Polska - NASZA OJCZYZNA
Polska - NASZA OJCZYZNA
Tak niestety tak jest ze trzeba mieć plecy albo pieniadze jak nie masz ani tego ani tego to musisz trzymać sie zasady jak masz miękkie serce to miej twardą d..ę :o
Tu w Dani zauważyłam że koń ma zgnitą strzałkę więc zrobiłam tak jak w Polsce . Czyli zabrałam sie za wyczyszczenie kopyta i zastosowanie preparatów. Szef stajni był zachwycony ! Podziękował mi i poprosił żeby każdy obejrzał dokładnie swojego konia . Dostałam nawet czekoladki za to .
W Polsce na stajniach robiłam to samo tyle że nikt nie powiedział nawet dziękuję...
To taki mały przykład
Ja mam chwilowo trochę inną perspektywę, niedawno wróciłam z 7 tygodniowej podróży służbowej na Litwie. Kraj do naszego podobny, klimat ciut ostrzejszy. Ale dużo większa bieda i bezrobocie (porównuję głównie z moja małą ojczyzną - Wielkopolską). A do tego równie duże łapówkarstwo i równie absurdalne afery.
W ramach walki z bezrobociem powstały tam, między innymi takie przepisy:
- Urząd pracy dzwoni do bezrobotnego 3 razy, jeśli bezrobotny nie odbierze, zostanie wykreślony z rejestru bezrobotnych.
- Jeśli bezrobotny lub jego małżonek maja około 1ha pola, to znaczy, że może się z tego pola utrzymać i nie ma prawa do zasiłku...
Nie jest u nas tak źle, naprawdę.
No tak jakby spojrzeć na to z drugiej strony to fakt nie jest tak żle .
Ale czy nie moze być lepiej?
W naszej Ojczyźnie jest nieźle, lecz są ogromne zagrożenia. Bardzo ciekawy i przejmujący list dotyczący pewnego wycinka życia napisał ojciec Ludwik M. Wiśniewski, dominikanin. Warto przeczytać.
Na mnie czas aby wycofać się z dyskusji.
Otóż przeczytałem uważnie linkowany list i zdaję sobie sprawę, że są ludzie którzy mogą się wzburzyć jego treścią. A ja nie chcę kontynuować. CHciałem tylko pokazać dostrzegane rysy...
No tak kwestia podejścia do pewnych spraw i ww kościoła jest kwestią indywidualną dla każdego z nas. Ale prawdą w tym liscie jest fragment o emigracjii młodych za granicę ...niestety napotykamy pustkę usamodzielniając się . Ja wyfrunęłam z gniazdka rodzinnego jak miałam 16 lat . Nie było łatwo musiałam pracować by móc kontynuować naukę w technikum . Nie żałuję ale pamietam jak płakałam w poduszkę ponieważ czułam się sama wśród tłumów ludzi . To samo jeśli człowiek wyjezdza gdzieś za chlebem na obczyznę. Czasami jest bardzo ciężko . Ale za to powroty do kraju jakie wspaniałe
Ogladam widomości z kraju ....
Co się dzieje z ludzmi którzy dopuszczają sie katowania zwierząt?
tU W dANI Popularne jest łozenie na fundację , najchętniej ludzie utrzymmują psy z Grecji.
http://community.seattletimes.nwsource.c...lug=dogs03
Myslę sobie ... moż żle - jakby co to pisać śmiało - gdyby tak np nasze ,, hipologiczno - animalsowe,, Pogotowie dla zwierząt przetłumaczyć ładnie na angielski i utworzyć foldery do druku mogłabym je tu i ówdzie zostawić dla tych którzy chcą pomagać ...
Może to zły pomysł.ale disiaj oglądała wiadomości na stajni i akurat moja szefowa zobaczyła rapertaż z Zyrardowa i tak sama zaproponowała, skoro Rząd nasz ukochany się o nas nie troszczy zatroszczmy sie sami o Nasz Kraj .
Kochani co myślicie o tym pomyśle?
Może jestem na złym toku myślenia ale na serio tutaj ludzie zyją innymi problemami i chętnie pomagają . Dodatkowo odliczją to sobie od podatku który tu w Dani jest wysoki więc starają sie przelewać pieniądze systematycznie. A nóz jakaś bida by się uratowała dzięki stówce więcej ?
