Choroby psychiczne u koni
Choroby psychiczne u koni
O to dobrze, bo chciałam go wziąć też do jej nój jestem ciekawa co powie - tzn czy będzie zdania, ze tak samo postępować z jej odradzającymi sie nakostniakami. I jeszcze musi zbadać czy z jej jajnikami wszytsko w porządku, bo różnie bywało w przeszłości o tej porze roku. Chociaż od takich spraw jest lepszy dr Kozdrowski we Wrocławiu podobno - tyle, że słyszałam bardzo sprzeczne opinie od 2 osób o nim i nie wiem czy chce go brać...
W jedym ze Światów Koni (chyba z maja) czytałam, że chipy wszczepiane koniom moga m.in powodować ich nerwowość :-( Moja Kara ma takowego chipa wszczepionego prawie 10 lat temu w Niemczech... Po tym , co konia "pokazała" w ciagu ostatnich kilku dni zastanawiałam się czy od razy strzelić jej w łeb, czy może próbować usunąć chipa... ??
Na zawodach, koń , który był w miejscu rozgrywania zawodów po raz sto czternasty - postanowił, że tym razem się jej nie podoba miejsce i opuścił czworobok w 3 sekundy (może jednak Kara jest skoczkiem?) Wszystkie wcześniejsze treningi bardzo ładnie szły, bannery, muzyka, psy itp nie były straszne, z resztą w zeszłym sezonie na zawodach skokowych - które z racji dyscypliny są i głośniejsze i wiecej publiczności i koni - nie było z konią większego problemu... a tu zwierz nie do opanowania. Fakt faktem amazonka dosiadająca Karej też się nie popisała - reagując nerwowo na każdy koński strach, ale kobyła po prostu przegięła :-( Następnego dnia w terenie wszystko w porządku. Po jednodniowej przerwie chciałam wsiąść pokręcić się w kółko po ujeżdżalni, a konia tego nie chciała... nie dało rady jeździć, nie dało rady podejść do ogrodzenia, do bannera , który wisi od długiego czasu, wogóle nie było sensu próbować jakiejkolwiek pracy - po dobroci koń nie miał zamiaru dyskutować, a na siłę z nią się nie da :-( Nawet lonża niewiele pomogła - koń brykał, szalał, wspinał się - od 5ciu lat nie dała takiego popisu końskich histerii :-( żadne "hola hola spokojnie" nie działało, żadne próby głaskania spokojnego pokazywania strachów, nic :-(
Ja już nie mam siły. Próbuję wszelkimi sposobami uspokoić konię od ponad 5ciu lat... I co? Żadnych postępów - są dni, kiedy koniś jest "do rany przyłóż" i możemy zrobić razem wszzystko - są dni, kiedy konia staje się diabłem wcielonym i "hulaj dusza piekła nie ma" :-( wspinanie, brykanie, rzucanie się pomiędzy drzewa. Badałam ją na wszystkie strony (wszak to moga być oznaki bólu). Dopasowywałam siodło, etc... wszystko w największym porządku - czyli z głową coś nie tak :-( Pracowało z konią kilku(nastu?) trenerów - wszyscy odpuszczali sobie :-(
Jednym słowem moja konia ma schizofrenię - zachowuje się jak Dr Jekyll and Mr Hyde - raz kochany koniś, raz straszny rumak :-( Brała udział w paradach, odsłonach pomników itp. I nic się nie działo... Co ciekawe w obsłudze zawsze spokojna jak aniołek - na zawodach nawet przysnęła koło głośnika podczas zakładania butów... Po czym pod siodłem znów wspinanie. Nie ma tu winy kontaktu, przyjęcia kiłzna, bo bez ogłowia na sznurku na szyi - potrafi robić dokładnie to samo... :-( Nie wiem już co robić. Chcę konia, na którym będę mogła po prostu pojechać do lasu, z którym będę mogła być zawsze i wszędzie. A Kara taka już nigdy nie będzie :-( Nawet sprzedać nie ma jak - bo kto chciałby takiego rumaka? Niepewna, nierówna, szalona
Nie wiem co robić... Żartuję czasami się, że oddam do Rawicza - oczywiscie tego nie zrobię, ale mam już jej dosyć... Miałam w życiu same problematyczne konie, wszystkie po jakimś czasie dochodziły do siebie psychicznie. Dobrze karmione, spokojnie traktowane, użytkowane z głową... Byłam przekonana, że Kara też z czasem się uspokoi - a tu co - po tylu latach żadnych postępów. Buuu
Przerazilam sie Gosiu tym co tu przeczytalam. Z tym przerobieniem Karej na salami moi znajomi i ja zartowalismy. Przecie salami to z oslow... strzelac w leb jej tym bardziej chyba nie ma co...
