Jeździectwo - Skoki jako jedna z dyscyplin tego sportu :)
Jeździectwo - Skoki jako jedna z dyscyplin tego sportu :)
Z reguły pierwsze skoki oddajemy w terenie , przez naturalne przeszkody. Uważam , że można zacząć pierwsze skoki , gdy koń swobodnie galopuje w terenie , łatwo daje sobie regulować tempo i łatwo zatrzymuje się . Nie sądzę , aby niewielkie skoki /50-60 cm/szczególnie obciążały konia , zwłaszcza , gdy skaczemy 2-3 razy w ciągu jednej jazdy. Te pierwsze skoki trzeba traktować jako urozmaicenie treningu, regularny trening skokowy lepiej odłożyć na czas co najmniej pól roku od rozpoczęcia ujeżdżania lub później
A jak drzewo leży w poprzek drogi na całą jej szerokość to koń go raczej nie ominie :lol: Z reguły pień drzewa jest dłuższy od drągów na ujeżdżalni więc na łące też trudniej go ominąć :lol: :lol:
Przy którymś poprzednim Torwarze uderzyło mnie zestawienie psiego agility i końskich konkursów skoków. Psy były "gołe", reagowały na sugestię, jakby wystarczyło dać im szansę się wykazać, w ogóle wyglądały na bardzo zaangażowane i całkiem zadowolone z całokształtu zdarzenia. I tak sobie pomyślałam - a gdyby jeźdźcy zsiedli ze swoich koni, rozebrali je ze wszystkiego i zaproponowali wspólne przemierzenie parkuru?
Podejrzewam, że niejeden z koni by się w głowę popukał i zajął swoimi sprawami. I że niekoniecznie wszystkie konie skakałyby raźno obok swoich ludzi, na wzór psów. Oczywiście to są moje podejrzenia, bo takiego końskiego agility nigdy nie widziałam... (sportowego, czy tam pokazowego, bo oczywiście widziałam różne pląsy prywatne, kiedy ludzie coś tam sobie z koniem przeskoczyli).
Ciekawi mnie skąd ta (założona przeze mnie) różnica między skokami psimi i końskimi. Czy gatunki inne aż tak. Czy relacja człowiek - koń, człowiek - pies inna (i czemu?), czy inne metody szkolenia (też: czemu? tylko przez tradycję i nawyki ludzi?). Tak sobie luźno rozmyślam. Myślę sobie - jest czego się od psiarzy od agility (i w ogóle pozytywnych metod szkolenia) uczyć
A tak osobiście - jestem w sumie nielot. Trochę z braku zamiłowania, trochę dlatego, że Teo skakać nie może. Ale pamiętam, że "nawet mi nielotowi" jakieś niewielkie hopki kiedyś sporo dały. Na przykład dlatego, że dołożyły kolejne kawałki puzzla, o których musiałam myśleć w danym momencie. Potem bez nich było jakoś łatwiej, więcej miejsca w głowie. Czyli trochę tak utrudnić, żeby potem ułatwić. I może też "wyolbrzymić". No i ćwiczenie wyczucia odległości było chyba ogólnie pożyteczne (ale z tego wiele już było nawet nie na przeszkódkach, a na drągach w 3 chodach).
P.S. A to tak z uznaniem dla techniki jeździeckiej... http://www.youtube.com/watch?v=0s2dBTcs4QI
A propos tego filmiku: auuuuuua. Nie jeżdżę na oklep bo chcę być jeszcze facetem a jak kto się pyta to jakieś fachowe usprawiedliwienie na to znajdę (źle się ciężar na koniu rozkłada itp. )
TO JAK TO JEST Z TYM ZBILANSOWANYM I ODPOWIEDZIALNYM TRENINGIEM SKOKOWYM :?: :?: :?:
Ja coś tam znalazłem w książce "Jeździec i koń w terenie i skoku" Adama Królikiewicza. No jest wszystko łącznie z pół siadem opisane i prawidłowym skokiem i jest trochę o treningu...tylko zapomniałem gdzie to dałem
Z tego co sam wiem z różnych lektur koń "utwardza" się około 5 r.ż. jak już sobie wszystkie zęby wymieni i przed tym czasem skoki będą raczej ze szkodą dla konia. To jak to właśnie jest z tymi MPMK itp. Młodych Koni gdzie startują czterolatki?
