Hipologia
Początkowa praca z młodym koniem - Wersja do druku

+- Hipologia (https://forum.hipologia.pl)
+-- Dział: Kategoria (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=3)
+--- Dział: Konie chcą nas rozumieć (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=4)
+--- Wątek: Początkowa praca z młodym koniem (/showthread.php?tid=486)



Re: Początkowa praca z młodym koniem - Jacob Spahis - 01-30-2010

Martyna
Cytat:Ps. ruchomość stawu skokowego jest wynikiem rozciągnięcia łydki. Jakoś tak wyszło.

Ja bym uważała z tym, że sobie wychodzi. Ja sama przegięłam i przez opuszczenie pięty zablokowałam sobie udo i przegięłam (brak mi słowa) miednicę. Nieciekawie się to odpracowuje. Żaden instruktor nie zna komendy "pięta w górę" Big Grin A moje stopa wyglądała mniej więcej tak samo.

Dziękuję za uwagę, przekażę ją trenerowi.


Re: Początkowa praca z młodym koniem - Jacob Spahis - 01-31-2010

Sobotni trening upłynął nam pod znakiem błysku fleszy. Była sesja fotograficzna w śniegu. A, że napadało zacnie, więc też praca była szczególnie trudna. Wiedząc o tym, ograniczyłem wszystkie elementy do minimum. I tak było dużo. Podczas tej jazdy nie tyle patrzyłem na stoper, co wsłuchiwałem się w oddech. Kiedy więc nazbyt był naznaczony wysiłkiem, natychmiast dawałem koniowi odpocząć. Było parę postojów. Smile

Najpierw zatem przeprawa na teren przyszłego krosu. Zaspy przeszło 150 cm (kiedy wracałem pieszo, a dlaczego pieszo napiszę niżej), parę razy zapadłem się w śniegu, a raz nawet po pas. Koń przeszedł. Włożył w to sporo wysiłku, ale przeszedł.

Na krosie jeden kłus, który trwał parę minut (około 3). Odpoczynek w stępie, bo jednak nogi podnosił wysoko.

I potem galop. Nawet nie sto metrów. Ale zaimponował mi ogromnie. Przeszkoda w postaci oporu śniegu powodowała, że tylko bardziej napierał i "atakował". Temperament sportowca. Smile Zaimponował mi.

A potem stęp, chwilę pozowania w słońcu (w poprzednim wcieleniu możliwe, że był modelem) i w drogę do domu. Powrót był nietypowy. W przypływie wielkiego zadowolenia z konia, pozwoliłem Dzieweczce pojechać w siodle. Sam jak już napisałem brnąłem prawie po czworakach po śniegu (na szczęście przy gruncie nie było niskich temperatur) i kląłem chwilę kiedy zsiadłem z dzielnego Adiutanta. Koń znowu mnie zaskoczył, ale największa chwila radości miala dopiero nadejść w niedzielę...


Re: Początkowa praca z młodym koniem - Jacob Spahis - 01-31-2010

A niedziela... Smile

Zaczęło się od tego, że zastałem Adiutanta w boksie jak sobie smacznie spał. Wszedłem do niego, usiadłem na nim i chwilę posiedziałem głaszcząc po głowie. Potem wstałem, zamknąłem za sobą drzwi i zacząłem z siodlarni wynosić siodło i resztę sprzętu. Adiutan jeszcze chwilę spał, a potem wstał wyciągnął się jak kot zrobił co trzeba (jak to po pobudce) i ziewając obserwował co robię. Jak podszedłem znowu, był na tyle obudzony, że ruszyliśmy do czyszczenia na dworze.

Zrobiliśmy trening ujeżdżeniowo-skokowy. Wszystkie elementy wychodziły perfekcyjnie - stanie, stęp (to już jest bajka, obszerny, równy, elastyczny), kłus (energiczny, choć momentami jeszcze mało precyzyjny w zakrętach), chody boczne, zatrzymanie i stanie plus ruszenie ( :lol: ), galop (bardzo równy i spokojny), skoki ( Confusedhock: ), a poza tym kłus pośredni. Kiedy wykonywałem ten ostatni usłyszałem przeraźliwy huk, ale okazało się, że to upadła z wrażenia szczęka Dzieweczki (mimo tego wciąż żyje).

