Skośniki - Wersja do druku +- Hipologia (https://forum.hipologia.pl) +-- Dział: Kategoria (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=3) +--- Dział: Konie chcą nas rozumieć (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=4) +--- Wątek: Skośniki (/showthread.php?tid=329) |
Skośniki - Klara Naszarkowska - 12-04-2008 Rozmowa rozpoczęta w wątku Jeździectwo w Polsce. Teolinek. Magda Gulina Byłam wczoraj w Stadzie Ogierów w Bogusławicach na prezentacji młodych 3-letnich ogierów , płyta, skoki luzem i pod jeźdźcem. asio (...) A o to chrapanie u koni - właśnie niedawno pytałam Panią Trener, bo moja klacz tak czasem robi. Już tlumaczę: ogiery tak często robią. Świadczy to o mocnym "przewentylowniu", wytrenowaniu. Konie wyścigowe tak oddychają głośno podczas każdego fulle. A ja nawet lubię jak tak koń oddycha :wink: . Magda Gulina Jednak nie zgodzę się z takim tłumaczeniem. Dagmara MatuszakMagda Gulina Nie wiem, czemu tego radzaju nachrapniki są obecnie standardem.nie cierpię tego ustrojstwa... a co gorsza, gdyby zapytać wielu jeźdźców, dlaczego stosują skośniki, pewnie nie umieliby nawet odpowiedzieć. :? asio Chrapanie, parskanie co krok, czystość górnych dróg oddechowych. To dźwięk podobny do pojedynczych parskań gdy koń upuszcza powietrze rozluźniając się fizycznie. Nie jest to nic złego i nie świadczy o przemęczeniu. Miałam przyjemność jeździć na koniach wkkw, ujeżdżeniowych i dźwięk ten często nam towarzyszył. Co innego dgy koń zmęczony jazdą (np w terenie) i dzie pod górę, sapie, pojękuje. Dagmara Matuszak Ale zdajesz sobie sprawę, że to jest zwalczanie objawów, a nie leczenie choroby? arabiatta U ludzi tez tak jest Dagmara Matuszak Właśnie Magda Gulinaasio Miałam przyjemność jeździć na koniach wkkw, ujeżdżeniowych i dźwięk ten często nam towarzyszył. Co innego dgy koń zmęczony jazdą (np w terenie) i dzie pod górę, sapie, pojękuje. Może nie ćwiczysz ze swoim ogrem codziennie i dlatego tak jest. Poza tym pod górę najlepiej/najłatwiej koniowi galopem :wink: Ewa Polak Nie osądzajmy i nie krytykujmy innych za to co robią gdy nie znamy całej historii.. To trochę przykre Dagmara MatuszakEwa Polak Nie osądzajmy i nie krytykujmy innych za to co robią gdy nie znamy całej historii.. To trochę przykreNie chciałam nikogo osobiście dotknąć, ale na forum mogę tylko odnieść się do konkretnej wypowiedzi - i tak też zrobiłam. Ania Guzowska Dokładnie, ja kiedyś tez zakładałam skośnik jak były problemy...ale to jest ograniczanie konia i pokazywanie mu, że jak będzie demostrował dyskomfort, to mu się zamknie pysk. Może można skośnik stosowac "mądrze", ale ja nie lubie jego idei - ograniczania najwrażliwszego miejsca u konia... Na szczęśnie ja szybko doszłam do wniosku, że nie chce markowania moich błędów skośnikiem, poza tym mój koń zaczął się na nim potem usztywniać, więc zakładałam go krótki czas. Wojciech Mickunas Na tym forum ( chyba każdy to juz zauważył ) wyrażamy swoje zdanie na różne tematy , bez żadnych "wycieczek" i tak jest, więc nie widzę powodu by kto ktolwiek czuł się dotknięty. Piszemy o problemach i każdy ma prawo wyrażać swoje zdanie. Dagmara MatuszakWojciech Mickunas Mogę powiedzieć , że bardzo często spotykam się z zaciśniętym mocno skośnikiem , a kiedy pytam : czemu masz tak mocno zapięty nachrapnik , zwykle otrzmję odpowiedź : " bo tak się jeździ " , a kiedy pytam dalej :" kto tak jeździ ?" odpowiedź jest : " wszyscy tak jeżdżą" . Pytam więc dalej : " po co tak mocno zapinasz nachrapnik ?" . To pytanie często pozostaje bez odpowiedzi.I tu właśnie jest pies pogrzebany... Magda Gulina A mozesz przetłumaczyć? nawet tylko streścić Ewa Polak Dagmaro, Magda GulinaEwa Polak Jedyne co mi się nasuwa na myśl to po to żeby koń nie kłapał szczęką i nie wywalał jęzora poza pysk.Kon nie wywala języka bez powodu , ani nie kłapie szczeęką dla przyjemności :? Dagmara MatuszakMagda Gulina A mozesz przetłumaczyć? nawet tylko streścićCały artykuł jest o działaniu wędzideł, jak je widać na zdjęciach rentgenowskich, o skośniku jest tylko fragment - zdjęcie po lewej (tym razem na pewno) pokazuje jak leży wędzidło przy luźnej wodzy, po prawej - na silnym kontakcie z zaciągniętym skośnikiem. Wędzidło wciska się w język, który "nie ma gdzie uciec". Bez skośnika koń mógłby cofnąć żuchwę i zniwelować ucisk na język, a warto pamiętać, że jest on bardzo unerwiony i "w stanie spoczynku" wypełnia prawie całą jamę ustną. asio Aniu, przepraszam, nie napisałam, ze od zakupu konia do pierwszych jazd minęły ze 2 miesiące :oops: . Brak siodła, zapoznawanie się z koniem, poznawanie 7 games, jazda na oklep, były czymś najwspanialszym, bo bardzo zbliżyły nas do siebie. Miałam problem, ale wychowawczy, bo klacz charakterna i kopiąca. Dagmara Matuszakasio Zatem rzucam pytanie, które może naświetllić sprawę komuś, kto właśnie jak ja 2 lata temu: kupił konia zepsutego, zniechęconego, który jest znieczulony, zaciągnięty, zaszarpany. Jak postępować, czy i jakich patentów użyć, aby z konia zdołowanego zrobić prawdziwego kumpla, z którym jeszcze można się wybrać na zawody czy egzamin choćby na br. odznakę? Ania Guzowska Tak myślałam Asio, że to że załozyłaś skośnik nie oznaczało, że nie robiłaś przy okazji innych rzeczy w celu dogadania się z koniem Ja bym jednak pozbyła się wędzidła w ogóle, ale kazdy idzie innym tropem, postępuje wg innych zasad. Ważne jest by nawet jak sie używa sprzętu, wiedzieć po co on służy i co robić oprócz jego stosowania. Re: Skośniki - Guli - 12-04-2008 Taka uwaga ogólna, odnośnie patentów i ich stosowania. Podpisuję się pod zdaniem, które powiedział mądry człowiek : .." im mniej talentu, tym więcej patentów" Re: Skośniki - Izabella Dobrosz - 12-04-2008 rzadko się wypowiadam, chociażby ze względu na to że uważam że nie jestem w stanie ocenić kogokolwiek nie widząc jak postępuje naprawdę, nikt nie jest w stanie ocenić czyjegoś postępowania czytając kilka linijek tekstu napisanego, dlatego wkurza mnie gdy ktoś nie znając osoby, nie znając konia i jego historii wypowiada się negatywnie, a siebie zazwyczaj przedstawia w samych superlatywach- nie ma ludzi kryształowych Re: Skośniki - Dagmara Matuszak - 12-04-2008 To do mnie? :| Niestety, na forum internetowym nie mam możliwości poznać biografii rozmówcy na podstawie tych kilku linijek, które napisze. Mogę, co zaznaczyłam już wcześniej, odnieść się do jego wypowiedzi. Taka jest specyfika tych dyskusji - zwykle rozmawiamy z osobami, których nie znamy. Jak napisał Pan Trener, rozmawiamy o problemie, nie