Hipologia
Zaufanie do konia a bezpieczeństwo - Wersja do druku

+- Hipologia (https://forum.hipologia.pl)
+-- Dział: Kategoria (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=3)
+--- Dział: Konie chcą nas rozumieć (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=4)
+--- Wątek: Zaufanie do konia a bezpieczeństwo (/showthread.php?tid=116)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16


- Guli - 01-01-2008

sznurka . Wierzę w podstawowe zasady bezpieczeństwa, nie kuszę losu ot co

I jest całe mnóstwo takich ludzi i tylko jednostki , jak np Lorenzo :wink:


- Ailusia - 01-01-2008

Może warto by było wydzielić osobny temat - coś w rodzaju "zaufanie a bezpieczeństwo". Ważny temat Smile
Swoją drogą, na forum NHE ktoś kiedyś miał paskudny wypadek. Koń złapał w zęby cordeo i podrzucił głowę do góry, przez co zaklinowało mu się między paszczą a karkiem - za krótkie było. Żeby się uwolnić ciągnął nadal do góry. Na szczęście komuś udało się szybko zareagować. Nawet z takim minimalnym sprzętem trzeba uważać...


- Guli - 01-01-2008

sznurka mimo to nie pusciłabym go z wodzami luzem, nie wypiełabym i nie pusciła luzem z czambonem, nie pusciłabym na kantarze sznurkowym luzem, i mogłabym tu wymieniac jeszcze długo

Przypuszczam tez, że nie puściłabys konia luzem na nieogrodzone niczym łąki , żeby się wyszalał, a potem wrócił na wybieg :wink:

Jeszcze jedna opowiesc.

Ze stajni, w której jeździłam.
Wybrali się w kilka osób na kilkugodzinny teren.
Amazonka na młodej klaczy otworzyła gazowaną wode, więc rozległ sie syk.
Młoda klacz wyrwała, pozbywając się dziewczyny i pognała w las.
Znaleźli ją na trzeci dzien- ktos ją schwytał.

Ale dwa dni błąkała się po lasach ( ogromne), okolicznych wsiach z siodłem i w ogłowiu.
Oczywiście, że ogłowie podarła, ale siodło było całe i nawet nie zapoprężyła się


- sznurka - 01-01-2008

guli
sznurka mimo to nie pusciłabym go z wodzami luzem, nie wypiełabym i nie pusciła luzem z czambonem, nie pusciłabym na kantarze sznurkowym luzem, i mogłabym tu wymieniac jeszcze długo

Przypuszczam tez, że nie puściłabys konia luzem na nieogrodzone niczym łąki , żeby się wyszalał, a potem wrócił na wybieg :wink:
tak guli
masz 100% rację
za bardzo swojego konia kocham, by bezmyslnie go narażać


- Guli - 01-01-2008

sznurka
guli
sznurka mimo to nie pusciłabym go z wodzami luzem, nie wypiełabym i nie pusciła luzem z czambonem, nie pusciłabym na kantarze sznurkowym luzem, i mogłabym tu wymieniac jeszcze długo

Przypuszczam tez, że nie puściłabys konia luzem na nieogrodzone niczym łąki , żeby się wyszalał, a potem wrócił na wybieg :wink:
tak guli
masz 100% rację
za bardzo swojego konia kocham, by bezmyslnie go narażać

:lol:

A ja kocham tego konia, więc czasami daję mu to, co lubi najbardziej 8)


A to człowiek z jednego klubu , czyli oszołomów Big Grin

[Obrazek: tomeksk_d8e26.jpg]


- Klara Naszarkowska - 01-01-2008

guli Z pasieniem jest zupełnie inaczej.
Koń wtedy nie zwraca na nic uwagi, tylko je.
A jak nie je, to 100% pewności, że nie schyli się do trawki, nie zechce podrapać się zębami w przednią nogą, tylną nogą w ucho, nie przemieści się, nie zahaczy wodzami o nic itd.?

(P.S. pisałam o sytuacji, kiedy człowiek był podczas pasienia na koniu, wodze nawet w łapie trzymał. Nie przewidział, że koń się zechce podrapać. Oczywiście zbyt mała uważność to była głupota. Jak i brak noża, którym się szybko sprzęt tnie.)

guli Jak czytam wypowiedzi wcześniejsze ,to nie moge oprzec się wrażeniu, ze uważacie konie za kompletne głupki, pozbawione instynktu samozachowawczego.

Konie żyją dziś w trochę innych warunkach, niż te, w których ewoluowały. Ich strategie przetrwania niekoniecznie się sprawdzają dzisiaj. Napieranie na nacisk, potrzeba uwolnienia się za wszelką cenę - pomysły dobre kiedyś, dziś konia mogą łatwo wpakować w tarapaty. Można do pewnego stopnia z tym pracować, uczyć, że jak kantar naciska na potylicę (również dlatego, że się kopytem nastąpiło na uwiąz), to trzeba ustąpić od nacisku a nacisk zniknie. I jeszcze (odpowiednią) nogę podnieść...

