Wędzidła (+ ogłowia bez wędzideł)
Wędzidła (+ ogłowia bez wędzideł)
To jest właściwie niemiecki wynalazek ( http://www.molekuer.de/index.html ). Od hakamore różni się na pewno długością dźwigni (czyli raczej działa słabiej niż typowy hak) i możliwością regulacji. Czytałam swego czasu trochę opinii, konie to podobno ładnie przyjmują, natomiast jeźdźcy narzekają czasem na mało precyzyjne działanie (w odróżnieniu od wędzidła czy munsztuka). Ale są i tacy, co jeżdżą na tym na poziomie GP, względnie wyższej szkoły jazdy
jeśli było to przepraszam, widocznie musiałam przeoczyć.
A jeśli można wiedzieć to były to opinie Polskich użytkowników? Czy też zagranicznych bo przynzam sie ze w Polsce tylko raz na allegro wynalazek sie pojawił ale raczej nie cieszył sie wzięciem.
Niemieckich - głównie na forach, ale trafiłam też raz czy dwa na testy w jakichś końskich pismach. Teraz jestem akurat na wylocie, ale wracam do domu za tydzień i mogę poszperać i zamieścić jakieś bardziej wyczerpujące informacje. Tylko przypomnij mi o tym, co?
no i z tygodnia zrobił się miesiąc, za co bardzo przepraszam, ale naprawdę siła wyższa... :oops:
znalazłam w niemieckim piśmie Cavallo (nr 11/2006) test przeprowadzony przez trójkę zawodowych jeźdźców. Ściślej rzecz biorąc, trzy amazonki, które zajmują się ujeżdżeniem i ujeżdżeniem klasycznym. Test trwał trzy tygodnie.
Amazonka nr 1 - Dorothee Baumann-Pellny
Konie:
15-letni ogier arabski (na poziomie Św. Jerzego)
29-letnia klacz partbred (wyższa szkoła jazdy)
7-letnia klacz achałtekińska (L - P)
Wrażenia:
- Rzemień na kości nosowej działa mało precyzyjnie, czas reakcji się przedłuża, niebezpieczeństwo znieczulenia na pomoce
- Podczas lonżowania na wypinaczach ogłowie jest niestabilne, po zewnętrznej stronie pierścień kiełzna uciska szczękę, pasek policzkowy może urażać oko
- Podczas jazdy: obustronne działanie wodzy początkowo jak na wędzidle, jednostronne - mniej precyzyjne i wymaga wzmocnienia. Konie, szczególnie najstarsza klacz i ogier, z czasem zaczęły się bronić, szczególnie klacz była poirytowana. Achałtekinka reagowała początkowo bardzo ładnie, z czasem zaczęła jednak usztywniać się w szyi i dekoncentrować. Wszystkie elementy ujeżdżeniowe, również te trudniejsze, można było wykonać, ale reakcja koni na pomoce stawała sie coraz bardziej opieszała.
- Podsumowanie: kiełzno nie jest lepsze od wędzidła, brakuje przede wszystkim przepuszczalności i możliwości precyzyjnego oddziaływania jednostronnie. Łatwo sprawić, że koń się usztywni, żucie jest ograniczone. Ewentualnie tymczasowa alternatywa dla koni, które z powodów zdrowotnych nie mogą chodzić na wędzidle.
CDN
Z tego tekstu ( a`propos , bardzo ciekawego ) odniosłam wrażenie , że jeżeli konie czegoś nie " żują " ( czytaj wędzidła ) , nie potrafią się skupić na czas dłuższy .
Ciekawi mnie czy dotyczy to tylko akurat tego kiełzna czy też wszystkich rodzajów bezwędzidłowych. :roll:
żucie = rozluźnienie
rozluźnienie = możliwość koncentracji
na chłopski rozum wydaje mi się, że jeśli już mamy drugi warunek, to pierwszy nie jest absolutnie konieczny
na pewno wszystko powinno działać tak, żeby koń miał możliwość żucia - od usztywnionej szczęki napięcie przenosi się na całe ciało, między innymi dlatego skośniki powinny zostać zakazane (moja skromna opinia :evil
[a czasem to jedyne, co biedakom zostaje, żeby się chociaż trochę rozluźnić... widziałam konia, który wykonywał konwulsyjne ruchy szczęką i zaczynał ziewać, kiedy tylko na horyzoncie pojawiała się amazonka z siodłem i ogłowiem ]
dzisiaj dokończę tłumaczyć opinie (następna jest pozytywna )
Amazonka nr 2: Renate Weiterschan
Konie:
12-letnia klacz berberyjska
4-letni wałach Lewitzer (to taka lokalna niemiecka rasa, nie wiem, czy ma jakąś polską nazwę)
Klacz jest bardzo wrażliwa i ma tendencję do opierania się na wędzidle, zagryzania go, nerwowości, przekrzywiania się w potylicy, zarówno na różnych rodzajach wędzideł jak i na bosalu. Na LG chodziła od początku doskonale, w znacznie lepszej równowadze, dobrze niosła się sama, pozostawała w dobrym ustawieniu i wygięciu. (Na zdjęciu - w kłusie - jest trochę za pionem, ale ma bardzo aktywny zad i ładnie wysklepiony grzbiet - DM.) Amazonka nie miała problemów z działaniem bocznym, nie pojawiło się ani znieczulenie, ani opór.
