Hipologia
Jazda bez wędzidła i metody naturalne w rekreacji. - Wersja do druku

+- Hipologia (https://forum.hipologia.pl)
+-- Dział: Kategoria (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=3)
+--- Dział: Konie chcą nas rozumieć (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=4)
+--- Wątek: Jazda bez wędzidła i metody naturalne w rekreacji. (/showthread.php?tid=6)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10


- jut - 11-20-2007

T.B. Przecież tak zwany rekreant, jak każdy adept jeździectwa, ma się nauczyć prawidłowego używania pomocy.
(No i jeszcze paru innych "drobiazgów". :wink: )
Witam,
mi się zaś marzy żeby każdy "rekreant" nauczył się najpierw szacunku do konia. A do tego niezbędny jest instruktor czy trener, który podpowie jak sie z koniem dogadać bez przemocy, wytłumaczy jak koń funkcjonuje i jak się z nim komunikować. Bez tego nie ma szans ani na prawidłowe pomoce ani tym bardziej na (jak zwał tak zwał) naturalne jździectwo.
Marzy mi się też, żeby na polskich hipodromach i maneżach nie padały już słowa typu: "ten... koń nie chce ruszyć, skręcić, zagalopować" tylko " co i jak mam zrobić aby przekazać koniowi czego od niego oczekuję". A to wymaga totalnie innego podejścia do konia, który przestaje być narzędziem do jazdy a staje się.....pełnowartościowym współpracownikiem lub kompanem.


- Klara Naszarkowska - 11-21-2007

T.B. Z całym szacunkiem Panie Trenerze - ale ja nie kupię. W każdym razie nie dla tego artukułu. Wystarczy mi ten fragment zamieszczony na stronie internetowej "Konia polskiego":

" (...) W większości ośrodków jeździeckich pierwsze zajęcia wyglądają mniej więcej tak samo: początkującego adepta wsadza się na czekającego już na maneżu konia i pokazuje się mu, że "jak tu kopniesz, to ruszy, a jak tu pociągniesz, to się zatrzyma". (...) "

Nie - ja nie mam ochoty na zapoznanie się z dalszym ciągiem. Ręce opadają już po przeczytaniu ostatniego zdania z zacytowanego fragmentu. Żeby było jasne - ręce opadają z powodu wyrażonego poglądu, a nie z powodu "większości ośrodków jeździeckich".

To "jak tu kopniesz, to ruszy, a jak tu pociągniesz, to się zatrzyma" kojarzy mi się z tym, co mówi Parelli o 5 głównych przekłamaniach w jeździectwie (1. Złap konia 2. Po prostu osiodłaj i wsiadaj 3. Kopnij, żeby ruszyć 4. Pociągnij, żeby zatrzymać 5. Kieruj wodzami). Czyli opisem złego jeździectwa (niezależnie od kostiumu). Taki dość przerysowany obrazek (chociaż czasem prawdziwy...). Ale nawet jak w szkółce X nauka nie jest tak prostacka (kopnąć, pociągnąć), nawet jak uczy się tam prawidłowych technik, subtelności, wyczucia, równowagi, podążania za ruchem itd... Jak się pozostaje tylko przy technikach - to za mało. Warto chyba przekazywać po co się robi, co się robi, jak to wpływa na konia, kiedy wybiera się taką strategię, czy inną, jak koń się uczy, jakie są jego naturalne zachowania i predyspozycje. Z moich własnych doświadczeń wynika, że mało tego w szkółkach czy szerzej - ośrodkach jeździeckich. Zwykle mało się uczy samodzielności, mało mówi o ogólnych zasadach, które stoją za tym, co się na bieżąco robi. I tak rozumiem artykuł z KP.

Pamiętam jak kiedyś, dawno, w czasach szkółkowych, trafiła mi się przypadkiem jazda z intruktorem 1:1. Przez ileś tam minut instruktor dawał mi na bieżąco bardzo precyzyjne polecenia: łydka, przytrzymaj, ta wodza, tamta, odpuść, bla, bla... I rzeczywiście - koń się zaczął zaokrąglać, ładniej iść. Tyle, że ja na nim jak małpka siedziałam. Oczywiście nie odtworzyłabym tego procesu sama. Byłam w stanie wykonać "fizycznie" co trzeba, ale zupełnie nie miałam wiedzy "co, po co, dlaczego, kiedy, etc.". Chyba dość typowy nierównomierny rozwój szkółkowicza. A przecież wiedza o koniach to nie jest coś "tylko dla zaawansowanych".


