Młody koń i jego wychowanie - Wersja do druku +- Hipologia (https://forum.hipologia.pl) +-- Dział: Kategoria (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=3) +--- Dział: Chów koni - i wszystko, co z nim związane (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=5) +--- Wątek: Młody koń i jego wychowanie (/showthread.php?tid=629) |
Re: Młody koń i jego wychowanie - karesowa - 04-12-2011 Próbowałam na nieogrodzonej ujeżdżalni, dokładnie na wprost stajni. Sytuacja podobna, cały czas ok, po zakończeniu pracy gdy zorientował się że wraca zaczął ciągnąć i spieszyć się, ale że stajnia była bliziuteńko to nie zdążył się napalić na powrót galopem i to najchętniej beze mnie. Re: Młody koń i jego wychowanie - Ailusia - 04-12-2011 Fajnie że to sprawdziłaś. A co robi w tym boksie, jak już się tam znajdzie? Ma tam coś bardzo atrakcyjnego? A może zdarzyło się kiedyś tak, że stajenny dał koniom obiad i Twój koń zastał "pełną miskę" po powrocie do stajni? Takie wspomnienie może się długo utrzymywać, nawet jeśli sytuacja miała miejsce dawno temu. W każdym razie, mam takie pomysły: - spróbuj "wracać do stajni" kilka razy w ciągu jednej sesji. Np. jeśli planujesz pracować z koniem godzinę, to w tym czasie 3-4 razy zaprowadź go do boksu, postój chwilę, może wyczyść kopyta - i za chwilę z powrotem. Nie nagradzaj w boksie, tylko po drodze. - nie kończ zawsze powrotem do boksu. Jeśli masz taką możliwość, to wypuść go po pracy na pastwisko, albo zorganizuj grupę ludzi z którymi będziesz rozmawiać - np. poszukaj ludzi którzy przyglądali się Twojej pracy z koniem i poproś o komentarz - słowotok prawie gwarantowany a koń w tym czasie będzie uczył się grzecznie stać, gdy "dorośli rozmawiają". Może poproś tych innych ludzi żeby go od czasu do czasu pogłaskali, dali marchewkę - będzie miał dodatkową motywację. - naucz go komendy "stój" i "zostań" w różnych miejscach (ujeżdżalnia, lonżownik, korytarz, otwarty boks) - tzn. koń stoi i czeka, a Ty się oddalasz o kilka kroków. Zdaje się, że Spahis uczył czegoś podobnego w swoim wątku. Oczywiście najtrudniejsze będzie wykonanie tego na drodze z lonżownika do boksu, więc zacznij tam, gdzie będzie "skazany na sukces" Re: Młody koń i jego wychowanie - Karolina Jaskulska - 04-12-2011 a czy możesz spokojnie zaprowadzić go na lonżownik i od razu wrócić? Re: Młody koń i jego wychowanie - Jacob Spahis - 04-12-2011 Poszukiwanie odpowiedzi na pytanie jest szukaniem zdarzenia, które go uwarunkowało. Ucieczka młodego była moim zdaniem właśnie takim uwarunkowaniem, rodzajem nagrody porzez zaspokojenie ważnej potrzeby czyli sobie bezpieczeństwa. Koń udał się tam gdzie czuje się bezpiecznie. Myślę, że powinnaś zacząć od tego, żeby koń zrozumiał, że bardziej mu się opłaca nie przejawiać podobnej inicjatywy. Skoro ucieka po zakończeniu pracy, proponuję zredukować wymagania - iść na to miejsce i natychmiast wynagrodzić objaw rozluźnienia, czyli wrócić do stajni. Jeżeli zaś koń spróbuje przejąć inicjatywę i samodzielnie wrócić do stajni powinno go spotkać niepowodzenie, ale nie w postaci siłowania (skoro chce wrócić, a nie może to z czasem zacznie eksperymetować - stanie dęba, użyje więcej siły, albo coś innego). Uważam, że próba rozwiązania siłowego powinna się skończyć powrotem na lonżownik. Nie wiem gdzie został popełniony błąd, ale koń uważa, że pewnie oczekujesz od niego powrotu do stajni, a ponieważ ma wysoką motywację (zaspokojenie