawią, czy tylko w młodości czy całe życie itp. Chciałam tutaj poruszyć ten temat w kontekscie porównawczym koni do innych zwierząt. A dlaczego? Bo dzisiejsze zajęcia wywołały u mnie sprzeciw i chciałam się dowiedzieć, co Wy o tym myślicie.
Najpierw zrobię krótki wstęp, by wiadomo było o czym mówimy :
wyszło nam dzisiaj na zajęciach(opierając się oczywiście na doniesieniach naukowców, ale i na własnych obserwacjach), że bawią się głownie ssaki, a oprócz tego niektóre ptaki, gady i ośmiornice. Zwierzęta bawią się głównie w młodości, szczególnie jak mają zapewnioną opiekę rodziców i mogą zużywać energię na zabawę właśnie, a nie np na zdobywanie pożywienia. Bawią się jednak także zwierzęta dorosłe, choć w mniejszym stopniu(tu są różnice gatunkowe, ale o tym za chwilę).
No i tak - wyszło nam, że zabawa jest połączona z inteligencją. Zwierzęta bardziej inteligentne bawią się częściej. Inteligencja z kolei wiąże się z poczuciem znudzenia - np dorosłe osobniki bawią się często z nudy, a nudzą się tylko te inteligentne - zwierzęta prymitywne nie odczuwają czegoś takiego jak znudzenie(to hipoteza wysnuta przez naukowców nie do końca potwierdzona, bo okazuje się że np jednak dość prymitywne wg nauki żółwie mogą się nudzić). Bawią się ponadto przede wszystkim zwierzęta, które żyją w stadach, czyli te co musza się komunikować, koordynować swoje działania itp i dzięki zabawie mogą się nauczyć róznych zachowań, nauczyć systemów komunikacji itp(jest także hipoteza, że tylko te stadne się bawią...). Bawią się prawdopodobnie(znów hipoteza)tylko zwierzęta długowieczne - i tu jest mowa o tym, że w ciągu życia środowisko zwierząt długowiecznych się zmienia i poprzez zabawę wypracowują wiele zachowań, które mogą się im przydać, nawet jeśli nie do końca wiadomo do czego, w przyszłości. Także podkreślana byłaby tu funkcja adaptacyjna - zabawa to ma byc taki wszechstronny trening, który pomaga w przystosowaniu się zwierzęciu, nawet jak będzie się zmieniać jego środowisko(tu zdaje się można znaleść argumenty przeciw, ja jestem na razie na etapie myślenia o tym). Zabawa może mieć na celu wypracowanie hierarchii(np jak jest kilka młodych osobników w podobnej sytuacji 'materialnej', czyli np mają zapewniony byt przez rodziców i są rówieśnikami w stadzie, to bawiąc sie ustalą sobie kto jest tym wyżej, a kto niżej w hierarchi), nawiaząnie więzi, przystosowanie się dorosłego życia, itd.
No i teraz co tu jest moim zdaniem warte dyskusji. Po pierwsze podobno kopytne bawią sie mniej, niż np mięsożerne. I szczególnie ma to dotyczyć dorosłych osobników u kopytnych. Będe to musiała poruszyc w referacie i zastanawiam się czy to jest prawda? Czy np dorosłe konie rzeczywiscie bawią się bardzo mało(np niech będzie w porównaniu do psów)? Chodzi tu głownie o zabawy międzyosobnicze. I jak to się ma do treningu koni poprzez zabawę? Wiekszość z nas utrzymuje, że konie kochają się bawić i nawet z dorosłym koniem przez zabawę można osiagnąć wiele. Nauka jednak odnosi się do tego inaczej - oczywiście to wszystko co dotyczy zabaw zwierząt do naukowe hipotezy i on wciąż ulegają zmianie, ale tym bardziej chętnie poruszyłabym temat koni, które są chyba niedoceniane(chyba).
Poza tym pani doktor prowadząca zajęcia powiedziała, że inteligentne zwierzęta bawią się częściej i był to jej zdaniem argument za tym, że psy bawia się więcej jak konie. No i dlatego też delfiny czy szympansy maja się bawić najwięcej - byc może tak jest, nie wiem, ale jestem ciekawa waszych obserwacji.
