Hipologia
Młody koń i jego wychowanie - Wersja do druku

+- Hipologia (https://forum.hipologia.pl)
+-- Dział: Kategoria (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=3)
+--- Dział: Chów koni - i wszystko, co z nim związane (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=5)
+--- Wątek: Młody koń i jego wychowanie (/showthread.php?tid=629)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13


Re: Młody koń i jego wychowanie - Ola Wewiórska - 07-18-2011

Odnośnie psikania róznymi sprayami itp to jeśli koń się boi zwykle robię tak ze do jakiejs butli leję sobie "zapas" wody i niby " przypadkiem" gdzie w okolicy konia sobie psikam, tzn nie na konia, w zupełnie dinną stronę ale tak by koń to widział i słyszał, np stoje obok boksu. Popsikam i ide sobie nie zwracając uwagi na konia. Za chwilę popsikam blizej boksu i znowu sobie idę- to wersja dla koni które baaardzo panikują Wink No i tak stopniowo coraz blizej i dłuzej aż w końcu konio łapie, że nic złego sie nei dzieje. potem podobnie robię gdy koń jest poza boksem- najpierw gdzies z daleka sobie psikam, potem bliżej. Jak się kon interesuje co robię to staje tak by być do niego tyłem lub lekko bokiem- widzi i słyszy że cos robię ale "nie do końca". W Wielu wypadkach ciekawosc bierze góre nad strachem i kon coraz bardziej sie interesuje, często zaczyna podchodzić. Jak podchodzi to ja sie odsuwam i dalej sobie psikam :p Kolejny etap jest taki ze idę sobie z koniem na uwiązie i psikam.... przed siebie, potem na boki ale nei w stronę konia. Jak i ten etap już dobrze przerobimy i koń zaakceptuje to psikam lekko do tyłu i w bok - tak nie bezpośrednio na konia ale juz zdecydowanie blizej jego i zawsze cos tam przeciez doleci z tej mgiełki. Nastepnie idę sobie dalej z i psikam ale juz na bok konia- nie reaguje na jego "ucieczki" w bok tylko prosze go o to by dalej za mną szedł. Powolutku dochodze do tego ze kon sie nie odsuwa. Jeśli nie chce stać to go cofam, po prostej i psikam, pochwalę i ruszamy do przodu. Po takiej zabawie gdy to ja "wymuszam" ruch a to w przód a to w tył a nei koń sobie "ucieka" koń jest skoncentrowany bardziej na mnie i tym czego od niego chce a nie tylko na strasznym psikadle. Z jednymiu prędzej z innymi wolniej ale dogadujemy sie tak, że moge sobie psikać a koń stoi cierpliwie Smile
Czasem wymaga to wielu dni czasem kilkunastu minut Wink Zależy od stopnia "panikowania" u konia i jego zaufanai do człowieka. Nie ma po co się spieszyć- jak zawsze Wink


Re: Młody koń i jego wychowanie - Joanna Dobrzyńska - 07-18-2011

Eska, jak jest zazdrosna i podchodzi do Ciebie to wykorzystaj to. Baw się, namawiaj do łażenia, wręcz naśladowania tempa chodu- tym samym skupienia uwagi na Tobie , łatwiej się będzie zatrzymywać. Baw się. Poza tym jeśli się zatrzymuje stojąc glową do Ciebie, rób zatrzymania przy ogrodzeniu, przeszkodach, ścianie od jej strony, to trochę ją ograniczy. Moja mała też stawała podobnie, ale przez zabawy i ograniczenia już ładnie się zatrzymuje, nawet jest taka skupiona, że goła całkiem cofa kroczek jeśli dam nogę do tyłu :wink: .

A z tym sprayem jest u nas tak, ze psssssss jest okropne, woda też (używać będę cieplejszej), ale sam przedmiot jako butelka jest bardzo atrakcyjny- chlupie, da się wziąć w pysk itd. Woda jako kałuża nie jest straszna- przełaziłam już z małą wszystkie na padoku i jest ok.


