Hipologia
Talenty i Antytalenty - Wersja do druku

+- Hipologia (https://forum.hipologia.pl)
+-- Dział: Kategoria (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=3)
+--- Dział: Konie chcą nas rozumieć (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=4)
+--- Wątek: Talenty i Antytalenty (/showthread.php?tid=373)

Strony: 1 2


Talenty i Antytalenty - karinaa - 02-07-2009

Zgodnie z sugestią Pana Trenera zakładam swój pierwszy temat na tym forum Smile


Czy Waszym zdaniem występuje coś takiego jak talent do jeździectwa czy może nawet jakiś antytalent czy jest to kwestia odpowiedniego zaangażowania i motywacji. Czy może owy talent ( o ile istnieje) generowany jest odpowiednim uwarunkowaniem fizycznym? Czy może to jakaś głębsza sprawa Smile ?
Sama ostatnio spotkałam w pewnej stajni dziewczynkę, która uczyła się jeździć, wychodziło jej to hm... nie najlepiej a jeździła już ponoć ok. pół roku a w dalszym ciągu miała problemy z łapaniem równowagi na koniu na lonży a co jest jeszcze w tym ważne, naprawdę bardzo chciała się nauczyć jeździć i przejawiała dużą sympatię do koni. Druga dziewczynka natomiast, młodsza, nieco niższa i szczuplejszej budowy z również dużym zaangażowaniem, doszła naprawdę do zadowalającego poziomu ( jazda na poziomie L z elementami P + do tego jakieś malutkie [ok. 30-40 cm] przeszkódki) w tym samym czasie i to na krnąbrnym kucyku Tongue
Co o tym myślicie?


Re: Talenty i Antytalenty - Ela Rapta - 02-07-2009

Hm..temat fajny bo w sumie też się nad tym zastanawiałam, że jednym nauka idzie lepiej a drudzy to zawsze mają pod górę. Ja to w ogóle myślę o sobie tak, że jestem osobą która nie opanuje jazdy konnej. Idzie mi to tragicznie. (w sumie jak się kupuje konia w wieku 26 lat który ma 15 miesięcy i nie można na nim jeździć a naukę jazdy rozpoczyna się prawie przed 30 to nie ma czemu sie dziwić 8) )
Myślę, że skoro obie dziewczyny mają motywację do nauki jazdy to się do tego obie nadają. Tylko, że jedna potrzebuje więcej czasu na to aby to wszystko pojąć a druga mniej. Nie bez znaczenia jest też koń na którym się jeździ, instruktor który prowadzi lekcje, ilość lekcji w tygodniu. Ja wiem z własnego doświadczenia, że potrzebuję więcej czasu i nie chodzi mi tylko o jazdę konną ale np. zadania powierzone mi w pracy. Jest tak, że pewne rzeczy zaczynam rozumieć po bardzo długim czasie (nawet się nie przyznaję jak długim) pomimo iż ktoś mi to tłumaczy setki razy (taki ciężko łapiący ze mnie typ :wink: ). Co do jazdy konnej też mam wrażenie, że jestem antytalentem i osobą która się do tego nie nadaje. Wolę pracę z ziemi bo tu przynajmniej widać efekty.


Re: Talenty i Antytalenty - Lutejaxx - 02-07-2009

jestem przekonana , że są osoby, które mają predyspozycje do określonej dyscypliny sportu , a inne nie. Tak jak w sztuce, malować mniej lub gorzej nauczy się każdy, ale nie każdy zostanie artystą.

Czasami jednak talent może sobie dość dłuugo drzemać i obudzić się w najmniej oczekiwanym momencie.

Mam kolegę, znanego zapaśnika, który przez pierwsze dwa lata mimo codziennych , sumiennych treningów nie wygrał żadnej walki w turnieju ani nawet u siebie na macie,..a po tych 2 latach nagle coś w nim "rozbłysło" i przez kolejnych 10 lat odnosił same sukcesy! Big Grin

na szczęscie w rekreacji wystarczy jeździć przyzwoicie i skutecznie.... Big Grin


Re: Talenty i Antytalenty - Julia z Orla - 02-07-2009

Z moich obserwacji wynika, że są osoby, które mają jazdę we krwi, mają ku temu fizyczne i psychiczne predyspozycje (np. dobra postawa, zaciętość). Na pewno też łatwiej jest nauczyć się jazdy konnej osobom już na wstępie sprawnym fizycznie. Wydaje mi się też, że potrzebny jest pewien rodzaj inteligencji (taka bystrość, nie wiem w sumie jak to określić precyzyjniej), systematyczność, konsekwentność, cierpliwość i umiejętność przyznawania się do błędów i niewiedzy. I umiejętność współczucia, cholernie ważna rzecz.

