Mowa konia
Mowa konia
Magda Gulina Parskanie chyba oznacza zaniepokojenie?Nie koniecznie - konie parskaja rozuźniając się pod siodłem - podobno jest to wyraźna oznaka rozluźnienia. Parskają , ale inaczej - idąc po ciemku (echolokacja). Parskają "na coś" - właściwie fukają...
Magda Gulina Parskanie chyba oznacza zaniepokojenie?Nie koniecznie - konie parskaja rozuźniając się pod siodłem - podobno jest to wyraźna oznaka rozluźnienia. Parskają , ale inaczej - idąc po ciemku (echolokacja). Parskają "na coś" - właściwie fukają...
Co do parskania to jest wele "odmian" dźwieków wydobywajacych się z konia określanych jednym wspólnym słowem - parskanie.
Tych dźwieków jest wiele , różnią się od siebie i mają różne "znaczenia". Gdyby się ktoś pokusił o nagrywanie "odgłosów paszczą" konia wydawanych , byłoby tego sporo i byłby to całkiem ciekawy "utwór".
Umiejętności rozróżniania i interpretowania tych "odgłosów" nabyć można jedynie przez praktykę, czyli przez lata obserwacji różnych koni w różnych okolicznościach.
Wojciech Mickunas Co do parskania to jest wele "odmian" dźwieków wydobywajacych się z konia określanych jednym wspólnym słowem - parskanie.
Tych dźwieków jest wiele , różnią się od siebie i mają różne "znaczenia".
Wojciech Mickunas Co do parskania to jest wele "odmian" dźwieków wydobywajacych się z konia określanych jednym wspólnym słowem - parskanie.
Tych dźwieków jest wiele , różnią się od siebie i mają różne "znaczenia".
Ja wiem, czy końska werbalna "mowa" jest niezbadana... ? W sumie każdy z nas - znając swoje konie - domyśla się, czy rżą na przywitanie, czy fukają na strachy ;-) Jak z psami - inaczej szczeka pies wystraszony dodając sobie animuszu - inaczej agresywny...
Wiem, ze to nie na temat, ale nie potrafię "rozgryźć" mowy kotów (których notabene nie lubię... ale mam w stajni tzw. "wyjątek"). Moja kotka gada cały czas - o co jej chodzi nie wiem
Gaga Ja wiem, czy końska werbalna "mowa" jest niezbadana... ? W sumie każdy z nas - znając swoje konie - domyśla się, czy rżą na przywitanie, czy fukają na strachy ;-)
Gaga Ja wiem, czy końska werbalna "mowa" jest niezbadana... ? W sumie każdy z nas - znając swoje konie - domyśla się, czy rżą na przywitanie, czy fukają na strachy ;-)
Dźwięki są łatwiejsze w "dostrzeżeniu" i "odczytaniu" , łatwiejsze od sygnałów "mowy ciała" , które bywają bardzo subtelne i ledwie dostrzegalne.
Gaga pisze o "gadaniu" psów. Większeść ludzi żyjących w bliskim kontakcie z psem lub psami ,szybko nabiera umiejętności interpretowania różnych psich "odgłosów". Ja dokładnie rozróżniam szczekanie naszych psów i trafiam prawie w 100% . Wiem kiedy szczekają bo przyjechał listonosz, wiem kiedy szczekają bo drogą jedzie ktoś obcy ( inaczej gdy samochód , inaczej gdy rowerzysta) W nocy kiedy mnie budzą szczekaniem wiem czy koń wyszedł z boksu i chodz po podwórzu, czy to tylko sarny lub dziki są na polu.
Psy są bliżej nas niż konie. Bliżej w sensie , że więcej im czasu poświecamy i bliżej ,bo je bierzemy do naszego mieszkania, ba nawet do łóżka, bo świetnie grzeją nogi w zimową noc. Gdybyśmy byli tak blisko z końmi , wiele spraw stałoby się dużo prostrzymi i wiele więcej byśmy rozumieli.