Ja uwazam, że konie mniej inteligentne nie są niż psy(choc od delfinom i szympansom na pewno ustępują). Tylko badania dotyczące inteligencji koni to raczej nowość i są krócej prowadzone niż badania dotyczące psów. Poza tym pani nie bardzo wierzyła mi, ze kuca mozna wyćwiczyć na przewodnika dle niewidomych, gdzie chyba większość z was widziała filmik na youtube, gdzie mały kucyk jest przewodnikiem dla niewidomej pani i radzi sobie równie dobrze jak pies.
Jeszcze oczywiście jest kwestia tego jak żyje dany gatunek. Chociaż tak naprawdę wyszło nam, że to nie ma aż takiego znaczenia jak np poziom inteligencji. Bo np lew zyje w stadzie, a tygrys samotnie, a młode bawią się tak samo. Ciekawe jednak jak to się ma do dorosłych osobników. Wiadomo, że np misie polarne się bawią same ze sobą. To czemu tygrys nie miałby się bawić dorosły I to tak jakby trochę godzi w hipoteze o stadzie - że bawia się tylko zwierzęta stadne, bo większość kotowatych to samotnicy, a każdy kto ma kota wie jak kot kocha się bawić!
To tak tytułem wstępu(trochę przydługiego :roll: ). Chciałam wam zarysować jakie są głowne hipotezy dotyczace zabaw zwierząt i że dyskryminują one jakby konie. Chciałam poznać wasze opinie na ten temat, o ile chce wam się czytać ten przydługi wstęp i coś napisać - czy rzeczywiście jest tak, że koniowate bawią sie mniej niż psowate? I że trudniej je w takim razie poprzez zabawe czegoś nauczyć? Rozsądne argumenty chętnie przedstawię w swoim referacie. Będę też mogła pokazac filmiki z zabawami zwierząt i na pewno nie pominę koni. Może też ktoś z Was ma jakiś filmik z dorosłymi końmi bawiącymi się między sobą. Jak macię nagraną zabawę człowieka z końmi to też wrzućcie jesli macie ochotę tu czy w wątku z ciekawymi linkami w necie, żeby nie robic bałaganu Ale mi mimo wszystko bardziej zalezy na zabawie koni między sobą
PS Wątek o tym jak się nawić z koniem jest, więc nie chce by to się przerodziło w dyskusję o tym jak się bawić z koniem. Bardziej chodzi mi o to by sie zastanowić, jaka funkcje może mieć zabawa dla konia(taka w stadzie) i czy konie bawia się mniej jak np drapieżniki.
Mozna tez poruszyć tu np to, czy pozbawienie młodego osobnika możliwości zabawy wpłynie na niego w dorosłym życiu - np jeśli źrebak nie będzie mógł się bawić z równieśnikami, itp itd.
Co myślę ja, to wypowiem się jak inni coś najpierw powiedzą Na razie podałam wam podstawowe założenia naukowe. JAk znacie bardziej szczegółowe to walcie.
Mam nadzieję, że będę miał tutaj coś do powiedzenia, zwłaszcza odnośnie tego ostatniego zdania. Źrebak pozbawiony rówieśnika, z wiekiem staje się dość znerwicowany, płochliwy, nieufny. Największym problemem jest to że boi się wszystkiego. Matka jednak nie zastąpi rówieśnika. Jest to przykład z mojego podwórka: ze względu na małą ilość koni była kryta tylko jedna klacz. Obecna trzylatka jest bardzo niechętna do współpracy i nadrabia to co straciła podczas źrebięctwa.