potrzeby bezpieczeństwa) to i reakcja jest szybka. Ale to tylko internetowe przemyślenia. Re: Młody koń i jego wychowanie - karesowa - 04-12-2011 A zatem od początku. Ailusia zasadniczo zawsze gdy Kares wraca do boksu ma tam coś pysznego w żłobie bo konie wracają z wybiegu na obiad który już na nie czeka, potem wychodzą ponownie i wracają na przygotowaną już kolacyjkę. Nie ma żadnego problemu z tym, aby po powrocie z lonżownika zaprowadzić konia od razu na wybieg bez wchodzenia do boksu. Zwykle po powrocie z roboty zanim koń wejdzie do boksu jakiś czas stoi w korytarzu stajni-wówczas zdejmujemy owijki, ogłowie, czyścimy kopytka i dopiero potem wprowadzam Go do boksu, wtedy zwykle skubie resztki sianka, pije, sprawdza czy w żłobie nie ma pyszności i po kilkunastu minutach idzie na wybieg. Kares na lonżowniku i w drodze do stajni gdy jest grzeczny, często jest chwalony i nagradzany, w boksie tego nie robię. whisperer13 mogę z Rudym chodzić do lonżownika i z powrotem, początkowo jest w miarę, ale przy którejś z kolei próbie też zaczyna się niecierpliwić i chce wracać do stajni. Spahis W zasadzie Kares do stajni samodzielnie wrócił dwa razy i wówczas natychmiast został z boksu wyprowadzony i czekał Go powrót na lonżownik, gdy tam dotarliśmy, postaliśmy chwilę, pochwaliłam i wróciliśmy razem do stajni. Koń nigdy nie był agresywny jedynie niecierpliwy. Co do wymagań to są one na prawdę minimalne więc zmniejszyć wymagania będzie trudno. Dodam tylko, że od momentu gdy Karesa kupiłam był koniem bardzo stajennym. Chętnie w stajni przebywa, nawet z wybiegu potrafił uciec i przychodził prosto do stajni-teraz przestało się to zdarzać, ale w zeszłym roku było to nagminne. Ciekawym jest też to, że gdy miał przymusowy areszt boksowy i w stajni zostawał zupełnie sam w ogóle się tym nie przejmował, nie był podenerwowany, zestresowany, skubał sianko, był rozluźniony a brak koni w stajni zupełnie Mu nie przeszkadzał. Re: Młody koń i jego wychowanie - Ailusia - 04-12-2011 karesowa A zatem od początku. Ailusia zasadniczo zawsze gdy Kares wraca do boksu ma tam coś pysznego w żłobie bo konie wracają z wybiegu na obiad który już na nie czeka, potem wychodzą ponownie i wracają na przygotowaną już kolacyjkę. No to myślę że ten zwyczaj może być przyczyną jego zachowania. Gdyby dostawał obiad lub kolacyjkę w lonżowniku, to tam przychodziłby równie chętnie Może też być kwestia poczucia bezpieczeństwa, tak jak pisze Spahis, ale to już musisz sama zaobserwować. Re: Młody koń i jego wychowanie - Jacob Spahis - 04-12-2011 Niecierpliwość konia też jest znakiem, że doszło do wzmocnienia niechcianego zachowania. Być może spóźniłaś się z nagrodą i koń ją dopasował do innego zachowania niż to miało być to które Ty chciałaś nagrodzić/wzmocnić. Zbyt późna nagroda (dla jasności - 30 sekund to nagroda znacznie spóźniona) doprowadziła do niezamierzonego efektu nagrodzenia zachowania lub zalążka zachowania niechcianego. Ty uważasz, że nagrodziłaś zachowanie pożądane, a koń to widzi inaczej. I myśli jak tu osiągnąć jakąś korzyść za zachowanie niechciane. I myśli, kombinuje. I niestety eksperymentuje. A wracając do stajni upewnił się, że to dobry pomysł, skoro ma zaspokojoną potrzebę bezpieczeństwa. Efekt jest taki, że koń poszukuje rozwiązania i chcąc zaspokoić swoją potrzebę eksperymentuje. Jak widać dwa razy mu się udało. Dwa razy zatem potwierdził, że wymyślony sposób jest dobry