U dorosłych osób (załóżmy: po 20stce) najczęściej spotykałam się z dekoncentracją, pesymizmem jak u Eli (jestem beznadziejna, nie nadaję się) i takim rodzajem strachu jaki rzadko występuje u dzieci. Z fizycznej strony - zła postawa, np. kaczy kuper i totalna nieumiejętność zrelaksowania się i rozluźnienia mięśni.

U dzieci, szczególnie dzisiejszych, moim zdaniem przeszkadza otyłość, zanik mięśni (dzieci z trudnością wchodzące na schody, które na konia trzeba wsadzać ręcznie) i ogólna niesprawność fizyczna, złe wychowanie (!), adhd, niecierpliwość gdy nie osiąga się spektakularnych efektów w 10 minut i przedmiotowe podejście do zwierząt.

Można by te cechy uzupełnić jeszcze pewnie o 100 innych. I szczerze wierzę w istnienie takiego jakiegoś 'końskiego' genu, takiego pierwiastka, który jedni mają a inni nie. Pewnie w jakiś sposób można by to nazwać talentem.


Re: Talenty i Antytalenty - Julie 1 - 02-07-2009

Moim zdaniem w każdym z nas drzemie ukryty talent jeździecki.
O antytalencie można mówić w przypadku rzeczy których się trzeba nauczyć - matematyki, ortografii, interpunkcji. Są umysły ścisłe i humanistyczne. Wiadomo.

A jeśli ktoś jeździ konno, to dlatego, że chce, a nie dlatego że musi.
Znacie kogoś kto jeździ konno, mimo że nie chce :?: Big Grin
Jeśli tak czasem jest (ambicje rodziców a nie chęci dzieci) to napewno na krótko.

Poza tym jeździectwo jest bardzo szerokim pojęciem. Wiadomo, że niewielu w ogóle ma zamiar uprawiać je jako sport, a jeszcze mniejsza część dojdzie do poziomu olimpijskiego.

Uważam, że dojść do poziomu np. brązowej odznaki jeździeckiej i jeździć sobie dla przyjemności w harmonii z koniem może KAŻDY.
Napewno w różnym tempie, ale każdy. Duże znaczenie mają ogólne predyspozycje i sprawność fizyczna, dużo zależy od tego czy się boimy, ale 90% zależy od talentu (wiedzy i umiejętności) instruktora :!:
Do tego trzeba mieć świadomość, że aby uczyć skutecznie trzeba stosować różne techniki uczenia.
Ludzie uczą się na trzy sposoby :
*Uchem - czyli wolą jeśli im się wytłumaczy słownie np. anglezowanie polega na rytmicznym unoszeniu bioder do przodu, albo sami przeczytają o tym w książce (zapamiętywanie przez wysłuchanie, zrozumienie, przeanalizowanie)
*Okiem - czyli muszą zobaczyć jak to wygląda w czyimś wykonaniu (pamięć fotograficzna, wizualizacja)
*Kinesetycznie - czyli doświadczając tego własnym ciałem, jakby metodą prób i błędów muszą poczuć jak to zrobić właściwie (zapamiętywanie przez powtarzanie).

Antytalenty jeździeckie najczęściej wynikają z uczenia niewłaściwą dla danej osoby techniką.
Bo co wynika z powtarzania "pięta w dół, pięta w dół i pięta w dół" osobie która nie wie, że nie może obniżyć pięty, bo zaciska nogi na siodle i usztywnia nogę w kostce? Nic!

