Hipologia
Zaufanie do konia a bezpieczeństwo - Wersja do druku

+- Hipologia (https://forum.hipologia.pl)
+-- Dział: Kategoria (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=3)
+--- Dział: Konie chcą nas rozumieć (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=4)
+--- Wątek: Zaufanie do konia a bezpieczeństwo (/showthread.php?tid=116)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16


- Gaga - 01-05-2008

Kantary na wybiegach bywają potrzebne. Jak już zostało powiedziane - jeśli jest możliwość ucieczki konia z pastwiska - łatwiej w kantarze go złapać, a nie zawsze akurat właściciel to robi. Jak mamy dużą stajnię pensjonatową i 20 - 30 koni na pastwiskach - łatwiej zapanować nad nimi, kiedy np. wpuszczamy je do boksów - jeśli 2, czy 3 konie postanowią "zamieszkać razem" - łatwiej je rozdzielić... Oczywiście zawsze istnieje niebezpieczeństwo zahaczenia się o coś, dlatego kantar powinien być dobrze dopasowany, nie "zwisający"...
Ja mam to szczęście, że kantary potrzebne mi nie są - ogrodzenia to pastuch + drewno , dalej siatka - trzech ogrodzeń nie sforsują... ;-) ale też miałam bardzo niemiła przygodę z tym "urządzeniem" :-( i to z własnej nieprzymuszonej... głupoty. Zostawiałam źrebaka ... już odsadkiem chyba - w kantarze na pastwisku, aby przyzwyczajał się do czegoś na twarzy... I tak pewnego pięknego dnia, moja mama (śp) dzwoni do mnie, ze mam natychmiast przyjechać do stajni, bo Darco zahaczył kantarem o bramę stajni (klamkę) , zdjął ją i przeciągnął kilkadziesiąt metrów - kantar nie puścił, na szczęście mama była w pobliżu i go uwolniła (moja mama zawsze bardzo bała się koni, a młodego Darka w szczególności ale tego dnia była prawdziwym bohaterem!!). Koń mocno pokaleczony :-( a szczerze pisząc - wrota od stajni w 3 osoby trzeba było przenieść z powrotem :-( Moja głupota... :evil: Darek się z czasem wygoił, ale jeśli już zostawiam je w kantarach (np kiedy czekam na kowala, czy weterynarza i trochę mi się spieszy), to zawsze mam je na oku...


- Chiquita - 01-05-2008

Jeździłam w stajni, w której stało kilkanaście koni, wszystkie chodziły bez kantarów, i wszystkie były wpędzane do stajni razem. Jak któryś zwiedzał boks sąsiada, to po prostu się go w jakiś sposób z niego wyprowadzało. Kantary nie były potrzebne Tongue

Konie mi tez nie raz uciekły, i zawsze udawało sie je sprowadzić Smile Faktem jest, że zawsze kręciły się jednak w pbliżu pastwiska, nie odchodziły daleko. Ale problemu ze złapaniem nie było, z przyprowadzeniem na sznurku tez nie- a nie zawsze ja byłam w takich momentach w domu.

Wydaje mi sie, ze jak się ma parę koni, i to pod domem, to kantary nie sa konieczne.
A jeśli chodzi o stajnie pensjonatowe, to powinny byc solidne ogrodzenia i tez nie ma problemu Wink Kantar może być naprawdę niebezpieczny, zwłaszcza taki za luźny.

Przez parę dni moja klacz chodził w kantarze, bo tacie, który ja wtedy wyprowadzał, nie chciało sie go sciągac. To były 2,3 dni, i to wystarczyło zeby wytarła sobie sierść za uszami.

Jednak wydaje mi się, ze kantary na pastwisku to jednak głównie lenistwo, nie obrażając nikogo Smile Bo porównując to, do czego się przydają, do tego, jak mogą zaszkodzić.... To wydaje mi sie, że jednak bezpieczniej, i wygodniej, bez Wink
Chociaż widok koni w kantarach powszechny jest bardzo.

Chociaż z drugiej strony konie chodzące na terenie ogrodzonym tylko pastuchem.... Nie wiem, tam może bym puściła konie w kantarach.

Ale pastucha też nie lubię za bardzo, więc nie mam dylematu Smile


- sznurka - 01-05-2008

Chiquita Jednak wydaje mi się, ze kantary na pastwisku to jednak głównie lenistwo, nie obrażając nikogo Smile
w sumie moim zdaniem nie
bo jak się prowadzi konia w ręku to jaka roznica odpiąć sprzączkę w uwiązie czy w kantarze?
kwestia po prostu przyzwyczajenia, moze doswiadczenia z kantarami
ja nie słyszałam nigdy zeby kon doznał urazu poprzez pozostawiony na głowie kantar - oczywiscie wiadomo ze mowimy o zwykłym, nei sznurkowym
moze to kwestia tego jak bezpieczny ma się wybieg?


