Hipologia
Jak dobrze mieć sąsiadów... - Wersja do druku

+- Hipologia (https://forum.hipologia.pl)
+-- Dział: Kategoria (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=3)
+--- Dział: Pleplanie, integrowanie się i inne pogwarki (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=6)
+--- Wątek: Jak dobrze mieć sąsiadów... (/showthread.php?tid=392)



Jak dobrze mieć sąsiadów... - Guli - 02-27-2009

Nie zawsze Sad

Na wsi o stosunki dobrosąsiedzkie trudne.

Nie wiem z czego to wynika.
Najpierw przez kilka dobrych lat gnębili mnie jedni , teraz zaczęła następna "życzliwa" sąsiadka.

I wszystko przez moje psy, których nie trzymam na łańcuchu- a przecież tam jest ich miejsce :evil:

Od dłuższego czasu gnębi mnie telefonami o wieczornej porze wydając mi polecenia zamknięcia psów , bo ona będzie przechodzić ulicą.

Oczywiście moje psy są na ogrodzonym terenie , przy czym biega zawsze tylko jedna, druga musi być zamykana w tym czasie , bo nie tolerują się.

I tak otrzymuję telefon, że moje psy albo już biegają, albo będą biegać po ulicy :roll:

Albo pani dzwoni, że mam otwartą bramę- no ale nie da się wjechać przez zamkniętą :roll:

Nie wiem nawet kto to dzwoni , bo nie przedstawia się , ale musi mieć lornetkę.
Ale przy okazji zawsze mi pogrozi, że ona zrobi z tym porządek.
Najpierw grzecznie chodziłam sprawdzić, czy psice są na miejscu- oczywiście zawsze byly, więc przestałam być grzeczna.
Rzeczywiście biegają jakieś psy po ulicy, więc i moje szczekają.
Wygląda na to, że pani ta nie widzi żadnych psów, słyszy tylko szczekanie, więc przyjmuje , że moje biegają po ulicy i natychmiast łapie za telefon.

Ale nie mam pomysłu co z tym zrobić, poza wyłączeniem telefonu. :?


Re: Jak dobrze mieć sąsiadów... - Lutejaxx - 02-27-2009

no cóż, sielska wieś nasza kochana....ja do najbliższych , jedynych sąsiadów mam 300 m. Do wsi - 2 km.

Ale coś mi się ostatnio wydaje, że robię za tzw, kozła ofiarnego...co złe to ja. Wszyscy inni - święci!
Nie przejmowałam się do tej pory, ale po ostatniej awanturze na drodze, i słowach jednego z rolników, że "lepiej te twoje konie otruć, niż patrzeć jak się męczą chude i na mrozie" szlag mnie trafił!!! Sad
Najchętniej w ogóle mieszkałabym z jakimiś nawiedzonymi pasjonatami / w sensie sąsiadów/....z dala od wszelkiej rolników!!!!
Mogę ich lubić...ale na odległość. Po prostu nie potrafię żadnemu z nich dogodzić.


Re: Jak dobrze mieć sąsiadów... - Ewa Polak - 03-07-2009

Mój sąsiad też do najwspanialszych nie należy... Sad

Co prawda moje konie trochę mu paskudzą bo obgryzają orzecha włoskiego, który jest za płotem ale na naszą działkę wystaje.. I w ogóle chyba nie lubi moich koni bo lubią stać koło tegoż orzecha no i zrobiły sobie tam toaletę :wink:
Ogrodzenie w tej chwili to siatka i u góry jest drut kolczasty żeby przypadkiem nie zaglądały Sad ale już niedługo, czekamy tylko aż ziemia odmarznie i będzie można kopać - montujemy płot betonowy na 3 pełne płyty i w końcu będzie spokój :!: Konie nie będą zaglądać i ja się nie będę o ten drut kolczasty martwić...