Inaczej niedawno zajeżdżony wałach - reagował znacznie gorzej niż na wędzidło szczególnie przy zatrzymywaniu kładł się na ręce, lekki ucisk wywoływał silny opór. Ponieważ po tygodniu nie nastąpiła poprawa, amazonka przerwała próby.
Wniosek:
Doskonała alternatywa dla koni, które mają problem z akceptacją wędzidła. Wrażenia jeźdźca są podobne do jazdy z wędzidłem. Również oddziaływanie jednostronne, zwykle słaby punkt ogłowi bezwędzidłowych, nie są problemem. Dla większości koni idealne będzie oddziaływanie impulsami (nabieranie i oddawanie). Konie o wrażliwym nosie mogą okazywać niechęć, nie jest to więc optymalne kiełzno dla każdego konia. Na pewno jest doskonałym rozwiązaniem dla koni, które mają problemy z uzębieniem, mało miejsca w pysku, zapewne również dla staruszków.
Najlepiej jednak nie rozważać wyboru wędzidło/ogłowie bezwędzidłowe w kategoriach dogmatu - wystarczy zapytać konia, na pewno da jasną odpowiedź.
CDN
Amazonka nr 3: Sabine Ellinger
Konie:
12-letni wałach hanowerski (CC)
13-letni lusitano (C/CC)
7-letni wałach wirtemberski (w treningu korygującym)
8-letnia klacz wirtemberska (rekreacja)
Na pierwszy ogień poszedł hanower, który z wyjątkiem krótkiego epizodu na hakamore w młodości nigdy nie chodził pod siodłem bez wędzidła. Wrażenia: odczucie bardzo podobne do jazdy na wędzidle, ustawienie i wygięcie nie sprawia trudności. Niemniej jednak działanie jest ostrzejsze niż w przypadku wędzidła, kiełzno nie nadaje się do jazdy dla początkujących; działanie powinno odbywać się na zasadzie impulsu, niewskazane jest przytrzymanie konia na wodzach ("postawienie" ręki); co za tym idzie, niektóre konie mogą wykorzystywać tę sytuację i z czasem uciekać od pomocy.
Na drugim koniu, lusitano, jazda odbywała się w terenie. LG nadaje się do jazdy w terenie pod warunkiem, że koń jest godny zaufania; w razie poniesienia zatrzymanie konia może być trudniejsze niż na wędzidle.
Negatywne wrażenia w przypadku siedmiolatka: podczas lonżowania na podwójnej lonży powtórzył się schemat dawnych zachowań, które udało się zniwelować podczas ostatnich miesięcy pracy z wędzidłem - koń zadzierał głowę, bronił się przed kiełznem, zaczął nawet się wspinać. Amazonka przerwała test.
Podobnie źle reagowała klacz: dotąd uciekała przed wędzidłem, dlatego kiełzno LG wydawało się dobrą alternatywą. Niestety, mimo delikatnej ręki jeźdźca zadzierała głowę i uciekała od pomocy, jazda na kontakcie nie była możliwa.
Wniosek:
Kiełzno sprawdza się w kombinacji dobry jeździec + wyszkolony koń, jeżdżony głównie od dosiadu. Okazuje się nieskuteczne, a wręcz kontraproduktywne w przypadku koni, które mają problem z kontaktem. Precyzyjne półparady są kłopotliwe, podobnie przytrzymanie na wodzach. To sprawia, że LG nie nadaje się ani do konsekwentnej, dobrej jazdy dresażowej, ani dla początkujących. Może być użyte do korekty u koni "zaszarpanych" lub w okresie zmiany zębów.
