Problematyczny wałach...pomocy
Problematyczny wałach...pomocy
Rafal_power80 A jeszce jedno, zwróciłem się o pomoc do doświadczonego ułana (jeździł długie lata w kawalerii wojskowej) powiedział,że trzeba mu tak wlać aż spuchnie, bo taką resocjalizacje u nich w kawalerii stosują i zawsze działa.Tak, działa, i to na kilka sposobów. Możesz mieć po takim "potraktowaniu" zwierzę, które może będzie żywe na zewnątrz, ale martwe w środku. Będzie absolutnie posłuszne, wjedziesz na nim w ogień i w ścianę, ale nie będzie w nim życia i jest to bardzo smutny widok.
Myślę że musisz na początku zaakceptować fakt, że wziąłeś konia z problemem. Nie spodziewaj się po nim, że stanie się idealny po jakiejś tam cud-metodzie. Zrównoważone, miłe i chętne do pracy zwierzęta biorą się od odpowiedzialnych hodowców, którzy dbają o ich socjalizację od pierwszych dni życia, zapewniają im dobre i bezpieczne warunki i wychowują je zgodnie z tempem, w jakim się rozwijają. To długa i ciężka praca, a nie coś, co można uzyskać w kilka dni - nawet jeśli zmienisz nastawienie konia do Ciebie, to nie naprawisz tak łatwo zaniedbań w jego pielęgnacji i innych - a pewnie takie były, skoro piszesz że uratowałeś mu życie.
Po drugie, nie skupiaj się na tym czego chcesz go oduczyć, tylko - czego chcesz go nauczyć. Prawie każda taka umiejętność będzie składała się z kilku innych. Każdej rzeczy musisz nauczyć osobno i dzieląc naukę na etapy, od najłatwiejszych do trudniejszych. Może się okazać, że z jakichś powodów nie wszystkiego da się go nauczyć; ale im więcej będzie potrafił, tym łatwiej będą mu przychodziły kolejne rzeczy.
Rafal_power80 A jeszce jedno, zwróciłem się o pomoc do doświadczonego ułana (jeździł długie lata w kawalerii wojskowej) powiedział,że trzeba mu tak wlać aż spuchnie, bo taką resocjalizacje u nich w kawalerii stosują i zawsze działa.Tak, działa, i to na kilka sposobów. Możesz mieć po takim "potraktowaniu" zwierzę, które może będzie żywe na zewnątrz, ale martwe w środku. Będzie absolutnie posłuszne, wjedziesz na nim w ogień i w ścianę, ale nie będzie w nim życia i jest to bardzo smutny widok.
Nie wiem co to za kawalerzyści radziliu stłuc konia, ale podejrzewam, że to jakaś zaginiona grupa Czyngis-Chana. Jeżeli zaś są to "kawalerzyści" odwołujący się do naszej tradycji, to mają z nią tyle wspólnego co liturgia z pornografią.
http://www.youtube.com/watch?v=u-sPVJjV9...r_embedded#!
mówili o nim jest niebezpieczny (był)
i jeszcze jeden: koń nigdy nie został uderzony, skrzywdzony
http://www.youtube.com/watch?v=cKsZ6vaRr...re=related (razem jesteśmy jednym)
pozdrawiam
Straszeniem zebami i kopytami kon wygania czlowieka ze swojej wyimaginowanej strefy wplywow; zada wycofania sie. Jest to szczegolnie silne u ogierow i czesto zostaje w mniejszym lub wiekszym stopniu u walacha- zwlaszcza jesli ogierem byl za dlugo, zdazyl porzadzic w stadzie, pomiatac ludzmi, poczuc sie liderem i tym, ktory ustala zasady i rozstawia po katach.
Bardzo wazna lekcja dla koni- chlopakow jest wiec COFANIE na sygnal czlowieka, ustepowanie pola, doslownie. Cwiczenie tego juz z mlodymi zrebakami daje bardzo dobre efekty. Tu moze byc duzo trudniej, niemniej ja bym to wlasnie cwiczyla- ustepowanie konia do tylu, z uwyciem uwiazu a potem i lonzy, w boksie i na zewnatrz; nagradzajac konia za ustapienie i nie pozwalajac na to, by sam na nas napieral, straszyl zebami lub ignorowal polecenie. Kon ktory kojarzy czlowieka jako osobe, ktorej nalezy ustapic pola, kiedy tylko ta osoba tego zazada, raczej nie bedzie go straszyl zebami i probowal przestawiac.
Zazanaczam ze to co napisalam dotyczy konia ktory straszy, bo nauczyl sie ze moze czlowieka zdominowac i przestawiac, moze ignorowac jego polecenia. Jest calkiem inaczej z koniem zastraszonym, np bitym, ktory rzuca sie z zebami, ale w jego przeswiadczeniu 'w obronie wlasnej'.
p.s. To juz przynajmniej 3- ci temat, w ktorym osoba nowa na forum, kulturalnie zadajaca pytania, zostaje na wejscie potraktowana z buta, zmieszana z blotem, pare 'wrozek' wie lepiej, co sie z koniem dzialo, ile osoba ma lat itd, wrecz teksty typu 'to tobie sie baty naleza' jak w innym temacie...Czy takim zachowaniem pomagacie koniom?
Mam jedno zastrzeżenie co do tego wycofywania konia: u konia faktycznie agresywnego można w ten sposób sprowokować atak. A więc początkowo radziłabym wycofywać konia pod koniec sesji treningowej, jak już generalnie się z nim dogadamy i mamy poczucie że koń jest uległy i żądanie cofnięcia zostanie zaakceptowane.