Wojciech Mickunas (...) bierzemy do naszego mieszkania, ba nawet do łóżka, bo świetnie grzeją nogi w zimową noc. Gdybyśmy byli tak blisko z końmi , wiele spraw stałoby się dużo prostrzymi i wiele więcej byśmy rozumieli.
Wojciech Mickunas (...) bierzemy do naszego mieszkania, ba nawet do łóżka, bo świetnie grzeją nogi w zimową noc. Gdybyśmy byli tak blisko z końmi , wiele spraw stałoby się dużo prostrzymi i wiele więcej byśmy rozumieli.
Wojciech Mickunas . Większeść ludzi żyjących w bliskim kontakcie z psem lub psami ,szybko nabiera umiejętności interpretowania różnych psich "odgłosów"..
Wojciech Mickunas . Większeść ludzi żyjących w bliskim kontakcie z psem lub psami ,szybko nabiera umiejętności interpretowania różnych psich "odgłosów"..
Poszczególne konie mówią w rózne sposoby.
Boleśnie tego doświadczam.
Wydzierżawiłam nowego konia i kompletnie, ale to kompletnie się nie rozumiemy. Normalnie niemiec nie koń - a on o mnie ma pewnie podobne zdanie. :?
Ciekawa jestem jak nam będzie szło uczenie się komunikacji, bo mowa jego ciała, uszu, oczu jest kompletnie inna niż to czego nauczyłam się przy poprzednim koniu.
Ciężko jest. Tym cięzej, ze z poprzednim koniem zaczęłam się dogadywać na bardzo już subtelnym poziomie, aż sama byłam zaskoczona że tak można ze zwierzem się porozumiewać.
No ale chyba jakoś dogadam się powoli z tym nowym "rudym łbem". :lol:
I bardzo, bardzo, bardzo się cieszę, ze istnieje coś takiego jak "klasyczna szkoła jazdy". Z siodła się rozumiemy bez problemów. Z ziemi- katastrofa, wytwarzamy taki chaos że na przemian a to śmiać a to płakać mi się chce.
Sowa! Myslę ,że trzeba jak zwykle czasu. Pewien Indianin z USA propaguje obserwację dokładną i wielogodzinną konia w celach poznania jego zachowań , preferencji, sposobów porozumiewania się z innymi końmi . Zaleca bierną zupełnie postawę uważnego obserwatora.
Sam robi tak,że siada sobie na wybiegu i od świtu do zmierzchu obserwuje notując spostrzeżenia . U niego wybieg jest dostępny dla konia przez 24 godz. na dobę , a stajnia jest otwarta , ma więc szanse "podglądania" nawet w nocy. Twierdzi , że jest to bardzo ważna wiedza , konieczna do zrozumienia konia i ustalenia późniejszych relacji.
Ten Indianin nazywa się GoWaNi Pony Boy i jest w Stanach znanym i uznanym specjalistą od behawioryzmu koni.
Z siodła wydaje się sprawa prostrzą , ale to jest tylko złudzenie.
Prawdziwą relację buduje się z "tego samego poziomu" , czyli i ja na ziemi na włanych nogach i koń na ziemi na własnych nogach. Kiedy się siedzi na końskim grzbiecie to chcąc nie chcąc jest się tym , który wlazł koniowi na grzbiet , a koń jest tym , któremu na grzbiet "coś" wlazło . (bez pytania go o zgodę).
Bardzo dziękuję za słowa pocieszenia. Bardzo ich potrzebuję.
Ja WIEM że trzeba czasu i tego się nie przeskoczy, ale wiadomo jak jest. Chciałoby się: już, teraz, natychmiast! A tu niestety, nic nie działa. :lol:
Na dodatek upadki zawsze są bolesne, a dla mnie to upadek z bardzo wysokiej góry, bo poprzedni koń, był dla mnie jak niańka.
Czytałam o GaWaNi Pony Boy, tylko ze też nie będe czarować, że mam tyle czasu dla konia. Rodzina, dzieci, praca inne zwierzeta i przyjemności = konieczność radzenia sobie w takich a nie innych ramach czasowych.