Zeszłoroczne źrebaki (pół siostra i pół brat), są za sobą tak "głupie", że nie można ich rozdzielić na 5 minut. Jak tylko wychodzą ze stajni zaczynają się harce i przeróżne końskie zabawy, pt. kopanie, gryzienie, chwytanie za grzywę, wskakiwanie na siebie, wiskanie, pozbawianie płotu żerdzi poprzez obgryzanie, popisywanie się przed nieznajomymi, skakanie przez wszystko, tarzanie się i wiele innych. Wszystko robią wspólnie. Załóżmy, że o płot oparta jest taka spora paleta. Najpierw obydwa postarały się żeby ją wywrócić, później wąchanie itp. no i w końcu chwila prawdy, wchodzi ogierek. Wszystko ok, nic się nie stało więc po chwili obydwa już po niej tańcują
Niedawno do stada dołączył sześcioletni wałach. Czy chce czy nie chce musi się bawić ze źrebakami według ich zasad, to samo dotyczy znerwicowanej trzylatki. Ale nie ma z ich strony jakiegoś specjalnego sprzeciwu ku temu. No i już najmniej zabawy należy wymagać od naszych dystyngowanych pań, klaczy-matek, 15 i 13 lat, chociaż czasami lubią sobie za nimi pohasać i zastanawiam się czy w tym wieku tak im wypada
Reasumując, im starszy koń tym mniej się bawi, ponieważ zabawa jest tutaj tą podstawową nauką. Źrebaki w zabawie próbują też swoje możliwości względem człowieka, tzn. na ile mogą sobie pozwolić a co jest już nieakceptowane. Ja osobiście zauważyłem że z wiekiem im bardziej strachliwy koń tym więcej się bawi, żeby poznać otaczające środowisko. Problemem jest jednak to że środowisko stajni i ujeżdżalni nie zmienia się zbyt często i drastycznie, a i do tych samych terenów w końcu można się przyzwyczaić. Chęć do zabawy z wiekiem przekształca się w gotowość do skupienia w wykonywaniu zadań.
Moja dodatkowa obserwacja jest taka, że źrebaki które wychowywały się teraz razem są o wiele mniej strachliwe od obecnej trzylatki, która nie miała rówieśnika (albo niewiele starszego konia).
Jak coś mi się jeszcze przypomni, albo zauważę "na świeżo" to napiszę. Mam nadzieję, że nie za bardzo chaotycznie pozdrawiam
Na pewno najlepszym dla konia jest wychów w grupie rówieśniczej, jednak nie zgodzę się, że każdorazowo brak takiej grupy powoduje u konia swoistą nerwicę... Widzę to po moim, dziś już 4 letnim Darco, który wychował się w grupce starszych koni (grupce, bo stadko trójkonne, maleńkie), koń niezwykle odważny i ufny, chociaż z wyraźnymi objawami ADHD ;-)...
Tę samą analogię widzę w rodzinnej hodowli. Zdarzały się lata, w których na świat przychodziło jedno źrebię (np. z powodu poronień, resorbcji, itp.) Wychowywało się zatem bez grupy równolatków, co więcej do ukończenia 1,5 roku chodziło ze "staruchami", bo o rok starsza młodzież często bywała dla dzieciaka za silna... Te pojedyncze źrebięta rzeczywiscie nie miały z kim się bawić, ale zachęcały wuków i ciotki do wspólnych gonitw, miały też lepszy kontakt z człowiekiem - bardziej szukały takiego kontaktu...
Co do zabaw rzeczywiście om koń starszy tym mniej skory do zabaw... Darco bezwzględnie musi poskakać po wujku i mamie , poryźć , pokopać (właściwie markować), zachęcać do wspólnych gonitw... "staruchy" same z siebie raczej się nie bawią, jedynie ustalają czasami hierarchię zębami i kopytami...
Super temat
Konie nie są mniej inteligentne niż psy. Zajmuję się i jednymi i drugimi. Z psami po prostu więcej przebywamy niż z końmi i dajemy im większe "pole do popisu". Inteligencja zwierzęcia nie zależy tylko od jego predyspozycji osobniczych- środowisko ma duże znaczenie. Mam 2 psy- jeden mniej inteligentny drugi bardziej. Ten mniej inteligentny (tak z natury) więcej potrafi, więcej rozumie, jest bardziej kontaktowy. A to wszystko przez mój "wkład" w niego. Sunia- mieszaniec owczarka niemieckiego, piekielnie inteligentna nie przejawia w tej chwili na codzień swej inteligencji (w przeciwieństwie do Tarisa), bo ją zaniedbałam edukacyjnie.
Konie to samo. Jakoś zawsze wybieram do pracy te słabiej się uczące i dłużej rozpracowujące problemy. Inteligentniejsza wprawdzie "goni" tą mniej inteligentną z nauką jak burza, ale z nią zaczęłam dużo później pracować niż z tą "głupszą".