Tez nie mam pomyslow czemu ten kon taki jest, w zyciu innego takiego konia nie spotkalam...
Chetnie przeczytam co inni sadza na ten temat, bo szczerze mowiac po 4 latach kontaktu z Karą tez zaczynam miec watpliwosci co do jej psychiki. Jej napady histerii i paniki sa zadziwiajace i niedajace sie wyjasnic dla mnie w zaden logiczny sposob
Malwa - pamiętasz Dominga? Stał jakiś czas u Lilki w pensjonacie... On z poczatku był gorszy od Karej, ale systematyczne praca, cierpliwość i spokój pomogły... A w przypadku Karej - sama widzisz. Znasz mnie, wiesz przecież, że ostatnią rzeczą, którą robię przy koniu są nerwy, szarpanie, bicie... Podniosę głos, tupnę... ale przede wszystkim dużo do nich gadam - dotychczas pomagało "wariatom" - Karej też pomogło przyjąć jeźdźca , wyjść samej w teren dalej niż tylko do bramy... Ale nadal są dni, kiedy nie pomaga nic ani gadanie, ani ostroga :-(
Jeździć się da, z walką, ale do przodu - tylko co to za przyjemność?? :-(
Z resztą pamiętasz jeden z treningów, kiedy Kara chodziła pod Tobą jak marzenie, po czym postanowiła Cię zrzucić bez żadnej przyczyny a, po dwóch nieskutecznych próbach znów chodziła jakby nigdy nic...
Nie wiem - czy na torze wyścigowym (kłusaczym) można zrobić koniowi aż taką krzywdę, aby zwierz do końca życia nie chciał w pełni zaakceptować człowieka? Przecież syn Karej chowany i układany tymi samymi sposobami - w tym samym miejscu - nie sprawia najmniejszych kłopotów przy zajeżdżaniu. Stoi jak stary koń, nie bryka, chodzi pod siodłem w trzech chodach... jakby całe życie nic innego nie robił... Wiesz dobrze Malwik, ze po Darco mogę sobie łazić (dosłownie) , położyć się na nim - zero reakcji... czasem się irytuje, ale nie reaguje histerycznie, tylko kuli uszy i robi "wrr"...
Nie wiem - pojęcia nie mam czy cokolwiek da się z Karą zrobić :-(
Witam
Choroby psychiczne u koni moim zdaniem zawsze były są i będą (a na pewno tak długo jak my ludzie z nimi obcujemy i się nimi zajmujemy) … A główną przyczyną tego typu chorób są podobnie jak u ludzi złe wspomnienia z dzieciństwa. Nie uważam siebie za żadnego fachowca ani psychologa jeśli chodzi o psychikę koni, ale już w życiu miałem do czynienia z dziesiątkami koni a w tym 90% to były te jak to nazywa się „trudne konie”. Każdy koń jest inny jeden boi się być w zamknięciu jakby miał klaustrofobie, drugi panicznie boi się ludzi, traktuje ich jak najgorsze zło na świecie i podczas spotkania najchętniej by go zabił albo sam by wolał zginąć. Mogę śmiało odważyć się stwierdzenia że na 100 koni 98 z nich swoje problemy zawdzięczają nam ludziom a, jeden z nich mógł odziedziczyć coś genetycznie po rodzicach lub dziadkach i jeden po prostu by się z tym urodził. Konie bardzo łatwo się uczą ale też równie łatwo można je zrazić do wszystkiego i wszystkich a zwłaszcza jeśli konie są w rękach ludzi którzy przemocą chcą osiągnąć przewagę nad końmi. Potem takiego konia po takich przejściach jest naprawdę bardzo ciężko przyzwyczaić do tego że to byli tylko źli ludzie a teraz będzie mu lepiej, no bo jak przekonać kogoś do tego że świat w którym żył do tej pory to był zły sen a teraz będzie dobrze a szczególnie jak trafi w swoim końskim życiu kilka razy na takich ludzi… Tak dla przykładu przywieziono do mnie