Hipologia
Smutna refleksja o fundamentach - Wersja do druku

+- Hipologia (https://forum.hipologia.pl)
+-- Dział: Kategoria (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=3)
+--- Dział: Konie chcą nas rozumieć (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=4)
+--- Wątek: Smutna refleksja o fundamentach (/showthread.php?tid=362)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28


Re: Smutna refleksja o fundamentach - Guli - 02-14-2009

Lepiej skaczesz bez strzemion, bo nie odbijasz się od nich Smile

Zreszą cały problem w skokach polega na wspólnym skakaniu- konia i jeźdźca.

A niestety większosc ludzi skacze samemu, bez konia :wink:
Pierwsi wykonują skok, a kon musi doganiać, przez co zaburza mu się równowagę - nie ma mowy o zgraniu w takim przypadku, to takie "stercza ", które dowcinie nazwał Trener - fruwajace łokcie , latające łydki.

Jeśli jedyną podpórką w skoku są strzemiona, czyli najniższy punkt człowieka, to łatwo sobie uzmysłowić, jak cała postawa musi być niestabilna.

Aniu- mierzenie odległosci siedzenia od siodła nic nie da- nie sluchaj takich rad.

Jedyny sposób na zgranie się z koniem, czyli wykonanie prawidłowego skoku, to skoczenie razem z nim.
Czyli nie wybijamy się pierwsi , tylko czekamy az koń nas wyniesie Smile
To właściwie cała filozofia wspólnego skoku - pomijając inne sprawy.
Ale wydaje mi sie, że to jest najwazniejsze.

Oczywiście, że żaden ze mnie skoczek , nie byłam nigdy uczona techniki- ale nie wiem czemu zwykłe niewysokie przeszkody, czy więcej ale terenowych- wykonywałam razem z koniem.
I to się czuje Smile


Niezrecznie mi co prawda wypowiadać się w tym temacie, bo przecież Trener jest profesjonalistą - ale mam nadzieje, że glupio nie piszę Smile


Re: Smutna refleksja o fundamentach - Wojciech Mickunas - 02-14-2009

No i tu Aniu jest "pies pogrzebany". Pamiętam jednego jeźdźca WKKW , który z kolei w siodle skakał nawet duże krosy . Widać jednak było, że konie przez niego jeżdżone muszą przystosować się do jego "stylu". Kiedy pewnego razu z konieczności wsiadł na swojego konia na oklep i chciał skoczyć stacjonatkę 60cm. "zupa się wylała" . Koń nie był w stanie odbić się do skoku nie mogąc sobie poradzić z równowagą i z facetem , który nie jest oparty o strzemiona. Strzemiona mają jeźdźcowi pomagać w "usadowieniu" na grzbiecie końskim podczas skoku w pozycji pomagającej konowi w wykonaniu skoku , ale tylko pomagać.
Na marginesie ; proszę byście się powstrzymywali od "kąśliwych" uwag czy komentarzy . To forum ma być miejscem wymiany wiedzy i pogladów o czym już parokrotnie przypminałem i wolałbym już nie przypominać więcej.


Re: Smutna refleksja o fundamentach - branka - 02-14-2009

No cóż jak się zrobi cieplej będę kobminować. Ja nie skacze przed koniem - raczej zostaje za ruchem. To jest mój problem. Za długo czekam. A Branka dostosowała się do mojego stylu - przynajmniej tak p. Mrugała twierdził. Mówił, że dobre jest to, że podchodzi blisko przeszkody i skacze do góry, ale nie ma odpowiedniej fazy lotu, tylko bardzo szybko "spada" - robi to co ja, bo ja w fazie lotu jestem zbyt z tyłu ciałem. No ale tak to jest jak się jeździ wiecznie samemu :wink: Przynajmniej na płaskim jest lepiej - fajnie sie teraz nosi i chodzi swobodnie, tyle że na razie jeździmy sie na luźnych i długich wodzach, z okrągłym grzbietem.