A moje obydwa psy się bawią i ten inteligentny i ten co nie jest aż tak. Koniska ze mną też się bawiły. A nawet mniej inteligentna bawiła się chętniej niż bardziej inteligentna. Ta mądrzejsza wolała pracować tak "poważnie", zabawa też super, ale jakoś w pracy lepiej się odnajdywała. Mniej mądra zabawę uwielbia, ale pracę już mniej. To dla niej muszę się namęczyć, żeby pracę kojarzyła z zabawą.
Moje psy mają 12 i 8 lat. Konie 14 i 12.
Teraz to co wiem z książek, neta itp. Faktycznie zabawa służy gł do nauki zachowań, przystosowania się do życia, zrozumienia co można a co nie. No i do nauki, że ja jestem akurat psem/ koniem. Były chyba takie przypadki, że osobnik wychowany przez inny gatunek czuł się członkiem tego innego gatunku. Nie swojego. Wiem, że tak było chyba z kurą i z koniem też.
No i podczas zabawy tworzą się więzi społeczne. To jest chyba najważniejsze. Zwierzę czuje się zintegrowane z rodziną, czuje sie bezpiecznie, czuje się akceptowane (jeśli można to tak nazwać).
Młode bawią się częściej- przecież muszą nauczyć się jak żyć, co wolno, a co nie, nauczyć się pewnych zachować. Dorosły już to potrafi. Zabawa u niego spełnia już chyba tylko role umacniania więzi społecznych i czucia się "jednością" (bo co jak co, ale zwierzę też potrzebuje czuć się "potrzebnym"; nie wiem jak naukowo to sie nazywa, mam nadzieję Aniu, że wiesz o co mi chodzi, jedynie ludzkimi odpowiednikami umiem to opisać). A młody potrzebuje zarówno nauki życia jak i dużo "miłości". Tak też jest u ludzi to czemu i u zwierząt by nie miało byc?
Tylko zwierzęta (psy) domowe zachowują umiejętność zabawy przez całe życie. Dzikie wilki- dorosłe się nie bawią. Wydaje mi się, że ten brak zabawy jest spowodowany tym, że mają potem już większe obowiązki i na co innego przeznaczają energię. Zabawa swoją gł rolę spełniła (życie) i teraz już nie muszą się bawić. Przez opiekę nad innymi, zapewnianie bezpieczeństwa młodszym i pożywienia czują się członkiem rodziny, stada. A psy domowe nie mają takich obowiązków- mają swoją ludzką rodzinę, ale przecież całe swoje życie traktowane są jak szczeniaki. I może oprócz zabicia nudy to tak potwierdzają sobie, że mimo że dalej to jest ich rodzina która ich kocha? Przecież pies nie podejdzie do drugiego i się nie przytuli tak jak człowiek.
Konie widziałam bawiące się głównie młode. Dorosłych nie bardzo. Jedynie jak dłużej w stajni stały, energia je roznosiła to potem na padoku szarżowały. Nie wiem czy to była tylko forma rozładowania energii czy również zabawy- konie w stajni się nudziły i teraz chcą zająć czymś swoje ciało i umysły. Brakowało im kontaktu z drugim koniem to teraz razem biegają, brykają.
Może też wynikać to, że dorosłe konie się nie bawią, z tego, że one dalej zachowują swój instynkt naturalny, zostały dużo później udomowione, są dalej częściowo dzikie. Dorosłe raczej nadzorują takie zabawy niż w nich biorą udział.
Jeszcze jedno- wydaje mi się, że w stadninie gdzie hucuły cały czas przebywały na dworze dorosłe się nie bawiły nigdy, natomiast w stajniach gdzie konie większość czasu spędzały w stajni brykały, biegały, zaczepiały się na wzajem częściej. Może zabawa oprócz tych podstawowych funkcji spełnia również pewną role "ukojenia", podbudowania psychiki konia, wydzielenia hormonów szczęścia. Dziki koń jest na dworze non stop, czuje sie dobrze,a koń stajenny ma większe lub mniejsze frustracje i się musi ich pozbyć albo je czymś zastąpić.
Konie dorosłe bawią sie z ludźmi może dlatego, że człowiek je zachęca, pokazuje, że to co robiły jako młode jest dalej fajne, że dalej można to robić. Może po prostu tak jak ludzie z wiekiem nie bawią się lub mają inne "zabawy" to tak samo zwierzęta. Dorosły człowiek też sam się nie bawi, też nie bawi się z innymi dorosłymi. Ale jak przyjdzie dziecko i go zachęci to potem może mieć z tego frajdę. Może my do koni jesteśmy takimi "dziećmi- zachęcaczami"?