P.S.
Ja wiem z doświadczenia, że niektóre mniej ale niektóre bardziej chętnie skaczą. Taki nasz źrebolek (wtedy) prawie półroczny, jak się rozhulał jak się rozkulał to nie wyhamował i przeskoczył furtkę 150cm, a później sobie biegał zadowolony z ogonkiem w górze po drugiej stronie i jego pół siostra też podobne numery wyrabia i wyrabiała.
Ale głównie chodzi mi o ten trening, bo z tych to chyba skoczki będą
Thorhall Z tego co sam wiem z różnych lektur koń "utwardza" się około 5 r.ż. jak już sobie wszystkie zęby wymieni i przed tym czasem skoki będą raczej ze szkodą dla konia. To jak to właśnie jest z tymi MPMK itp. Młodych Koni gdzie startują czterolatki?Koń kostnieje, czy jak piszesz "utwardza się" dopiero w 6 roku życia - bynajmniej tak podają różne źródła internetowe, a jak wiadomo Internet nie zawsze stanowi dobre źródło informacji :-(
Thorhall Z tego co sam wiem z różnych lektur koń "utwardza" się około 5 r.ż. jak już sobie wszystkie zęby wymieni i przed tym czasem skoki będą raczej ze szkodą dla konia. To jak to właśnie jest z tymi MPMK itp. Młodych Koni gdzie startują czterolatki?Koń kostnieje, czy jak piszesz "utwardza się" dopiero w 6 roku życia - bynajmniej tak podają różne źródła internetowe, a jak wiadomo Internet nie zawsze stanowi dobre źródło informacji :-(
Także dochodzimy do dwóch wniosków- każdą jazdę zaczynać od 5-6 r.ż. konia (podobnie skoki), wszystkie konkursy, których startują konie poniżej 6 r.ż. uderzają w ich prawidłowy rozwój- summa sumarum- powinni tego zabronić. Żeby poprzeć to przykładami- podobnież jak dzieci, te ludzkie, kiedy bardzo wcześnie zaczynają karierę sportową (oprócz szachy, fifa 2009) w kościach dochodzi do powstawania tzw. mikro urazów. Maciupeńkich pęknięć, które z wiekiem powodują o wiele łatwiejsze łamanie się kości. I tak samo z końmi. Wiem że większość z Was to wie, ale są tacy, którzy nie wiedzą. Problem był szczegółowo opisany, w którymś z zeszłorocznych ŚK przy okazji dywagacji na temat popularnych zawodów w skokach przez przeszkody dla roczniaków i dwulatków. Stres związany z podróżą, publicznością, nowymi bodźcami oraz mikro urazy kontra chęć pokazania konia dla podbicia jego wartości. Zgadnijcie co wygrywa...
Czyli pierwszy wniosek:
-skoki dopiero od 5-6 r.ż.
Co dalej?
P.S.
Z tym kostnieniem to czytałem, że proces kończy się mniej więcej około tego czasu kiedy koń kończy wymieniać zęby (jak to brzmi )
Najlepiej w tym wypadku odwołać się do Pruskiego czy tym podobnych (nie odwołam się bo oddałem do biblioteki )
DuchowaPrzygoda co do tego:
"Faceci raczej się nie pala do jazdy konnej...ale ci , którzy już jeżdżą to na ogół robią to na prawdę bardzo dobrze. "
No muszę się zgodzić. Wystarczy się przyjrzeć zawodom na poziomie ogólnoświatowym, gdzie kobiet startujących jest garstka (mówię tu o skokach) mężczyzn natomiast przeważająca większość. Skąd się to bierze??? Szczerze mówiąc pojęcia nie mam...