Re: Smutna refleksja o fundamentach - tomekpawwaw - 02-14-2009

Przypomniała mi się taka sytuacja sprzed paru lat : Mój brat , który podówczas "prowadził" zawodników w Książu ,prowadził trening skokowy z jednym z nich . Jeździec nie mógł się zgrać z koniem podczas skoku i mimo , iż najazdy były dobre , koń odbijał się tam , gdzie powinien , to chłopak ciągle pozostawał za ruchem , , w rezultacie nie mógł dobrze oddać wodzy i koń pukał w drągi , lub zrzucał . Po paru skokach wspólnie z Markiem doszliśmy do wniosku , aby spróbować jeźdźcowi skrócić strzemiona - tylko o jedną dziurkę . Rezultat był " piorunujący " - nagle wszystko zaczęło wychodzić . Chłopak też był zachwycony i stwierdził , że teraz wszystko wyszło mu samo , bez trudności .
I inna sytuacja - Kiedyś często zdarzało mi się , że przy odskoku , zwłaszcza przy najeździe z półsiadu, gdy skok był duży , lub odskok bliski "wyrzucało" mnie do góry , jak z katapulty i w rezultacie skakaliśmy jak Kevin Bacon , czyli osobno . A byłem nauczony " poprawnego dosiadu " z ramieniem , biodrem i piętą w jednej linii. Po zmianie siodła na bardziej płaskie i bez przednich klocków, w którym siedziałem bardziej z tyłu, łydki zaś miałem bliżej popręgu , problem znikł , nagle stało się dla mnie też łatwe wysiedzenie " baranów" , czy gwałtownych uskoków konia , przy których wcześniej często zdarzało mi się spaść . Mógłbym podać jeszcze wiele przykładów, jak duże znaczenie mogą mieć drobne wydawałoby się szczegóły dosiadu i że nie zawsze "kanoniczna" pozycja na koniu jest najlepsza


Re: Smutna refleksja o fundamentach - Magda Pawlowicz - 02-14-2009

Magda Gulina Może nie tak ostro .

Ja chętnie posłucham argumentów za takim stylem, ale jeśli to napisze praktyk, a nie teoretyk.

Ania przynajmniej skakała, skacze nadal.

Książki wiedzy praktycznej nie zastąpią.


Ja doprawdy nie rozumiem dlaczego tak uparłaś się że Tomek jest teoretykiem. Dyskutowaliśmy już kiedyś na forum wwr i pisaliśmy ci obydwoje że teoretykami nie jesteśmy! Mamy w stajni 15 koni, zajeżdżamy młode konie, również powierzone obydwoje jeździmy sportowo-ja klasycznie ujeżdżenie i skoki a Tomek 3 sezon western! 3 sezon startuje w konkursach do poziomu Mistrzostw Polski był w zeszłym roku członkiem kadry na MEC a ty go nazywasz teoretykiem!
http://www.wojtekst.nd.e-wro.pl/galeria_pliki/galeria_magdy/fot05.jpg
Tu masz zdjęcie teoretyka na koniu! Zanim zaczął jeździć west!


Re: Smutna refleksja o fundamentach - Guli - 02-15-2009

Jestem pod wrażeniem 8)

Tylko nie rozumiem celu tej "obrony Częstochowy" :wink:
tomekpawwaw - Aby móc jakąś metodę krytykować , czy w inny sposób ustosunkować się do niej , trzeba ją , przynajmniej teoretycznie poznać a odnoszę wrażenie , że niektóre osoby , którym rzucił się w oczy jeden element dosiadu / dość mocno z przodu umieszczona łydka / zaczęły wieszać psy na jej zwolennikach , nie zadawszy sobie trudu zapoznania się z całą metodą . Zresztą , jeżeli chcecie to chętnie opiszę podstawowe założenia i ogólny plan pracy tą metodą / będę musiał założyć nowy wątek /

A przypominam, ze była mowa o szkole jazdy wg d Orgeix , propagowanej w Polsce przez K.Grabowskiego.

Z tej twojej rekomendacji i pokazanego zdjęcia w żaden sposób nie wynika, ze Tomek jeździ wg tej szkoły.

Jest więc praktykiem ? :roll:

p.s.

Na forum ludzi ocenia sie na podstawie tego, co piszą.