Re: Młody koń i jego wychowanie - Eska - 07-18-2011

Ganiamy się, łazimy w różnym tempie Big Grin z tym ogrodzeniem dobry pomysł nie wpadłam na to. Młoda też wszystko bierze do pyska pojemnik na szczotki, cały asortyment do czyszczenia stroi jakiś dziwne miny do tego czas z nią jest jednym z cudowniejszych chwil w moim dniu. A obserwacja jej na padoku mogłabym tak godzinami. Za niedługo z tego malucha którego kupiliśmy zrobi się dorodna pannica Big Grin


Re: Młody koń i jego wychowanie - Joanna Dobrzyńska - 09-05-2011

Tak doradzałam innym, a mam sama mały problem i pytanie do Was:
jak nauczyć koni lonżowania/korzystania z lonżownika?
Mała jest już w domu. Z matką i "ciotką" tworzą 3konne stadko. W zasadzie jest o'k. W zasadzie. Kiedy zapadła decyzja o przyjeździe Małej, zostałam poinformowana przez koleżankę, której oddałam źrebaka na odchów zaraz po odsadzeniu, że to konik charakterny mocno pnący się po szczeblach hierarchii i muszę uważać, bo ciągle sprawdza i dba o swój interes. W istocie tak jest, ale wyćwiczona już przez Frajdę (klacz alfa) i matkę Małej, daję sobie radę. Zaskoczona byłam jednak gdy któregoś dnia wyprowadzając konie na łąkę (Małą prowadziłam z uwiązem przełożonym przez szyję) wspięła się i jednocześnie skorzystała z tego, ze uwiąz zwyczajnie mi się skończył i chodu :roll: ! Następnego dnia zastosowałam kantar Dually (dostałam go kiedyś tam w prezencie, wraz z filmem instruktażowym) i w zasadzie wcześniej go nie używałam. Podpięłam się do kółka od części ruchomej nachrapnika. Akurat nie mam większego przekonania do tego patentu, ale użyłam i okazał się na tyle skuteczny, ze koń po 2ch próbach spasował i był grzeczny do końca. Użyłam raz i Mała wychodzi już na zwykłym kantarze, grzecznie czeka aż zamknę ogrodzenie za końmi i dostaje kawałek jabłka lub tylko pogłaskanie. Prowadzona w ręku czasem napiera na człowieka, czemu przeciwdziałam łokciem, czasem machnę uwiązem lub krzyknę. Mała burzy się, ale wówczas wzmacniam się i swoje działanie i odpuszcza. Wiecie już, że właściwie jest z nią całkiem spokojnie i bezproblemowo. Mała ma już 2,5 roku i zaczynam z nią pracę na lonżowniku. Wybudowałam 2 lata temu drewniany lonżownik i mieści się on na skraju ujeżdżalni. Małą staram się tam wpuszczać, gdy konie wieczorem łażą po placu i podskubują trawkę. Nie chcę gwałtownie jej odseparować od stada, chce to robić stopniowo (codziennie staram się z nią wyłazić na małe spacery i co dzień są one o kilka kroków dalej). Kiedy jesteśmy na lonżowniku, Mała biega we wszystkie strony, a moja rola polega na wyciszaniu konia. Jak pokazać koniowi, wytłumaczyć, że powinien łazić kolo ogrodzenia? Jestem z reguły sama i nie ma mi kto pomóc. W weekendy angażuję do pomocy męża, którego ostatnio lonżowałam wraz z koniem :wink: (prowadził Małą na luźnie wiszącym uwiązie), a ja stałam w środku i delikatnie używałam bacika jeśli zaistniała taka potrzeba. Szła grzecznie w obie strony. Gdy została spuszczona- głupawka. Niestety nie mam pomocnika. Pomyślałam, ze pomocną może być któraś ze starszych klaczy (zapewne ta alfa) by ta pokazała Małej o co chodzi. Czy takie rozwiązanie można zastosować? Mała przyjęła wędzidło, (uczy się w nim chodzić, ale jeszcze ma na głowie kantar i to do niego sie podpinam prowadząc konia). Nie chciałabym na początku używać ani wędzidła, ani lonży (boję się, że w szale koń się może zaplątać). Oswajam ją z obergurtem. Dysponuję stałym ogrodzeniem lonżownika więc chcę go wykorzystać. Oczywiście jest to mój pierwszy koń tak młody i chcę przeprowadzic jego edukację możliwie dla siebie bezpieczie i bez zniechęcania konia do pracy (powolne stopniowanie wyamgań). Planuję by w wieku 3ch lat była przygotowana do przewieszeń i przyjęcia mnie na grzbiet.
A! I cieszę się bardzo, że mam takie małe problemy, wreszcie koń robiony od 0ra, bez korekt i przestawiania w głowie. To dopiero przygoda! :!:


