MARCOWE KONSULTACJE Z TRENEREM WOJCIECHEM MICKUNASEM
MARCOWE KONSULTACJE Z TRENEREM WOJCIECHEM MICKUNASEM
Jako, że nie uczestniczyłam w zajęciach czynnie wypowiem się więc z punktu widzenia organizatora. Zajęcia zaczęły się wcześniej niż planowane, a to z powodu ilości par, w sumie było ich 20. Mieliśmy gości aż z Suwalszczyzny (pozdrawiamy Berk), z Warszawy (pozdrawiamy Monikę Szumert ), z Elbląga, Szczecina i okolic. Atmosfera była bardzo serdeczna, zawiązały się nowe, koniarskie znajomości Uczestnicy pilnie wykonywali polecenia trenera jednocześnie wsłuchując się w jego wypowiedzi. Treścią zajęć były głównie ćwiczenia mające na celu poprawienie komunikacji z koniem, a co za tym idzie umiejętne prowadzenie konia, utrzymywanie rytmu, spokojne dojeżdżanie do przeszkody i wiele innych szczegółów, które w znaczącym stopniu wpływają na dobrą współpracę jeźdźca i konia. Były tez młode konie, które bardzo dzielnie wykonały podczas szkolenia swoje pierwsze skoki przez przeszkodę Pod koniec dnia omawialiśmy treningi oglądając poszczególne przejazdy na dużym ekranie. P. Wojtek oprócz tego przygotował dla nas materiały, które także wspólnie oglądaliśmy. Nie obeszło się też bez gitary i śpiewów Mamy nadzieję, że na jesień uda nam się zorganizować kolejne tego typu szkolenie, chętni zadeklarowali się już Ale tak naprawdę nie mnie tu oceniać, może wypowie się jeszcze ktoś z czynnych uczestników
i jeszcze kilka pamiątkowych zdjęć
No nieźle Was Trener przeczołgał :!: Wnioskuję to po wyglądzie Jack'a, który na ostatnim zdjęciu jest wyraźnie chudszy niż na początkowych.
Aż boję się pomyśleć co by się stało z tym naszym Jack'iem gdyby konsultacje trwały dłużej. Wtedy by już tylko pozostały kliniki, a może nawet jedna.
Wypowiadam się
Warto było zrobić te 600 km z okładem.
Minęło już 3 dni od powrotu i cały czas czuję, jak te konsultacje "pracują wewnętrznie". Mądrość wschodu mówi, że Wielkich Mistrzów uczniowie mogą poznać po tym, że nie muszą oni wcale nauczać. Wystarczy, że przebywasz w tzw polu energetycznym Mistrza, aby otrzymać przekaz. Myślę, że to jest właśnie ten przypadek. Uczniowie początkowo mogą czuć się nieco zdezorientowani, ponieważ Trener udziela niewielu porad "personalnych", więcej mówi o "ogólności". Jechałam z paroma problemami, nad którymi nie było wogóle okazji popracować podczas konsultacji. Mogłabym czuć się zawiedziona, gdyby nie to, że po powrocie do domu okazuje się, że te problemy same się rozwiązują, a właściwie, że ja jestem teraz w stanie je rozwiązać. Czego chcieć więcej?! To jest tak, jakbym przywiozła nowe siły i nowe natchnienie. Misja wykonana!
Pod pewnym względem mam jednak niedosyt. Nie udało się wykorzystać potęgi pracy grupowej, tj interakcji, które mogą być bardzo cenne, gdy w jednym miejscu pracuje naraz kilkanaście osób. Mam doświadczenie z takim rodzajem pracy u siebie na warsztatach i jest to coś naprawdę wartego uwagi. Mogłoby to wyglądać tak: grupa zbiera się przed zajęciami siedząc w kręgu i każdy po kolei przedstawia się i mówi z czym przyjechał (problemy, nadzieje, oczekiwania). Podczas treningu nie patrzymy więc już na anonimowych ludzi i konie - widzimy więcej. Po treningach znowu siadamy w kole i mówimy z kolei jak nam się jeździło, dzielimy się wątpliwościami, zadajemy pytania. Ci którym łatwiej mówić powiedzą coś pierwsi i pociągną za sobą tych, którym przychodzi to trudniej. To naprawdę bardzo wzbogaca sesje treningowe, bo mamy dostęp juz nie tylko do naszych własnych doświadczeń, ale też do doświadczeń innych. Taka informacja zwrotna.
