Hipologia
Ratunku! nie wiem co robić:( - Wersja do druku

+- Hipologia (https://forum.hipologia.pl)
+-- Dział: Kategoria (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=3)
+--- Dział: Pleplanie, integrowanie się i inne pogwarki (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=6)
+--- Wątek: Ratunku! nie wiem co robić:( (/showthread.php?tid=767)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8


Re: Ratunku! nie wiem co robić:( - Cejloniara - 08-27-2010

Cierpliwość, życzliwość i zrozumienie Wink To bardzo fajne cechu koniarzy, także wobec ludzi. Wolę zakładać, że Martha może nie ma dostępu teraz z jakiegoś powodu do netu niż, że tak sobie założyła wątek i ma w nosie Smile Po co robić negatywne założenia z góry kogoś oceniające? Każdy może coś podpowiedzieć, ja zareagowałam także na Pw więc może nie ma co ostrzyć języka? Bo radzić i sugerować zawsze można Smile


Re: Ratunku! nie wiem co robić:( - Martha - 08-27-2010

Cejloniara ma 100% rację. Nie zaglądam tu co godzinę a dziś większość dnia byłam poza domem, więc właśnie. I zakładając ten wątek byłam pewna Waszej odpowiedzi, więc na pewno bym tu zajrzała - co uczyniłamSmile
Dziękuję za wszystkie rady. Faktycznie, nazbierało się emocji w głowie i nagle nie wiadomo co robić. Pewnie też dlatego, że się mocno staram robić wszystko jak najlepiej...a do tego potrzeba czasu, którego zaczyna mi brakować w związku z nauką. Druga sprawa to "koń" - ktos napisał, że mogę później żałować...pewnie by tak byłoSad ale z drugiej strony jako osoba niedoświadczona po co robić krzywdę sobie i konikowi? Niestety za wcześnie go dostałam jako świeżo zajeżdżonego, a ja świeżo po nauce podstaw jazdy konnej...
Julio, nie chcę byś mnie oceniała w ten sposób nie znając mnie i podejścia do koni i tego co robię. Gdybym nie umiała się przyznać do błędu i niedoświadczenia, w ogóle bym tu nie pisała i nie zakładała nowego wątku. Po co? Pisze właśnie dlatego, że wiem , że są tu osoby dużo bardziej doświadczone ode mnie i może mi poradzą. I nie jest to problem typu: "mój koń nie chce zagalopować"! Zalecam przeczytać jeszcze raz mój post. bo łapanie za słówka jest bezsensu. "Fałszywy" - miałam na mysli jego przychodzenie, zawsze tak robi bo "lubi jeść".
Teraz myślę co zrobić. Co będzie lepsze dla mnie i konia przede wszystkim. Nie chcę rzucać jeździectwa...byc może jest to też kwestia możliwości co do odpowiedniego szkolenia siebie i konia. I funduszy...to drogi sport czy nawet rekreacja, jeśli nie chce się popełniać błędów.
Zawsze marzyłam o super jazdach w terenie, no ale może kiedys się uda...bo w chwili obecnej to mogę iść jedynie na spacer z tym koniem na długiej lince...


Re: Ratunku! nie wiem co robić:( - Julia z Orla - 08-27-2010

Nie taka była moja intencja. Chciałam Ci zwrócić tylko uwagę na to, że obwiniasz konia za swoją niekompetencję przyklejając mu łatki konia "fałszywego", "tchórzliwego", itd. Bez tego łatwiej Ci będzie przekształcić te zachowania na komunikaty i postawić trafną diagnozę - określić co konkretnie przeszkadza koniowi w byciu spokojnym, oddanym czy odważnym. Szkoda, że w mojej wypowiedzi dotarłam do Ciebie tylko pierwszym zdaniem, piszę tu tylko po to żeby Ci pomóc. Jeśli masz niewielkie fundusze, a potrzebujesz pomocy 'bezpośredniej' to zapraszam na PM.