Re: Młody koń i jego wychowanie - Roxy - 09-05-2011

Ja z moją też miałam przeboje na początku kiedy chodziłyśmy na lonżownik. Szrama miała zakodowane dwie opcje - albo biegamy na oślep, nie myślimy gdzie, po co i w jakim celu, a już na pewno nie było ważne czy przebiegnie po mnie czy obok (też miała tendencje do wspinania się przy każdej możliwej okazji gdy coś jej się nie spodobało) albo zatrzymujemy się i mamy wszystko gdzieś.
Zrezygnowałam z puszczania jej luzem, bo było to w jej przypadku totalnie bez sensu. Wzięłam ją na lonże podpiętą do kantara i powiem szczerze, że do dzisiaj kiedy puszczam ją na lonżwoniku luzem, a widzę że ma ochotę spuścić trochę pary, to ją przypinam.
Lonża mi bardzo pomogła. Kiedy chciała wbiegać do środka lub schodzić ze ściany od razu reagowałam 'machając' lonżą (coś jak w YoYo Game), gdy wracała na swoje miejsce przestawałam. Później dołączyłam bacik, na który była wcześniej odczulona. I znów, jak chciała wchodzić, to kierowałam carrota w stronę jej łopatki.
Swoją drogą wiele razy ćwiczyłyśmy odangażowanie zadu, które też dużo pomagało Smile


Re: Młody koń i jego wychowanie - Joanna Dobrzyńska - 09-16-2011

Lonżowanie ze starszym koniem wychodziło dość chaotycznie. Zaniechałam. Jednak co 2-3 dni zamykam się z Małą w lonżowniku i biegamy, czyli powtórka z tego, co ćwiczymy na padoku wśród koni. Mała fajnie zaczęła reagować na słowa (chody) i intonację, poza tym ja sama :wink: wytresowana zostałam już wcześniej co do gestów (odsyłanie, przywoływanie itp) więc bazując na nich, na słowach i mimice, przyznam że z Małą już się zrozumiałyśmy i miewam czasem odczucie, ze ograniczenie koła lonżownikiem nie jest nawet potrzebne. Czyli bawimy się. Bardzo ładnie reaguje na zmiany kierunków, jest skoncentrowana, że aż podziwiam to, bo jest przecież dzieciakiem.
Super zabawą okazała się plandeka 5x5. Oj, szkoda, ze mój limit fot. się skurczył :| .
Dodam jeszcze, ze nowe przedmioty są straszne z początku (fukanie, tupanie), ale ciekawość jest silniejsza, zwłaszcza, gdy bariera jest przełamana nagrodą, czyli np kawałek jabłka wetknięty tu czy tam. Tak Mała zaprzyjaźniła się ze straszna zieloną plastikową taczką, którą wywoziłam kompost. Teraz po jego wyrzuceniu muszę przejść obowiązkowo przez padok, bo Mała tylko czeka na swoją nową zabawkę. Jest raczej odważnym koniem.


Re: Młody koń i jego wychowanie - Marek Wiśniewski - 11-26-2011

A próbowałaś "na golasa"? Ja bym najpierw go nauczył chodzić po kole bez użycia lonży. Tak robiłem z Szelką i tak robię teraz z półtorarocznym ogierkiem. Chodzi zupełnie na golasa, nawet bez kantara. Po prostu go puszczam i chodzi, zmiana kierunku i chodzi. Na żądanie przychodzi do mnie- głaskanko i znów po kole i zmiana kierunku. Dodatkowo zatrzymanie i "zostań"- to wszystko czego od niego chcę na tym etapie. Po kilku sesjach zacznę dopiero zakładać mu sznurek i będzie chodził na linie. U mnie działa.


