Wędzidła (+ ogłowia bez wędzideł)
Wędzidła (+ ogłowia bez wędzideł)
Jest cała masa rzeczy, których nie umiem zrobić, Cejloniarko. I ja nie mówię, że konia nie można podjeździć na goło, chodzi mi o to, że na goło podjeżdżanie jest dużo trudniejsze. Dla konia i dla jeźdźca. Kantarek wnosi taki emocjonalny ładunek do jazdy (wolność, nowatorstwo, itd.), że ludzie często nie myślą o tym czego zostają pozbawieni. A wszystko przez to, że wędzidło z kolei kojarzy się negatywnie - z nadużywaniem siły wobec konia, z przeganaszowaniem, z pokaleczonym pyskiem, z dyskomfortem... Ja to rozumiem, bo raz, że niejedno widziałam, a dwa, że sama dopuściłam się takich nadużyć na moim biednym koniu. Ale największe nadużycie to była moja niewiedza - nie wiedziałam, że mimo, że nie aspiruję na gwiazdę sportu, to muszę go rozluźnić, wyprostować, zebrać. I teraz to po nim widać, bo boli go grzbiet, bolą go nogi ("back dynamics govern limb dynamics") i dochodzi do siebie dopiero po półgodzinnej gimnastyce rozgrzewającej i rozluźniająco-prostującej. Wcale nie musiało tak być. Wobec wierzchowca ma się pewne obowiązki, jeśli chce się go zachować w dobrym zdrowiu. Wolnościowa jazda na kantarku to piękna idea, ale są pewne bardzo ważne rzeczy, które dużo trudniej koniowi zakomunikować poprzez "sznurki".
Julia z Orla Dobrze, że o tym wspomniałaś. Można bez problemu pracować z koniem nad podstawianiem zadu i uwypuklaniem grzbietu bez wędzidła. Na sidepullu.
Julia z Orla Dobrze, że o tym wspomniałaś. Można bez problemu pracować z koniem nad podstawianiem zadu i uwypuklaniem grzbietu bez wędzidła. Na sidepullu.
Cytat:"(...) it is very important indeed to get the horse to carry all the muscles from the middle of its neck forward to the tip of its tongue un-braced and "turned loose" all the time.
One thing that many people don't realize (out of sight, out of mind I suppose), is that the horse's tongue is a muscle. In fact, it's the largest muscle from the middle of the neck forward. It's also a very complex muscle, having over 200 sub-parts, which allow it to make all the complicated movements it needs to make to pick up and orient grass blades, help load the mouthful onto the cheek tooth-tables, move the bolus along the tables, push it past the palatal drape preparatory to swallowing, and then aid in swallowing it. That, plus licking, suckling, vocalization, yawning, and facial expression.
The tongue is attached at its root to the hyoid chain, which are small bones in the horse's throat. They're located between the jawbones and are thus not visible or palpable, but that doesn't mean they're not real important. They are crucial in both breathing and swallowing. When the horse carries tension in its tongue, it messes up his ability to either chew or swallow in the normal manner.
Of course, we bit the horse by laying the bit on his tongue. When the bit bothers the horse, it is liable to cause the horse to tense up his tongue. (...) But the tongue is not our only concern. The hyoids contain six joints; if the tongue is tense, that's six joints already that aren't going to work right. Then there are the jaw-muscles, which can also be tense; those govern two more joints. Finally there are the muscles that overpass the poll, and that adds two more joints (atlas to skull and axis to atlas)."
Chodzi mi oczywiście o zgięcie poziomie (boczne), takie, że widzisz po wewnętrznej stronie pół oka konia. Sidepull działa bardzo podobnie do ogłowia wędzidłowego, w zasadzie główna różnica polega na tym, że mniej się przez niego czuje, bo jednak działa się bezpośrednio na koński nos, a nie wnętrze pyska. Ogłowie dr Cooka działa w ten sposób:
... co jest niepotrzebnym udziwnieniem. W sidepullu działasz lekko wewnętrzną wodzą na konkretny punkt i jest to prosty komunikat - proszę, lekko przechyl głowę do wewnątrz. Popatrz na rysunek i zobacz na jakie miejsce działasz wewnętrzną wodzą w przypadku ogłowia dr Cooka.
