Hipologia
Pierwsza pomoc dla konia w terenie. - Wersja do druku

+- Hipologia (https://forum.hipologia.pl)
+-- Dział: Kategoria (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=3)
+--- Dział: Chów koni - i wszystko, co z nim związane (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=5)
+--- Wątek: Pierwsza pomoc dla konia w terenie. (/showthread.php?tid=35)

Strony: 1 2


Pierwsza pomoc dla konia w terenie. - Sowa - 10-31-2007

Kopiuję swój temat z innego forum, jeśli to jakiś problem, to trudno, niech Teolinek usunie - zagadnienie jest mało opisane, po wypowiedziach które temat zebrał jestem niewiele (moze odrobinę) mądrzejsza niż byłam. Nie ukrywam, ze bardzo liczę na wypowiedz pana Mickunasa.


Załóżmy katastroficznie że:
zdarza się wypadek, mamy do dyspozycji to co na sobie, zakładam mimimum którym możemy się posłużyć: - wodze z których mozna zmontowac opaskę uciskową, jakiś scyzoryk którym ew. mozemy pociąć czaprak i zmontowac opatrunek, popręg - może można tez jakoś wykorzystać - zrobić prowizoryczne pęta(?) w luksusowej opcji mamy owijki, mamy kask z którego ponoć mozna zmontować kaganiec jak koń gryzie i nie pozwala sobie pomóc (jak to się robi? ).

Tak wiem, telefon i wołać weta, ale róznie bywa, czasami zanim wet dojedzie miną wieki a koń potrzebuje natychmiastowej pomocy bo:

- przewrócił się i nie moze/nie chce wstać.
Kiedy nalegać żeby wstał, kiedy wręcz przeciwnie, starać się utrzymać go w pozycji leżącej (jak?) zeby jeszcze bardziej nie zaszkodzić?

- skaleczył się, podejrzewamy że poważnie bo krew "sika".

- coś z nogą, podejrzewamy że złamana - co robić? Prowadzić do stajni na 3, trzymać w miejscu i czekać aż wet nas znajdzie, próbowac usztywnić prowizorycznie - to ma sens w przypadku konia?

- nadział się na gałąź/drut/szkło itp. - wyciągać z rany, czy zostawić aż wet dotrze, albo my dokuśtykamy do stajni?

- zsunął się do rowu/parowu/dołu nie daje rady wyjść - po kogo dzwonić do pomocy, kto będzie miał sprzęt żeby konia wydostać (straż?)


Co zawsze warto mieć ze sobą - oczywiście zakładając codzienne sytuacje, wiadomo że nikt nie bedzie woził na plecach apteczki. Jak można wykozystać to co mamy.


No i gdzie mozna poczytać o pierwszej pomocy której może udzielić jeździec koniowi?


Re: Pierwsza pomoc dla konia w terenie. - Sedna - 11-01-2007

Sowa zdarza się wypadek, mamy do dyspozycji to co na sobie, zakładam mimimum którym możemy się posłużyć: - wodze z których mozna zmontowac opaskę uciskową, jakiś scyzoryk którym ew. mozemy pociąć czaprak i zmontowac opatrunek, popręg...

Teraz zaczynam doceniać fakt, że zawsze jeżdżę z chustką na głowie pod toczkiem.

Cytat:Tak wiem, telefon i wołać weta, ale róznie bywa, czasami zanim wet dojedzie miną wieki a koń potrzebuje natychmiastowej pomocy


Nie wiem jak inni, ale ja jeżdżę po takich terenach, że nie często mam zasięg, więc tym bardziej uważam wątek za przydatny.

Cytat:- nadział się na gałąź/drut/szkło itp. - wyciągać z rany, czy zostawić aż wet dotrze, albo my dokuśtykamy do stajni?

To jedno wiem PRAWIE na pewno - nie wyjmowac ciał obcych, bo ciało siedzące w brzuchu, czy nodze tamuje krwawienie i zabezpiecza przed dostaniem się bakterii do środka, ponadto podczas wyjmowania można dodatkowo uszkodzić tkanki.

Cytat:Co zawsze warto mieć ze sobą - oczywiście zakładając codzienne sytuacje, wiadomo że nikt nie bedzie woził na plecach apteczki. Jak można wykozystać to co mamy.

