Roczniak, zabawy i karmienie
Roczniak, zabawy i karmienie
mam roczne źrebie tzn. rok skończy pod koniec marca.
Bardzo bym prosiła o wszelkie informacje na temat uczenia takiego źrebięcia, na temat zabaw , karmienia itp.
Każda informacja będzie cenna bo nie mam doświadczenia w wychowywaniu źrebiąt!!!!!!!!!!!
Za jakiś czas mam nadzieję, że uda mi się porobic zdjęcia i wstawić na forum. Bo już sporo razem robimy!!!!!!!!!!!
Aniu wkleję, ale potrzebuje i fotografa i kogoś kto wgra mi zdjęcia do kompa...
na razie to chodzimy sobie po lesie...tak, żeby klacz nas widziała. Chodzimy i biegamy. Wczoraj juz bez uwiązku. Raz mi zwiało to "ryże" do Luny.
Ale już potem biegała ze mną i się zatrzymywała w galopie, jak ja się zatrzymałam i wracała do mnie. Juz nie uciekała....dziś powtórzymy.
Musiałam raz skarcić głosem bo zaczęła potrząsać głową i takie spięcia robić do wierzgania w moja stronę...Nie jestem źrebakiem hihi/Musi to wiedzieć.
Ja kupiłam Roksanę kiedy miała 15 miesięcy czyli też była źrebakiem. I też zaczynałam od spacerów i pokazywania jej świata. Ty masz o tyle dobrze, że masz drugiego konia który na swój sposób pomoże Ci w wychowaniu źrebaka. Ja swoją tego pozbawiłam, rozpieściłam na maxa no a potem doczekałam się sytuacji, że tylko mnie wolno wejść na padok, podwórko a innych wypędza odwracając się zadem z zamiarem kopnięcia. Niestety ten nawyk jest nadal w niej może nie tak agresywny jak kiedyś ale jest. Minusem było to że była sama. Na szczęście teraz ma kozę no i może doczekamy się źrebaka
Źebakowi jak małemu dziecku trzeba pokazywać świat i na pewno nie zamykać w boksie. Ale wiem że u Ciebie konie mają gdzie biegać więc masz dobrze. Co do jedzenia to moja dostawała tylko 0,5 litra owsa 2x dziennie i siana do woli a latem przebywała dziennie po 16 godzin na pastwiskach. Do tego marchew, witaminy. Z czasem jej zwiększałam ilość owsa i dodałam mesz z czosnkiem 2 razy w tygodniu.
Teraz to już mamy 4 lata ale nadal Roksana myśli że jest źrebakiem a ja drugim koniem - jej przyjacielem hi hi
Najbardziej takiemu źrebolowi to by się przydali jacyś rówieśnicy - człowiek ich nie zastąpi. Idealne stadko edukacyjno-rozwojowo-zabawowe składa się z osobników w różnym wieku, ale powinno zawierać i źrebaki w tym samym. Może macie w pobliżu jakichś hodowców?
no niestety, nie mam takich hodowców co by chcieli zrebolka mego czasami razem....jak są to tacy, którzy teraz zimą trzymają swoje koniki non stop w stajniach.
Poza tym taki kontakt kilka razy w tygodniu nie zastąpi stałego pobytu konia w stadzie.
Mała wychowywała się w stadzie koni, wraz ze źrebakami i mamę ssała aż do prawie 11 miesiąca życia. Chodziła tereny z innymi końmi i chowana była na wpół dziko , czyli praktycznie na podwórku.
Myślę, że ten pierwszy rok bycia ze swoim stadem ma już jakoś wgrany i nie pójdzie jej to w zapomnienie.
Roksa, wiesz moja Luna też tak miała, mimo, że nie była sama chowana, miała drugiego konia. Ale strasznie agresywna była, ja sobie mniej więcej po 2 miesiącach z nią poukładałam stosunki...ale dopiero od tamtego roku na padok mógł wejść mój mąż i syn. Od tego roku mniej też wścieka się na obcych...nawet kowala już nie skopała.Ppo raz drugi wyszedł bez bólu ze swojej roboty....jest mi miło, że docenia mój trud wychowawczy. !! I podziwiam go, że chciał się takim koniem zajmować.
Może i u Ciebie to się zmieni, moja klacz 1 czerwca skończy 7 lat...jak ten czas leci!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
DuchowaPrzygoda Poza tym taki kontakt kilka razy w tygodniu nie zastąpi stałego pobytu konia w stadzie.