Re: Ratunku! nie wiem co robić:( - Martha - 08-27-2010

Przeczytałam całą Twoją wypowiedź i wiem, że dobrze radzisz. Nie przyklejam jednak łatki koniowi, tylko piszę jaki jest i jest tchórzliwy. Znam tego konia i wiem jak reaguje na różne rzeczy - na naturalne głupotki jak liście jesienią. I nie tylko, gdy z nim pracuję, ale nawet jak sobie ot tak chodzi po pastwisku z innymi końmi i to przesadnie. Od dzieciaka taki był...a to, że trafił do mnie to inna bajka, na którą nie miałam wpływu.
Tęsknię za swoim pierwszym konikiem...


Re: Ratunku! nie wiem co robić:( - rozbrykany kucyk - 08-27-2010

Matha, tak napisałam ,że możesz żałować bo wiem co ja bym czuła, ale fakt- z drugiej strony możesz skrzywdzić siebie i konika...i wtedy też będziesz cierpieć..no najlepiej jakbyś miała pomocnego duszka który pokazałby Ci co i jak...

Co do Juli- ona zawsze radzi. po prostu ma stanowczy język;p

Co do słów "tchórzliwy, fałszywy" itd.- myślę, że to nie wynika z Twojego "złego"podejścia do konia tylko chciałaś laickim językiem przekazać nam swoje emocje Smile i nie myśl że ja tu jakaś mądrala jestem bo pewno o koniach wiem mniej niż Ty :oops: po prostu tak mi się wydaje... my(tzn laicy) nie potrafimy patrzeć jeszcze na świat jak koń i antropomorfizują zachowania konia :lol:


Re: Ratunku! nie wiem co robić:( - Martha - 08-27-2010

Cieszę się, że mnie rozumiesz rozbrykany kucyku. Mówię jak czuję i trudno żeby było inaczej.
Rozmawiałam dziś z jedną dziewczyną, w sumie niewiele się znamy, ale jednak pogadałam z nią o swoim problemie. Jest bardzo pozytywnie nastawiona i cały czas podkreśla, że mój koń ma potencjał. :wink: Wiem, że ma, bo na takim poziomie jakim jesteśmy, to i tak pozytywne aspekty jazdy szły nam świetnie. Jest pojętny, ale od jakiegoś czasu po prostu jakaś blokada. Ja na niego, a on na mnie...
Racja, "rzeczywista" pomoc na pewno by się przydała. Może uda się jakaś współpraca z tą dziewczyną - w końcu ma dużo większe doświadczenie niż ja. Pomocna dłoń przychodzi, kiedy najmniej się tego spodziewamy.

rozbrykany kucyk Co do Juli- ona zawsze radzi. po prostu ma stanowczy język;p

zdążyłam się już przekonać :wink: tylko po co ta agresja?


Re: Ratunku! nie wiem co robić:( - Cejloniara - 08-27-2010

Martucha, nie bierz tak do siebie. julia ma agresywność zero, prawda julia? Jest zwyczajnie zdecydowana w wypowiedziach Smile pomyśl dobrze, co zrobic. Życzę dobrej decyzji Smile


Re: Ratunku! nie wiem co robić:( - Martha - 08-27-2010

eh...wiem, wiem...taka ironia z mych ust Tongue
muszę się dobrze nad tym wszystkim zastanowić, na pewno wezmę pod uwagę wasze cenne uwagi i podpowiedzi


Re: Ratunku! nie wiem co robić:( - Julia z Orla - 08-27-2010

Prawda, Cejloniarko :) Żadnej agresji, ot, upraszczam co mam do powiedzenia do surowego minimum - dla przejrzystości. Konie mnie tak nauczyły, żeby nie robić białego szumu :)

Martho, rozumiem, że używasz 'ludzkich' określeń, bo tak łatwiej Ci wyrazić problem, ale rzecz w tym, że jeśli przestaniesz to robić i zastanowisz się co naprawdę znaczą te zachowania będziesz mogła rozpoznać dokładnie o co chodzi Twojemu koniowi i znaleźć na to sposób. Na ten przykład:

"tchórzliwość" = niepokój spowodowany poczuciem ciągłego zagrożenia = koń nie czuje się bezpiecznie = koń potrzebuje przywódcy, opiekuna, kogoś kto potencjalnie będzie tym kto uratuje mu tyłek przed tygrysem