No to ja bym proponowała zaopatrzenie się w sakwy, jeśli ktoś notorycznie uprawia jazdę terenową. Mój znajomy zawsze miał sakwy, jak jechał w dłuższy teren, a w sakwach dodatkowe puślisko, wodzę - w razie zerwania. Można jeszcze dodać coś od siebie, zależnie od inwencji twórczej. Myślę, że dobrym zabezpieczeniem byłaby taka duża chusta (nie wiem czy to ma jakąś fachową nazwę) służąca do opatrunku głowy, czy zrobienia zeń temblaka.jest chyba najbardziej uniwersalna. No i coś typu AluSpray, lub piochtanina na drobniejsze skaleczenia. Może z tym sprayem to banał, ale chroni przed robactwem, które na postojach w trakcie rajdów są szczególnie uciążliwe.
A jak ktoś ma zapędy na chirurga, to może dołożyć jeszcze igłę i nici. Nie zajmują wiele miejsca, ale muszą być czyste ;p

Cytat:No i gdzie mozna poczytać o pierwszej pomocy której może udzielić jeździec koniowi?

Mam przed sobą książkę "Koń zdrowy jak..." (swoją drogą całkiem wartościowa pozycja) i tam jest wzmianka o pierwszej pomocy przy zranieniach. Jak coś ciekawego wyczytam, to napiszę.
Wiem, że wyszła też inna książka, na mój gust ulepszona wersja tej w/w. "Choroby koni i ich leczenie" - coś chyba tak brzmiąca.


- Wojciech Mickunas - 11-01-2007

Droga Sowo!
Strasznie katastroficzne wizje zafundowałaś nam w nowym temacie.
Co prawda wypadki "chodzą po ludziach i po koniach też" więc wiedza na temat udzielania pierwszej pomocy może być bardzo przydatna ( oby jak najrzadziej) Trochę praktyki w tej materii też mam ,ale spróbuję namówić mojego przyjaciela veta. J. Okońskiego , może zechce coś doradzić.


- Sowa - 11-01-2007

Panie Wojciechu, to nie katastrofizm, to przezorność. Big Grin
Wolę nie być jak ten przysłowiowy Polak, co to owszem mądry, ale dopiero po szkodzie.
Byłabym wdzięczna za namówienie Pana Okońskiego do wypowiedzenia się, no i jednak za Pana autorską wypowiedz też.
Ta wiedza jest naprawdę deficytowa, prosze jej nie skąpić.


Sedna: dzięki za tytuły, na pewno sobie kupię.
No i wrzuć co wyczytasz na temat pierszej pomocy kopyciakom.

A czy ktoś czytał Królikiewicza "Koń w skoku i terenie"? Jest tam coś na ten temat?


- T.B. - 11-01-2007

Czytał.
"Jeździec i koń w terenie i skoku"
Jest. Niecała strona: o stłuczeniach (nóg) bez ran i stłuczeniach z raną.

Książka jest jakby całkiem nie o tym. Smile


- Sedna - 11-01-2007

W sumie, to wyczytałam niewiele, jedyne interesujące informacje są na temat rodzaju ran i postepowania wobec nich z grubsza:
  • 1.
    Cytat:Lekkie krwawienie z płytkiej rany pochodzi z przerwanych naczyń włosowatych. Takie zranienia nie są groźne pod warunkiem, że zostaną odpowiednio potraktowane.Zabrudzenia dookoła rany nalezy oczyszczać zimna wodą. Sierśc wokół rany wygolić, następnie przemyć skaleczenie wacikiem nasączonym antyseptycznym środkiem, osuszyć i nanieść maść antyseptyczną

    2.
    Cytat:Głęboka rana, z której wycieka ciemnoczerwona krew, wskazuje na uszkodzenie żyły. Konieczna jest natychmiastowa wizyta lekarza weterynarii. Czekając na niego, nalezy zatamować krwawienie poniżej rany, np. bandażem elastycznym. Na ranę można nałożyć sterylny opatruneklub czysty ręcznik, po czym równiez owinąć ją bandażem

    3.
    Cytat:Głęboka rana, z której pulsująco wypływa jasnoczerwona krew, jest związana z uszkodzeniem tętnicy. Nie ma chwili do stracenia. Czekając na weterynarza musimy zatamować krwotok, zakładając na ranę opaskę uciskową, a następnie np. ligninę. Całość owinąć elastycznym bandażem. Jeżeli w ten sposób nie uda się zatamować krwawienia, to nad raną trzeba zacisnąć gumową rurkę lub podobny dostępny materiał (szeroki i elastyczny; nie wolno używac sznurka, gdyż może uszkodzić tkankę). Uwaga! Nacisk na arterię odcina dopływ krwi do dolnej części kończyny, więc nie powinien bez przerwy trwac dłużej niz 10 minut. Jeżeli rana jest w miejscu, w którym nie można założyć opaski uciskowej, to tętnicę nalezy uciskać palcem. Ranę trzeba zakryć opatrunkiem

    Zastanawia mnie tylko, jak skłonić konia do nie uciekania przed ewentualnym naciskiem palca na otwartą tętnicę...