No i konie mogą bawić się nie tylko między sobą. Ekstaza bawiła sie z młodym husky. Na początku to on ją zaczepiał. Ona wyglądała jakby się na niego denerwowała. Ale jak pewnego razu Czosnek był przywiązany do drzewa na padoku a ona sobie chodziła, w pewnym momencie do niego podeszła i zaczęła mu dokuczać, drażnić się z nim.
http://www.youtube.com/watch?v=YhpjNTFluzs
Uff ale się rozpisałam
Widzę, że odkrywcza nie będę. Napiszę tylko o swoich obserwacjach na przykładzie oczywiście osobnika o dźwięcznbym imieniu Cejlon :-)
Moje 13 letnie pluszę bawi się, a i owszem, ale tylko jak je ktoś lub coś do tego prowokuje, zachęca. Ostatnio zrobił się wybitnie zabawowy. Oglądąłam w tv program o badaniach nad ludzkimi kastratami, uczenii wykazywali, że kastraci nie przestawali rosnąć, byli bardzo wysocy. Kastracja powodowała zatrzymanie produkcji hormonu, który zaczynał mówic organizmowi "hej, dorosłeś już!" i kości ciągle się budowały. Może u wałąchów to powoduje, że więcej się bawią od klaczy (to obserwuje w swoim stadku) ?
Cejlon ma coś takiego, że wychowuje źrebaki. Dwa, które wychowały się przy nim nie miały rówieśniczego towarzystwa a Cejlona w zabawie traktowały własnie jak takiego rówieśnika. Cejlon bawi się z nimi zwykle baaardzo ostrożnie, nawet jak mu na głowe właża to tylko delikatnie je straszy, nie przejawia jakiejś skrajnej agresji, jaką potrafi mieć do dorosłych, jak staną nie tam gdzie sobie zaplanował, że mają stać albo podchodzą do picia w złej kolejności.
Z tą inteligencją też coś jest na rzeczy. W stadzie ejst 4 letni wałaszek Preslej, który moim zdaniem jest przewybitnie inteligentny. On ciągle ma jakieś fajne zajęcia. Ostatnio przybiegał do Cejlona z patykiem w pysku, po czym Cejlon ten patyk łapał i się tak siłowały. Jak jednemu udało się w końcu wytrącić drugiemu ten patyk z pyska, to patyk leciał gdzieś w powietrze. Dla Cejlona on znikał i znikał powód zabawy. Wyglądał jakby mu ktoś tryb zbawy wyłączył. Obiektu nie ma w polu widzenia, nie ma zabawy. Za to Preslejowi to nie wystarczało. Po chwili przybiegał z drugim patykiem wytarganym nie wiadomo skąd. Sytuacja się powtórzyła. Z trzecim patykiem sprytnie zaszedł Cejlona od tyłu i władował mu się na plecy robiąc patykowy masaż grzbietu.
Moje wnioski:
Cejlon zastępuje źrebakom rówieśnika (przynajmniej się stara)
Bawi się tylko zaczepiony, sam z siebie raczej popada w zadumę.
Cejloniara Z tą inteligencją też coś jest na rzeczy.
Cejloniara Z tą inteligencją też coś jest na rzeczy.