W szampańskim nastroju wróciłem do stajni i czekałem na wizytę weterynarza, który zna Adiutanta od dzieciaka (kiedy zobaczył go pierwszy raz stwierdził, że musieliśmy nieźle popić i pewnie dlatego kupiłem tego konia). Tym razem stanął z boku i zachwycał się jego budową, jak się zmienił, jak wspaniale wygląda, jak zdrowo, jak tryska życiem, a całość zakończył znaczącym "no, no, no :!: " Niezwłocznie poinformowałem, że koń jest w treningu według reguł kawaleryjskich. Doktor pokiwał głową z uznaniem i zabrał się do roboty (dziś Adiutant stracił mleczaka, który nie chciał sam wypaść i blokował drogę następnemu).

Jeszcze raz chylę czoła przed twórcą Instrukcji, mjr Konem.


Re: Początkowa praca z młodym koniem - Jacob Spahis - 01-31-2010

Ps. Jeszcze króciutko do Martyny, bo nie chcę się tutaj rozwijać na ten temat (dosiadu), ale myślę, że nie masz racji z tą piętą. Uważam, że jazda konna sprowadza się do jazdy w rozluźnieniu i równowadze. Hasło "pięta w górę" uważam za błędne, a nawet szkodliwe. Szczegóły przedstawię w innym wątku (który to :?: ). Ale niezmiennie dziękuję za uwagi. Mogę się nie zgadzać, ale na pewno przemyślę. Smile


Re: Początkowa praca z młodym koniem - Karolina Jaskulska - 01-31-2010

normalnie na ten drugi post czekałam z zapartym tchem... już myslałam ,ze nas przetrzymasz w niepewności dłużej... Tongue
gratuluję postępów i czekam na fotki z sesji Smile


Re: Początkowa praca z młodym koniem - Jacob Spahis - 02-01-2010

Zanim pojawią się zdjęcia (nie wiem czy uda się dzisiaj, bo mam bardzo napięty terminarz), krótki opis założeń na ten tydzień.

Praca jest oczywiście kontynuowana, przy czym wprowadzam następujące elementy:

Zagalopowanie na linii prostej Oczywiście nie chodzi o samo zagalopowanie, ale o zagalopowanie na właściwą nogę. Do tej pory zagalopowania odbywały się na zakręcie. Teraz bardzo stopniowo będę zagalopowywał na prostej. Wykonam to w ten sposób, że galop zaczynam coraz bardziej przed zakrętem, aż w końcu uzyskam galop na prostej. To ćwiczenie jest trudne, dlatego na wykonanie daję sobie trochę więcej czasu.

Skoki Nadszedł czas podniesienia wymagań względem wysokości. Bardzo "oględnie" jak mówi Instrukcja, co w naszym przypadku oznacza... Pięć centymetrów. A zatem skoki przez przeszkodę o wysokości 35 cm :!: Do 160 cm zostało tak niewiele :!: :wink:

Objętość wysiłku pozostaje bez zmian - około 60 minut.


Re: Początkowa praca z młodym koniem - Dzieweczka - 02-01-2010

Spahis W przypływie wielkiego zadowolenia z konia, pozwoliłem Dzieweczce pojechać w siodle.
:mrgreen:
brak mi słów.... bo jestem prze-szczęśliwa :mrgreen:


Re: Początkowa praca z młodym koniem - Martyna - 02-01-2010

Króciutko do Spahisa - czekam :mrgreen:


Re: Początkowa praca z młodym koniem - Jacob Spahis - 02-01-2010

Nie chcę zaśmiecać wątku dyskusją o dosiadzie, a nie mogę odszukać tego fragmentu, gdzie Martyna pisała o pięcie w górę. Mogę prosić o pomoc?

Zdjęcia mają być jutro...


Re: Początkowa praca z młodym koniem - branka - 02-01-2010

A będą zdjecia konia? Ja chcę zdjecie Adiutanta!