Re: Młody koń i jego wychowanie - Ola Wewiórska - 11-27-2011

O! Widzę panie Marku, że spodobała się praca od podstaw Wink
I dobrze, ile sie przy okazji czlowiek uczu o sobie, prawda? Uświadamia sobie swoje błedy, zaczyna kontrolować zachowanie i gesty- fajna jest taka samoświadomość i wiedza o tym jak wpływamy na konia.
Napisz cos więcej o tym młodziaku, komu "porwałeś" ?
No i daj czasem znać co tam u Szelki


Re: Młody koń i jego wychowanie - Magda Pawlowicz - 11-27-2011

A z mojej praktyki wynika, że większość osób poczatkujących łatwiej sobie radzi na lonży niż luzem. Mam na myśli pracę na lonży na zamkniętym placu, najlepiej na kółku właśnie. Ludzie bez doświadczenia nie mając konia "na sznurku" mają problem z zachęceniem konia do podejścia do człowieka czy zmiany kierunku. I np u Parellego najpierw jest praca na lince, dopiero potem luzem. I ja uważam że tak jest lepiej, bo człowiek początkujący może mieć duży problem z zakończeniem trenigu luzem w jakiś sensowny sposób i w sensownym czasie...
Przy czym dużo zależy od konkretnego ucznia (mam na myśli ludzkiego ucznia:-) bo dla niektórych osób samo posługiwanie sie lonżą i batem jest trudne. A kontakt z koniem niektórzy ludzie łapią taki spontaniczny, instynktowny.
W sumie to ja po prostu sprawdzam: jak mam "surowego" człowieka (odnośnie pracy z ziemi, nie mam na myśli jazdy) to daję zrobionego, łatwego konia i próbujemy co danej osobie łatwiej wyjdzie. I dopiero stopniowo można dać do pracy coraz trudniejsze konie!


Re: Młody koń i jego wychowanie - Joanna Dobrzyńska - 11-27-2011

Zgadzam się z Magdą, Markiem i sama zauważyłam, ze łatwiej się pracuje na kółku luzem. Prowadzę konia po kole, ale na większym padoku i również w towarzystwie innych koni, rzadziej na lonżowniku. Próby z lonżą na samym początku były niebezpieczne, a i łatwiej było mi się dogadać przy użyciu liny i "carrot-sticka" - wolę kontakt mniej wymuszony. I udaje się pomimo, że z małolatem nie pracowałam nigdy wcześniej. Ale jak wspomniałam, przeszłam szkolenie "interpersonalne" wśród dorosłych koni, a to dużo daje. Bardzo satysfakcjonuje taka praca, gdy zmiana i przywołanie są na gest.


Re: Młody koń i jego wychowanie - Marek Wiśniewski - 11-27-2011

Magdo- pozwolę sobie nie zgodzić się z Tobą (li tylko po części). Na początku swojej pracy z Szelką zaobserwowałem u siebie, że za pomocą liny w ręce- nie potrafię dać Szelce czytelnego sygnału (nauczyłem się, że jak koń nie kuma- to na 100% wina jest moja)- więc zacząłem z nią pracować na golasa i zaczęło nam wychodzić. Jako początkujący miałem po prostu niespokojną rękę- dziś wygląda to nieco lepiej i pracujemy już na linie- choć każdą sesję zaczynamy na golasa. Mam wielki respekt do Pata Parellego- ale postanowiłem czerpać z Chrisa Coxa- a u niego zauważyłem odwrotny proces- najpierw na golasa- potem na linie. Wydaje mi się, że klucz leży nie w tym czy najpierw to, potem tamto- tylko w świadomości własnych braków- jednym lepiej jest na początku z lonżą- innym na luzie.
Z ogierkiem najpierw chodziliśmy na długim uwiązie- zwykły spacerek w ręku, zmiany kierunku, trochę zatrzymań, cofanie. Potem chciałem go wziąć na linę i była panika; postanowiłem więc spróbować na golasa i chyba trafiłem. Chłopczyna jest mocno dominujący, więc najpierw musieliśmy sobie wytłumaczyć pewne kwestie i wolałem to robić bez kontaktu- postawiłem go najpierw w jednym kącie- potem w drugim; (bardzo szybko załapał gdzie ma zostawać) jednocześnie zwiększałem dystans i po ok 5 minutach mogłem stać gdziekolwiek i ustawić Młodego w dowolnym rogu. Później pogoniłem go po kole kilkukrotnie zmieniając kierunek. Cała sesja nie trwała dłużej niż 20 minut; kilkukrotnie Młody był też przywoływany i podchodził coraz pewniej. Dopiero zacząłem z nim pracować- więc tylko tyle póki co zrobiliśmy.
Fajne jest to, że o pracę z Młodym poprosiła mnie właścicielka stajni- a to sportowa stajnia i na moje sznurki patrzono tu do niedawna dziwnie Big Grin