Pytanie brzmi: dlaczego Twój koń nie uważa Cię za tego kogoś? Może dlatego, że jesteś niezdecydowana, a może dlatego, że czuje, że sama się boisz? Może język w jakim się z nim komunikujesz jest dla niego zbyt skomplikowany i to powoduje u niego stres? A może jeszcze co innego? Ty będziesz wiedziała to najlepiej, tylko musisz nad tym podumać. A jak już znajdziesz przyczynę jego zachowania w sobie (bo tam właśnie leży przyczyna) to dużo łatwiej będzie przypisać problemowi odpowiednie antidotum. Jeśli dla przykładu jest to kwestia niejasnych poleceń to wystarczy, że je uprościsz - tak by koń mógł je zrozumieć. Jeśli to Twój strach, to najlepiej zrobisz jak przestaniesz od siebie tak dużo wymagać - nikt nie może Cię zmusić do robienia rzeczy, które Cię przerażają. Jeśli jazda na tym koniu to za dużo dla Ciebie to spaceruj z nim, baw się, pracuj z ziemi, do momentu aż poczujesz się gotowa. Jeśli to inne, zbyt silne emocje, to spróbuj się wyciszyć, oddychać spokojnie (ćwiczenia oddechowe - działają cuda), rozluźniać mięśnie (techniki relaksacyjne, np. metoda Jacobsona - rewelacja) i skoncentrować się tylko na tym co robisz.

I tak po kolei z każdym problemem. Dasz sobie radę, musisz tylko chcieć. Nie poddawaj się, będziesz jeszcze dumna i z siebie i ze swojego konia.


Re: Ratunku! nie wiem co robić:( - rozbrykany kucyk - 08-27-2010

..Julia z Orla rzekła i tak się też stało.... 8)
AMEN! :mrgreen: NIECH MOC BĘDZIE Z WAMI! :mrgreen:


Re: Ratunku! nie wiem co robić:( - Martha - 09-02-2010

Znów brak internetu :x eh...
Dziekuję Julio za przykłady - łatwiej mi teraz zrozumieć co może być 'nie tak'. Faktycznie, są momenty że mnie przeraża co koń potrafi zrobić ze swoim ciałem, a ja bym chciała żyć...i to jest ta kwestia lęku. Praca z ziemii jest jak najbardziej owocna i moje polecenia są zawsze jasne dla konia (jeśli oczywiście mi nie ucieknie - jak to czasem bywało). Sama jazda też jest w porządku: nie straszne są skoki, galopy... Tylko jeden mały lęk przed nagłym wysadzeniem z siodła; przed wierzganiem. Na tyle doświadczyłam tego uczucia, że wolę zapobiegać niż spadać, a przez to nie rozwijam swoich i jego umiejętności, bo ciągle o tym myślę. Sad
Powody są dle mnie mniej lub bardziej jasne: ot tak wyładowanie energii podczas galopu czy nagły 'stop' i zwrot na zadzie... I to w momencie kiedy wszystko jest niby ok. Nie wiem czy to kwestia tego, że nie chodzi pod siodłem bardzo regularnie i mam to rozumieć jako: "Daj mi święty spokój, zostaw mnie, ja chcę do stada". Dodam, że podczas jazdy inne konie się pasą na pastwisku (na tym samym na którym jeżdżę, bo nie mam innego miejsca), czy go to rozprasza? Mniejszy problem jest na lonży w ogrodzonym lonżowniku.


Re: Ratunku! nie wiem co robić:( - Julia z Orla - 09-02-2010

No to jest już jakiś punkt zaczepienia. Twój strach. Teraz trzeba wymyślić co zrobić żebyś przestała się bać.

Po pierwsze powinnaś dać spokój wsiadaniu na konia, nad którym w pełni nie panujesz i który jest dla Ciebie nieprzewidywalny. Twój lęk jest w 100% uzasadniony - jest duże ryzyko, że coś Ci się stanie jeśli będziesz jeździć wbrew temu co podpowiada Ci Twój instynkt samozachowawczy. To ważny instrument, ten instynkt Wink Posłuchaj co Ci podszeptuje zanim wsadzisz nogę w strzemię. Nic dobrego z tego nie wyniknie jeśli będziesz się bać - będziesz miała napięte mięśnie, będziesz się kurczowo trzymać, sztywno poruszać i zamykać ręce. Konie nie lubią takich asekuracyjnych zachowań - ani z ziemi, ani (tym bardziej) z siodła.