- Pedrulec - 11-21-2007

Moim zdaniem pozostaje jeszcze kwestia nauczenia prawidowego - przede wszystkim niezaleznego dosiadu. Bo cóz z tego, że przygotowanie teoretyczne jest, skoro umiejętność zgrania się z ruchem grzbietu jest znikoma. Wszystko jest piękne, dopóki pracuje z początkującymi w stępie. Ale gdzie nauka kłusa, galopu... I gdzie tu mówić o dosiadzie, kiedy delikwent ma problem z nauczeniem sie równowagi? Czy koń na którym będzie zdowbywał równowagę z góry skazany jest na zło ? Ech, same pytania...


- Cejloniara - 11-21-2007

Co tam szukać daleko Smile Bronisław Skulicz ""Ujeżdżenie i skoki", Wydawnictwo Naukowe PWN, W-wa 1992r.
"Instruktor to przede wszystkim dobry ujeżdżacz. Dyplom instruktora jazdy uzyskuje się po ukończeniu kursu ujeżdżaczy, a następnie kursu instruktorów jazdy.
Instruowanie jazdy konnej jest trudną, odpowiedzialną i wyczerpującą pracą, której mogą się podjąć jednostki inteligentne, fizycznie sprawne i zrównoważone psychicznie. Szczególnym obowiązkiem instruktora jest samoksztalcenie przez codzienną pracę najmniej z jednym koniem i studiowanie literatury jeździeckiej. Będąc dobrym psychologiem, umie instruktor opanować jeźdźców i konie w krótkim czasie i poznać cechy fizyczne i moralne uczniów.
Świadom, że wychowuje przyszłego ujeżdżacza-instruktora, powinien dawać przykład przyjmując spokojnie każdą trudność, nie podnosząc nigdy głosu w razie chwilowego niepowodzenia.
(...) Instruktor jest w stanie przekazać uczniom tylko to, czego sam umie dokonać z koniem. W nauczaniu teoria powinna nieco wyprzedzać praktykę: najpierw trzeba objaśnić ćwiczenie, a dopiero potem żądać wykonania."

i ten kwiatek mi się jeszcze z tego samego podoba:
"Instruktor powinien być wszechstronny: jednakowo wykształcony w trzech działach jazdy z pewną wyczynową karierą w jednym z nich. powinien brać udział tylko w konkursach ujeżdżenia, a nie w skokach, gdyż w razie wypadku musiałby opuścić na pewien czas pracę, co jest stratą dla szkolenia."

A co do niezależnego dosiadu:
"Szkolenie jeźdźca
(...)
Pierwszy etap (czas - aż do osiągnięcia pełnowartościowych wyników) (!!!)
Cel: poprawny maneżowy dosiad w trzech chodach; tylko na lince, koń wypięty; jazda bez ostróg i bez palcata. (...)
Drugi etap (czas - aż do osiągnięcia pełnowartościowych wyników)
Cel: uzycie pomocy łydek, wodzy i ciężaru ciała w trzech chodach, na dobrze ujeżdżonym szkolnym koniu; tylko na lince zapietej na kawecanie lun na nachrapniku wędzidłowej uzdy, koń bez wypięcia; jazda bez ostróg, ze strzemionami, z maneżowym palcatem"
I dopiero wtedy zchodzimy z ląży. Kto z Was miał przyjemność tak się uczyć?


- Pedrulec - 11-21-2007

Ja miałam 8)

Ale pytanie jest takie: uczysz na lonży - jak na to nie patrzeć koński grzbiet narazony jest na niedogodności (delikatnie sprawę ujmując). Zatem czy taki właściciel grzbietu nie zacznie unikac odbierania sygnałów dosiadu?

A Bronisław Skulicz "Ujeżdżenie i skoki" to co najmniej moja "biblia" jeździecka. Serdecznie wszystkim instruktorom polecam !


- T.B. - 11-21-2007

Teolinek ... Taki dość przerysowany obrazek (chociaż czasem prawdziwy...).
Jeśli chodzi o zdanie z omawianego artykułu, to nie jest przerysowany obrazek ani żadna inna poezja, tylko opinia autorki o większości ośrodków jeździeckich.

Reszta to "oczywiste oczywistości" warte tyle, co komunikat typu "lepiej byc młodym zdrowym i bogatym".


- Julie 1 - 11-22-2007

T.B. Jeśli się nie mylę, to sporo z piszących tutaj osób jest instruktorami w ośrodkach rekreacyjnych. W związku z tym pytanie:

tak uczycie?

