Lonżowanie bardzo młodych koni/ źrebaków
Lonżowanie bardzo młodych koni/ źrebaków
Cytat:Tak przy okazji. Co daje lonżowanie 9-cio miesięcznego źrebaka?Teolinek
Wydzielam dyskusję z wątku "Nasze konie". Będzie lepiej widoczna - i może ktoś jeszcze będzie chciał się w nią włączyć.
Rozpoczęła się pod wpływem zdjęć Krystyny Kukawskiej i jej Kaszmira:
http://hipologia.pl/download/file.php?id=179
http://hipologia.pl/download/file.php?id=178
http://hipologia.pl/download/file.php?id=175
Magda Gulina spytała:
Cytat:Tak przy okazji. Co daje lonżowanie 9-cio miesięcznego źrebaka?
Teolinek
Już Ci Magda odpowiadam.
Otóż miałam oblodzony wybieg i ujeżdżalnię a wypuszczenie koni na lód jest,jak się chyba domyślasz,dość ryzykowne.
Nie mogłam pozwolić na to,żeby konie stały w boksach przez parę tygodni.
Wyłożyłam więc lonżownik gnojem i lonzowałam na tym miękkim materacu wszystkie konie,bez ryzyka kontuzji związanej z poślizgnieciem się na lodzie a i gruda nie jest zbyt dobra dla konskich kopyt.
Z tym gnojem to stary zwyczaj ale bardzo pomocny w podobnych przypadkach.
Tylko że Magdzie chodziło o wiek konia a nie podłoże. W wieku 9 miesiecy konia się nie lonżuje. W tym wieku koń powienien spędzać dzień na padoku i się bawić a nie pracować. Na lonżowanie ma jeszcze sporo czasu. Ja swoją chciałam lonżować w wieku 1,5 roku nie zdając sobie sprawy jakie to szkodliwe( na szczęście trafiłam na forum i Magdę która mnie na ziemię sprowdziła ) nie mówiąc już o 9-miesiecznym źrebaczku. Teraz klacz ma 4 lata i nadal jej nie lonżuję.
Co do podłoża to dobry pomysł a konik śliczny
No tak, ale jeśli padoki są w lodzie to jakis ruch trzeba zapewnić - wtedy chyba lepiej przelonzować stęp=kłus by zapewnić ruch. Może źrebaka lepiej luzem puścić w takim okólniku, żeby sobie sam pokłusował ile chce, no ale lonża to jest to jakis sposób na wyjście z zimowej sytuacji.
ja robie to tak:
w koralu, duuża średnica 22 m biorę dwa konie i lonżuję /bez lonży/, żrebolka też.
Polega to na tym, że jest najwięcej stepa. Potem kłus w dwie strony. A jak dochodzimy do galopu to tuż po zagalopowaniu odpuszczam i mogą sobie znowu postępować....Trwa to krótko..nie tak jak przepisowa lonża. Chodzi tylko o to, że Luna umie chodzić na komendy głosowe i żrebol od niej się uczy.
W ten sposób zapewniam część ruchu koniom. Ganiamy się też po śniegu razem. U nas sporo teraz tego jest.
Latamy też na te spacerki, różnie konie chodzą- i po śliskim i po grudzie..i same decydują jakie tempo.
Ania!!! To Twoja wina, że ja zawsze nie na temat piszę prawie.... :lol:
Żrebak za mamą na lonży biega od ponad pól roku(odkąd trafił do mojej stajni).Oczywiscie nie codziennie. Jak były warunki,to kobyła szła pod siodłem a mały za nami.Od około trzech miesięcy biorę go na uwiązie koło matki i puszczam dopiero w lesie,żeby sobie pobrykał.To dla źrebaka dobra nauka na przyszłośc.Zapewniam Was,że z takim koniem nie ma żadnych problemów w przyszłości, podczas zajeżdżania.Taki kon nie przeżywa stresu.A to nie pierwszy źrebak w mojej hodowli,z którym tak pracuję.
Trafiały do mnie konie dorosłe(5-6 letnie),które nie miały pojecia o lonży,wędzidle,popręgu i właściciele byli bezradni a ja musiałam się z nimi męczyć,nie mowiąc już o tym,jakie te konie były spanikowane.Dla mnie praca z takimi końmi,to wyzwanie i potem wielka satysfakcja ale uważam,że czym skorupka za młodu...
Jestem ciekawa,jakie zdanie na ten temat ma Pan Trener???
