Hipologia
O nas czyli poznajmy się lepiej - Wersja do druku

+- Hipologia (https://forum.hipologia.pl)
+-- Dział: Kategoria (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=3)
+--- Dział: Pleplanie, integrowanie się i inne pogwarki (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=6)
+--- Wątek: O nas czyli poznajmy się lepiej (/showthread.php?tid=191)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26


Re: O nas czyli poznajmy się lepiej - Lutejaxx - 09-26-2008

no fakt, mój arabek teraz jakby mniej się wgina. Co prawda on późno zajeżdżany /4,5roku/ , ale teraz odkąd skończył 5 lat zaczyna jakby mężnieć, a i mięśnie grzbietu "urosły" mimo, że specjalnych ćwiczeń nie stosujemy ... Big Grin
A będzie dobrze.....po chorobie jednego z moich koni zauważam wszelkie mankamenty w wyglądzie sierściucha i przeżywam każdego już. Chociaż oczywiście z mięśniami grzbietu to jeszcze nie choroba...hihi


Re: O nas czyli poznajmy się lepiej - Joanna Dobrzyńska - 12-22-2008

Jestem już od jakiegoś czasu na Forum i jest mi bardzo miło, bo sporo się od Was dowiaduję.
Mam na imię Asia.
Będąc mała dziewczynką i zanim zaczęła się moja przygoda z końmi, co dzień wieczorem tata opowiadał mi własne historie, które kończyliśmy wspólnym marzeniem o małym domku z ogródkiem, osiołku i dwukółce. Jak większość Polaków mieszkaliśmy w mieszkaniu na którymś piętrze. W szkole koleżanki zaczęły własne przygody z końmi i szalenie im zazdrościłam. Niestety moi rodzice nie pozwolili mi na podróże pociągiem z Gdyni do Sopotu (tory) i dalej marzyłam. Przyszedł czas na wielką przeprowadzkę znad morza do centrum Polski. Gdy dowiedziałam się, ze zamieszkamy obok stadniny (SO Bogusławice), ucieszyłam się bardzo. I rzeczywiście się udało. Wzięłam udział w ostrym wakacyjnym przesiewie kandydatów do klubu. Codzienne zajęcia na lonży przez całe wakacje wymagały od nas cierpliwości więc zostało nas niewiele. Tak trafiłam o grupy pingwinów. Pierwszym koniem jakiego pokochałam był Bartodziej, koń wlkp i na pamiątkę tej więzi dostałam tabliczkę z jego boksu. Mam ją do dziś. Przez moje ręce przewinęło się sporo koni i bardzo się z tego cieszę. W czasie "okolomaturalnym" rodzice jednak zaproponowali mi dwa wyjścia: albo nauka, matura i studia, albo zostanę stajenną. Wybrałam to pierwsze, bo skoro uczelnia, to i kluby studenckie i możliwości... Dostałam się na ASP w Warszawie, ale niestety to była połowa lat dziewięćdziesiątych więc jazda konna kosztowała średnio więcej niż dziś, a dla uczelni artystycznych (przyznaję otwarcie, ze większość plastyków nie lubi wysiłku fizycznego) wf był na sali Akademii Muzycznej- grałam z pianistkami w siatkówkę :roll: ... Koszmar grać z kimś, kto boi się tknąć piłki. Poza tym wszelkie studenckie kluby jeździeckie nie przyjmowały studentów innych uczelni. Zjeździłam wszystko w Warszawie i okolicach, ale nie satysfakcjonowała mnie wizyta w "klubie" w którym po otrzymaniu odpowiedzi na pytanie " Gdzie jeździłam", puszczali mnie od razu samą w teren. Kompletny brak wyobraźni. Kilka lat temu zamieszkaliśmy w okolicach Milanówka. Z mężem jeździliśmy sporo na rowerach. Natknęliśmy się kiedyś na klub, do którego zaczęłam zaglądać raz w tygodniu, potem trzy razy w tygodniu, potem... prawie zamieszkałam w stajni. Znów pochłonęło mnie na dobre. Po kilku latach właścicielka zmobilizowała mnie do uczestnictwa w kursach instruktorskich choć niestety zaraz po ich ukończeniu przestałam zaglądać do tej stajni. Kupiłam wymarzonego, tego pierwszego konia. Nie żadna wybitność, ale mój konik, mały, własny i kochany. Bałam się czy dam radę, bo postawiłam konia w pensjonacie wyjątkowo kameralnym: (poza Farajdą) dwa konie. Byłam jedyną jeżdżącą w tej stajni, konia miałam mało pokornego, stąd moje dalsze przygody z SNH i szkolenia z Moniką Damec. Frajda otworzyła mi oczy do tej pory zamknięte. Poczułam, że przyjaźń z koniem polega na czym innym niż to co do tej pory dane było mi poznać. Po pół roku pracy z Frajdą czekał nas egzamin- wejście do koniowozu. Co robi zaufanie, uwierzyłam dopiero mając porównanie załadunku przy zakupie Frajdy i pierwszy nasz wspólny załadunek. Czasem się sama wzruszam myśląc, ze przekonałam do siebie takie duże i silne stworzenie, a tata patrząc na nas marzy o hucule, z którym też będzie chodzić na spacery na kantarku. Mieszkamy na "dwa domy" i konie (+kozy) jeżdżą z nami. 3/4 roku spędzam na wsi koło Stada i Frajda z początku była tam sama, stąd kozy. W Mialnówku konie stoją z całym stadem. Potem dokupiłam konia koniowi 8) i od tej pory Frajda ma Kalinę. Kalina jest zaźrebiona i w kwietniu pojawi się źrebię, które wywieziemy wiosną na nasze łąki Big Grin. Bardzo się cieszę, że po latach powróciłam do mojej Pani Trener (M. Warchoł) z własnymi już końmi i staram się dostosowywać do wszelkich wskazówek.
Jest mi niezmiernie miło, ze Frajda, koń z charakterem, przekorny nieco, dał mi poznać siebie, sprowokował do innego postrzegania koni i mam nadzieję, ze wiedza jaką ciągle jestem skłonna chłonąć rozwinie mnie jeszcze bardziej. Będę spokojniejsza i cierpliwsza dla ludzi. A, bardzo sobie cenię książki M. Rashida.
Poniżej kilka zdjęć mojej menażerii: jedyne jakie znalazłam zdjęcie Bartrodzieja, moje dwie kobyłki, srokata Frajda i siwa Kalina, kózka Kruszka maluchami.