I tak i nie.
Stajnia musi zarabiać, więc trzeba robić to na co jest popyt.
Klienci stajni rekreacyjnych dzielą się na tych, którzy chcą się tylko przejechać i na tych co chcą się uczyć jazdy konnej.
Tych pierwszych też trzeba szanować i bez najmniejszego problemu da się im zapewnić to czego sobie życzą nie krzywdząc przy tym koni.
Jeśli to przejezdni, jednodniowi turyści, to prowadza się ich stępem w ręku,a jeśli np. są na wczasach przez tydzień i chcą jeździć poł godziny dziennie, to uczy się czyszczenia, siodłania i prowadzenia konia, ale tylko jeśli chcą i tylko w wersji skróconej, bardzo ogólnej.
Poza sezonem jest na to więcej czasu. W sezonie nie da rady.
Tylko raz spotkałam człowieka, który był gotowy płacić za lekcje teoretyczne.
A stajnia rekreacyjna to biznes i trzeba robić to z czego są pieniądze.


- Guli - 11-22-2007

Julie Stajnia musi zarabiać, więc trzeba robić to na co jest popyt.

Popyt można kreować Smile


Cytat:Tylko raz spotkałam człowieka, który był gotowy płacić za lekcje teoretyczne.
A stajnia rekreacyjna to biznes i trzeba robić to z czego są pieniądze.

Musze powiedziec, że nie podoba mi się takie podejście Sad

Miałam okres w życiu, zanim poznałam swoje obecnie konie, że po roku jeżdżenia w jednej stajni, zaczęłam szukać innych, które oferują więcej niz monotonne kręcenie się w kółko , bez słowa teorii.

Musiałam pochłonąć naprawde wiele książek , poczytać artykuły i fora, żeby zrozumiec, że takie lekcje nic nie dają .

Marzy mi się takie nauczanie, które zawiera w sobie również teorię , pozwala rozumiec konie.
Nie wiem, czemu to nie miałoby byc opłacalne?

Mam wrażenie, że klienci robia się coraz bardziej wymagający , kunkurencja rośnie.
Można w ten sposób zaszczepic w ludziach właściwe podejście do koni , nauczyć ,że każde działanie jeźdźca odbija się na koniu


- Pedrulec - 11-22-2007

Cytat:Jeśli to przejezdni, jednodniowi turyści, to prowadza się ich stępem w ręku,a jeśli np. są na wczasach przez tydzień i chcą jeździć poł godziny dziennie, to uczy się czyszczenia, siodłania i prowadzenia konia, ale tylko jeśli chcą i tylko w wersji skróconej, bardzo ogólnej.

co przez to rozumiesz, bo ja nie do końca potrafię sobie wyobrazić naukę " w skrócie"


- Julie 1 - 11-22-2007

Jeśli przychodzi turysta, który chce wsiąść na 15 minut na konia, a latem jest takich dużo, to nie uczymy go czyszczenia i siodłania.
Pokazujemy jak to się robi, ale tylko jeśli on tego chce i jest na to czas.

Cytat:Tylko raz spotkałam człowieka, który był gotowy płacić za lekcje teoretyczne.
A stajnia rekreacyjna to biznes i trzeba robić to z czego są pieniądze.


Musze powiedziec, że nie podoba mi się takie podejście



Mi też się nie podoba.
Nie podoba mi się, że trzeba pracować i zarabiać pieniądze.
Wolałabym nie obsługiwać ludzi, którzy mają do konia taki stosunek emocjonalny jak do roweru i żeby pieniądze rosły w ogródku. ;-)
Pracuję kupę lat w rekreacji i wiem, że niestety wiele osób nie ma najmniejszej ochoty uczyć się czyszczenia, siodłania, czy psychologii konia.
Chcą tylko "sobie pojeździć" i nic na to nie poradzimy.

Oczywiście jest też dużo takich którzy chcą się uczyć wszystkiego co związane z końmi i tym osobom poświęca się dużo uwagi.


- T.B. - 11-22-2007

Julie I tak i nie.
(Pogrubienie moje.)

W takim razie - lepiej nie mów gdzie jest Twoja stajnia, skoro uczycie "jak tu kopniesz, to ruszy, a jak tu pociągniesz, to się zatrzyma". Żeby było jasne: ja nie popadam w drugą skrajność i nie twierdzę, że wszędzie jest tylko "sam ślicz". Wiem, że są i takie stajnie.