Ja mam z kolei problem z tata... jeśli chodzi o wypuszczanie koni na dwór.. Jak tylko pada to od razu mi mówi że katuje te konie że stoją na dworze... A przecież jeśli temp. jest na plusie i nie ma wielkiego wiatru to nic koniom nie grozi i tym bardziej że są szczepione. Kolejna sprawa to kładzenie się koni.. jak jest ładna pogoda to czasem konie się kładą i sobie odpoczywają - na to tata biegnie i krzyczy że coś się stało, że koń jest chory i robi ogromną histerie. Staram się tłumaczyć że to nic groźnego i to normalne, ale zawsze się kończy że wszystkie rozumy pozjadałam bo przecież kiedyś koni to się wcale na dwór nie wypuszczało - tylko jak do pracy w pole szły, a teraz to jakieś dziwne rzeczy wymyślam i tak nie powinno być. Czasem to naprawdę brakuje mi już siły... Dobrze że mama rozumie co i jak Big Grin jak mnie nie ma to tylko jej powierzam konie Big Grin

A tak off top przypomniało mi się pewne zdarzenie. W lato wracałam z terenu, jeździłyśmy dość intensywnie no i koń się spocił... dla mnie wydawało się to normalne.. przecież jak się zmęczę to się spocę, koń ma tak samo, z resztą pot jest po to żeby ciało ochłodzić. Jestem w drodze powrotnej do domu i spotkałam dwóch starszych panów, byli pod wrażeniem że dziewczyna na koniu i to jeszcze wierzchem :wink: Zaczepili mnie chyba z ciekawości i zauważyli że koń jest spocony.. Jako znawcy tematu :roll: powiedzieli że koń jest chory i trzeba go jak najszybciej sprzedać Confusedhock: no bo przecież koń nie może się pocić... Starałam się wytłumaczyć ale chyba jakoś nie docierało to do nich.. Normalnie szok!!
U was też są tacy :?:


Re: Jak dobrze mieć sąsiadów... - branka - 03-07-2009

U nas ludzie np przecinali pastucha na pastwisku, które jest poza samym terenem stajni, ale na naszych polach. Kradli tez drągi jak sie wynosiło na łąke by w zimie coś skoczyc, więc teraz można skakać tylko jak jest sucho na ujeżdżali, a to sie tak często nie zdarza :/ Częśc ludzi, rolników patrzy nieraz jak jeździmy by kopytem ich pola nie dotknąć. Ale zwykli mieszkańcy, tzn tacy co mają wille i są z miasta, tylko się na wsi pobudowali lubią konia i jak sie jedzie w terenie to nieraz chcą pogłaskać i ogólnie zawsze się uśmiechają.
Niedawno byłam na 2 linach w terenie na spacerze z koniem i zaczepił mnie jakiś facet i powiedział, że jak konia do pola to innego mi trzeba, cięzkiego. A ja mówię, że to nie koń do pola tylko wierzchowy i ze wzięłam go na spacer, a on że co to za wymysły, że koń to albo do jazdy albo do orki, a nie na spacery...


Re: Jak dobrze mieć sąsiadów... - DagmaraSmaga - 03-11-2009

Ja do tej pory raczej problemów nie miałam, aż do dziś. Wyszłam z moim psem na spacer (taki średni mieszaniec) i po drodze biegał wielki wilczur, należący do mojego sąsiada policjanta i zaatakował mojego. A facet zamiast go złapać albo zawołać to jeszcze mnie opierniczył, że z agresywnym pse sie na spacery nie wychodzi :evil: :evil:


Re: Jak dobrze mieć sąsiadów... - Lutejaxx - 04-03-2009

zaczęłam się ostatnio przejmować bardzo tym straszeniem mnie, że konie moje powinno się otruć..... Sad Czasami spać w nocy nie mogę, chlip. Sad

A powiedzcie, czy można zbadać konia jeżeli zostanie otruty i lekarz będzie wiedział, że to od trucizny????????????
Bo gdyby do tego tfu, tfu doszło to bym wróciła do dawnej siebie....a ja naprawdę /chociaż tego po mnie nie widać/ potrafiłam walczyć!