Re: Smutna refleksja o fundamentach - Julie 1 - 02-15-2009

MalgorzataSzkudlarek Myślę, że teorii dosiadu jest co najmniej tyle, ilu trenerów, plus kilka odmian wynikających z budowy i nawyków jeźdźców... Jeśli aż tak dogłebnie będziemy rozpatrywać każdy z rodzajów dosiadu nalezałoby przecież również , a właściwie przede wszystkim zadać pytanie: czemu służy taka pozycja jeźdźca w siodle (czy bez;-)) . Czy takiej pozycji nie wymusza przypadkiem ułożenie czy budowa siodła?

Teorii dosiadu tyle co trenerów... No właśnie, dlaczego...?
Może u nas. We wspominanym przeze mnie już wielokrotnie systemie szkolenia Brytyjskiej Federacji Jeźdieckiej takie coś nie ma racji bytu.
Wszystko jest dokładnie opisane i usystematyzowane i każdy musi uczyć tak samo.
Jest "basic position" i jest "jumping position". Cała filozofia.
Określenie dosiad podstawowy wydaje mi się nawet bardziej trafne niż dosiad ujeżdżeniowy, bo przecież nie każdy kto nie skacze od razu jeździ ujeżdżeniowo. Na "basic position" mówią też "flat position" czyli dosiad do jazdy po płaskim terenie, nie płaski dosiad ;-)
I bardzo mi się to podoba.
Powinno być oczywiste, że takie (jak według J.d'Orgeix) ułożenie nóg ma uzasadnienie wyłącznie w przypadku skoków.
Po co tak siedzieć jeśli się nie skacze?


Re: Smutna refleksja o fundamentach - karinaa - 02-15-2009

Nie chcę tu nikogo bronić ani atakować, ale najpierw Magdo piszesz, że książki wiedzy praktycznej nie zastąpią i że posłuchałabyś jakiegoś praktyka, potem sama piszesz, żeby Ania nie słuchała takich rad jak mierzenie odległości siedzenia od siodła i dajesz swoją interpretację skoków, że trzeba czekać aż koń nas wyniesie a na końcu piszesz, że nie skaczesz i nikt Cie tego nigdy nie uczył. Trochę sprzeczności. Poza tym jeździec może "czuć skok" i z boku może i to wygląda całkiem całkiem ale tak jak napisał Trener to koń jest tym najlepszym sędzią. Ja generalnie nie zgadzam się z tym, że trzeba czekać, tak jak napisałaś, że to koń ma nas wynieść( kiedyś trochę skakałam przez ostatnie 5 lat trenuję ujeżdżenie) bo wydaje mi się, że wtedy można zostać za ruchem konia albo zostać za bardzo wybitym, trzeba podążać za ruchem konia- nie za wcześnie nie za późno. Z tego co pamiętam to chyba tułów musi być równoległy do linii szyi konia i to on też trochę wyznacza odległość siedzenia od siodła ( widać to na zdjęciu wstawionym przez Magdę, że tułów Tomka jest równoległy to szyi konia ), ale dawno skakałam więc mogę się mylić.


Re: Smutna refleksja o fundamentach - Guli - 02-15-2009

karinaa sama piszesz, żeby Ania nie słuchała takich rad jak mierzenie odległości siedzenia od siodła i dajesz swoją interpretację skoków, że trzeba czekać aż koń nas wyniesie a na końcu piszesz, że nie skaczesz i nikt Cie tego nigdy nie uczył.

Chciałabym zobaczyc skoczka, który w trakcie przejazdu mierzy sobie odległosc siedzenia od siodła :lol:

Sprawa oddania skoku razem z koniem to kwestia wyczucia jeździeckiego - z pewnością nie jest to łatwe. Smile

Troche skakałam ,chc tylko amatorsko , dla zabawy- więc to raczej nie liczy się

Cytat:Tak jak napisał Trener to koń jest tym najlepszym sędzią .

Jasne, ze tak.
Tylko jak w całym jeździectwie , to kon odwala czarna robotę i dostosowuje się do jeźdźca - raczej nie ma wyboru.

O tym dostosowaniu też pisał Trener.

Rzecz w tym, czy nie odbywa się to ze szkoda dla konia i o tym była głównie dyskusja dotycząca takiego a nie innego dosiadu Smile


Re: Smutna refleksja o fundamentach - karinaa - 02-15-2009

Tu nie chodzi o mierzenie odległości linijką w czasie skoku, ale nie ma sensu wstawać na na małą stacjonatę tak jakby chciało się bić rekord świata.