Mała wychowywała się w stadzie koni, wraz ze źrebakami i mamę ssała aż do prawie 11 miesiąca życia. Chodziła tereny z innymi końmi i chowana była na wpół dziko , czyli praktycznie na podwórku.
Myślę, że ten pierwszy rok bycia ze swoim stadem ma już jakoś wgrany i nie pójdzie jej to w zapomnienie.
DuchowaPrzygoda Poza tym taki kontakt kilka razy w tygodniu nie zastąpi stałego pobytu konia w stadzie.
Mała wychowywała się w stadzie koni, wraz ze źrebakami i mamę ssała aż do prawie 11 miesiąca życia. Chodziła tereny z innymi końmi i chowana była na wpół dziko , czyli praktycznie na podwórku.
Myślę, że ten pierwszy rok bycia ze swoim stadem ma już jakoś wgrany i nie pójdzie jej to w zapomnienie.
a dzięki za kciuki....mi sie wydaje, że łatwe dość bo ja BARDZO lubię....ale wszelkie rady są mi potrzebne.
tak swoją drogą widziałam sporo źrebiąt wychowywanych przy matkach bez obecności innych źrebaków i są to teraz fajne konie. A małej bym nie oddała bo ona jest teraz towarzystwem dla Lunki, jako, ze to arabek wyjechał sobie w góry.
DuchowaPrzygoda a dzięki za kciuki....mi sie wydaje, że łatwe dość bo ja BARDZO lubię...
DuchowaPrzygoda a dzięki za kciuki....mi sie wydaje, że łatwe dość bo ja BARDZO lubię...
piękne zdjęcie!!! Obiecuję sobie, że w tym roku kupię aparat cyfrowy i nauczę się takie ładne robić.
Co do ruchu źrebaczka....dziś zaobserwowałam taką scenę: mała podbiegała do klaczy i ją gryzła albo wierzgała w jej stronę , wtedy starsza się wkurzała i ją ganiała. Jak przestawała ganiać to mała znowuż podchodziła i drażniła starszą. Dzięki takiej akcji wybiegała się bardzo, bo jak była goniona to nie tylko galopowała ale brykała, skakała, waliła dęby itp.
Już na spacerku ze mną była grzeczna. Bardzo mi się w niej podoba to, że jak się zatrzymuję w terenie to i ona też. I od razu zwraca na mnie łebek i patrzy na mnie uważnie i spokojnie. Miłe to.
Co do pamiętnika...obiecałam sobie nie napisać NIC w ciągu najbliższych 5 lat...
"Co do pamiętnika...obiecałam sobie nie napisać NIC w ciągu najbliższych 5 lat... "[quote="DuchowaPrzygoda"]
A szkoda bo to dobry pomysł. Ja swój prowadzę od kiedy mam Roksanę i zapisuję w nim wszystko co robimy, kiedy nam się coś udało a co nie, jak wyglada (czyli jej budowa), jak zmienia się jej maść, wizyty kowali, opis kopyt+zdjęcia no po prostu wszystko. Piszę o jej zachowaniu, ilości dawanego jedzenia, naszych spacerach, co jeszcze mamy w planach, o pierwszym wsiadaniu, zakładniu siodła i reakcjach na nowe rzeczy.... istna epopeja :wink:
A potem wracam do tego i często padam ze śmiechu :lol:
Ale jest dużo rzeczy które się przydają bo nie wszystko jesteśmy w stanie zapamiętać.
Więc warto pisać.
Prawie pamiętnik Duchowej
Na Jej prośbę zdjęcia kudłatego
i kilka miniaturek - trzeba kliknać [/url[URL=http://img13.imageshack.us/my.php?image=zreb3yt1.jpg]
przy okazji można zobaczyc jak bawi sie ze źrebakiem hock: chyba go szykuje do kawalerii
...
Duchowa przepraszam, że zmniejszylam , ale za duzo postów nabiłoby mi :wink:
I jakas złosliwa linijka została :?
dzięki Magdo za wklejenie..
hihi...no do dla ułanów może...
U nas myśliwi często strzelają, więc niech się przyzwyczaja do wystrzałów!
To właśnie jest ów roczniak, a właściwie roczniaczka.. Po arabce i arabo-koniku.
Teraz mieszka sobie u mnie.
Krystyna Kukawska Wszystkie po trochę macie rację!