No offence, dziewczyny, ale pozwolę sobie raz jeszcze przypomnieć o czymś ważnym. Ogólnie, nie kieruję tego do żadnego z dyskutantów, po prostu wydaje mi się, że w tym temacie nie może zabraknąć "disclaimera".
Kindersztuba jest potrzebna, jasne, i ruch też, ale podpisuję się obiema łapkami pod tym, co napisała Roksa, a o czym łatwo zapomnieć, bo większość źrebaków jest ciekawa świata, ludzi i chętnie współpracuje - ale to nie znaczy, że należy je poddawać obciążeniom, do których ich organizm i psychika jeszcze nie dorosły. Potem piętnastolatki idą na emeryturę - albo do Italii. :|
Każdy źrebakoposiadacz powinien mieć to w pamięci - zawsze. A do tych, którzy zamierzają decyzję o źrebaku podjąć, apeluję - zastanówcie się dobrze, czy jesteście mu w stanie zapewnić właściwe warunki. Czyli pastwiska, mieszane stado i towarzystwo rówieśników.
Dagmarko, taka jesteś młoda, a już Pani profesor!
Dla mnie z kolei pasuje podejście Krystyny w sprawie biegania źrebięcia za matka jak idzie ona w teren. Sama teraz tak robię. Nie tylko tak, bo lonżuję małą tak jak wyżej to opisałam, a właściwie ona lonżuje się sama.
Jak nie mogę jeździć to biorę klacz do korala i ona sobie tam biega, mała za nią! Fakt Luna już od dawna nie chodzi na lonży, biegają luzem.
Ale takie tereny o jakich pisze Krysia są super, bo młode stopniowo i naturalnie przywyka do rożnych poza-domowych zjawisk. Potem zajeżdżasz wstępnie konika i już możesz jechać 'w świat" bo konik wszystko zna. Dla mnie jest to najlepsze z możliwych odczulań konia.
DuchowaPrzygoda Dla mnie z kolei pasuje podejście Krystyny w sprawie biegania źrebięcia za matka jak idzie ona w teren.
DuchowaPrzygoda Dla mnie z kolei pasuje podejście Krystyny w sprawie biegania źrebięcia za matka jak idzie ona w teren.
na samej lonży to ja bym też się nie odważyła, bo lonża wbrew pozorom wymaga jednak czułej ręki i nigdy nie biorę się za coś co uważam, że przerasta moje możliwości.
Lunę musiałam lonzowac podczas zajeżdżania. I tylko wtedy, poza tym biega luzem w lonżowniku na głos.
Ale słyszałam też o jakiejś szkole przyuczania konia pod siodło, /nie pamiętam nazwy/ gdzie się lonżuje już roczne źrebięta. Rozmawiałam z kobietą, która tak uczyła swoje konie. A , że kobieta nie jest zupełnie młoda, to część tych koni /losów każdego nie zna, poszły w świat/ ma się dobrze, mimo zaawansowanego wieku.
Rzecz w tym , że konie nie rodzą się z umiejętnością poruszania na lonży.
Początki takiego szkolenia często są trudne- bywa , że koń uskakuje, kładzie się na lonży, szukając w niej oparcia , czasem szarpie.
Patrząc na to zdjęcie 9-cio miesięcznego źrebaka , mam wrażenie, że on już jest całkiem nieźle wyszkolony.
Oczywiście zakładam, że posiadaczka konika ma z pewnością ogromne doświadczenie i umiejętności
Ale mnie jest zwyczajnie szkoda koni, którym zabiera się beztroskie dzieciństwo.
Nie odważę sie powiedzieć, że tak wcześnie zaczynana praca skraca ich życie o ileś tam lat czy czyni je mocno niekomfortowym.
Ale uważam , że to zawsze odbija się- czy na zdrowiu fizycznym, czy psychicznym.
Chyba, że przyjmiemy, że koń jest skazany na pracę u człowieka do końca swoich dni i jego samopoczucie ma mniejsze znaczenie.
Klara nam wydzieli (albo nas zabije )
Przygodo, daję słowo, że nie chcę się wymądrzać. Odchowałam dwa źrebaki (dzisiaj mają 4 i 7 lat), wiem, że to śmieszna ilość. Ale właśnie z uwagi na to, że to mojej "hodowli", wytęsknione i wymarzone, głód wiedzy miałam ogromny i wchłonęłam odpowiednio dużą ilość informacji, a mam też łatwy dostęp do niemieckiej literatury i prasy fachowej.