do osiągnięcia celu. Niestety ponieważ nagroda nastąpiła niezwłocznie po wykonaniu, więc wzmocnił, czyli się nauczył. Teraz to bardzo trudna praca, a Ty musisz być czujna jak żuraw. Potrzeba bezpieczeństwa jest drugim po konieczności zaspokojenia potrzeb fizjologicznych instynktem w drabinie potrzeb konia. Twoje subiektywne odczucie, że jest bezpieczny to mało, ważne czy on czuje się bezpiecznie. A może zwyczajnie poczuł presję i tak się uwolnił. Nie wiem i trzymam kciuki za swoją pomyłkę. Ps. Koń nigdy się nie myli. To tylko my uważamy inaczej. No i w związku z tym pojawia się pytanie kto kogo szkoli. Re: Młody koń i jego wychowanie - Eska - 04-19-2011 Poległam :oops: praca z młodym koniem to taka huśtawka raz wzlot raz upad :roll: Może wy bardziej doświadczenie doradzicie Mi. Tak jak pisałam Młoda ma 10 miesięcy wiem dziecko no ale o higienę trzeba dbać uczę ją podawania nóg tyły spoko mogę wyczyścić nie ma z tym najmniejszych problemów. Przód nie da i już napiera na człowieka ciałem zaczyna się wierzgać .... Nie wiem co jest przyczyną :/ Próbowałam ze ścianą , żeby jej podporę zrobić przy braku równowagi u tak młodego konia ale ona po prostu dostaje szału zaczyna przednie wyrywać jak już jakimś cudem podniosę jej te noge napierać ciałem na mnie układać się na mnie ... Wina tkwi we mnie może macie pomysły na To by ją zachęcić do tego by nauczyć ją podawania tych nóg... Re: Młody koń i jego wychowanie - Marek Wiśniewski - 04-19-2011 Po pierwsze primo :wink: - zachowaj spokój. Najlepiej zacznij od nowa i nic na siłę. Jeśli podaje tyły- weź i pochwal; przy przodach trochę pogmeraj, ale bez podnoszenia- zapewnij mu spokój i powoli odzyskuj jego zaufanie. Mam taki sam problem jak Ty- wziąłem młodego konia nie mając zbyt dużego doświadczenia z końmi wogóle a z młodymi w szczególności. Szelka wprawdzie nie miała obiekcji co do podawania nóg- ale przeszliśmy np przez etap mycia wodą z węża i zajęło nam to prawie tydzień. Powolutku, małymi kroczkami aż w końcu chętnie chodziła pod prysznic. Jeszcze jedno- czy jak opierałaś go o ścianę- to nie było to w boksie?- często w boksach jest nierówno... w przeciwnym razie z równowagą bym tego nie mieszał- Szeliks miał podnoszone nogi praktycznie od pierwszego tygodnia życia. Re: Młody koń i jego wychowanie - Eska - 04-19-2011 Dzięki za słowa otuchy ale ja mam wrażenie że chyba jednak coś jest nie tak. Na początku było tak sobie koń praktycznie nic nie umiał więc zaczęłam naukę i tak naprawdę było już ok w między czasie był mały incydent nie w moim wykonaniu a obsługą no i to co wypracowałam szlag trafił tyły NO PROBLEM, przód to jest taka naparzanka na mnie ciałem, obracanie się, wierzganie się jak złapie i próbuje przytrzymać ona wpada w taki amok szarpie się podnosi na tyłach, opiera się na mnie. Kiedy staję do czyszczenia proszę o nogę to od razu pierwsze co robi to się na mnie opiera poprzez krok do przodu. I nie podniesie tej nogi. Codziennie mam ten sam problem w sobotę odpuściła i 4 kopyta wyczyszczone bez większego wysiłku a dwa ostatnie dni MASKARA. Masz rację z tą równością ale wówczas nic mi innego nie przyszło do głowy jak oprzeć Re: Młody koń i jego wychowanie - Jacob Spahis - 04-19-2011 Odnoszę wrażenie, że opieranie ją o ścianę nieco sprowokowało problem. Koń ma generalnie klaustrofobię, więc może było to dla niej za dużo. Oczywiście mogę się mylić. Ja spróbowałbym cofnąć się o parę kroków - do