Już mi zapał do Dani przeszedł .
Owszem żyje się tu łatwiej ale ludziom którzy są obojętni .
Tak właśnie.
Piękny kraj , dla ludzi którzy podchodzą do zycia bardzo luzacko a wręcz olewająco .
Najbardziej zraża mnie podejście do zwierząt.
Tu psy które są chore są odrazu usypiane . Nie ważne czy są przeziębione czy mają jakąś inną poważniejszą chorobę .
Tu nie ma prawa do życia żadne zwierzę z defektem .
Moja przyjaciółka wzięła psa ze schronu , pies ma uszkodzone nerwy barkowe i strzałkowe w przedniej łapie. Dopiero 4 weterynarz zdecydował sie Lu zbadać . Poprzednicy namawiali do uśpienia .
Moja szefowa wydawała się także dobrym człowiekiem , lecz co się okazało to oni kochają zwierzęta ze względów czysto materialnych i prestiżowych .
Jeśli modne są labladory wszyscy mają labladory , potem jak moda schodzi psa się usypia i kupuje np jamnika. Chore i nie do pomyślenia. Stare psy mają tylko starzy ludzie . Rzadko się zdarza aby ktoś w średnim wieku miał starszego psa. Starsze psy są usypiane....
Mnie postawiona warunek że jeśli chcę pracować nie wolno mi tu przywieść Kasi .. Ba nawet miałam wielokrotne rozmowy na temat eutanazji . Sama kiedyś nad tym myślałam i rozmawiałam z kilkoma wetami na ten temat . Wszyscy jednogłośnie mówili że Kasia ma chęć do życia i wolę walki , jeśli więc będę się nią opiekowała to niech sobie żyje.
Nie rozumiem takiej mentalności .
Dania wydawała mi się krajem wesołym . Teraz patrzę na to z dystansem . Wszystko tutaj jest podobne jak na całym świecie . Mężczyśni biją swoje żony , zdradzają się nawzajem , biją i katują swoje dzieci , pedofile gwałcą nieletnich . Wszystko to dzieje się za drzwiami . Wszystko tak żeby inni się nie dowiedzieli . A już na pewno nie inne kraje.
Mówią na nas Polaków - polaczek wszystko zrobi prawie za darmo . Dużo nas tu jest , dużo jest też ukraińców i litwinów.
Oni mają jeszcze gorzej . Nie odzywają sie nie upominają o pieniądze.
Nie powiem nie było mi tu żle dopóki nie dostrzegłam tej pogoni za kasą .
Co nie znaczy ze nie chcę dalej zrobić tych folderów. Jestem przekonana że dzadzą na to kasę bo będą mieli z tego zysk.
Tymbardziej że podatki idą teraz w górę.
Miałem napisać coś szerszego na temat mojej początkowej fascynacji zachodnimi krajami w kontekście moje pracy tam ale postanowiłem to skrócić co by nie zanudzać.
Bo taki jest „zachód”.
Jeśli coś się opłaca jest cacy jeśli się nie opłaca jest be a sentymenty są dla frajerów.
Dodatkowo pewnego rodzaju dyscyplina prowadząca do strachu przed spuszczeniem wody w klopie po 23, podniesieniem ułamanego kwitnącego badylka z trawnika – co by nie było, że to ja ułamałem, koszenie trawnika w widend –nie bo sąsiad zaraz zrobi awanturę, że mu spokój zakłócam itp. itd. To są wszystko odczucia ludzi którzy wyjechali tam w czasie wielkiej emigracji. Są tam jeszcze tylko dla tego, że powrót do kraju jest już całkiem nierealny ale tak naprawdę szczęśliwi nie są. Niby stać ich na dużo więcej ale jednak....
Oczywiście, że dla człowieka dynamicznego nastawionego na pracę, karierę, zarabianie i spędzanie wolnego czasu w knajpach lub wakacji w ciepłych krajach będzie to lepszy świat.
Przeraża mnie tylko to, że coraz większa liczba ludzi w naszym kraju przejawia podobny sposób myślenia. A jeśli zrobi się z nich większość to u nas też przestanie być fajnie.