Przy zgięciu bocznym w potylicy rozluźnia się mięśnie okołopotyliczne (co wywołuje reakcję łańcuchową), które okalają nie tylko staw pomiędzy czaszką, a atlasem, ale też staw pomiędzy atlasem, a obrotnikiem. Nie wiem dokładnie jakie są to mięśnie (coś mi świta, że m.in. skośny głowy), ale mam zamiar niedługo się dowiedzieć z "Anatomy of bitting" Wkleję Ci coś co Cię zainteresuje (z forum ESI):
Cytat:"(...) it is very important indeed to get the horse to carry all the muscles from the middle of its neck forward to the tip of its tongue un-braced and "turned loose" all the time.
One thing that many people don't realize (out of sight, out of mind I suppose), is that the horse's tongue is a muscle. In fact, it's the largest muscle from the middle of the neck forward. It's also a very complex muscle, having over 200 sub-parts, which allow it to make all the complicated movements it needs to make to pick up and orient grass blades, help load the mouthful onto the cheek tooth-tables, move the bolus along the tables, push it past the palatal drape preparatory to swallowing, and then aid in swallowing it. That, plus licking, suckling, vocalization, yawning, and facial expression.
The tongue is attached at its root to the hyoid chain, which are small bones in the horse's throat. They're located between the jawbones and are thus not visible or palpable, but that doesn't mean they're not real important. They are crucial in both breathing and swallowing. When the horse carries tension in its tongue, it messes up his ability to either chew or swallow in the normal manner.
Of course, we bit the horse by laying the bit on his tongue. When the bit bothers the horse, it is liable to cause the horse to tense up his tongue. (...) But the tongue is not our only concern. The hyoids contain six joints; if the tongue is tense, that's six joints already that aren't going to work right. Then there are the jaw-muscles, which can also be tense; those govern two more joints. Finally there are the muscles that overpass the poll, and that adds two more joints (atlas to skull and axis to atlas)."
Cejloniara Nawet nie jedno ziarenkoPewnie, że jak ktoś umie to każdym patyczkiem czy sznureczkiem nauczy konia czego trzeba. Ja trochę bronię Cooka, mimo że swojego pozbyłam się czem prędzej ale potem zobaczyłam, że czasami niektórym działa. Uczyłam kiedyś dzieci na trochę schizofrenicznej klaczy, co była brzydka jak noc. Kiedy miała sznurek zamotany "na Cooka", rozluźniała się i była wobec dzieci komunikatywna. A jak się te same sznurki zamotało "na sidepulla", robiła się sztywna i szła tylko prosto. Oczywiście należałoby troskliwie pochylić się nad jej problemem, ale nie było takiej opcji, a zmiana w jej zachowaniu była wyraźna.
... ja jednak dalej będę pozostawać przy pewnej porcji hmmm niepewności: to, że ja czegoś nie umiem zrobić lub nawet nie mogę sobie wyobrazić nie znaczy, że to jest niemożliwie, niewykonalne
Cejloniara Nawet nie jedno ziarenkoPewnie, że jak ktoś umie to każdym patyczkiem czy sznureczkiem nauczy konia czego trzeba. Ja trochę bronię Cooka, mimo że swojego pozbyłam się czem prędzej ale potem zobaczyłam, że czasami niektórym działa. Uczyłam kiedyś dzieci na trochę schizofrenicznej klaczy, co była brzydka jak noc. Kiedy miała sznurek zamotany "na Cooka", rozluźniała się i była wobec dzieci komunikatywna. A jak się te same sznurki zamotało "na sidepulla", robiła się sztywna i szła tylko prosto. Oczywiście należałoby troskliwie pochylić się nad jej problemem, ale nie było takiej opcji, a zmiana w jej zachowaniu była wyraźna.
... ja jednak dalej będę pozostawać przy pewnej porcji hmmm niepewności: to, że ja czegoś nie umiem zrobić lub nawet nie mogę sobie wyobrazić nie znaczy, że to jest niemożliwie, niewykonalne
Julio, ja przecież to wszystko bardzo, bardzo dobrze rozumiem. Mój największy zarzut w kierunku "kantarkowców" jest taki, że na tym etapie (który moim zdaniem powinien być krótki i początkowy tylko) kantarka POZOSTAJĄ. Sama pogodziłam się z podójnie łamanym spregnerkiem KK ultra. I co? No i koń mi przestał kulec i skracać. Ciekawe? Ale jednocześnie wiem, że są osoby na świecie, które przy pomocy kantarka potrafią pracować tak z koniem by "niósł nas zdrowo".