Jeden z naszych koni "wyciął" mi kiedyś numer jak z filmu "Ranczo w dolinie" :Otóż , gdy zamierzałem go osiodłać /siodłam zawsze przed domem a konie są nauczone stać tam do ubierania / i założyłem czaprak / w westowym siodle jest on "luzem"/, po czym odwróciłem się , by wziąć siodło, widzę-czaprak leży na ulicy, koń spokojnie sobie stoi. Odkładam więc siodło , zakładam czaprak , odwracam się ... i znów to samo!!. Kiedy jest na pastwisku i chce się go zabrać / obojętnie , czy na jazdę , czy razem z innymi końmi do stajni/, potrafi zrobić 3-4 okrążenia pełnym galopem , po czym zatrzymuje się z głową przy ziemi w postawie "przecież jestem grzeczny". Na pierwszych zawodach / w trailu , to taki westernowy tor przeszkód/ musiał dotknąć każdej przeszkody nosem , a bramkę chyba sam chciał sobie otworzyć zębami:lol:
Ojej, nie mogłam się powstrzymać - Branka ma podobnie! Też musi wszytsko dotknąć na parkurze(inaczej może być problem ze skokiem), czasem właśnie tak biega po czym staje i udaje grzecznego konika, robi różne śmieszne rzeczy - bierze szczotki do pyska, rozrywa torbę z chlebem jak tylko sie odwrócę, ale jak spojrze na nią, to udaje niewiniątko, ściaga mi gumke z włosów zębami.. I zawsze ogląda jak strugam kopytka - tzn teraz, kiedy nie boi się juz dzwięku narzędzi to je dokładnie obwąchuje i dotyka nosem.
Aniu Darco chyba czyta nasze forum :wink: tyle, że nie pomyślałam o filmie - z resztą telefonem i tak niewiele byłoby widać... mam tylko tyle:
sprzątanie pastwisk - Darco oczywiście musi pomagać ;-) ps Widły nie są ostre - zakończone kulkami
Tak w ogóle wczoraj miał dzień zabawowy bardzo - fruwał, próbował rozwalać ogrodzenia, zaczepiał stare konie - wiosna :-)
Przy okazji jak widać moje konie nie zawsze są "wypastowane" hihi
Dziś c.d. sprzątania a pogoda bardzo wiosenna. Jakieś 8 st na plusie plus słoneczko. Na pewno młody będzie kombinował - może uda się coś nakręcić ;-)
„Zabawa w postaci bezcelowych ruchów, wykonywanych z własnej chęci, jest przymiotem istot wysoko rozwiniętych. (…)
W psychologii zabawa zajmuje pozycję bardzo wysoką, ponieważ odbywa się bez jakiegokolwiek bodźca zewnętrznego czy przymusu, wyłącznie z chęci i inicjatywy jednostki. (…)
Wyraźny popęd do zabawy daje się zaobserwować wśród źrebiąt. Chęć do zabawy dorosłych zwierząt jest zjawiskiem raczej rzadkim.(…)
Można też przypuszczać, iż szalone galopy tabunów dzikich koni nie zawsze były spowodowane rzeczywistym niebezpieczeństwem, niejednokrotnie bowiem stanowiły rodzaj zabawy.
Jeśli więc dosiadamy konia, który wykonuje przeróżne baranie skoki czy inne sztuczki, to raczej powinniśmy się z tego cieszyć, miast go karać.
Niesłuszne byłoby przypuszczenie, iż zabawa to naturalny rodzaj selekcji, służący do wyłowienia jednostek najsprawniejszych. Skrajni zwolennicy teorii selekcji powiedzą, iż zwierzęta, które najbardziej garną się do zabawy, w walce o byt są najdzielniejsze, lepiej rozmnażają się od jednostek nie tak chętnych do zabawy.
Twierdzenia tego nie można również odrzucać. W zabawie tkwi coś więcej niż przygotowanie do walki o byt. Popęd do zabawy jest dążeniem do ruchu samego w sobie. Zatem może być uznany za miernik stopnia rozwoju psychicznego.(…)
Zwierzęta charakteryzujące się usposobieniem towarzyskim ujawniają popęd do zabawy głównie w większych skupiskach, czyli jest on powiązany z popędem społecznym.
(…) Sport służy- oprócz zaspokajania potrzeby ruchu- innemu celowi: zaspokaja ambicje, jest warunkiem zdrowia cielesnego, ćwiczy wolę itd. W zależności od motywów może stać bliżej zabawy lub pracy. Bez udziału człowieka sport jest zwierzęciu równie obcy jak praca, gdyż tak jedno, jak i drugie wymaga refleksyjnego myślenia. Zabawa natomiast tego nie wymaga.