Pozwolę sobie na mały wulgaryzm, który czasem powtarzam:
Jak ktoś ch*&%wo jeździ, to znaczy że ma ch*&%wego instruktora. :mrgreen:


Re: Talenty i Antytalenty - Julia z Orla - 02-13-2009

W "Sekretach końskiego umysłu" Roberta M. Millera jest napisane coś w tym stylu: cechy definiujące dobrego jeźdźca (koniarza) to jednocześnie najlepsze cechy człowieka. Dla mnie to stwierdzenie najlepiej określa pojęcie talentu jeździeckiego.


Re: Talenty i Antytalenty - remedioss - 03-02-2009

W jeździe konnej ważne jest wyczucie rytmu. Są osoby które po prostu go nie mają i to im bardzo utrudnia naukę. Koń to zwierzę rytmiczne, aby nauczyć się dobrze podążać za ruchami jego ciała musimy umieć je wyczuć. Przydaje się również kondycja fizyczna. Jeśli oczekujemy od konia więcej wysiłku fizycznego, rozciągnięcia i rozluźnienia , najpierw powinniśmy znaleźć je w sobie.


Re: Talenty i Antytalenty - Magda Pawlowicz - 03-03-2009

Ja bym powiedziała tak: nauczyć się jeździć na poziomie podstawowym jest w stanie każdy!
Elu, nie poddawaj się!
Mam parę przykładów takich osób: Plastyk po 60 kłopoty z kręgosłupem, jezdzi u nas rekreacyjnie. I daje radę, nawet był na hubertusie
http://www.whitemare.neostrada.pl/aktualnosci/hubertus/dscn2195.jpg
Ta dziewczyna o której kiedyś pisałam w sprawie przełamywania obawy-też już solidnie po 30 (tak trochę jak ja Big Grin ) kilka razy miała na koniu wypadek z czego raz poważny(nie u nas) ponad pół roku z nogą w gipsie potem długo ta noga nie mogła odzyskać pełnej sprawnośći, do dziś jej nie może zgiąć do końca. I ma swoje konie i jeździ!
http://www.whitemare.neostrada.pl/aktualnosci/hubertus/dscn2156.jpg
To ta dziewczyna skacząca przez słomę Big Grin Najbardziej mi się podoba kapelusz "w locie"
Jednym słowem uważam że jeździć tak rekreacyjnie dla siebie może naprawdę każdy, naprawdę każdy.
Natomiast z całą pewnością nie każdy może być zawodnikiem i tu już na pewno potrzebne są okreslone predyspozycje, trochę różne w różnych dyscyplinach. I nie każdy może sam ujeździć sobie konia!


Re: Talenty i Antytalenty - Lutejaxx - 03-24-2009

Talent jeźdźca... zjawisko złożone, można go rozpatrywać na kilku co najmniej płaszczyznach:

1) czysto fizyczna- kwestia siły, wyczucia rytmu i równowagi, świadomości własnego ciała, wygimnastykowania. częściowo do wyćwiczenia- ale np wyczucie rytmu, jak i np słuch, jedni maja genialne a inni co najwyżej mogą wypracować dostateczne. Są osoby które wsadzam na konia pierwszy raz i po prostu wszystko im sie udaje, od razu łapią jak działac ciężarem ciała, jak siedzieć, niektórzy nawet anglezowanie załapia od pierwszego ćwiczenia. a innych jakby siodło parzyłoBig Grin i wszystko im lata i trwa miesiące i lata zanim sobie jako tako miejsce w siodle znajdą.

2) "zmysł koniarza"- to może jest we krwi, a może rozwija się z takiej fascynacji końmi, obserwowania ich godzinami na pastwisku itd...Tu należy zdolność rozumienia bez słów, wczuwania sie w konie, wyczucia jego nastroju, możliwości, przewidywania zachowań. Najwięcej takiego wyczucia maja dzieci...dorosli może za bardzo kombinuja, przychodza do stajni z głową nabitą tym co przeczytali/obejrzeli i te wyczytane mądrości tak im brzmia w uszach i przesłaniaja wzrok, że tego 'jako koń jest" w istocie nie sa w stanie zobaczyć. czy taki zmysł mozna wyćwiczyć? Myśle że tak. Najlepiej po prostu patrząc na konie, na pastwisku, w stajni, spędzając z nimi jak najwięcej czasu- i po prostu słuchając ich.