Klara Naszarkowska tego filmiku który wkleiłaś szczerze mówiąc nie widziałam. I muszę powiedzieć, że podziwiam technikę tego pierwszego jeźdźca. Na tych ostatnich dwóch skokach w zwolnionym tempie widać jaką spokojną ma ręke. Od momentu najazdu przez skok aż po lądowanie nawet mu nie drgnie. Przy tym koń ma oddane wystarczająco dużo wodzy, żeby sobie szyje swobodnie wyciągnąć podczas skoku. Widać, że koń i jeździec rozumieją się doskonale. Właśnie takie jeździectwo i takie skoki podziwiam najbardziej.
Podstawą powodzenia w skokach przez przeszkody jest równowaga i poczucie bezpieczeństwa. A co do rozpoczęcia skoków ja uważam, że w czasie nauki skoków, tak jak i w czasie każdej nauki, obowiązuje zasada, że zaczyna się od rzeczy łatwych, zwiększając wymagania zależnie od postępów. Ten okres nauki można rozpoczynać wtedy, gdy jeździec opanował jazdę w półsiadzie. Najpierw jeździec musi się nauczyć elastycznego i swobodnego przystosowania do ruchów konia.
Jeśli opanuje już ćwiczenia na drągach, będzie czuł sie swobodnie tak jak podczas jazdy stępem czy kłusem może zacząć pokonywać pojedyncze przeszkody. Oczywiście mówimy tu o wysokości 30-40cm. W skokach bardzo ważna jest pewność siebie, dlatego niedoświadczony jeździec powinien trenować na wyszkolonym koniu, a początkujący skoczek pod doświadczonym jeźdźcem - to jest święta zasada, której każdy kto chce zacząć trenować skoki powinien przestrzegać.
Z czasem jeździec nabiera doświadczenia, pewności siebie i po jakimś czasie skoki stają się przyjemnością zarówno dla niego jak i dla konia. Jednym z plusów jest to, że koń nie nudzi się samym ujeżdżeniem, skoki to dla niego zawsze jakieś odbicie od monotonii
A jak uważacie - jak powinno się dla młodych koni przeprowadzać skoki w korytarzu? Jakie wysokości, ile takich treningów, w jakim wieku? W jaki sposób? W stajni, w której teraz stoimy jest kilka ofiar skoków na potęgę w korytarzu...
Klara Naszarkowska e pamiętam, że "nawet mi nielotowi" jakieś niewielkie hopki kiedyś sporo dały.
Klara Naszarkowska e pamiętam, że "nawet mi nielotowi" jakieś niewielkie hopki kiedyś sporo dały.
Julia obawiam się, że zadałaś pytanie, na które każdy będzie miał swoją własną teorię
Ja napiszę tak jak uważam ja Będzie to napisane bardzo ogólnie.
Przede wszystkim cenię sobie trening skoków młodego konia w korytarzu. W ogóle chce zaznaczyć, że jeśli chodzi o trening koni, stosuję zasadę małymi kroczkami. Myślę, że 3 lata to jest taki wiek, w którym koń może zacząć naukę skakania bez jeźdźca.
No więc żeby się konikowi nie znudziło uważam, że 2 treningi w tygodniu w zupełności wystarczą. Oczywiście każdy trening skoków luzem powinien być przeprowadzony 20-30 minutową rozgrzewką na lonży. Nie można zapomnieć o ochraniaczach (zawsze lepiej na zimne dmuchać). Oczywiście potrzebne są jakieś lekcje lonży z ochraniaczami jeśli koń wcześniej nie miał ich na nogach. Ile tych lekcji? To zależy od konia oczywiście, a dokładniej od tego po jakim czasie zaakceptuje je na swoich nogach i przestanie zwracać na nie uwagę.