Re: Młody koń i jego wychowanie - Joanna Dobrzyńska - 11-28-2011

:wink: skąd ja to znam: ... na moje sznurki patrzono tu do niedawna dziwnie, wydaje mi się, że jeśli nawet trwa wolniej to bezpieczniej i z zaufaniem - procentuje.


Re: Młody koń i jego wychowanie - Magda Pawlowicz - 11-29-2011

Marek-no przecież ja pisałam, że to zależy i od konia i od osoby:-)
Luzem dobrze się pracuje ludziom, którzy już mają sporą "konioświadomość" czyli rozumieją co chcą zrobić i po co! No i niezbędna jest umiejętność odczytania sygnałów dawanych przez konia, a jednak sporo ludzi ma z tym problem!
Lonża pozwala pracować trochę bardziej "mechanicznie" dlatego niektórzy ludzie łatwiej się tego uczą.
Takie "czucie konia" przychodzi z czasem, niektórym łatwiej, niektórym trudniej.
Ja zauważyłam ze sporo kobiet ma problem "techniczny", czyli ciężko im posługiwac się lonżą (albo liną, jeden grzyb) i batem jeszcze na dokładkę.
A za to faceci częściej są "za silni" czyli zamiast posłuchac konia usiłują używać siły i ciężko im przetłumaczyć że koń NA PEWNO jest silniejszy...dopóki sie nie przekonają na własnej skórze :lol:

Słowem nie ma reguły, jeśli łatwiej ci luzem i to ci wychodzi to bardzo dobrze i kropka!
Ja też najpierw pracuję luzem z młodym koniem, chyba że z jakiegos powodu praca luzem nie wychodzi (dotyczy to głównie koni już lonżowanych i zepsutych złą pracą).
Ale początkującemu człowiekowi proponuję najpierw pracę na lonży (ale na kółku a więc w zamknięciu za płotem).


Re: Młody koń i jego wychowanie - Eska - 12-06-2011

Halo halo dawno nas tu nie było ( mowa o wątku) czas biegnie szybko i okazje się, że za dwa miesiące młoda będzie z nami rok a w tym miesiącu kończy 1,5 roku. Generalnie wszystko jest ok ale trochę młodej popuściłam no i od kilku miesięcy stoimy w miejscu :oops:. Mam pytanie co proponujecie dla młodego konia. Jak sensownie ( może przykłady z waszych kontaktów z kopytnymi) ułożyć mniej więcej plan nauki. W chwili obecnej od koło 3 tygodni tłuczemy chodzenie na uwiązie, zatrzymywanie się co wychodzi nam naprawdę dobrze. Postanowiłam zastosować 7 gier i wydaje mi się, że dzięki nim zrobiłyśmy ogromny krok w przód. Próbowałam JOIN UP ale zanim zaczeliśmy młoda zwiała z lonżownika Confusedhock:

Czy ktoś z was mógłby mi podpowiedzieć czy opisać jak wyglądały wasze lekcje? Z góry bardzo dziękuje Big Grin


Re: Młody koń i jego wychowanie - Magda Pawlowicz - 12-06-2011

Ja bym nie robiła połączenie z koniem mającym 1,5 roku. Poczekałabym jeszcze.
To jest jednak wymuszony ruch po kole!
I jeśli koń ma mocny charakter to czasem musi się nabiegać zanim pokaże posłuszeństwo.

W tym wieku to wystarczy posłuszeństwo w obsłudze (czyszczenie, kopyta, te sprawy) i wszelkie spacery.