DO do instrukcji - z jednej strony budzi we mnie opory takie ścisle trzymanie sie czasu w tym prgramie, z drugiej sama mam ochotę tego spróbować, bo jak widać efekty są Wink Jak kiedys będe mieć dwa konie młode(ach te marzenia), to będę jednego szkolic wg te istrukcji, którą podążasz a drugiego klikerem(ale na zasadzie, ze pod koniec szkolenia ten koń ma umieć to samo co koń kawaleryjski, tylko nie trztmalabym sie ram czasowych itp w przypadku klikera) i będę mogla sobie porównać zalety i wady jednego i drugiego szkolenia i co konie by umiały i jak wyglądały na koniecSmile


Re: Początkowa praca z młodym koniem - Jacob Spahis - 02-01-2010

Rozumiem Twój opór. Ale weź pod uwagę, że na koniu czas ucieka wręcz nieprawdopodobnie. Takie "niewolnicze" trzymanie się czasu znakomicie zabepiecza konia przed przeciążeniem. A jednocześnie masz spokój, że robisz powoli coś do przodu.

Często obserwuję, jak ludzie powtarzają ćwiczenia do osiągnięcia efektu. I on oczywiście przychodzi, ale kosztem niebywałego stresu konia. Stresu i wysiłku. A tak masz luz i świadomość, że na wszystko jest czas. I o to chodzi.

Ja jestem nieprawdopodobnie zadowolony z pracy i efektów. Moi krytycy zamilkli. Adiutant już wyprzedził w efektach pracy konie, które zaczynały przed nim. Więc polecam.

Nie mam wątpliwości, że do ujeżdżenie młodego konia prowadzi wiele dróg. Kliker to po prostu inna droga. Ja wolę Instrukcję, ale to też kwestia charakteru. Smile


Re: Początkowa praca z młodym koniem - branka - 02-01-2010

Ale dlatego wartoby mieć porównanie, ale robione w tym samym czasie, bo inaczej wiele spostrzeżeń umyka. A możliwe że dane metody mogłyby się uzupełniać przynajmniej w jakimś stopniu.
No ale póki co nie mam konia do szkolenia, mogłabym moją kobyłę pojeździć wg instrukcji, ale to nie to samo co zaczynać coś ze swieżym koniem, jest masa rzeczy które ona umie(typu zmiany czy zwroty na przedzie itp), ale jest też masa rzeczy których jej brakuje ze względu np na to, że etraz nie chodzi, ma zero kondycji a ja też kiedyś jeździłam siłowo i konia skutecznie do pewnych rzeczy zniecheciłam.

PS Ale w dalszym ciągu domagam się zdjęć doroslego Adiutanta, nie musi być pod siodłem, może być sama głowa :mrgreen:


Re: Początkowa praca z młodym koniem - Ewa Polak - 02-01-2010

P.S. Zdjęcia Adiutanta są na wczesniejszych stronach :wink:


Re: Początkowa praca z młodym koniem - Jacob Spahis - 02-01-2010

Aniu :!: Masz dobrą intuicję jeżeli chodzi o porównanie metod. Ale chcę już teraz powiedzieć - obie metody mogą się przenikać :!: Co do tego nie mam wątpliwości. Z Adiutantem też używam klikera, ale jestem na tyle niestały, że o tym nie piszę. Raczej koncentruję się na pochwale słownej. Ale powtarzam, kliker byłby wspaniały (szukam takiego, co nie będzie mi przeszkadzał w jeździe, a jednocześnie pozwoli pochwalić w momencie skoku) i oczywiście do zastosowania przy nauce według Instrukcji. Smile

Ps. Najnowsze zdjęcia będą. Sam czekam i mimo, że po dzisiejszym dniu padam na twarz, czekam na przesyłkę... Smile
Ps2. I jak napisała Ewa - możesz zobaczyć moją dumę na poprzednich stronach. Smile


Re: Początkowa praca z młodym koniem - Klara Naszarkowska - 02-01-2010

Spahis (szukam takiego, co nie będzie mi przeszkadzał w jeździe, a jednocześnie pozwoli pochwalić w momencie skoku)
Ja gwiżdżę. To nieco mniej precyzyjny marker od kliknięcia klikerem, ale się sprawdza. I ręce wolne.