- Guli - 01-05-2008

sznurka ja nie słyszałam nigdy zeby kon doznał urazu poprzez pozostawiony na głowie kantar - oczywiscie wiadomo ze mowimy o zwykłym, nei sznurkowym
moze to kwestia tego jak bezpieczny ma się wybieg?

Może sobie spokojnie coś zrobic, zwłaszcza jak ogrodzenie jest drewniane, czy są drzewa, a powinny byc, ze względu na dawany latem cień.

Wbrew pozorom lepsze jest ogrodzenie z plastikowych słupków i taśmy ( pastucha)

Konie wtedy nie zbliżają się do niego, jak płynie prąd.
Ja mam tylko jedną taśmę na wys 60 cm i słupki głównie plastikowe, ale częśc drewnianych dla wzmocnienia.
Jak nie podłączam prądu ( a tak robię zazwyczaj) to kuc stoi przy drewnianym słupku i ogryza go.
Poza tym latem trze głową o twarde przedmioty ( świąd)- gdyby miał kantar ,to zaraz uszkodziłby się.

Następny powód nie zakładania, to taki, że zniszczy kantar konia, bo ciągnie za niego.

Wiem, że niektórzy nawet w boksach trzymaja konie w kantarch, co jest dla mnie niezrozumiałe


- sznurka - 01-05-2008

tyle ze pastuch ma to do siebie ze wg producentow poniżej -5 nie powinno się go używać.


- Anna Skalik - 01-05-2008

Jestem " uzależniona " od pensjonatu , więc musze przestrzegać panujących tam reguł.
Ogrodzenia są " ruchome " czyli takie , aby można je było dość łatwo przestawiać ( drewniane słupki i pastuch) . A spowodowane jest to , stosowanym " kwaterunkiem " .
Latem właścicielka zawsze zdejmuje kantary , bo raczej ucieczki się nie zdarzają ... trawy jest w bród.
Ale w sezonie beztrawiastym , gdy konie zaczynają kombinować , zostają na padoku w kantarach.
Tym bardziej , że moje łośki to spore kombinatory .
Właściwie wystarczyło by , zostawić krówkowi kantar , bo hucuł i tak bez niego ( krówka ) się nie oddali. Ale wyrównuję szanse w ich zabawach ... łapaniu się za kantary i wzajemnym prowadzeniu. Tongue


- Klara Naszarkowska - 01-05-2008

guli Konie wtedy nie zbliżają się do niego, jak płynie prąd.
Różnie bywa - większość koni respektuje pastucha, ale nie wszystkie. Teo na szczęście nie taranuje, ale kilka razy przeskoczył - idealnie wyliczony odskok, podwozie złożone, baskil... Dobrze, że zwykle mu się nie chce wygłupiać.

Cytat:Następny powód nie zakładania, to taki, że zniszczy kantar konia, bo ciągnie za niego.
W poprzedniej stajni konie chodziły w kantarach - i jedno, że kantary się od zabaw "ja cię złapię i będę ciągnął za taśmy" niszczyły, a dwa, to konie były często podrapane na pyskach od tego. Nie były to wielkie problemy, ale tu obtarcie, tam trochę futra wyskubanego, raczej skazy na urodzie. Teraz wszystkie chodzą gołe (może z wyjątkiem sytuacji, kiedy dochodzi jakiś koń, wtedy on wychodzi przez jakiś czas w kantarze, a i potencjalnych rozbójników się ubiera) - do sprowadzania albo zakłada się kantar, albo tylko uwiąz przez szyję.

Sznurka, możesz dokładniej napisać jak to jest z pastuchem i niskimi temperaturami?


- Guli - 01-05-2008

Teolinek
guli Konie wtedy nie zbliżają się do niego, jak płynie prąd.
ale kilka razy przeskoczył - idealnie wyliczony odskok, podwozie złożone, baskil...