3) właściwości psychiki sprzyjające efektywnej pracy z koniem- opanowanie, spokój, odwaga (nie brawura), odpowiedzialność, systematyczność.

I można np być beztalenciem fizycznym a mieć serce do koni (o, ja np tak długo uczyłam sie anglezować że a z trener wezwał mame na szczera rozmowe i stwierdzil że córka sie nei stara i chyba nic z tego nie będzie...Wink a ja brdzo chciałam sie nauczyć, tylko z wfu tez noga no i ciężko było), można podchodzic do nich ze spokojem i znastwem, trenowac prawidłowo ale bez polotu, bez serca (jak w wielu handlowych, sportowych stajniach). Widac tez na parkurach wielu jeźdźców sprawnych fizycznie ale bezmyślych i agresywnych, nerwowych...a potrafia oni wygrywać, więc moim zdaniem efektywność w zmuszaniu koni do np skakania kolorowych patyków miernikiem jeździeckiego talentu być nie powinna.

tak czy tak, we wszystkich tych 3 strefach można próbować być lepszym- od siebie wczorajSmile


Re: Talenty i Antytalenty - Cejloniara - 03-25-2009

"być lepszym od siebie wczoraj"... fajne Smile


Re: Talenty i Antytalenty - Magdalena Macios - 03-25-2009

wydaje mi sie ze osoby ktore pasjonuja sie i non stop rozwijaja sie w danej dyscyplinie czy sztuce moze nie beda najlepsi ale beda dobrzy. tak zwane slomiane zapaly maga szybko lapac o co chodzi ale i na odwrot bardzo opornie moze im to isc. ogolnie jesli komus dluzszy czas nie udaje sie dana czynnosc przewaznie szybko rezygnuje a zapalency beda cwiczyc i cwiczyc. tak jak Kolezanka wyzej powiedziala az prysnie cos w czlowieku.
mam kolezanke ktora jak pierwszy raz siadla na konia wygladala jakby w siodle sie urodzila poprostu idealnie. wsluchuje sie w kazde slowo stara sie i idzie jej jazda naprawde doskonale tylko pozazdroscic.
kiedys w madrej ksiazce przeczytalam ze dzieci ucza sie naprawde szybko jezdzic konno poniewaz sie mysla o tym co robia. one zobacza kilka razy jak czlowiek dorosly siedzi na koniu jak sie zachowujaone siadaja i roba odbicie lustrzane tego co widzialy. jest o wiele lepsza wspolpraca niz z doroslymi tylko dlatego ze dzieciaki roba komendy automatycznie i nie skupiaja sie nad jedna czynnoscia.
im starszy czlowiek tym bardziej sie skupia nad tym co robi. dlatego wielkim bledem instruktorow jest to ze daja 3 polecenia na raz np: wyprostuj sie, piety w dol, opusc reke . dorosly czlowiek nie jest wstanie zrobic tych 3 komend poniewaz jego mozg nie na daza nad wykonaniem tylu polecen. ok wyprostuje sie opusci reke i piete ale za 5 sekund bedzie tylko i wylacznie wyprostowany bo skupil sie wlasnie na tym bo nie jest w stanie. uwazam ze najpierw uczymy sie stopniowo jednej rzeczy potem przechodzimy do nastepnej i nastepnej. jezdziectwie trudno jest powiedziec czy ktos ma talet czy takiego tealntu nie ma po dluzszym okresie tak i owszem. musza byc checi i musi byc osoba ktory ten talent w nas umiejetnie obudzi.


Re: Talenty i Antytalenty - Julia Bartczak - 04-25-2009

A ja myślę, że najważniejsze to doskonalić siebie Smile Tak, jak to pięknie Mazazel ujęła: "być lepszym od siebie wczoraj"
Ale co do talentu to chyba to raczej kwestia predyspozycji, uwarunkowań fizycznych (jednym ich budowa fizyczna ułatwi, innym mniej, np. jak ktos ma krótkie nóżki, jak ja, to wcale nie jest mu łatwiej :wink: ), ale też dużą rolę odgrywa zapał i chęć. Bo co z tego, że ktoś ma świetne warunki i fizyczne, wydaje się byc do jeździectwa stworzony, skoro serca do tego nie ma? I odwrotnie: można słabsze warunki fizyczne "nadrabiać" sercem i ciężką pracą.