Re: Jak dobrze mieć sąsiadów... - Ewa Polak - 04-03-2009

Wydaje mi się że każda sekcja jest w stanie wykryć powód zgonu. Raz słyszałam o wypadku że koń miał sekcję robioną - ale to chyba w stadninach trzeba ustalać przyczynę zgonu.
Moim zdaniem to w dzisiejszych czasach można wszystko tylko trzeba chcieć i mieć kasę :?
Ja też miałam kiedyś podejrzenia do swojego sąsiada że chce mi konie otruć po przypadku kiedy dzieciaki karmiły konia cukrem spożywczym z torebki Sad Ale po awanturze jaką zrobiłam już tego nie praktykują :twisted:


Re: Jak dobrze mieć sąsiadów... - Lutejaxx - 04-03-2009

od razu wyjaśnię, że nie chodzi tu o mojego najbliższego sąsiada...!

Tylko o ludzi, którzy już kilka razy mnie straszyli wprost, że mi konie otrują "bo lepiej tak będzie niż żeby chude i zmarznięte stały na dworze , bez dachu nad głową"..Obawiam się, że pies mojej znajomej został tak właśnie otruty z "litości"..ale to tylko domysły.


Re: Jak dobrze mieć sąsiadów... - Ewa Polak - 04-03-2009

W razie czego takie groźby mogą być chyba dowodem w sprawie..


Re: Jak dobrze mieć sąsiadów... - branka - 04-03-2009

W razie próby otrucia trzeba robic od razu płukanie żołądka z tego co wiem.
Ja jakby mnie straszyli tay to bym im nawzajem postraszyła policją. Albo poszła na komede i powiedziała, że sąsiedzi chcą mi otruć konie. Policjant by z nimi pogadał, oni by sie tego wyparli, ale baliby sie na przyszłość. Ale równocześnie zyskałabyś wrogów.


Re: Jak dobrze mieć sąsiadów... - Lutejaxx - 04-03-2009

policja u nas nie pomaga, mam z tym doświadczenie...
policjantom najłatwiej winę zwalić na ofiarę bo...."albo szła w za krótkiej spódnicy albo miała w przeciwieństwie do napastnika zbyt dobre dzieciństwo".
Zresztą nawet ci policjanci, którzy chcieliby coś zrobić niewiele mogą, bo jak kogoś nawet złapią to prokurator zaraz wypuści....ale nie powinnam o tym tu pisać.
Niestety człowiek w takich sytuacjach musi jakoś tam liczyć na siebie. Sad


Re: Jak dobrze mieć sąsiadów... - branka - 04-03-2009

Policja i sąd niestety rzeczywiście potrafia w ten sposób myśleć. Ludzie w ogóle też. Denerwujące to. Ale to jednak jakiś wymiar sprawiedliwości, powinni coś zrobić Sad
U nas np we Wrocku tez jest ciekawe, prokuratra przyjaciela rodziców trzymała w areszcie 2 lata, gdzie od początku było w iadomo ze jest niewinny i w końcu musiała go puścić na wolność i wypłacić odszkodowanie. Ale co mu po odszkodowaniu pienięznym, jak bezpowrotnie podupadł na zdrowiu? Niewinny człowiek siedzi 2 lata, a przestępca dostaje warunek.
I tak najlepsze są oskarżenia wobec mojego ojca, gdzie prawnicy ze stolicy, bezstronni wszyscy się wypowiadają na korzyść mojego ojca, ale u nas jak sie kogos chce udupić to sie to zrobi, nie ważne że nie ma podstaw do tego. Co z tego, że oskarżenia są nieprawdziwe, że sa wręcz śmieszne dla kazdego kto zna sprawę. Można byc uczciwym,ale jak cie chcą wsadzic to cie wsadzą! (mi sie w głowie nie mieści jak w XXI w takie coś jest w ogóle możliwe)


Re: Jak dobrze mieć sąsiadów... - Lutejaxx - 04-03-2009

jest możliwe i niestety będzie się to pogłębiało...przynajmniej u nas w kraju. Sad

Ale może jednak lepiej zmienić temat...mnie tylko interesowało czy sekcja zwłok może wyjaśnić przyczynę śmierci zwierzęcia w przypadku jego otrucia.