o osobie. Jeśli ktoś poczuł się przez moją wypowiedź dotknięty - przepraszam, nie było to moim zamiarem. Przedstawiłam swoje poglądy, można z nimi polemizować. Kryształowa na pewno nie jestem, ale (żeby pozostać w temacie) akurat skośnika używam tylko do przytrzymywania nogawki podczas jazdy na rowerze . Re: Skośniki - Izabella Dobrosz - 12-04-2008 mój koń chodzi w nachrapniku, dlaczego a dlatego, że mam niespokojną rękę, i teraz pytanie do wszystkich tych którzy uważają że robię koniowi krzywdę nachrapnikiem lub tym że jeżdżę konno. w jaki sposób nie jeżdżąc na koniu mam pracować nad uspokojeniem ręki?? każdy od czegoś musiał zacząć, niektórzy zaczynali naukę jazdy konnej w dzieciństwie inni w późniejszym wieku, niektórzy są do tego predysponowani inni muszą włożyć w to dużo pracy, ale wszyscy muszą ćwiczyć. uważam że nachrapnikiem nie robię krzywdy, wręcz przeciwnie a brak talentu być może ale czy to świadczy o tym że nie powinnam brać się za coś co przychodzi mi z większą trudnością?? Re: Skośniki - Dagmara Matuszak - 12-04-2008 Izabella Dobrosz mój koń chodzi w nachrapniku, dlaczego a dlatego, że mam niespokojną rękę, i teraz pytanie do wszystkich tych którzy uważają że robię koniowi krzywdę nachrapnikiem lub tym że jeżdżę konno. Z moich osobistych doświadczeń wynika, że łatwiej skupić się nad ręką i kontrolować ją, kiedy nie ma skośnika maskującego błędy. (Też mam niespokojną rękę i muszę jej pilnować.) Uważam też, że skośnik tak naprawdę nie ratuje konia przed zbyt silnym czy nierównym działaniem ręki, raczej wzmaga dyskomfort (patrz zdjęcie rtg, które wstawiłam). Iza, czemu uważasz, że krytyka skośnika jest równa krytykowaniu osób uczących się jeździć? Ja też się uczę, uczyłam i będę uczyć, a moja nauka doprowadziła mnie do wniosków, które tu przedstawiam. Każdy, kto traktuje konie i jeździectwo jako przedmiot nauki, musi od czasu do czasu zmierzyć się z jakimiś niewygodnymi faktami, przewartościować swoje poglądy, przyznać się do błędów... Moje błędy: naprawiam je do dzisiaj... Re: Skośniki - Wojciech Mickunas - 12-04-2008 Problem tzw. "niespokojnej ręki " to problem wynikający z niedoskonałości dosiadu. Istnieje określenie ; dosiad niezależny . Ta niezależność dosiadu polega między innymi na opanowaniu równowagi podczas jazdy w takim stopniu , by uniezależnić całkowicie ręce od " reszty człowieka " . Kto opanuje dosiad niezależny będzie świadomie panował nad swoimi rękami decydując w każdym momencie o tym co one robią , lub czego nie robią. Właściwym sposobem na opanowanie dosiadu niezleżnego są ćwiczenia podczas jazdy na lonży ( lub w ogrodzonym lonzowniku) na odpowiednio do tego wyszkolonym koniu. Ćwiczenia polegaja na tym że zamiast trzymania w rękach wodzy np. żongluje się piłeczkami tenisowymi podczas jazdy . Są też inne ćwiczenia służące temu samemu- poprawieniu równowagi i umiejętności zachowania się na koniu w ruchu..