spokojnego znoszenia dotykania nóg. Potem do podnoszenia, a w dalszej kolejności do czyszczenia. Jednocześnie za każdy krok w dobrą stronę nagroda. Re: Młody koń i jego wychowanie - maku - 04-19-2011 Też miałem kiedyś podobny problem. Może nie tak bardzo nasilony ale jednak zwierzak nie potrafił ustać spokojnie przy podawaniu nóg. Niby to tracił równowagę, kładł się na mnie, wyrywał nogę. A był to wtedy koń już siedmioletni. Instruktorka krzyczała żebym mu na to nie pozwalał. Robiłem spokojnie swoje. Jak się chwiał czy wyrywał nogę to mu odpuszczałem. Niby może mało wychowawcze. Ale tak się jakoś zrobiło po pewnym czasie, że teraz wystarczy, że sięgnę po kopystkę i podejdę do niego to noga sama się podnosi. Po czym podchodzę do następnej i ta też jest już w górze. Owszem czasem się zwierz zagapi i muszę delikatnie dotknąć tą nogę. Wydaje mi się że mi po prostu nie ufał. Jak zyskałem już jego zaufanie i przekonał się że nic mu nie grozi to problem zniknął. Nie stosowałam przy tym żadnych nagród. Owszem przy całym czyszczeniu wpada do paszczy kilka marchewek ale akurat tego elementu jakoś specjalnie nie nagradzałem. Nie wiem czy to jest dobra wskazówka na Twój problem. Re: Młody koń i jego wychowanie - maku - 04-19-2011 A tak propos klaustrofobii u koni. U mojego zauważyłem coś całkiem odwrotnego. Większy niepokój wzbudza w nim raczej właśnie otwarta przestrzeń. Re: Młody koń i jego wychowanie - Eska - 04-20-2011 Dziękuje za wszelkie wskazówki dziś spróbuję ze SPOKOJEM podejść do tematu.... Re: Młody koń i jego wychowanie - Maxima - 04-20-2011 Eska Dziękuje za wszelkie wskazówki dziś spróbuję ze SPOKOJEM podejść do tematu....nie zniechecaj sie, cierpliwosc, cierpliwosc i jeszcze raz cierpliwosc. Konik jest młody wiec jeszcze mnostwo rzeczy przed wami. Przede wszystkim staraj sie zdobyć jego zaufanie i wroc do etapu dotykania po calym ciele, jesli bez problemu bedzie akceptowal fakt, że dotykasz calych jego nóg to będzie to juz pierwszy krok. Ja gdy kupilam moja trzyletnią klacz też miałam momenty zwątpienia jeśli chodzi o podawanie nóg, przód jeszcze ok ale jak zbliżałam się do tylnych koń wpadał w panike, gdy dotykałam nogi obciążał je do tego stopnia, że noge po drugiej stronie podnosil do góry, gdy siłowo udało sie podnieść nogę kon wpadał w panikę i o mało się nie przewracał. Nie wiem jak miała czyszczone i werkowane kopyta zanim ją kupiłam ale jak sobie przypomnę przerażenie w jej oczach gdy widziała, że zblizam się do jej nóg to chyba wolę nie wiedzieć metoda którą stosowałam wczesniej przy innych koniach, czyli podnoszenie nogi na lince też w tej sytuacji sie nie sprawdziła bo koń panikował, wsciekał sie i kopał. Co zrobiłam? odłożyłam na bok podnoszenie nog i zajełam sie zdobywaniem jej zaufania, glaskanie po calym ciele, spacerki, gdy juz ze spokojem (a nie paniką jak wczesniej) pozwalala mi dotykac całych nóg, dopiero wtedy wrocilam do prob podawania kopytek, poczatkowo nie prosilam jej o podnoszenie nóg a jedynie o odciążenie nogi, za kazdy sukces smakolyk, potem podnoszenie nóg minimalnie, z czasem coraz wyżej i na coraz dłużej, dzis efekty sa zadowalające a myślę, że bedzie jeszcze lepiej. Tak na prawde doprowadzenie do takiego stanu ze kon juz nie wpada w panike tylko podaje nogi ze spokojem zajęło kilka tygodni. Ale warto! Czas i cierpliwość, nic na siłę. Spokoj w oczach konia bezcenny nie poddawaj sie, powodzenia i cierpliwości |