Dlatego moge miec jedna tasmę na wys.60 cm :

Kon sam z siebie przeciez nie przeskoczy , a kuc za cięzki na te wysokosć :lol:

On woli przegryźć druciki, jak nie ma prądu, dlatego od czasu do czasu w ramach przypomnienia włączam i wtedy kuc przeżywa szok Tongue


- sznurka - 01-05-2008

Teolinek Sznurka, możesz dokładniej napisać jak to jest z pastuchem i niskimi temperaturami?
z tego co rozmawialam z uzytkownikami tez potwierdzaja ze ponizej -5 nie dziala
na moim wyraznie jest napisane w instrukcji ze do -5


- Guli - 01-05-2008

Drugą zimę mam pastucha elektrycznego.
W ubiegłym roku były temperatury poniżej -5 ,wtedy jeszcze włączałam codziennie i sprawdzałam miernikiem.
Pierwsze słyszę, że nie działało.

Smile

Az włączę jutro i sprawdzę


- sznurka - 01-05-2008

podejrzewam ze to jest kwestia wilgotnosci miejsca gdzie jest uziemienie
ja nie ryzykuję, bo jak diabeł wezmie elektryzator na wiosne bede musiala kupic nowy :evil:


- Lutejaxx - 01-05-2008

moje oba konie respektują pastuch elektryczny, nawet jak nie płynie w nim prąd...tfu. tfu..nie zapeszyć!


- Guli - 02-01-2008

W sprawie toczków, czy kasków.

To tez sprawa zaufania i do konia i do siebie. :wink:

Oczywiście z wyłączeniem sportu z zasady niebezpiecznym, czyli skoki, cross.
Bo juz na konkursach ujeżdżenia takiego nakrycia głowy nie uświadczysz Smile
A zawodach westowych obowiązkowe kapelusze


Rozumiem , że uczący się w szkółkach , oraz osoby nieletnie bezwzględnie tak.

Jazda terenowa- w zależności od terenu , ale ze wskazaniem do ochrony głowy .
Generalnie dorośli- jak kto lubi , bo odpowiadają za siebie.


Tak ogólnie.
Konia ubieramy w narzędzia kontroli , często z przesadą, no to siebie też.

A ja widzę trochę inną drogę do zapewnienia sobie bezpieczeństwa.

Uczmy się rozumieć konie, uczmy się lepiej jeździć no i upadać chroniąc głowę.

Tak sobie myślę, że w każdej szkółce nauka woltyżerki , zeskakiwania z koni, upadania w odpowiedni sposób winna byc obowiązkowa Smile


Bo bezpieczeństwo to nie kask, nie kamizelka, tylko większe umiejętności i lepsze porozumienie z koniem, pamiętając oczywiście, że to sport o duzym stopniu ryzyka.


A teraz pewnie mnie powieszą, więc idę schować się do mysiej dziury :lol:


- ecossaise - 02-01-2008

wszyscy mówią, żeby się uczyc upadac. tylko jak to zrobic? jakoś nie mogę sobie tego wyobrazic :roll: pomysł oczywiście świetny tylko w praktyce tego nie widzę :wink:

no ok. na początku nauki zazwyczaj spada się podobnie- przez szyje. a potem spada się nie tyle z braku umiejętności co z takiego powodu, że dosiadamy coraz "ostrzejszych" koni i wykonujemy coraz trudniejsze elementy i wtedy to już w "kategorii upadek" mamy pełną dowolnośc 8)

poza tym zawsze może się coś stac. ot czysta złośliwośc losu. na koniu ubezpieczymy głowę to złamiemy rękę :evil:


- Gaga - 02-01-2008

Magda Gulina Bo juz na konkursach ujeżdżenia takiego nakrycia głowy nie uświadczysz Smile
ee a co ja niby mam na głowie?
[Obrazek: bohun3.jpg]

Faktem jest, że każdy odpowiada za siebie i jest to jego wybór. To jak z jazdą samochodem po śliskim - możesz jechać szybko, jeśli uważasz, że dasz sobie radę w przypadku poślizgu...

Uważam jednak, że nie da się przewidzieć wszytkiego, a głowy przy upadku "z przytupem" nie uchronisz - uderza w ziemię poddając się grawitacji :-( Mi się zdarzyło już spaść na coś twardego (np ułożone, ścięte drewno w lesie) i żałowałam, że nie mam kamizelki - połamane żebra bolą Undecided

Co do zaufania koniowi - to tylko zwierzę, może zrobić coś nieprzewidzianego... może zawieść sprzęt - urwać sie przystuła od siodła, etc... duże jest tych "może" Także ja wyznaję zasadę - w teren i na zawody raczej w kasku, na ujeżdżalni nie koniecznie...

Guli i nie chowaj się w mysiej dziurze - jesteś dorosła, sama za siebie decydujesz i póki nie pojawiasz siena zawodach - nikomu nic do tego.