( polecam nowo wydaną przez Galaktykę książkę z płyta DVD '"Jak lepiej jeździć konno") Braki stabilności dosiadu , czynią ręce niespokojnymi , a te z ,czy bez nachrapnika , w podobny sposób powodują negatywne odczucia w końskim pysku. Re: Skośniki - branka - 12-04-2008 Jak ja się cieszę, że siadam juz bez ogłowia i nie muszę mysleć o niespokojnej ręce...choć z drugiej strony nie mogę opanować starych nawyków, jak "otwieranie" ręki w kierunku w którym chcę pojechać. Nawet na cordeo, które nijak w ten sposób nie działa, robiłam to przy skrętach i woltach i nie umiałam sie opanować :roll: Polecam ćwiczenia na piłce takiej dużej do rehalibilatcji - najpierw wyćwiczyc równowagę, tak by nie opierając się nogami siedzeć i nie spadać, a potem włączyć w to ruchy rak różne - gwarantuję, że dużo to da i w kwestii dosiadu i niezalezności rąk! Re: Skośniki - Klara Naszarkowska - 12-04-2008 Na piłce ciekawie jest choćby złapać tę równowagę (bez podpierania się stopami o podłoże i bez zakleszczania się nogami o piłkę) - a potem na przykła spróbować obrócić głowę w bok i nie stracić równowagi. Da się, ale to nie jest z automatu. Fajnie widać, jak małe szczegóły mają wpływ na całokształt równowagi. Trener pisze o niezależnym dosiadzie jako warunku niezbędnym do uzyskania do niezależnej, stabilnej ręki. A ja sobie jeszcze myślę, że jak już przyjdzie czas na pierwsze branie wodzy do łap i na kontakt, to ja bym wolała robić to na jakimś nałepniku mniej inwazyjnym niż ogłowie wędzidłowe. Czucie w dłoniach też trzeba sobie wyrabiać, ale czy to od początku musi być czucie wędzidła, to nie jestem pewna. A przy jeździe na wędzidle... Jeśli ręka jest nieco niestabilna, to chyba lepiej mieć informację zwrotną od końskiego pyska, który się otwiera, jak coś jest nie tak? A jeśli ręka jest bardzo niestabilna (tak, że wędzidło przesuwa, o zęby grzechoce itd.), to mi się zdaje, że po prostu jest za wcześnie na jazdę na wędzidle... A tym bardziej na kontakcie, na wędzidle. Re: Skośniki - Izabella Dobrosz - 12-04-2008 rozumiem że trener dementuje przesad że nachrapnik sprawia iż koń mniej odczuwa niespokojną rękę jeźdźca?? w takim razie chciałabym się dowiedzieć jakie zadanie ma poprawnie używany nachrapnik i jak powinien być użytkowany. ćwiczę na piłce i uważam to za super ćwiczenie jeśli chodzi o równowagę Re: Skośniki - Wojciech Mickunas - 12-04-2008 Dementuję ! Bo to nie jest zgodne z prawdą i nie do tego nachrapnik ze kośnikiem został wymyślony. Nachrapnik ze skośnikiem to modyfikacja nachrapnika zwanego zwykłym , lub angielskim , czyli takiego jaki pozostaje po odjęciu skośnika. Pomiętam czasy kiedy nie było w użyciu nachrapników ze skośnikiem . Jak ktoś chciał ograniczyć koniowi możliwość otwierania pyska , lub ograniczyć manewrowanie dolną szczęką to używał albo nachrapnika hanowerskiego ( nazwa pewno od słynnej kiedyś szkoły w Hanowerze) , albo nachrapnika krzyżowego zwanego też meksykańskim. Nachrapnik ze skośnikiem pojawił się w użyciu gdzieś w połowie lat 60 tych. Te trzy ,a nawet cztery typy nachrapników ( 4-ry bo zwykły też można zapiąć ciasno) wymyślono jako sposób na ograniczanie koniowi swobody manewrowania dolną szczęką i czasami też językiem. Powodów do tego by koń otwierał za bardzo pysk , czy manewrował zbytnio dolna szczęką i językiem może być wiele . Wszystkie one mają związek z obecnością kiełzna w pysku konia i z działaniem ludzkim ( jeźdźca "przypiętego" do tego kiełzna na drugim końcu wodzy.) Najczęściej to nieodpowiednie działanie jeźdźca jest przyczyną "sprzeciwu " konia , a w efekcie nieakceptowanych przez