Re: O nas czyli poznajmy się lepiej - grymaśna - 12-25-2008

Witam


Re: O nas czyli poznajmy się lepiej - Dagmara Matuszak - 12-29-2008

Witamy serdecznie. To mamy panią dr wet na forum? 8)
Zazdroszczę Wam, dziewczyny, koni pod domem...


O nas czyli poznajmy się lepiej - Paulina Derezińska - 12-30-2008

Mam na imie Paulina mam 19 lat a z końmi jestem od jakiś 3, właściwie to tyle samo ile mam swojego konia.
Zaczeło się od kupna konia który był właściwie niezamierzany.
Ja od dziecka kochałam zwierzęta, kiedy byłam mała właziłam na każde podwórko by pobawić się z psami czy kotami.
Jak chyba każde małe dziecko chciałąm mieć swojego konika lecz niestety niebyło ani pieniędzy ani miejsca na to bym chociaż jezdziła a co tu mówić o posiadani własnego konia.
Mój tata jest też wielkim pasjonatem zwierząt i chodz nie miał żadnego doświadczenia lub wiedzy związanej z końmi któregoś dnia postanowił kupić konia.
Pers miał wtedy 3,5 roku młody , dopiero co zajezdzony koń, przyszedł do nas bardzo płochliwy lecz z zaufaniem do ludzi.
Bał się kamieni, drzew, wiatru jak i wielu innych rzeczy.
Na początku było cięzko, ja z zerowym doświadczeniem w pracy z końmi i ten koń, którego chodz jeszcze dobrze nie znałam już pokochałam i czułam że nigdy już się z nim nierozstane.
Na szczęście trafiliśmy do stajni w której są bardzo dobrzy ludzie , naprawde kochający konie i z ogromnym szacunkiem do tych zwierząt.
Tam nauczyłam się wszystkiego od podstaw, najpier uczyłam się jezdzić na koniu dla początkujących jezdzców, w czasie kiedy mój koń był przygotowywany dla mnie.
Teraz koń który bał się drzew, kamieni czy innych rzeczy chodzi pod siodłem pod dziećmi i w tereny.
Myślę że najważniejsze jest żeby od początku znalezc kogoś kto nauczy nas szacunku do tych ziwerząt bo jeśli nie ma szacunku to nigdy nie bedziemy dobrzy w tym co robimy czy to bedzie jazda sportowa czy rekreacyjna.
Teraz mam za sobą 3 lata z moim koniem, ufam mu chodz myślę że dla niego najważniejsze zawsze będzie jego stado w którym żyje, tabun jest jak rodzina, każdy członek stada tworzy jakiś element bez którego całość nie działa prawidłowo.
Im dłużej mam doczynienia z końmi tym bardziej utwierdzam sie w tym że to jest właśnie to czego szukałam.
Teraz ucze się w technikum hodowli koni i po szkole mam nadzieje robić to o czym marze.