Faktem jest, że lonżowanie - na okręgu - stanowi dla źrebięcego aparatu ruchu zbyt duże obciążenie. Faktem jest też (są bardzo ciekawe francuskie badania na ten temat), że zarówno nagłe odsadzanie, jak i wychów w stadzie pozbawionym rówieśników lub (co logiczne, chociaż rzadko brane pod uwagę) składającym się wyłącznie z koni w młodym wieku, znacznie zwiększa występowanie u dorosłych koni zachowań takich jak tkanie.
I z góry przepraszam, ale będę o tym trąbić od czasu do czasu. :oops:
Dagmaro zażartowałam oczywiście sobie NIE ironicznie..
To dobrze, że masz swój pogląd na tą sprawę. Możliwe, że dzięki temu ktoś weźmie to do serca i nie kupi sobie rocznika, jeżeli nie ma ku temu warunków.
No, ale ja mam roczniaka, i mam klacz. I wierzę w to, że żrebol jakos z nami przeżyje czując się dobrze. Jestem z końmi na okrągło teraz. Nie wychodzę do nich tylko wtedy jak śpią...widzę to przez okno, bo sypiają na śniegu - i jak jedzą.
A nawet jak jedzą to czasami stoję sobie spokojnie przy nich. A, i jeszcze jak się bawią biegając.
I jak mam grypę, jak ostatnio...
Do końca nie wiemy, owszem, co czują konie. I myślę, że czasami i "literatura" może coś pomijać. Znam źrebaki chowane tylko z matką i sprawiają wrażenie zadowolonych koni. Są też zdrowe. Zwykle życie trochę wykracza poza literaturę - i odwrotnie.
Ale oczywiście idealnie by było, żeby każdy dzieciak koński wychowywany był w raju.
Wszystkie po trochę macie rację!
Duchowa,pracuj tak dalej ze swoimi konikami a na pewno i Ty i one, będziecie szczęśliwe.
Magdo,myślę,że gdybyś przeżyła eutanazję swojego ukochanego konia,który poślizgnął się na lodzie i tak nieszczęśliwie złamał nogę,ze nie było dla niego ratunku,to też zastanowiłabyś się,czy nie lepiej przelonżować konia,niż ryzykować i wypuszczać go na lodowisko!
Dagmaro,nie przekonałaś mnie ,że takie konie mają skłonności do tkania,bo jeżeli koń ma zapewnioną odpowiednią ilość ruchu,towarzystwo i słomę w boksie(bo konie mają taką naturę,że ciągle muszą coś skubać) to nawet im się nie śni o tkaniu.
Z Kaszmirem pracuję na lonży najwyżej dwadzieścia minut(pięć w jedną ,pięć w drugą itd.) i robię to od około trzech tygodni.Wcześniej zdarzało się,że lonżowałam jego matkę a on biegał obok niej zawsze po zewnętrznej stronie.
Nie wiem czy miałyście kiedyś do czynienia z młodymi ogierkami,które wcześniej nie były nauczone posłuszeństwa.Jedna wielka szarpanina.Koń nie wiedział o co chodzi a człowiek wylewał litry potu.Czy nie lepiej zaczynać z małym,który przyjmuje to wszystko jak chleb powszedni,ucząc się wielu rzeczy przy matce???
Krystyna Kukawska Z Kaszmirem pracuję na lonży najwyżej dwadzieścia minut(pięć w jedną ,pięć w drugą itd.) i robię to od około trzech tygodni.Wcześniej zdarzało się,że lonżowałam jego matkę a on biegał obok niej zawsze po zewnętrznej stronie.
Nie wiem czy miałyście kiedyś do czynienia z młodymi ogierkami,które wcześniej nie były nauczone posłuszeństwa.Jedna wielka szarpanina.Koń nie wiedział o co chodzi a człowiek wylewał litry potu.Czy nie lepiej zaczynać z małym,który przyjmuje to wszystko jak chleb powszedni,ucząc się wielu rzeczy przy matce???
Krystyna Kukawska Z Kaszmirem pracuję na lonży najwyżej dwadzieścia minut(pięć w jedną ,pięć w drugą itd.) i robię to od około trzech tygodni.Wcześniej zdarzało się,że lonżowałam jego matkę a on biegał obok niej zawsze po zewnętrznej stronie.
Nie wiem czy miałyście kiedyś do czynienia z młodymi ogierkami,które wcześniej nie były nauczone posłuszeństwa.Jedna wielka szarpanina.Koń nie wiedział o co chodzi a człowiek wylewał litry potu.Czy nie lepiej zaczynać z małym,który przyjmuje to wszystko jak chleb powszedni,ucząc się wielu rzeczy przy matce???