człowieka zachowań końskiego pyska. Nachrapnik ma pomóc w "tłumaczeniu" koniowi , jakie zachowania są właściwe, a jakie właściwymi nie są. Jeśli z jakiegoś powodu koń zaczął otwierać zbytnio pysk ,nachrapnik ma mu powiedzieć : " nie rób tego bo jak spróbujesz to poczujeśz dodatkowy ucisk na nos i będzie ci jeszcze mniej przyjemnie " , "jak nie będziesz "rozdziawiał" gęby to pasek nie będzie cię uciskał". Praktyka i doświadczenie + umiejętności jazdy na kontakcie powinny jeźdźcowi podpowiedzieć ; na którą dziurkę zapiąć nachrapnik ,by rozmowa z koniem przy jego użyciu była właściwie przez konia rozumiana. Często jednak jest tak ,że przy pojawiających się niewłaściwych zachowaniach końskiego pyska decyzja jeźdźca jest jedna : " zamknąć mu pysk ! " i wówczas potrzebny bywa dziurkacz , bo fabrycznych dziurek za mało , a koń ma tylko dwa wyjścia : trzymać pysk zamknięty i czekać cierpliwie ,aż się jazda skończy i zdejmą ogłowie , albo podjąć walkę z tym co go krępuje. Większość koni wybiera pierwsze rozwiązanie , a jeźdźcy wciąż "marzą " o finezji , precyzyjnym kontakcie i harmonii z koniem. Re: Skośniki - branka - 12-04-2008 Jak byłam u Dermotta(mistrz świata jednak, więc dla tych co jeżdżą klasycznie czy startują powinien być autorytetem), nigdy nie zakładaliśmy patentów i w ogóle innych pomocniczych pasków tak ciasno, by coś wymusić. Gdy koń był lonżowany na chambonie czy wodzach Pessoa, nigdy nie były zapięte tak, by wymusić postawę. Były bardziej delikatną wskazówką, niz czymkolwiek innym i bylibyście zdumieni widząć jak świetnie konie na nich pracowały(to to, co mówiłam w jakimś innym wątku, że założyłam swojemu koniowi chambon tak, że własciwie nie działał, a koń i tak przybrał pozycję, którą chambon ciaśniej zapięty wymusza - tego mnie nauczył Dermott - zapinac tak, by koń nie czuł zbytniej presji, bo to prowadzi do usztywnienia i złudnego "ustawienia" - wtedy prawdopodobnie koń, jeśli będzie lonżowany na miękkiej ręce i z wyczuciem tempa - co nie oznacza "wpędzania konia w wędzidło"!, zejdzie na dół, rozluźni się i zacznie pracować odpowiednimi mięśniami). Ale koń, by przyjął postawę jakąśmusi być lonżowany z wyczuciem, z ogromnym spokojem i systematycznie(dlatego lonżowanie ze sprzętem w 95% robił sam Dermott i poświęcał temu dużo uwagi - a zobaczcie jak robi się w naszych stajniach - lonżowanie daje się komukolwiek, najcześciej zabieganemu luzakowi by "wyżył konia", lub zapiął go na wodze pomocnicze, by chodził "ustawiony" - tymczasem do tego ustawnia dochodzi się z czasem i wodze pomocnicze to tylko przyspieszają, ale nie w taki sposób, że cos wymuszają, ale taki że pokazują koniowi co będziemy oczekiwać - dlatego nigdy nie zapina się ich krótko). Myślę, że dlatego on też namiętnie odpinał skośniki, za każdym razem kiedy ja je ubierałam(bo czasem skośniki były przy ogłowiu i ja je zakładałam, bo np ogłowie danego konia było na innym, itp) - nie lubił zafałszowania działania swojej ręki i zbytniego ograniczania konia. Nie uważał też, że koń by być zebranym musi być najpierw jeżdżony przeganaszowany, czy z głową mocno w dole(chyba, że w pozycji "tropiącej"). Nie uważał też, że konia trzeba przesadnie wyginać na boki by potem mógł wygiąć się w pionie(ale jego konie