CDN
(w następnym odcinku - komentarz "autorki" kiełzna)
Wiem,że nikt dawno do tego tematu nie zaglądał, ale mam parę pytań i własnych prób i chciałam Was zapytać o zdanie. Ostatnio zakupiłam dla konia ogłowie oparte na pomyśle dr. Cooka. Moja jazda na nim w tej chwili ogranicza się do stępa i kłusa. Niestety mój koń bardzo źle reaguje na nie w czasie ćwiczeń zatrzymywania i cofania - zatrzymać się w ogóle nie chce tylko coraz wolniej, coraz wolniej krok za krokiem...a na sygnał cofania(cofnięcie łydek i lekkie napięcie wodzy) zadziera głowę i idzie twardo przed siebie, dodatkowo paski na podgardlu, tak jak było wcześniej mówione rzeczywiście potrafią się zakleszczyć i często sama muszę koniowi sięgać pod brodę, żeby je poluzować. Ogłowia staram się używać naprawdę delikatnie. Także jazda wierzchem na tym ogłowiu średnio nam pasuje, jednakże wcześniej nie przygotowywałam konia na to - nie ćwiczyłam ustępowania od nacisku przy ganaszach, być może było by inaczej gdybym tak zrobiła. Próbowałam też lonżować na nim konia jakiś czas temu razem ze zwykłymi wypinaczami(luźno zapiętymi, podpiętymi tak jak wodze) i ogłowie zadziałało wydaje mi się jak chambon w pewien sposób, gdyż koń bardzo ładnie zszedł głową w dół i szedł w rozluźnieniu, co nie powiem bardzo mnie ucieszyło. I moje pytania po tej opowieści: Czy ktoś z Was też ma tego typu kłopoty jeśli chodzi o zatrzymanie i cofanie pod siodłem na tym ogłowiu?Co robię źle?Czy ktoś też próbował jakichś lonżowanych kombinacji?I najważniejsze czy przy takich kombinacjach w lonżowaniu nie robię według Was koniowi krzywdy? Dodam, ze spróbowałam tego tylko raz, bo nikt nie był mi w stanie powiedzieć, czy tak można czy nie. Jeśli podobny post się już pojawił to bardzo przepraszam, starałam się bardzo dokładnie przestudiować ten wątek, ale mogło mi coś umknąć.
Granulko, ja też z jazdą na ogłowiu robionym na wzór ogłowia dr Cooka mam niemiłe doświadczenia. Paski zakleszczają się, nachrapnika nie da sie dopasować itp. Co do reakcji konia- jedna kobyłka reagowała bardzo fajnie, druga- wogóle ignorowała, usztywniała sie i robiła swoje. Myślę że było to spowodowane, że pierwsza podczas jazdy chodziła rozluźniona, a druga miała problemy i często sie usztywniała. Myślę, że może praca nad rozluźnieniem może poprawić reakcję konia na takie ogłowie. Szczególnie łatwo prowadzi się na takim ogłowiu konie z ruchomym stawem potylicznym i ruchomą szyją. Takie konie które się usztywniają w potylicy łatwo się zapierają i nie reagują.
Co do lonżowania- myślę, że nie szkodzisz konikowi. Jeśli nie widzisz jakiś negatywnych reakcji u konia to nie działasz pewnie jakoś źle. Ja bym była nawet za lonżowaniem na bezwędziłowym niż na wędzidle. A jak koń ładnie pracuje to znaczy że jest ok
tariso dziękuję za odpowiedź. No właśnie, te zakleszczające się paski to najgorsza sprawa. Myślałam już nawet, żeby to ogłowie jakoś amatorsko przerobić, odcinając paski i przekładając jakieś ślizgające się po sobie linki, ale brak mi w takich rzeczach wprawy i doświadczenia. Konia lonżuję nadal na tym ogłowiu (paski luźno zwisają, lub są podpięte do nachrapnika przez mostek) i bez wspomagania wypinaczy i odnotowuję właśnie małe sukcesy, gdyż koń zaczął się powolutku i jeszcze na bardzo krótko, ale rozluźniać wydłużając grzbiet i schodząc głową głową niżej,więc brak wędzidła w pysku wyraźnie mu służy. No ale w tym przypadku ogłowie spełnia rolę jakby kawecanu. Na jazdę natomiast wróciłam do wędzidła i tutaj powiem szczerze ten powrót wyszedł nam na plus, bo koń przestał się irytować, że coś mu cały czas "gniecie głowę" i że ja non stop się na nim kręcę, pochylam i luzuję paski.
A ja z bezwędzidłowych polecam ogłowie kolumbijskie:
Da się kupic z takimi wypustkami na nosie i bez, paski z boku pozwalają regulowac z obu stron nacisk nachrapnika, 4 wodze, więc dodatkowo lepiej pokazuje koniowi drogę w dół. Można jeździc na lekkim kontakcie, tzn. czuc, że ogłowie leży na pysku konia, więcej zdecydowanie nie - jak wszyscy wiemy, wypustki na nosie są równie fe, jak węzełki na kantarze
PS jeśli obrazek się nie pokazuje to przepraszam, w google wystarczy wpisac "kolumbianische zäumung"