W sumie informacje dla niektórych oczywiste, ale myślę że mimo wszystko powinny sie tutaj znaleźć. Pozdrawiam Smile


- Stajenny - 11-01-2007

co do apteczek to mozna kupic bardzo fajny zestaw pierwszej pomocy w malej saszetce dosc bogota wyposazony i bardzo maly,miesci sie w wiekszej kieszeni.Jest to apteczka przeznaczona dla biegaczy itp.Polecam


- Asia Cieślik - 11-01-2007

Ja wiem na pewno, że nie wolno wyjmować ŻADNYCH ciał obcych, które się wbiją do ciała (wszystko jedno, człowiek czy koń). Tak mnie uczyli na kursie pierwszej pomocy (ludzkiej Tongue) i potem na kursie prawa jazdy.
Może dojść do krwawienia, rana może zostać zakażona, czy jeśli dotyczy to jamy brzusznej, nawet mogą narządy/ jelita wypaść.

Samemu konia nigdzie nie ruszać. Tak mi się wydaje, bo możemy większą krzywdę zrobić. Tylko wezwać pomoc i bukmanką przewieść do stajni. Jak nie ma zasięgu, a jest się w większej grupie to jedna osoba idzie po pomoc, a druga zostaje z koniem. Jeśli jest się samemu to nie wiem. Chociaż wszędzie się mówi, żeby samemu nie jeździć, a jak już to mieć telefon ze sobą. Można czekać "na zbawienie" aż ktoś ze stajni wpadnie na pomysł i pojedzie nas szukać.
Chyba, że po ocenie sytuacji stwierdzimy, że kontuzja, czy co się nam koniowi stało, nie jest bardzo groźne. To wtedy wrócić prowadząc konia w ręku. W stajni wezwać weta, żeby sprawdził czy wszytko jest na pewno ok.

Jeżeli koń leży wydaje mi się żeby go tak zostawić i jak najszybciej wezwać pomoc. Może coś mu się stać z kręgosłupem i wszelkie próby podnoszenia mogą skończyć się tragicznie. Biorę to przez analogię do człowieka. A jak go utrzymać w tej pozycji? Nie wiem. Próbować przytrzymać głowę i szyję, mówić uspokajać.

Jak podejrzewamy złamanie kończyny, to z jakiś gałązek zmontować stelaż usztywnijący stawy poniżej i powyżej złamania. Związać owijkami/sznurkami/podartą koszulą czy czym kolwiek. I też nie namawiać konia do poruszania się, tylko zorganizować transport, bo jak to jest złamanie to można doprowadzić do przerwania tkanek miękkich. A nawet jakbyśmy próbowali żeby szedł na 3 nogach, to moim zdaniem jest to niemożliwe. Zawsze będzie się chociaż podpierał, co może pogorszyć sytuację.

Odnośnie ran z tętnic. Coś mi się kojarzy, że nie można robić opatrunków zaciskowych. Dopiero w ostateczności (i w przypadku zmiażdżeń i obcięć kończyn). I opaskę zakłada się na już wcześniej zrobiony opatrunek zabezpieczający (gaza, gazik,wata ,lignina itp). A jak jest zmiażdżenie to 10 cm nad miejscem zmiażdżenia. Zanim użyjemy opaski musimy spróbować zakładanie kolejnych warst opatrunku, zatrzymać krwawienie przez uniesienie kończyny (nie wiem jak to by miało wyglądać w przypadku konia Tongue) a potem ucisk ręką. Opatrunek uciskowy może być maksymalnie przez 2 godziny.

Jeśli koń gdzieś wpadnie to chyba wzywać straż pożarną. Tylko chyba oni mają odpowiedni sprzęt.