Ale z drugiej strony, bardzo mnie zdziwiło, ze po bitwie jaką stoczyłam z koniem o założenie i dopięcie siodła (dobrze z pól godziny to trwało :evil: i byłam po tym mokra jak mysz), koń bez najmniejszego protestu wziął wędzidło, wpuścił mnie na to siodło i na górze czułam się naprawdę niebywale komfortowo. Mnie się to zadko zdaża bo ani ze mnie jeździec wybitny, ani osoba szczególnie odważna. W sumie w ogóle nie miałam zamiaru wsiadać pierwsze razy, chiałam tylko osiodłać. Ze złości wsiadłam bo juz mi się nie chciało wojować z ziemi.
Wiem że to żadno porozumienie, bo wiem jak jest z ziemi, ale jednak fajnie, że mamy takie "końsko-ludzkie esperanto" działające mimo wszystko. Choć poza nieduży padok, na razie się nigdzie nie wybieram.
Eee, wyżaliłam się, ale gdzieś tam w duszy wiem, ze się z rudym łbem dogadamy, bo w sumie to bardzo sympatyczny koń jest i widać że tak zwyczajnie i po prostu, lubi ludzi. A to juz chyba bardzo dużo samo w sobie.
Jestem pewien ,że się dogadacie! choć początek trudny, bo trochę też od tzw. " d...strony" zaczęliście. Proponuję nie przekreślając tego co już jest , iść małymi krokami do przodu , ale wykorzystywać każdą chwilę na kontakt bliski z ziemi. Trzymam kciuki!
Magda GulinaTeolinek , zaczyna jednocześnie tak jakby cicho rżeć, nisko, samymi chrapami, jakby ponaglał "wiem, wiem, cudownie mi idzie, dawaj te nagrody".
Może tak, a może to reakcja na smakołyki
Magda GulinaTeolinek , zaczyna jednocześnie tak jakby cicho rżeć, nisko, samymi chrapami, jakby ponaglał "wiem, wiem, cudownie mi idzie, dawaj te nagrody".
Może tak, a może to reakcja na smakołyki
Dziękuję!
A wie pan co, jak wróciłam po pierwszym spotkaniu z rudym i przemyślałam sobie wszystko, to do takiej konkluzji własnie doszłam: "i znowu babo od d... strony zaczęłaś bo się śpieszyłaś. To teraz naprawiaj."
Ale mimo wszystko, kolejny raz był lepszy, mam nadzieję że sobie będziemy tak progresować nadal.
A wracając do końskiej mowy, zaskakujące sa te róznice, u poprzedniego konia płaskie stulenie uszu i unisienie głowy to było ostateczne ostrzeżenie, u rudego to stan... lekkiego zainteresowania i delikatnej dezaprobaty po której następuje repertuar dlaszego wzmacniania ekspresji w wyrażaniu swego niezadowolenia. Podanie nosa do przodu, wyciągnięcie nosa jeszcze dalej i obniżenie głowy, wyciągnięcie głowy tak że tworzy linię prostą z szyją (koń wygląda już jak wąż), grzebanie przednią nogą, tupanie tylnią nogą, nadęcie się (autentycznie, ze złosci nadyma się jak balon az mu słabizny się wybrzuszają. hock:
TeolinekMagda GulinaTeolinek , zaczyna jednocześnie tak jakby cicho rżeć, nisko, samymi chrapami, jakby ponaglał "wiem, wiem, cudownie mi idzie, dawaj te nagrody".
Może tak, a może to reakcja na smakołyki
Nie mam złudzeń, że to druga część jego wypowiedzi jest ważniejsza ;-) Aczkolwiek to takie specyficzne parskanie, w specyficznej sytuacji.
TeolinekMagda GulinaTeolinek , zaczyna jednocześnie tak jakby cicho rżeć, nisko, samymi chrapami, jakby ponaglał "wiem, wiem, cudownie mi idzie, dawaj te nagrody".
Może tak, a może to reakcja na smakołyki
Nie mam złudzeń, że to druga część jego wypowiedzi jest ważniejsza ;-) Aczkolwiek to takie specyficzne parskanie, w specyficznej sytuacji.