Jak już napisałam wyżej 2 razy w tygodniu można ćwiczyć skoki luzem w korytarzu, żeby koń skakał bez obciążenia, ale trzeba zwrócić uwagę, żeby taki trening odbywał się w spokoju. Często obserwuje się niepotrzebne nerwowe naganianie konia krzykami i machaniem batem. Nie jest to na pewno sposób na zbudowanie zaufania i nabrania przez konia pewności siebie i znalezienia przyjemności w skakaniu.
Skoki należy zacząć od dość niskich przeszkód, ale takich, które będą wymagały od konia oddania skoku, a nie przekłusowania przeszkody czyli ok. 50-60 cm. Nie zwiększać wysokości przeszkód przez co najmniej 4 miesiące (przy 2 treningach w tygodniu) . Jeśli koń chętnie skacze 60 cm, to można podnieść do 70-80cm. I znów około 4 miesiące (oczywiście okres treningu na poszczególnych wysokościach będzie zależał od konia, od tego czy chętnie pokonuje przeszkody, jak szybko się uczy, czy wysokość nie sprawia mu problemów i tak dalej...). Potem można przeszkody zwiększyć 90-100cm. I znów około 4 miesiące.
Jeśli trening będzie przeprowadzony regularnie i starannie, bez pośpiechu, chęci wypróbowania konia na większych niż wskazane wysokościach koń powinien czerpać przyjemność z takiego treningu, który urozmaici zwykłą jazdę ujeżdżeniową. Taki trening z pewnością ułatwi potem zarówno koniowi jak i jeźdźcowi wspólną naukę skoków i jej doskonalenie.
Oczywiście na każdym z etapów 4miesięcznego treningu zaczynamy od pojedynczej przeszkody, stopniowo dodając, tworząc szeregi i kombinajce, (nie należy zapominać o drągach tzw. wskazówkach, aby pokazać koniowi odpowiednie miejsce odskoku) co pozwoli koniowi zacząć "myśleć".
A na koniec napiszę odległości w szeregu:
* wskok-wyskok - w kłusie 3metry, w galopie 3,5 metra
* na 1 fule - w kłusie 5,5 metra, w galopie 6 metrów
No i z tymi odległościami można sobie tworzyć masę kombinacji w liniach i szeregach.
Na koniec dodam, że taki trening stosowałam z moim koniem no i efekty są zadowalające
Cytat:P.S. A to tak z uznaniem dla techniki jeździeckiej... http://www.youtube.com/watch?v=0s2dBTcs4QI
Cytat:P.S. A to tak z uznaniem dla techniki jeździeckiej... http://www.youtube.com/watch?v=0s2dBTcs4QI
Moje ulubione filmiki z youtube (oczywiście te ze skokami)
http://www.youtube.com/watch?v=_rC8hwEC3...annel_page
http://www.youtube.com/watch?v=i38LGE9sq...annel_page - ten troszke straszny...
http://www.youtube.com/watch?v=4Frgy37CL...annel_page
To takie dawanie nóg jakby za uszy, w sensie baaardzo wysoko to efekt barowania. Właśnie barowane konie tak robią, ci co stosują taki trening uważają, że ma to zwiększyć dokładność i czujność konia. W Niemczech koleżanka widziała speclajny system na sznurkach podnoszenia drągów w korytarzu. Ja jestem przeciwniczką barowania, nie wiem nawet czy ni ejest zakazane, ale mimo wszystko jest powszechne : Raz w życiu kiedys ktoś mi podniósł drąg w czasie skoku nie urzedzając mnie o tym i owszem koń skończył w górę jak szalony ale oberwał po zebach bo się tego nie spodziewałam i potem cały dzień był sztywny i przestraszony nad przeszkodami.
Są konie, które bez barowania skaczą ponad przeszkodą i "szanują drągi", ale moim zdaniem można odróżnić je od tych barowanych.