A ja włączę się do tego wątku ale z zupełnie innej beczki.Otóż zupełnie przypadkowo mój mąż natrafił w archiwum państwowym na pamiętnik mojego pradziadka partyzanta, który to pamiętnik został uznany przez rodzinę za zaginiony od 30 lat!Pradziadek był lokalnym dowódcą i zakładał konspirację na kolejach.Jeszcze nie dokończyłam czytania owego pamiętnika ale lektura wciągająca i oczywiście ułańskiej fantazji mojemu przodkowi nie brakowało.I teraz pytanie mam do Was bo może akurat ktoś się orientuje jak to zrobić.Chciałabym wydać ten pamiętnik , dołączyć zdjęcia znalezione w piwnicy u ojca,itp.. Tylko jak to zrobić?Nie wiem jak odzyskać ten pamiętnik z archiwum.Nie ubliżając nikomu ale niezbyt poinformowani tam są pracownicy.Proszę o pomysły;-) a ja czytam dalej co nam pradziadek chciał przekazać.
archiwum państwowe powinno udostępniać zbiory - po to jest, w przypadku prywatnych dokumentów podejrzewam - nieodpłatnie, może nawet o zwrot warto powalczyć? w końcu są prawni spadkobiercy? chyba, że to raporty służbowe - wówczas chyba są własnością państwa?
wydanie książki obecnie to nie jest trudna (technicznie) sprawa, trudniejsze jest chyba znalezienie wydawcy, który by to sfinansował, no chyba, że chodzi o kilka egz dla rodziny?
PS - gratuluję znaleziska i przodka też gratuluję!
Chodzi o to że nie wiemy w jaki sposób pamiętnik trafił do ZBOWiD. Potem przekazano go do Archiwum Państwowego i podobno jest własnością państwa.Jeśli chodzi o odzyskanie to raczej ciężko będzie ale chciałabym się coś dowiedzieć o prawach autorskich.Wiem że wielu ludzi pisało inne publikacje powołując się na ten pamiętnikAle chyba jako pra wnuczka mam prawo to skopiować i wydać?Oczywiście nie mam zamiaru wydać jakiegoś wielkiego nakładu.Dla rodziny znajomych, może do lokalnych bibliotek czy tego typu instytucji upamiętniających bohaterów ziemi tarnowskiej, których coraz więcej powstaje.Spróbuje uderzyć do lokalnych mediów czy prasy.Pradziadek i jego syn czyli mój dziadek po wojnie siedzieli w więzieniach a potem mieli wilczy bilet i trudności z znalezieniem jakiejkolwiek pracy.Dopiero w latach 90 zaczęto coraz więcej mówić na tematy AK ale dziadkowie tego nie dożyli i zmarli jako bandyci i wrogowie kraju za który walczyli, narażali swoje rodziny, tracili majątek.Dlatego chciałabym aby pokazać ich z innej strony a ten pamiętnik jest świetnym sposobem aby ich zrehabilitować.
chyba warto prawnika zapytać - na to są chyba ogólne regulacje - spróbuj
Przeczytałam do końca Pamiętnik.Straszne rzeczy są opisane. Oczywiście wiedziałam z histori wiele o wojnie , okrucieństwie i tragediach jakie w tamtych czasach były chlebem powszednim, ale zupełnie inaczej się czyta podręcznik, historyczne opracowanie, suche fakty a zupełnie inaczej takie wspomnienia człowieka na dodatek swojego przodka.Pradziad był twardym człowiekiem ukrywał uczucia ale w kilkku miejscach swoich wspomnień czuje się że na kartkę spadła łza.Tak było w momencie gdy opisywał aresztowanie swojego młodszego syna(brat mojedo dziadka).Niemcy przewieźli go do Krakowa wraz z innymi chłopcami, torturowali a potem wywieźli pod Bochnię związali drutem kolczastym w stodole, oblali benzyną i spalili żywcem.Chłopaki w wieku 16-19 lat!
Teraz muszę skompletować zdjęcia, mapy terenu działania kampani, zrobie zdjęcia obecne siedzib tajnych spotkań bo dokładnie wiem gdzie się znajdują i do dzieła.W tym tyg. Idę do tego archiwum walczyć o swoje prawa do tego pamiętnika.Trzymajcie za mnie:-)