Jesteście ze swoim koniem w zamkniętym kółku - on świruje, Ty się go boisz, jego niepokoi Twoje napięcie, Ty się jeszcze bardziej spinasz, bo koń robi się wybuchowy. Musisz zrobić coś, żeby go rozluźnić, uspokoić, nauczyć go poruszać się w zrelaksowanym stanie, rozproszyć całe to jego wewnętrzne napięcie, które nadyma się jak balonik i pęka z hukiem - stąd to wierzganie i nagłe zwroty, których się tak boisz. Spuść powietrze z balonika i to wszystko zniknie.

Ale żeby to zrobić najpierw musisz spuścić powietrze ze swojego balonika Wink Pamiętaj o oddychaniu, o wyciszaniu myśli kiedy pracujesz z tym koniem. Nie frustruj się jego zachowaniem, bądź cierpliwa. A jeśli dojdziesz do punktu, w którym znów nie będziesz wiedziała co począć - napisz. Jeśli natomiast potrzebujesz szczegółowego instruktażu i kogoś kto będzie nad wami czuwał to napisz na PM, coś Ci zaproponuję.


Re: Ratunku! nie wiem co robić:( - Martha - 09-03-2010

Tak Julio, trafiłaś w samo sedno.
Strach i to tylko przed tym koniem, a raczej jego wyczynami. Wczoraj jeździłam na innym koniu (pogrubiana klacz) i zero strachu. Jakoś łatwiej mi "panować" nad tym koniem niż nad moim. Pewnie to kwestia zrażenia się...niepotrzebnie...


Re: Ratunku! nie wiem co robić:( - Joanna Dobrzyńska - 09-03-2010

Marto, nie będę się rozpisywać nad radami, bo dostałaś już bardzo konkretne i wszyscy tu trzymamy kciuki.
Napiszę tylko, że na pewnym etapie też miałam podobne problemy i rzuciłam się na głęboką wodę, kupiłam konia zupełnie mi obcego. Były problemy i to duże, jednak stosując zasady wyżej wymienione zaczęło się w naszym wspólnym życiu zmieniać. Tak poznałam też Monikę Damec, która otworzyła mi oczy na samą siebie co pozwoliło potem zrozumieć konia i jego intencje, a i być zrozumiałą dla nich. Niczego nie żałuję, dostałam w kość i mam teraz dwie wspaniałe, oddane klacze, moje kochane "psiacióły".
To ważne : 3xL
Trzymam kciuki Martho!


Re: Ratunku! nie wiem co robić:( - Martha - 09-10-2010

mój wątek więc będę opisywać Wam swoje postępy lub nie Tongue
Jestem z siebie dziś dumna! Miała do mnie przyjechać koleżanka żeby przywitać się z moim koniem (będziemy razem się uczyć, a raczej ona nas), ale pogoda była fatalna i się nie udało Sad rozpogodziło się dopiero wieczorem i juz było za późno, żeby się spotkać... Patrzę: blade słonko na zachodzie, nie pada, nie wieje... Przyjaciel "wyrzucił" mnie z gadu i mówi: "do konia!". Zmotywowałam się i poszłam i to z zamiarem 'dziś wsiądę'. I....udało się!!! Przypominam, że od jakiegoś czasu pracujemy znów z ziemii.
Najpierw przelonżowałam konika, co nie było dla niego zaskoczeniem i mógł się rozluźnić. A ja w tym czasie robiłam głęboki wdech-wydech-wdech-wydech, żeby opanować nerwy (ten lęk). Udało się! Lęk prawie zniknął po kilku okrążeniach. Co do jazdy to istna porażka - oboje mamy problem z równowagą (zapomniało się) i słabo reagował na łydkę. Pół godzinki jazdy w każdym chodzie i koniec Big Grin
Opowiedziałam o tym koleżance i oczywiście ona się nami zajmie Wink wrócimy na chwilę na duże ogrodzone koło, żeby odzyskać równowagę, a potem już będzie dobrze. Musi być!
Będę miała fotoreportera i kamerzystę w jednym, więc na pewno coś niedługo tu wrzucę - przyjaciel się poświęci Smile
A swoją drogą było śmiesznie, kiedy nasze proste wyglądały jak fala... Tongue i zaskakująco spokojnie...Cieszę się Big Grin