Re: Smutna refleksja o fundamentach - Guli - 02-15-2009

I nie chodzi tez o ocenę zjęcia Ani , czy Tomka :roll:

Mozna sobie darowac złośliwe uwagi - Ania sama umiesciła swoje zdjęcia, ale w celach poglądowych i z poczuciem humoru- co jej się chwali Smile


Re: Smutna refleksja o fundamentach - karinaa - 02-15-2009

Ale to co ja napisałam nie było do Ani czy jej techniki skoku tylko a propos Twojej uwagi, że nie ma sensu mierzenie siedzenia od siodła. Nie musisz na siłę szukać jakiś złośliwości tym bardziej że sama najpierw naskakujesz na Tomka, że się wypowiada a jest teoretykiem jeśli chodzi o szkołę jazdy wg d Orgeix a potem sama mówisz o skokach mówiąc, że skaczesz tylko jakieś drobne przeszkody terenowe i że nikt Cie skakać nie uczył. O ironii co do posta Magdy już nie wspomnę... więc trochę więcej odpowiedzialności za swoje posty, nie wszyscy piszą po to, żeby sobie "nawrzucać" ale żeby przez te dyskusje dowiedzieć się jak najwięcej.


Re: Smutna refleksja o fundamentach - Joanna Dobrzyńska - 02-15-2009

Włączę się do dyskusji wspierając poprzedzający mnie głos kariny.
Guli, zazwyczaj powołując się na cudze wypowiedzi i przytaczane przez Ciebie cytaty negujesz większość z nich i starasz się wywołać u innych lekkie podirytowanie. W późniejszej kolejności zazwyczaj wywijasz kota ogonem. Zwyczajnie prowokujesz.

I niech mnie... nastawiam tyłek za tą wypowiedź, ale napisałam co myślę i tyle!


Re: Smutna refleksja o fundamentach - branka - 02-15-2009

Ojej, czuję się winna podniesieniu ciśnienia, bo to moje zdjęcie wywołało dyskusję Wink

A swoją drogą - nie powinniśmy stworzyć osobnego wątku np o dosiadzie w skokach? Czy o skokach w ogóle, nie wiem. Tylko ja nie wiem jak to zrobic by pasujące wypowiedzi przenieść?
Ja chętnie posłucham rad czy różnych zdań o półsiadzie, bo to mi potem pomaga. Dzisiaj z 10 min ćwiczyłam półsiad, głownie bez strzemion. Ale chyba musze z instruktorką z naszej stajni pojeździć, bo nie mam zbyt dobrej równowagi :? Zawsze jak ktoś spojrzy z boku to jest lepiej.

A co do małych zmian, które pomagają w dosiadzie - to mi p. Lipczyński strzemiona zawsze o dziurke wydłużal, a p. Mrugała skracał Confusedhock: I nie wiem, który miał rację. Ale obaj troszkę co innego radzili, choć obaj to samo zauważali w moim dosiadzie.
Chyba sie wyniose do Anglii skoro tam jest wszystko bardziej ustestymatyzowane Smile


Re: Smutna refleksja o fundamentach - Magda Pawlowicz - 02-15-2009

Ja polecam takie ćwiczenie (we wszystkich chodach po kolei) najpierw stań w strzemionach (dopasuj sobie taka długość strzemion przy której najlepiej ci się stoi-to będzie też zapewne najlepsza długość do półsiadu) jak będziesz trzymać równowagę to spróbuj powoli "składać się" aż do końskiej szyi zachowując równowagę w oparciu o strzemię (oczywiście przy zamkniętym kolanie). Jeśli bedziesz w stanie zrobić to we wszystkich chodach to znaczy że uzyskałaś swobodę tułowia i również skok powinien przestać stanowić problem. Oczywiście zamknięcie kolana powinno wynikać z prawidłowego ułozenia nogi a nie siłowego ściskania nóg.
Następne ćwiczenie to:4 folule w pełnym siadzie 4 stojąc w strzemionach, potem po 3, potem po 2, potem po 1(taki galop anglezowany z tego wychodzi Big Grin )
Oczywiście nic nie zastąpi instruktora!