też nie chodziły tak klasycznie zebrane jak konie ujeżdżeniowe np z wyższych szkół jazdy oczywiście - ale do jeżdżenia konkursów GP wystarczało to). Jak pisałam wcześniej, może 2-3 konie miały na stałe skośniki - na stałe oznacza zawsze, poza dniami kiedy koń szedł na spacer i poza lonżą(czyli max 3-4 razy w tyg). Były to konie "trudne", popsute kiedyś przez innych jeźdzców, ale oprócz tego z temperamentem takim wybuchowym, trudne do jazdy. Nigdy nachrapniki nie były zapięte b. ciasno. Gdy jakies inne konie miały skośniki czy coś innego w tym styku(np nachrapnik meksykański) i nie chodziły dobrze, Dermott wracał po 15 min do stajni i mówił: "take that shit off, please". Sam kiedyś zmajstrował coś dziwnego co było połączeniem hackamore i zwykłego ogłowia i po 20 minutach(byliśmy na zawodach), podjechał do mnie na rozprężalni strasznie zły - spytałam go, czy to źle ubrałam(bo zajęło mi to z jakieś 10 min, hehe), a on: "nie Anna, to ja jestem głupi" :wink: Oczywiście oznaczało to dla mnie sprint do ciężarówni po inne ogłowie, podczas gdy ciężarówka była z 10 min piechotą oddalona od rozprężalni, hehe. ALe tak postępują profesjonaliści - nigdy nie uważają, że to koń jest głupi, bo otwiera pysk czy jest sztywny - zawsze szukają błędu u siebie - czy to w sprzęcie czy w złym przygotowaniu konia. W ogóle nie pamiętam, by kiedykolwiek zmieniał wędzidła na ostrzejsze - za to jego jeździec stajenny, który pracował w jego stajni zawsze zmianiał łagodne na ostre, gdy co było nie tak - Dermott pilnował, by jego konie z nim walczyły, ale mimo wszystko do pewnego stopnia dawał mu wolną rękę, argumentując to tak, że każdy młody jeździec musi sam zrozumieć, że zakładanie większej ilości sprzętu nie pomaga i że można do niego mówić, ale dopóki o sam nie zaobserwuje, że mniej znaczy więcej, to te słowa będą wylatywać mu drugim uchem i i tak będzie robił swoje. A jak młody jeździec tego nie zrozumie, nigdy nie będzie mistrzem. Nigdy też nie widziałam gagu czy łamanego munsztuka na żadnym z koni Dermotts. Nigdy też nie widziałam czarnej wodzy na zawodach na rozprężalni. Natomiast przynajmniej połowa koni na dużych zawodach jest na czarnej rozgrzewana:/ Gag(czy wielokrążek) też stał się powszechny(o zgrozo, często widywałam go w rękach dzieci!), a to jak działa widac po minach koni! Skośniki skośnikami, ale to wielokrążki(czy tez wędzidła pessoa) dopiero powinny być zakazane! I żadna siła mnie nie przekona mnie nigdy do wszelkich gagów :evil: Nie piszę tego by się wymądrzać, ale ku rozwadze. Re: Skośniki - Joanna Dobrzyńska - 12-04-2008 W całej tej dyskusji o sensowności stosowania skośnika (a są tu wypowiedzi sugerujące, że skośnik stosują ci, którzy nie umieją sobie radzić :oops: ) bawi mnie to, ze strona startowa Forum zawiera piękne zdjęcie koni właśnie ze skośnikami... Na podstawie własnych doświadczeń mogę stwierdzić, że nie przeszkadza on koniowi. Akurat mnie pomógł. Teraz po jeździe spokojnie włożę pod skośnik 3 palce, koń nachrapnik ma też tak zapięty aby miał możliwość żucia, czasem nagradzam konia za bardzo dobre wykonanie ćwiczenia cukierkiem- spokojnie go przegryza. Czuję, ze żuchwa pracuje, piana w pusku jest. Niby wszystko o'k. Może kiedyś zrezygnuję z ogłowia w ogóle (na placu) i