a to jest mój Pers ( Konik Polski )


Re: O nas czyli poznajmy się lepiej - Dagmara Matuszak - 12-30-2008

Kurczę, wstyd się przyznać, ale koniki polskie znam tylko z obrazków :oops:.
Jakie one są? Sporo osób mówi, że bardzo dominujące, sprytne i uparte. Że lubią testować. Można rzeczywiście tak generalizować? Czy jest coś takiego jak ta "dzika część" w koniku? Smile Jaki jest Twój Pers?


Re: O nas czyli poznajmy się lepiej - Anna Skalik - 12-30-2008

Pasor , witaj ! Big Grin
Wiesz mamy coś wspólnego ... a właściwie nasze konie , mają wspólne imię. :wink: Tylko , że mój to huculasty hucuł ( celowe masło-maślane) :mrgreen:
Dagmaro , myślę , że to jest podobnie jak z hucułami ... są różne osobniki. Ale jak każda rasa prymitywna , mają cechy wspólne. Jedną z nich jest z całą pewnością spryt ... a drugą chyba ... łakomstwo. :twisted:
W związku z tym , że pierwsza cecha jest u nich bardzo dobrze rozwinięta , mają pewną przewagę nad nami ... czyli ludźmi. A to oznacza , że w porę się nie " spostrzegłszy " człowiek zostanie zdominowany i zepchnięty do roli "podajnika smakołyków".
Siłowo z takimi nic się nie da zrobić ( mają duże poczucie sprawiedliwości - o ile można tak powiedzieć ) , bo wtedy robią się nieposłuszne , a często złośliwe.
Właściwie jedyna droga z tymi " niewiniątkami " ( potrafią być naprawdę przymilne , a spojrzeniem rozbroić każdego) to je przechytrzyć.
Oczywiście są świetnymi towarzyszami o bardzo ciekawych osobowościach.
Piszę to z własnych obserwacji , nie tylko mojego " łobuziaka" , ale ogólnie . Bo w stajni gdzie mieszkają moje " milusie" są same mieszanki hucuło lub konikopodobne.
Ale każdy ma swoje własne doświadczenia , więc może Pasor opiszesz swoje. Plizzz. Big Grin