w ubiegły roku konia na kilka dni żebym na niego wsiadł bo jak to powiedziano mi koń jest ujeżdżony ale coś nie chce teraz chodzić do przodu. Jak wpuściłem konia do boksu to nie zachowywał się nad zwyczajnie był spokojny przychodził do mnie i wogule nie sprawiał wrażenia że coś czy ktoś by mu nie pasował. Dałem mu jeden dzień na oswojenie się z nowym miejscem i na drugi dzień postanowiłem na niego wsiąść jak już nie było jego właścicieli. Założyłem ogłowie, siodło i koń faktycznie sprawiał wrażenie że nie jest to mu obce, wyszedłem na plac nadal nic dziwnego wsiadłem koń stoi jak by to było dla niego normalne. Do tego etapu właściciel powiedział prawdę ale jak chciałem ruszyć koniem to faktycznie nie chciał chodzić do przodu a dokładniej nie zrobił nawet jednego kroku do przodu tylko chodził do tyłu. Jak byłem na ziemi to koń bez niczego szedł koło mnie na lonży itp. bez zastrzeżeń ale jak tylko wsiadłem koniec ani za końmi ani jak ktoś go prowadził nic tylko do tyłu. Okazało się że koń miał tak przykre wspomnienia z ujeżdżaniem że podczas połączenia wędzidło i jeździec do góry koń panicznie bał się zrobić jeden krok do przodu. Po 5 dniach bezradności postanowiłem zaryzykować i założyć tylko siodło i sznurek i okazało się że koń od razu umie wszystko nic mu nie sprawiało trudności lotne zmiany nogi w galopie na ósemce chętnie chodził za końmi w terenie. Po tygodniu jazdy na sznurku założyłem mu znowu ogłowie i trochę mu to nie pasowało ale gdy zobaczył że go nie ciągnę na siłę tylko robie wszystko delikatnie to się uspokoił. Oddając konia właścicielom kupiłem im kantarek, przypiąłem do niego wodze żeby tak jeździli i po tygodniu dzwonili bardzo zadowoleni, niestety nie wiem jak dalej potoczyły się jego losy. Jestem ciekaw co forum na to powie???
Pozdrawiam
Piotr Sokołowski
Ha, ja sama kiedyś mojemu własnemu koniowi zrobiłam tak, że cofał się zamiast chodzić w przód. Byłam wtedy mała i głupia i zajeżdzałam ją bezsensownie(ja nie wiem jak ten koń to robi, ze mnie obecnie znosi po tym wszystkim :roll: ). Problem został rozwiązany z tego co pamiętam raczej siłowo, teraz bym do tego podeszła tak jak Ty. Przykre wspomnienie czy skojarzenie może wywołać bardzo dziwne reakcje czasem. Znałam kilka koni, które po prostu w ramach buntu stały. I mozna je było ganiać gałęziami i i tak by nie drgnęły. Te konie pierwsze dały mi do zrozumienia, że siłą się nic nie uzyska.
W wątku gdzie zadaje się Trenerowi pytania ktoś opisał przypadek kobyły, która fajnie chodzi, ale jak nie ma wędzidła - to pewnie podobny przypadek do tego co opisujesz. Ja też odkąd jeżdżę bez wędzidła mam duzo spokojniejszego konia i chętniejszego do współpracy - moja też miała złe wspomnienia dotyczące wędzidła. Szkoda tylko, że jazda na ogłowiu bezwędzidłowym czy kantarze jest czesto uważana za coś gorszego i nieprawidłowego I jeszcze te ograniczenia na zawodach, że bez wędzidła to won... na skokach co prawda przepisy są łagodniejsze, ale ujeżdżenia na bezwędzidlowym się nie pojedzie, nawet w konkursach amatorskich(jak na akademickich mistrzostwach - czemu nie moga amatorzy jechac bez wędzideł jak chcą... czemu wszyscy wychodza z założenia, że koń bez wędzidła będzie nieposłuszny i będzie robił dym na zawodach...).