Duchowa,pracuj tak dalej ze swoimi konikami a na pewno i Ty i one, będziecie szczęśliwe.
Magdo,myślę,że gdybyś przeżyła eutanazję swojego ukochanego konia,który poślizgnął się na lodzie i tak nieszczęśliwie złamał nogę,ze nie było dla niego ratunku,to też zastanowiłabyś się,czy nie lepiej przelonżować konia,niż ryzykować i wypuszczać go na lodowisko!
Dagmaro,nie przekonałaś mnie ,że takie konie mają skłonności do tkania,bo jeżeli koń ma zapewnioną odpowiednią ilość ruchu,towarzystwo i słomę w boksie(bo konie mają taką naturę,że ciągle muszą coś skubać) to nawet im się nie śni o tkaniu.
Z Kaszmirem pracuję na lonży najwyżej dwadzieścia minut(pięć w jedną ,pięć w drugą itd.) i robię to od około trzech tygodni.Wcześniej zdarzało się,że lonżowałam jego matkę a on biegał obok niej zawsze po zewnętrznej stronie.
Nie wiem czy miałyście kiedyś do czynienia z młodymi ogierkami,które wcześniej nie były nauczone posłuszeństwa.Jedna wielka szarpanina.Koń nie wiedział o co chodzi a człowiek wylewał litry potu.Czy nie lepiej zaczynać z małym,który przyjmuje to wszystko jak chleb powszedni,ucząc się wielu rzeczy przy matce???
Dobra sprawa przyzwyczajac do hałasu wiatrówki
Przeniosłam z innego wątku, bo Klara zbyt duzo będzie miała pracy
Krystyna Kukawska Wszystkie po trochę macie rację!
Duchowa,pracuj tak dalej ze swoimi konikami a na pewno i Ty i one, będziecie szczęśliwe.
Magdo,myślę,że gdybyś przeżyła eutanazję swojego ukochanego konia,który poślizgnął się na lodzie i tak nieszczęśliwie złamał nogę,ze nie było dla niego ratunku,to też zastanowiłabyś się,czy nie lepiej przelonżować konia,niż ryzykować i wypuszczać go na lodowisko!
Dagmaro,nie przekonałaś mnie ,że takie konie mają skłonności do tkania,bo jeżeli koń ma zapewnioną odpowiednią ilość ruchu,towarzystwo i słomę w boksie(bo konie mają taką naturę,że ciągle muszą coś skubać) to nawet im się nie śni o tkaniu.
Z Kaszmirem pracuję na lonży najwyżej dwadzieścia minut(pięć w jedną ,pięć w drugą itd.) i robię to od około trzech tygodni.Wcześniej zdarzało się,że lonżowałam jego matkę a on biegał obok niej zawsze po zewnętrznej stronie.
Nie wiem czy miałyście kiedyś do czynienia z młodymi ogierkami,które wcześniej nie były nauczone posłuszeństwa.Jedna wielka szarpanina.Koń nie wiedział o co chodzi a człowiek wylewał litry potu.Czy nie lepiej zaczynać z małym,który przyjmuje to wszystko jak chleb powszedni,ucząc się wielu rzeczy przy matce???
Ja teraz dużo obserwuję moje konie na wybiegu - mam 3 roczniaki i dwa dwulatki. Biegają, brykają, dużo szkoły nad ziemią ćwiczą, szczególnie lewad to po kilkadziesiąt dziennie robią chyba. I tak oczy okrągłe mi się robią - ile treningowej pracy one za mnie odwalają. Myślę o tej nad rozwojem ich mięśni. Myślę że takiego rozwoju w stadzie, na swobodzie nie da się zastąpić w pełni. Żeby brak takiego spontanicznego "treningu" potem młodemu koniowi jakoś zrekompensować potrzeba bardzo dużo pracy.
Teren u mnie górzysty - biegają więc w górę i w dół, jak ślisko to też sobie radzą, jak śnieg głęboki to nogi muszą do góry podnosić i to też mięśnie rozwija. Nie miałam jeszcze kulawizny u wychowanego w tych warunkach konia, u przyjezdnych - owszem zdarzało się, ale wydaje się, że z czasem też się adaptują. Myślę, że to takie treningowe przedszkole - temat wciąż jeszcze u nas nie doceniany. Niestety konie stojące od dzieciństwa w boksie 23/24h to ciągle norma..