Koniki Polskie - Paulina Derezińska - 12-31-2008

Bardzo często słysze opinie od ludzi którzy, śmię podejrzewać nie znają Koników Polskich, mówią że są to konie wredne, najczęściej kopiące, gryzące i sprawiające ogólne problemy.
Otórz Konik Polski jak i inne rasy niewłaściwie wychowywany odwdzięczy się niewłaściwym zachowaniem.
Sądzę że konie te są naznaczone dużym temperamentem lecz to nie oznacza nic negatywnego, jeśli ktoś potrafi dobrze wychować konia , będzie potrafił pokierować jego temperamentem i wykorzystać go w jak najlepszy sposób.
Są to konie niezwykle inteligentne, słyszałam opinię iż między Konikiem Polskim i reasami szlachetnymi jest taka różnica jak między człowiekiem i małpą.
Myślę że są to konie które doskonale nadają się dla dzieci ponieważ czasami wręcz dosłownie wydaje mi się że myślą za jezdzca.
Są zwykle odwarzne i super nadają sie na długie wyprawy w teren.
Z tego faktu że są to konie prymitywne nie muszą one stać w zamkniętym boksie a już na pewno nie w derce nawet w srogą zimę.
Konikom wystarczy niewielkie zadaszenie lub osłona przed silnym wiatrem, jest to rasa niezwykle odporna na wszelkie choroby, posiada też mocne kopyta które najczęsciej niewymagają podkówania.
Nie są też wybredne jeśli chodzi o wymagania paszowe, nie mozemy przesadzać z paszami treściwymi ponieważ mogą one prowadzić nawet do ochwatu.

Ogólnie rzecz biorąc każdemu polecam Koniki Polskie nadają się dla dzieci jak również dla dorosłych , proszę nieprzerażać się ich niedużym wzrostem ponieważ mogą one bez problemu pracować pod ludzmi dorosłymi nosząc nawet do 1/3 swej wagi.

Chciałabym żeby o Konikach Polskich jak i innych rasach prymitywnych mówiono więcej.


Re: O nas czyli poznajmy się lepiej - Julia z Orla - 12-31-2008

Mój pierwszy koń, z którym się związałam "na poważnie" to była klaczka konika polskiego. Nie lubiła nikogo oprócz mnie, przynajmniej tak sobie wmawiałam 8) No ale innych kopała i gryzła, na jazdy pod innymi chodziła naburmuszona i najczęściej ograniczała się do kilku bryków na środku ujeżdżalni, więc coś w tym musiało być Wink Urodziła mi nawet źrebaczka w imieniny, a ją zdradziłam po trzech latach dla folbluta :oops: Koniki polskie są super, mają swoje zdanie i potrafią je wyrażać Big Grin Pracowałam z hucułami jakiś czas, to są dopiero uparte zwierzęta - albo staną i dalej nie pójdą (bo tak postanowiły i koniec dyskusji) i wtedy naprawdę wołami nie ruszysz takiego pączka z miejsca albo w połowie jazdy nagle przesadzą ogrodzenie z jeźdźcem na plecach, bo im się znudziło ćwiczenie (z pełną premedytacją i lewopółkulowo). Bardzo są pod tym względem podobne do "myszek" Wink Trzeba mieć duuużo cierpliwości do prymitywnych koni, bo są cholernie inteligentne.


Re: O nas czyli poznajmy się lepiej - Magda Pawlowicz - 01-04-2009

To ja się też przywitam! Parę dni temu trafiłam na to forum i tak czytam i czytam....i wreszcie stwierdziłam ze trzeba się zarejestrować. Podoba mi się bo jest takie...hm konkretne? no nie wiem jak to wysłowić, ale fajne.
O mnie-rocznik 1970, własne konie juz od kilkunastu lat, prowadzimy z mężem agroturystykę ale taka ambitniejszą-trochę jeździmy ujeżdżenie i skoki na regionalkach a od dwóch lat powstał "wątek westernowy".
Pozdrawiam PANA TRENERA bo jest jedna z niewielu osób w środowisku jeździeckim która chce się szeroko dzielić swoją wiedzą-dziękuję.


Re: O nas czyli poznajmy się lepiej - grymaśna - 01-05-2009

Witamy Big Grin ... wspaniały rocznik :mrgreen:

Dagmara Matuszak Witamy serdecznie. To mamy panią dr wet na forum? 8)
No, na to wygląda :mrgreen:
Pozdrawiam


Re: O nas czyli poznajmy się lepiej - KaJaa - 01-16-2009

Witam!
Jestem na forum od paru dni, wypadałoby się przywitać.
Nazywam się Olga, mam 18 lat. Jestem ze Świnoujścia - śliczne nadmorskie miasto, ciągle się rozwijające.
Jeżdżę od około 5-6 lat. Czas mija tak szybko, że tracę już rachubę. Od prawie trzech lat opiekuję się siwą, pogrubioną kobyłką. Interesuję się metodami naturalnymi, ale dopiero się ich uczę. Co do moich marzeń związanych z przyszłością jestem pewna jednego - chciałabym założyć własny ośrodek jeździecki. Nie wiem tylko, czy jest to realne w mojej sytuacji. No, ale jak to się mówi - najważniejsza jest wiara we własne siły.