A co do skuteczności uczenia, to tak jak podkreśliłyście wcześniej- wiele zależy od instruktora i koni, na których się jeździ (przy okazji, jak sądzicie, czy taki zupełnie początkujący jeździec, ale nie na lonży, tylko już samodzielnie jeżdżący powinien jeździć na jednym czy na różnych koniach?). Nie bez znaczenia są też odczucia jeźdźca - ewentualne obawy, jakiś dyskomfort (np. wywołany bólem nieprzezwyczajonych mięśni), nastawienie do jazdy w danym dniu i momencie, może znudzenie, jeśli jazda jest monotonna i żmudna (i znowu kwestia instruktora :roll: ) Miałam kiedyś na lekcjach dziewczynkę, która radziła sobie bardzo fajnie, ale co z tego, skoro żadnej radości z tej jazdy nie miała? Przychodziła na konie, bo tak wymyślili jej rodzice, lubiła kuckę, na której jeżdziła i w ogole raczej dobrze była nastawiona, ale samam szczerze przyznawała: "wolałabym chodzić na basen." no i jak sądzicie, czy da sie dużo nauczyć taką osobę? nie za bardzo, bo jej się po prostu nie chce tego uczyć, a jazda nie bardzo ją interesuje, więc szybo sie nudzi...

no, i trzeba mieć na względzie indywidualny rytm człowieka - jedni robią pewne rzeczy wolniej, inni szybciej, niektórzy z natury są niespieszni, inni- idą jak burza, i to też może warunkować tempo przyswajania sobie nowych umiejętności.

Poza tym ludzie w różnym wieku różnie szybko się uczą nowych zadań ruchowych. Karinaa pisała o dwóch dziewczynkach w róznym wieku - i może to jest klucz do róznicy w tempie nauki - dzieci uczą się najlepiej w okresie, kiedy rozwijają się zdolności motoryczne, w tym także równowaga, dlatego łatwiej im wówczas przyswoić pewne ruchowe wzorce; u dzieci przed tym okresem, tak samo jak u osób dorosłych, uczenie się motoryczne jest dużo trudniejsze, ale nie niemożliwe! dlatego jazda rekreacyjna na pewno jest świetna i możliwa do opanowania dla osób w każdym wieku, chociaż nietrudno sie domyślić, że osobom ogólnie sprawnym, lub takim, które ćwiczyły jakiś sport od najmłodszych lat, może być łatwiej. Dlatego dobrym pomysłem jest ćwiczenie czegos jeszcze, np. wspomnianego już na forum karate Smile Ale np. bieganie tez jest świetne, zwłaszcza, jeśli brak komuś kondycji (przerobiłam na własnej skórze! :wink: bo to przecież nie fair, od konia wymagać wysiłku i jeszcze więcej wysiłku, a samemu nic :wink: )

A co do wykonywania poleceń, o czym pisała Zohara - to dorośli zbyt mocno analizują. Dzieci, jeszcze nie mają takiego sposobu myślenia, więc po prostu coś robią, ale niewątpliwie ważną rolę odgrywa uczenie się przez naśladownictwo. I znowu instruktor musi mieć duże wyczucie, żeby stwierdzić, który sposób uczenia się, opisany przez Julię jest najłatwiejszy dla danej osoby.

Trudna praca - nauczanie Confusedhock:

o systematyczności w jeździe, zwłaszcza kiedy dopiero się ktoś uczy, chyba nie trzeba wspominać. Fajnie tez jest jeździc częsciej niż rzadziej Smile

Wybaczcie, że się tak rozpisałam Smile Pozdrwaiam serdecznie


Re: Talenty i Antytalenty - Julie 1 - 04-28-2009

Jula A co do wykonywania poleceń, o czym pisała Zohara - to dorośli zbyt mocno analizują. Dzieci, jeszcze nie mają takiego sposobu myślenia, więc po prostu coś robią, ale niewątpliwie ważną rolę odgrywa uczenie się przez naśladownictwo. I znowu instruktor musi mieć duże wyczucie, żeby stwierdzić, który sposób uczenia się, opisany przez Julię jest najłatwiejszy dla danej osoby.