Dziękuję Ci Julio za odpowiedź
Temat żywo mnie interesuje, ponieważ jestem na etapie kupna ogłowia bezwędzidłowego (zresztą na etapie kupna wędzidła też właśnie jestem ) i nie wiem do końca które wybrać.
Kawecan też na pewno chcę nabyć, i stąd moje pytanie o jego przydatność w czasie jazdy.
Myślę, ze najpierw kupię kawecan, jak juz się z nim oswoimy z ziemi to popróbuję jazdy na nim i zobaczę czy inwestowac w coś następnego.
Aktualnie jeżdże na samoróbce a'la ogłowie Dra Cooka i kon fajnie odpowiada, ale brakuje mi mozliwości większego wpływania własnie na zgięcie potylicy na boki.
Na sidepullu jeździsz tak jak na wędzidle czy raczej na luźnych wodzach?
Dokładnie tak samo jak na wędzidle Jak chcesz kupić kawecan, który będzie dobry do jazdy to wzoruj się na tym Marijkowym i nie szukaj w polskich sklepach. Ten na przykład wygląda fajnie i jest trochę tańszy ---> http://www.levaahoclassicalhorsemanship....vesson.htm (btw. jakie czadowe strzemiona ---> http://www.levaahoclassicalhorsemanship....tirrup.htm).
Strzemionka wyglądają na cięzkie
Czemu polecasz kawecan w takim typie? Czym sie rózni od innych w działaniu? Dostepne u nas w sklepach rzeczywiście sa inne, z wyglądu wydają się masywniejsze i mają o wiele większe nachrapniki.
A sidepull gdzie kupiłaś?
Cejloniara Julio No i koń mi przestał kulec i skracać. Ciekawe?
Cejloniara Julio No i koń mi przestał kulec i skracać. Ciekawe?
Te co można kupić u nas mają właśnie często sztywne nachrapniki, a czasami są dodatkowo bardzo ciężkie. Ale teraz tak sobie pomyślałam, że w zasadzie jak mieszkasz w mieście i masz gdzieś jakiś sklep gdzie możesz podotykać tych kawecanów to może uda Ci się znaleźć taki co by Ci pasował.
A sidepull kupiłam od koleżanki, która z kolei przywiozła go z UK.
NAsza znajoma kupiła sobie sidepull najzwyczajniej w świecie w sklepie!
A najprostszy model to będzie nachrapnik hanowerski z wodzami przypiętymi do bocznych pierścieni:-)
Widziałam też na pewno sidepulle na zawodach west w sklepach, na pewno w King Horsie, gdzie jeszcze nie pamiętam.
Cytat:Każdy koń powinien pracować w zebraniu, jeśli ma mieć jeźdźca na grzbiecie. Musi dźwigać ciężar naszego ciała z podstawionym zadem, bo tylko wtedy jego kręgosłup jest chroniony przed urazami. Jeśli negatywnych efektów nie widać teraz to będzie je widać jak koń się zestarzeje.
Julia z Orla napisała
Cytat:Każdy koń powinien pracować w zebraniu, jeśli ma mieć jeźdźca na grzbiecie. Musi dźwigać ciężar naszego ciała z podstawionym zadem, bo tylko wtedy jego kręgosłup jest chroniony przed urazami. Jeśli negatywnych efektów nie widać teraz to będzie je widać jak koń się zestarzeje.
Czy to znaczy, że doktor Heuschmann określił wysiłek długodystansowy jako szkodliwy dla koni czy też ten inny sposób poruszania jaki wykształciły te konie skutecznie rekompensuje brak możliwości pracy grzbietem i sprawia, że wysiłek długodystansowy nie jest szkodliwy?
Spróbuj to opisać Dorotko, proszę! Musisz! Przez inne chody masz na myśli np. tolt, tak?
Sidepulle są do kupienia u nas, z tego co pamiętam to w sklepie pt. "Siodlarnia" były dwa modele i to w dość rozsądnej cenie.
Maku powiedział, że on uważa że, one wykształciły taki sposób poruszania, z bardzo mała amplitudą ruchów grzbietem po to aby bez szkody dla siebie mogły poruszać się z jeźdźcem przez cały dzień.
Julio tak - pod pojęciem inne chody była mowa o tolcie ( hmm!! jak to odmienić po polsku?) i innych. Doktor Heuschman mówił ( a przynajmniej ja tak to zrozumiałam), ze one poruszają się z szerzej ustawionymi tylnymi nogami. Może będzie to gdzieś na filmie - poczekaj trochę.