- Sedna - 11-23-2007

Shadowy.Horse
Sedna
Julie 2. Czy jeśli zaczniemy jeździć na koniu klasycznie zajeżdżonym (nawet na poziomie rekreacyjnym) na lince, czy kantarze, czy zaczniemy z nim więcej pracować "z ziemi" to już są metody naturalne?

dokładnie tak.
Wg mnie - nie!
Jazda na sznurku czy praca z ziemi to nie jest natural. Przede wszystkim jeździectwo naturalne to podejście, i nie wiąże się z żadna metodą. Można jeździć na kantarku, niszcząc przy tym konia i - krótko mówiąc - byc wobec niego nie fair. Można też jeździć na munsztuku, a być w zgodzie i harmonii z koniem. Oczywiście relacje z koniem osiągamy poprzez zabawy z ziemi, jazdę na sznurku.. ale sam fakt wykonywania tych czynności nie oznacza, że jesteśmy wobec konia naturalni! Jeździectwo naturalne to odpowiednie nastawienie we wszystkim, co robimy z końmi.


Faktycznie, Shadowy.Horse, masz rację! Gapa jestem i nie wzięłam tego pod uwagę, ale już się poprawiam Smile
Chyba z góry zakładałam po prostu, że ktoś decydując się na kantarek, sznurek, pracę z ziemi, robi to świadomie i wie co i dlaczego robi.


- Lutejaxx - 11-23-2007

T.B i Guli chyba nie do końca rozumiecie Julię...nie sądzę, żeby ona uczyła ludzi źle.."tu kopniesz..itd".

Życie nie jest łatwe, filozofią końską na wyższym poziomie, taka praktyczną istotnie nie zawsze daje się żyć. I konie też nie tym żyją...a żyją również dzięki temu, ze mogą na siebie zarabiać.

Ja też bym chciała, żebyśmy wszyscy i cały świat kręcił się napędzany Miłością /nie tą z telenowel!!!!/, a najczęściej jest dokładnie odwrotnie.

trzeba minimalizować złe traktowanie koni, ale z tego co czytam, to wydaje mi się , ze Julia w miarę swoich możliwości stara się, żeby i konie i ludzi traktować dobrze.
Zarobkowanie niestety zawsze zmusza człowieka do odchodzenia od ideałów, nawet tych nie do końca krystalicznych!

Zaś co do teorii...myślę, ze najciekawiej jest jeśli teoria łączona jest z praktyką. Juz podczas nauki wsiadania można przemycić kilka ciekawych informacji itd.


- Guli - 11-23-2007

DuchowaPrzygoda T.B i Guli chyba nie do końca rozumiecie Julię...nie sądzę, żeby ona uczyła ludzi źle.."tu kopniesz..itd".

....
trzeba minimalizować złe traktowanie koni,

Nie mam nic przeciwko Julii, bo nie znam osoby , odnoszę się tylko do treści wypowiedzi Smile

Zgadzam się, że zarobkowanie zmienia punkt widzenia na dobrostan koni, choć niekoniecznie.
Zgadzam się tez, że trzeba minimalizować złe traktowanie koni.

Natomiast twierdze, że jakosc nauczania ma ogromne znaczenie.

Jeździłam 300 km w jedną stron, żeby faktycznie nauczyć się prawidłowej jazdy.
Odkąd mam konie, to ograniczam takie wyjazdu - tylko raz w roku.
I nie ma znaczenia, że jadę tam tylko na trudny rajd po górach.
Zawsze skorzystam z takiego wyjazdu.
Nie tylko ćwiczę równowagę i dosiad w trudnych warunkach, ale zawsze dostanę podpowiedź,, co powinnam poprawić w swojej jeździe,
Nie mówiąc juz o tym, że dowiaduję się coraz więcej o koniach o jeździectwie Smile

A ostatni rajd jechałam na koniu w ogłowiu bezwędzidłowym- zwykły nachrapnik- prawie 9 godzin w jedną stronę , naprawde intensywnej jazdy w przeważającej cześci po górach, ze skokami przez naturalne wiatrołomy.
Tak na oko zrobiliśmy ponad 50 km w tym czasie
A to nie sa konie miśki, tylko konie sportowe , szybkie, zresztą biora udział w zawodach skokowych i crossowych , choc głównie amatorskich.
Za to są znakomicie wyszkolone do takich jazd. Smile


- Julie 1 - 11-23-2007

Wszyscy wiedzą gdzie jest stajnia w której pracuję, dużo osób wie jak uczę i wie, że jakby ktoś kopnął konia, to sam zostałby przeze mnie kopnięty :-)
To nie zmienia faktu, że w sezonie do każdej stajni rekreacyjnej przychodzi mnóstwo osób które nie chcą się uczyć, tylko pokręcić 15 minut stępem. Kto jest zły? Ja czy oni?