- Okoński Janusz - 11-01-2007

Mój Przyjaciel Wojtek wywołał mnie do tablicy. Wszyscy kochani koniarze! Proszę pamiętajcie żeby ze wszech miar przywiązywac wagę do profilaktyki. Zdobywanie umiejętności i wiedzy jeździeckiej u kwalifikowanych instruktorów i trenerów, pozwoli na wyrobienie właściwych odruchów i zachowań w stosunku do konia, a to z kolei wpłynie na właściwe jego użytkowanie. Niebagatelną rolę odgrywa wyobraźnia i świadomośc odpowiedzialności. To nie koń za nas ale my za konia ODPOWIADAMY. Dlatego każda jazda musi byc zaplanowana a teren na którym się odbywa sprawdzony. Sprzęt dopasowany i sprawdzony. Jeździec trzeźwy i odpowiednio ubrany. Charakter jazdy dostosowany do umiejętności jeździeckich. Myślę, że każda mniejsza lub większa stajnia współpracuje z lekarzem weterynarii - lekarzem pierwszego kontaktu. Dobrze jest porozmawiac z takim lekarzem, poprosic o instruktaż i omówienie działań w sytuacjach kryzysowych.
Pamiętajcie, że gotowych recept nie ma. Nie ma też dwóch identycznych przypadków. Nie ma też pogotowia weterynaryjnego. I pamiętajcie! jak coś się dzieje żadnego lekarza nie można wezwac do wypadku bo wszyscy zajęci. Dlatego tak ważne jest żeby miec "swojego", któremu przez telefon opowiemy co się zdarzyło a on powie co i jak robic. I to chyba jest najważniejsze. c.d.n. Okoński


- Wojciech Mickunas - 11-02-2007

Dzięki Janusz ! cieszę się ,że jesteś z nami!
Mam jeszcze kilku przyjaciół , których bym chciał wciągnąć na nasze forum. Jeden jest problem : te "stare pryki "nie nauczyły się jeszcze klikania i nie korzystają z sieci. Ja mam szczęście,że mogę się uczyć od mojego 6-letniego wnuka Pawełka.


- Shadowy.Horse - 11-04-2007

tarisa Odnośnie ran z tętnic. Coś mi się kojarzy, że nie można robić opatrunków zaciskowych. Dopiero w ostateczności (i w przypadku zmiażdżeń i obcięć kończyn). I opaskę zakłada się na już wcześniej zrobiony opatrunek zabezpieczający (gaza, gazik,wata ,lignina itp). A jak jest zmiażdżenie to 10 cm nad miejscem zmiażdżenia. Zanim użyjemy opaski musimy spróbować zakładanie kolejnych warst opatrunku, zatrzymać krwawienie przez uniesienie kończyny (nie wiem jak to by miało wyglądać w przypadku konia Tongue) a potem ucisk ręką. Opatrunek uciskowy może być maksymalnie przez 2 godziny.

Z tego co pamiętam z zawodów pierwszej pomocy - jeśli tętnica jest uszkodzona, z rany wycieka jasnoczerwona krew, to trzeba założyc opaskę uciskową NAD raną a nie na samej ranie, a najlepiej na najbiższej tęnicy. Rozluźniać co 10 min aby dopływ krwi nie ustał całkowicie.


- T.B. - 11-04-2007

Mówimy o pomocy koniom, czy ludziom?

Jeśli ludziom - albo z końmi jest tak samo - to:
- zakładamy opatrunek uciskowy na ranę (albo zatykamy dziurę palcem zanim założymy opatrunek),
- opaski uciskowe stosujemy tylko w wyjątkowych wypadkach (zmiażdżenie kończyny, obcięcie kończyny).


- Sowa - 11-04-2007

Koniom, o pierwszej pomocy ludziom można znaleźć mnóstwo.
O pomocy koniom... nic.

dziękuję za wpis Pana Okońskiego, ale bardzo proszę o jeszcze i szczegółowiej.
Pan Mickunas tez obiecał coś z doświadczeń swoich wrzucić...

Może punkt po punkcie.
Mnie najbardziej niepokoi kwestia upadku konia, bo kogo nie pytam to co innego mi mówi. Jdni twierdzą ze jak upadnie i sam nie wstaje to niech leży, drudzy że nie moze długo (ile to jest długo w przypadku konia?) leżeć bo to moze mu zaszkodzić bardziej niż sam upadek i wynikłe z niego obrażenia.
To co w końcu robić?

I kiedy nie pozwalać wstawać? Tylko w wypadku podejrzenia złamania którejś z nóg, czy moz ejeszcze inne jakieś powody?


- jasmina - 11-14-2007

pytanie do mądrzejszych-
a co z ukąszeniem żmii?
Na naszym terenie latem tego sporo sie pojawia, czy konie są wrażliwe na ten jad? Jak postąpić w razie ugryzienia/ukąszenia?


- Chiquita - 11-14-2007

Gdzieś słyszałam, że koń jest na tyle dużym zwierzęciem, że ukąszenie żmiji nie powinno mu zaszkodzić... Ale wyjątki pewnie się zdarzają.
Tez chętnie poczytam opinie tych bardziej doświadczonych w temacie Wink