Popęd do zabawy, podobnie jak inne popędy, nie ma nic wspólnego z zastanawianiem się. (…)
Prawdziwa zabawa przebiega zawsze w pełnym rozluźnieniu, nigdy w napięciu. (…)
Należy pamiętać, iż na wolności zaspokojenie potrzeby ruchu młodego konia następuje głównie w formie zabawy. (…)”
Wilhelm Blendinger „Wstęp do psychologii konia”
tarisa „Zabawa w postaci bezcelowych ruchów, wykonywanych z własnej chęci, jest przymiotem istot wysoko rozwiniętych. (…)
tarisa „Zabawa w postaci bezcelowych ruchów, wykonywanych z własnej chęci, jest przymiotem istot wysoko rozwiniętych. (…)
Dzięki, dzięki wszystkim, piszcie dalej Zdjęcia są super, to mi przypomina, że muszę puścić kilka wałachów u nas i wtedy też zrobić zdjęcia bo one tez się bawią zawsze Na waszych zdjeciach sa zabawy z przedmiotami - podobno nie każde zwierze, które sie bawi robi to z przedmiotami także. Ale konie lubią tarmosić przedmioty jak wszyscy wiemy
Tak mi się jeszcze skojarzyło odnośnie tego opisu co to jest zabawa, że tak w sumie jak ludzie mówią, że się bawią z koniem to zazwyczaj tak nie jest. Jeśli brać pod uwagę definicję zabawy. Dużo ludzi mówi, że uczy swoje konie poprzez zabawę, że tak się powinno robić, ale zazwyczaj brakuje spontaniczności, inicjatywy konia (bo zazwyczaj jest wzmocnienie negatywne- czyli koń unika, a nie proponuje) i możliwości wyboru przez konia co chce a co nie.
I tak mi przyszło na myśl, że często stosuje się błędnie pojęcie „zabawa”.
Analizując co to jest zabawa- to musi być prawdziwa sztuka szkolić i uczyć poprzez zabawę. Tak żeby to nadal była zabawa a nie już zwykłe szkolenie…
To prawda, sama ostatnio o tym sporo myslałam, co będzie zabawą a co nie. Ale pamiętajmy, że definicje nie stanowią jeszcze niczego niepodważalnego, one mają za zadanie nakreślić jakiś problem, ale wg różnych badaczy zabawa moze być czymś nieco innym. Tak jak z inteligencją - jest jakas ogólna definicja, ale każdy badacz tak naprawde rozumie to inaczej i tworzy swoją własną
Ale tez mi sie wydaje, że to co niektórzy nazywają zabawą z koniem niekoniecznie nią jest.
Próbowałam też bawić się ostatnio z Branką, by nie było tam żadnego szkolenia, tylko czysta zabawa - było to wspólne bieganie po padoku i jej się podobało - ja kopałam piach i biegałam i ona wtedy też, robiłyśmy różne zwroty gwałtowne, ona sobie brykała itp. Ale tez zanim nam to wyszło, to kilka razy wcześiej próbowałam biegać wkoło niej i nie zawsze chyba kapowała co mi chodzi - ale wydaje mi się, że jednak traktuje takie bieganie jako zabawę, nie ma żadnego wymogu, jest tylko hasanie dowolne jak kto chce, a jak nie chce to nie Myślę, że podobnie można traktowac ganianie za piłką czy innym przedmiotem.
A co psychologia konia powie na konia, który wszystko wciąga do buzi?
Mój młody się nie bawi, bo jest szefem wybiegu i jest za poważny na to (jeszcze nie widziałam, żeby się bawił z innym koniem), za to naprawdę podchodzi z dużym entuzjazmem do zabaw ze mną, kiedy coś trzeba zrobić nowego, coś nowego odkryć, pójść w nowe miejsce i je obadać, cieszy się jak coś wykona dobrze albo jak wykaże się odwagą, itd. Jak biegaliśmy wczoraj bez uwiązu (ja biegłam, on się pasł, wołałam go, dobiegał do mnie brykając i fisiując ogólnie, bez cukierków!) to był super szczęśliwy. Ale to jest inna zabawa niż z innymi końmi, bo ja nie chcę się z nim skubać zębami i trącać kopytkami, o nie
Stary koń za to jak sobie zwąchał młodszego o 17 lat kolegę to z nim wyczyniał cuda po prostu.
Także moje albo są wyjątkami od reguły, że stare jest poważne, a młode zabawowe, albo reguła nie jest regułą
Edit:
zapomniałam zapytać, odnośnie Ani pierwszego posta: po czym się poznaje, że żółw się nudzi?