Muszę przyznać, że jest to jedyne forum, na którym panuje w 100% przemiła atmosfera i mam nadzieję, że tak już pozostanie Smile
Pozdrawiam wszystkich forumowiczów.


Re: O nas czyli poznajmy się lepiej - branka - 01-16-2009

WitamySmile

Co do ośrodka jeździeckiego mi się to coraz bardziej marzy - i coraz mniej realny to pomysł(szczególnie finansowo). Ale tak bym chciała mieć jakis normalny pensjonat, taki co i ogiery można postawić i stare konie i bym mogła robić szkolenia z psychologii koni 8) Ech, marzenia.


Re: O nas czyli poznajmy się lepiej - KaJaa - 01-17-2009

No właśnie, marzenia.. Niestety bez pieniędzy bardzo ciężko w życiu. Smutne to i niesprawiedliwe. Ale może kiedyś się uda!


Re: O nas czyli poznajmy się lepiej - Lutejaxx - 01-18-2009

Czas i siebie przedstawić pokrótce.
Z zawodu jestem biotechnogiem- mikrobiologiem, ale w tym zawodzie nie pracuje. Pracuje w sklepie ze zdrowa żywnością, bo gotowanie, pieczenie ciasteczek, przyrządzanie nalewek (stoją na parapecie- kokosanka, tarninówka, bzowa, aroniowa, leśna...)i ogólnie wegańskie pichcenie to jedna z moich pasji. Podobnie wytwarzanie domowych kosmetyków oraz zbieranie dzikich roślin, ziół. Susze zioła dla konia i dla siebie, robię przetwory z dzikich owoców, jeździłam na obozy pt 'dzikie rośliny jadalne' organizowane przez ł.łuczaja- bardzo polecam.

Przygodę z końmi rozpoczęłam naście lat temu w stajni R. Ciesielskiego- mistrza Polski w rajdach długodystansowych. Tam jeździłam parę lat, jednocześnie opiekując sie prywatnymi końmi w okolicy. Pierwszy 'mój konik' był to dwudziestoparoletni zaprzęgowy kasztanek, na którym na oklep przemierzałam okoliczne pola. Później wielkopolska Harmonia, klacz z która sie rozumiałyśmy jak z żadnym innym koniem, zdarzało sie ze zagalopowała w momencie jak o tym POMYSLAłAM, zanim moje ciało przekuło te myśl w jakiekolwiek działanie...Poźniej były inne konie, kurs instruktora rekreacji, prace w kolejnych stajniach. Zawsze podobały mi sie araby, więc wyjeżdżałam w kolejne wakacje do prywatnej arabskiej stadniny na mazurach a później do Tarus arabians.

W zeszłym roku kupiłam Subwaya, starszego folbluta, przedstawiałam go już. Jest kochanym koniem- chociaż jeżdżenie na nim bez wędzidła zakończyło sie ewakuacją w galopie i pobytem w szpitalu, teraz już nosi wędzidełko, łagodne ale jest- więcej o nim na blogu http://swobodnekonie.bloog.pl.

Jeżdżę bo z końskiego grzbietu świat wygląda piękniej. Uwielbiam konne wędrówki przez lasy, pola, wioski, stukot kopyt, parskanie konia, szukanie nowych ścieżek, powracanie do już znanych. Nigdy mnie nie kusił sport, za duży to stres dla konia, a dla mnie mało ważne, by być lepszą od kogoś- chyba że od siebie wczoraj.

Z marzeń 'końskich' na przyszłość- żeby mieć mała własna stajnię i przygarnąć tam parę starszych czy kontuzjowanych koni na spokojna emeryturę- trochę tak jak Ania Guzowska napisała Smile