Myślę teraz o zrobieniu u siebie konsultacji z jazdy terenowej w niezwykle urozmaiconym suwalskim terenie, na naturalnych przeszkodach terenowych (poziom dla każdego Oczywiście z Trenerem W.M. !
Berk, fajnie to opisalas, mysle, ze wiekszosc uczestnikow takie wlasnie odniosla wrazenie. Niby nic nadzwyczajnego sie nie dzialo, a jednak ile szczegolow i szczegolikow zostalo poruszone. Swietny pomyls, zeby w ten sposob omawiac wszystko po i w sumie byly ku temu okazje, ale jakos tak nikt sie nie garnal. Nastepnym razem trzeba bedzie tak wlasnie pokierowac wszystkimi, zeby takie spotkanie mialo miejsce.
p.s. Filmy "sie robia", troche tego jest, a kazdy z osobna ogladam i podpisuje, zeby nie zgrywac wszystkiego wszystkim, wiec prosze o cierpliwosc
Teraz przypomniał mi się taki cytat:
Jeśli chcesz zbudować statek,
Nie zbieraj ludzi, by rąbali drwa i ostrzyli narzędzia,
Ani też nie przydzielaj robót i rozdawaj zadań.
Naucz ludzi tęsknoty za bezkresnym morzem.
Antoine de Saint Exupery
Pokus - nagraj proszę wszystkim film o trudnym koniu, który nagle pod siedzeniem trenera przechodzi metamorfozę i jest łatwy...
Po prostu musimy wiedzieć, dokąd zmierzamy.
ok! to moze dorzuce jeszcze film o odpornym jezdzcu ?...taka mala uszczypliwosc
Witam Was dziewczyny -
W związku z tym, że czuję się wywołana do odpowiedzi, będąc tematem rozmowy jako: "...trudny koń, odporny jeździec (choć tu być może nastąpiła tzw. literówka i chodziło o opornego jeźdźca)..." pragnę Was moje drogie uspokoić... nie pretenduję do miana jeźdźca, a tylko kandydata na jeźdźca, mimo licznych niepowodzeń nie ustaję w staraniach i a co najważniejsze staram się pracować nad sobą nie poddając ocenie innych.
W okresie Świąt Wielkanocnych życzę Wszystkim - Wesołych Świąt.
O! i tu zaszla pomylka droga Konwalio piszac o "odpornym jezdzcu" oczywiscie nie mialam na mysli Ciebie, swoja droga...jak moglas tak pomyslec poza tym, kto zna Twoja i Konwalii przeszlosc jezdziecka wie, skad te problemy i wie tez, ze pod okiem Waszego trenera konik zachowuje sie troche inaczej, wiec nie robmy z niej potwora, mam racje Konwalio??
Mnie się też z początku wydawało " o co tu chodzi :?: ". Jazda prawie w zastępie, jakieś tam lakoniczne uwagi. Jednak powiem Wam wszystkim (szczególnie tym bardzo młodym) Trener jest OSOBOWOŚCIĄ. Nie trzeba dużo mówić, ale przekaz musi być zrozumiały. Jeździec musi chcieć ten przekaz przyswoić :!:
Poproszenie konia hock: , żeby zmienił chód jest dla niektórych abstrakcją. Ale przecież o to chodzi w prawdziwym jeździectwie! Nic na siłę; to ja muszę porozumieć się z koniem, żeby on chciał wykonać moje "zachcianki".
Byłam chyba amazonką o najniższym numerze PESEL . Znam Trenera jeszcze sprzed ponad dwudziestu lat. Zawsze był dla mnie autorytetem. Na szczęście, że znowu się mogłam z nim spotkać i na szczęście, że mógł "obśmiać" mnie za dziwny styl "nowoczesnej" jazdy. Czułam się jak "uczniak" z ostatniej ławki. Dobrze się jednak stało (mimo mojego upokorzenia), że przypomniał mi na czym polega klasyczne, prawdziwe jeździectwo.
Uważam, że mimo pewnego niedosytu (zbyt krótki czas konsultacji) każdy, kto chce zrozumieć na czym polega współpraca z koniem powinien uczestniczyć w podobnym spotkaniu.
Dodatkowym atutem jest tzw. INTEGRACJA :lol:
Polecam wszystkim :mrgreen:
Zapomniałam. Zdrowych i wesołych Świąt wszystkim życzę