A ja mimo wszystko nie lubię uczyć dzieci! Nie powinnam tak mówić, ćśśśśśiiiii... Wink
Może tak: Lubię mniej!

W dorosłych uczniach właśnie to lubię: analizują.
Sama wszystko przesadnie analizuję i uwielbiam wymyślać indywidualne sposoby docierania do umysłu (i przez to ciała) początkujących jeźdźców.
Te dzieci, które już samodzielnie jeżdżą, najczęściej chcą tylko galopować i skakać i chcą robić tylko to co już umieją! Nie lubią nowych sytuacji, bo od razu czują się niekomfortowo. Wydaje im się, że skoro już galopują i skaczą, to nie muszą niczego poprawiać w swoim dosiadzie, nie chcą się przesiadać na inne konie. Wolą jeździć na tych najłatwiejszych, które najszybciej galopują i najwyżej skaczą...
Jak zatrzymuję ludzi na środku, żeby coś pokazać (np. ustawienie nogi i zmieniającą się pozycję ciała w skoku) to dzieci często niby patrzą, ale myślami są gdzie indziej, bo to co mówię do dorosłych jest dla nich trochę za trudne.
Oczywiście staram się upewnić, czy zrozumiały, ale po prostu widzę, że takie analizowanie ich najzwyczajniej nie interesuje.
I oczywiście staram się mieć na jazdach osobno małe dzieci i osobno dorosłych, ale czasem się nie da.
Niestety, czuję się o wiele lepiej ucząc dorosłych.

Jeszcze jedno:
Często trafiają do mnie ludzie z innych stajni, którzy już niby jeżdżą samodzielnie, ale okazuje się, że robią tragiczne błędy i wtedy cofam takie osoby do etapu lonży (często wystarczy na chwilę) lub robię dużo prostych ćwiczeń "naprawczych" bez lonży.
Dorośli bez najmniejszego problemu są w stanie zaakceptować to, że robią coś źle i że trzeba to poprawić.
Dzieci tego nienawidzą.
Choćby nie wiem jak dyplomatycznym językiem do nich przemawiać!
Np. Widzę, że świetnie jeździsz Karolinko, już bardzo dużo umiesz, ale chciałabym pokazać ci ćwiczenie, dzięki któremu poprawimy twoje ustawienie nóg.
A Karolinka sobie myśli: Taaa... ok... kiedy będzie galop....
Wink


Re: Talenty i Antytalenty - Ewa Polak - 04-28-2009

Julia jakoś jest mi bliskie to co mówisz choć ja nie mam instruktora i nie uczę w szkółce.
Ale jak ktoś z rodziny przyjedzie i dzieciaki chcą się przejechać na koniu to ich wsadzam i staram się wytłumaczyć co i jak ale jest dokładnie jak mówisz "kiedy będzie galop?". No chyba że jeszcze nie galopowali i się boją (takich lubię :twisted: )
A mam koleżankę starszą, która w wakacje mi towarzyszy w jazdach i jej jak sie staram coś wytłumaczyć i pokazać to właśnie ona to analizuje i stara się zrozumieć i chce się nauczyćSmile To bardzo miłe jak ktoś chce naprawdę się nauczyć i wkłada w pracę serce i się stara.
Jednak chyba jakbym miała pracować jako instruktor to bym zeszła na przedwczesny zawał serca :wink:


Re: Talenty i Antytalenty - Julie 1 - 04-28-2009

Żeby nie było:
Oczywiście nie wszystkie dzieci są takie jak ta wymyślona powyżej przykładowa Karolinka. Jest trochę takich, które naprawdę chcą słuchać i się uczyć.
Są też dorośli (zwłaszcza panowie, he he Wink ) którzy nie mają najmniejszej ochoty uczyć się czegoś nowego.
Do lasu i galooooop...
Wiecie, ten typ, który w galopie przybiera charakterystyczną postawę "maczo" czyli łokcie na zewnątrz i machają skrzydełkami jak kaczuszki Wink

To nie jest kwestia talentu, czy antytalentu. Dla mnie utalentowani są wszyscy ci, którzy traktują konie z empatią i zależy im także na tym, żeby koniom było miło.