z głęboką satysfakcją będę mogła powiedzieć za 5-10 lat: nasza wspólna praca :wink: . Jak wpomniałam, język i rzucanie głową mamy za sobą. Pozostało jeszcze kłapanie (znacznie rzadsze niż na początku naszej współpracy), które jest moim zdaniem odwierciedleniem stanu emocjonalnego. Łatwo dojść do wniosku iż taki koń po rozluźnieniu fizycznym dalej jest spięty w główce i dlatego o pełnym rozluźnieniu nie ma mowy w taki stresujący dzień hock: . A moze to odbicie temperamentu. Nie wiem. Jedno do czego doszłam, to akurat w tym przypadku nie winię się za ciasny nachrapnik, skośnik, czy brak niezależności rąk. Iza, fakt, ze nasze predyspozycje fizyczne oraz wyczucie własnego ciała pomagają w utrzymaniu niezależności rąk od dosiadu. Ja uważam to za niemal punkt kluczowy w pracy z koniem. Pan Trener pisze o piłce na sznurku (katowałam moją uczennicę i nie była zadowolona, ale efekt jest). Jest jeszcze inna rzecz: zasugerowałam jej tańczenie, podskakiwania z tacą na której ma kubki z wodą. Moim zdaniem takie ćwiczenia wykonywane w domu pomogą na załapanie o co w nieżależności chodzi. Re: Skośniki - branka - 12-04-2008 Twoja wypowiedź podkreśla to, jak trudno rozmawiać o problemie nie widząc go. Przypadek Twojego konia mozna by pewnie zakwalifikować do tych trudnych - tak jak u nas w Irlandii trudne konie chodziły na skośnikach - i tak jak u ciebie, miały jakąś możlwiwość poruszania szczęką. Pomagało to w pracy z nimi - tobie to też pomogło. Piana jest moim zdaniem efektem albo walki(to takie bicie piany sfrustrowanego konia) albo z nadmiernego działania rąk jeźdzca(to też używanie siły, ale subtelniej) co stymuluje szczęki i powoduje automatyczne działanie ślinianek( w odpowiedzi na ten ruch pyska), albo z poddaństwa - w tym trzecim przypadku uważam, że jest tak, że koń przeżuwa, bo akceptuje nas, jako tych stojących "wyżej"(tak jak z ziemi, gdy sie ustala hierarchię w NH i koń tez żuje) - nie przeżuwałby, gdyby nie był rozluźniony choć w pewnym stopniu - a w każdym razie taki koń przeżuwający się poddaje jeźdzcowi i mówi mu - "spoko rób co chcesz, bo widzę, że krzywdy mi nie robisz" - wtedy piana się ubija, bo jest ruch szczęk, co pociąga pracę ślinianek. Nie przekonuje mnie do końca klasyczne tłumaczenie co do ubijania piany(że koń najpierw jest luźny, a to powoduje pracę ślinianek i ślina się ubija, bo jest jej dużo i koń musi żuć - uważam, że jest odwrotnie - najpierw jest ruch szczęk, a potem uruchomienie ślinianek - i wazne moim zdaniem jest to czy to my wywołujemy pracę ślinianek działając rękami(powodujemy wtedy sztuczny ruch szczęk, który tez uruchomi ślinianki), czy koń to robi sam z siebie okazując poddaństwo - to takie oparte na zaufaniu nam, że mu nic nie zrobimy - wtedy poruszcza szczękami delikatnie pokazując swoje poddaństwo). Ale piana i ślina to juz nie na ten wątek(choć ciekawa jestem czy są jakieś pożądne badania eksperymentalne o podłożu fizjologicznym w tym zakresie; muszę poszukać). W każdym razie wiedząc(mówię do Asio cały czas, heh), że pracujesz naturalnie z końmi zakładam, że w przypadku twojego konia zachodzi ta trzecia sytuacja, czyli ta "naturalna" jakbyśmy to określili i jak nam wyszło w innym wątku mniej lub bardziej dobra, bo opierająca się na poddaństwie, uzyskanym bez używania rozwiązań siłowych z naszej strony - chodzi o to, by koń nas zaakceptował i nam zaufał, że mu nie zrobimy krzywdy siedząc na nim. I myślę, że mimo wszytsko nawet używając patenty jesteśmy w stanie to osiągnąć, w każdym razie pewnie przyspieszamy cały proces(nie uzywając patentów i np wędzidła w ogóle, myślę, że efekt będzie jeszcze lepszy, ale tez będzie to trwać w pewnien sposób dłużej - choć to też zależy z jakiej strony patrzeć - jak zawsze zresztą z końmi). W każdym razie dopóki mamy konia, który nie walczy z nami zawzięcie i nie ucieka na nasz widok, to na pewno nie jest najgorzej, obojętnie czy jeździmy z patentami czy na cordeo :wink: Kiedy ktoś wie KIEDY i JAK stosować dane paski, to pewnie przynoszą one korzyści, tak jak wyszło w Twoim przypadku. Ale w wielu innych mogą przynieść niepotrzebną szkodę, dlatego warto ostrzegać przed nimi! I warto uświadamiać ludziom to, po co zostały wymyślone pewne rzeczy, bo często nie jest to rozumiane, a patenty są w użyciu(a po koniach widać nieraz co o tym myslą). Dlatego wszelkie dyskusje, nawet te troszkę ostrzejsze uważam za coś dobrego, bo choć wywołują emocje to i skłaniają do przemyśleń. I nie trzeba w nich tak naprawdę dojść do żadnych wielkich wniosków, wystarczy że pare osób zaprezentuje inne punkty widzenia - to od razu skłania do myślenia. Re: Skośniki - Dagmara Matuszak - 12-04-2008 Ania Guzowska Piana jest moim zdaniem efektem albo walki(to takie bicie piany sfrustrowanego konia) albo z nadmiernego działania rąk jeźdzca(to też używanie siły, ale subtelniej) co stymuluje szczęki i powoduje automatyczne działanie ślinianek( w odpowiedzi na ten ruch pyska), albo z poddaństwa - w tym trzecim przypadku uważam, że jest tak, że koń przeżuwa, bo akceptuje nas, jako tych stojących "wyżej"(tak jak z ziemi, gdy sie ustala hierarchię w NH i koń tez żuje) - nie przeżuwałby, gdyby nie był rozluźniony choć w pewnym stopniu - a w każdym razie taki koń przeżuwający się poddaje jeźdzcowi i mówi mu - "spoko rób co chcesz, bo widzę, że krzywdy mi nie robisz" - wtedy piana się ubija, bo jest ruch szczęk, co pociąga pracę ślinianek. Nie przekonuje mnie do końca klasyczne tłumaczenie co do ubijania piany(że koń najpierw jest luźny, a to powoduje pracę ślinianek i ślina się ubija, bo jest jej dużo i koń musi żuć - uważam, że jest odwrotnie - najpierw jest ruch szczęk, a potem uruchomienie ślinianek - i wazne moim zdaniem jest to czy to my wywołujemy pracę ślinianek działając rękami(powodujemy wtedy sztuczny ruch szczęk, który tez uruchomi ślinianki), czy koń to robi sam z siebie okazując poddaństwo - to takie oparte na zaufaniu nam, że mu nic nie zrobimy - wtedy poruszcza szczękami delikatnie pokazując swoje poddaństwo). Ale piana i ślina to juz nie na ten wątek(choć ciekawa jestem czy są jakieś pożądne badania eksperymentalne o podłożu fizjologicznym w tym zakresie; muszę poszukać). jest jeszcze ten aspekt, że przy zganaszowaniu ślinianki są "masowane" i to też pobudza wydzielanie śliny. jeśli koń jest rozluźniony i nie jest przeganaszowany, to nie będzie jej dużo - "biała szminka". w sumie to jest trochę na ten temat - mnie się wydaje że skośnik też bierze udział w tym "ubijaniu" piany ponad miarę. |