Ja jestem przeciw puszczaniu konia wypiętego. Za spinaniem wodzy paskiem podgardlanym, jeśli się lonżuje lub pasie trzymając na uwiązie, przeciw wiązaniu za wodze, przeciw spuszczaniu z oka konia w kantarku sznurkowym itd. Chociaż druga strona jest taka, że spaceruję z koniem po okolicy na sznurku na szyi, z liną dopiętą lub bez niej. Niby dróg większych niż szutry wsiowe w okolicy nie ma... Niby konia zachowania znam, niby koń zna okolicę, niby jest ułożony i rozważny... Ale to już zachowanie, które w niektórych przypadkach będzie zdecydowanie za granicami rozsądku/bezpieczeństwa.

A co ma zdjęcie ze skoku na oklep i na kantarze do tematu, nie bardzo wiem. Już bardziej pasowałoby lonżowanie konia z wypinaczami, w jak najbardziej klasycznym klimacie (lonżownik, bat do lonżowania, wypinacze właśnie). Widziałam, też nie popierałam.


- sznurka - 01-01-2008

a co niefrasobliwego- pomijam kask robi człowiek ze zdjecia?


- jasmina - 01-01-2008

jesli chodzi o mnie to owszem,z zdarzało mi się zostawić konia w halterku samego w boksie lub na padoku- w nagłych sytuacjach, np. ucieczka drugiego konia, zaklinowanie się drugiego konia, pomoc koleżance która spadła... były takie sytuacje, zarówno gdy koń miał halterek i gdy były wodze i wędzidło. No ale- zawsze były to tylko chwile, kiedy kątem oka konia pilnowałam. Poza jednym razem gdy pewna konia puściłam go z wędzidłem i wodzami niezabezpieczonymi po padoku bez trawy nawet- schylił się, stanął na wodzy i zerwał ją... Na całe szczęście! Od tej pory bardzo uważam. Ale widziałam wiązanie konia na wędzidle (odsadzającego się konia!).

Ogólnie łamie wiele norm bezpieczeństwaTongue np. czyszcząc kopyta klęcze/kucam lub siedzę na tyłku i kopyto mam na swoich nogach- a co, przechodzę za zadem, zdejmuje ochraniacze z 4 nóg stojąc cały czas po 1 stronie i dość mocno "wchodząc" pod brzuch...

Pojęcie tego co jest bezpieczne a co nie jest jest różne u różnych ludzi, spotkałam się z twierdzeniami, ze jazda w teren bez wędzidła jest bardzo niebezpieczna... Jak widać- różnie to wygląda.


- morwa - 01-01-2008

guli oprócz tego, że też nie bardzo rozumiem twoje porównania sytuacji (i to zarówno skaczącego pana, jak i puszczania koni luzem na łące do np. lonżowania na wypinaczach bez lonży) to cały czas mam wrażenie, że zapominasz o istnieniu na świecie innych koni oprócz Weksla i Kuby. Jakieś strasznie jednostronne wydaje mi się Twoje patrzenie na problem (i to nie tylko ten).
Tak jak napisała jasmina, pojęcie bezpieczeństwa będzie różne u różnych ludzi, ale też różne granice trzeba chyba zastosować do różnych koni?


- Ailusia - 01-01-2008

Ja oczywiście kiedyś jeździłam z wodzami i ze wszystkim, ale po roku freestylu musiałam uczyć się sprzętowych przyzwyczajeń od nowa. Że jak chcę zrobić przerwę, to nie mogę po prostu odwrócić się od konia i pójść (tak samo - koń nie może odwrócić się i pójść). Że jak chcę dać koniowi nagrodę, to nie mogę po prostu puścić wszystkiego co akurat trzymam w ręce. Raz, że to coś jest przywiązane do konia, a dwa, że nawet jak nie jest to może się poplątać samo ze sobą (a potem koń w to wejdzie). Sznurek od bata zawiązywał mi się na najdziwniejszych rzeczach (włączając części ciała moje i konia), lonża plątała się i ciągnęła po ziemi i tak dalej.
Nawet jak koń ma tylko cordeo, to też nie może się schylić, bo mu spadnie za uszy, bo przełoży nogę. Dlatego w NHE cordeo na koniu = głowa do góry i skupienie na pracy.
Trzeba brać pod uwagę co by było gdyby. Co, jak koń bez ogłowia się spłoszy? Jeździeć spadnie, zeskoczy albo zostanie w siodle. Koń - może nie nadzieje się na wędzidło, może nie zaplącze się w wodze, może się nie zabije o własne nogi, więc grozi mu tylko tyle, że wpadnie pod samochód. Albo, że siodło go jakoś uszkodzi. Ale nadal każda zamontowana na nim rzecz jest potencjalnym zagrożeniem. Jak nie ma nic na sobie - to tylko on sam jest zagrożeniem, np. dla otoczenia.
Ja bym czasami wolała żeby ludzie jeździli bez ogłowia, ale za to realnie oceniali swoje możliwości, niż żeby zakładali najdziwniejsze patenty i uważali że one ich uratują w razie czego. To tak jak z samochodami - coraz lepsza jakość wcale nie sprawia że na drogach jest coraz bezpieczniej.


- Guli - 01-01-2008

sznurka a co niefrasobliwego- pomijam kask robi człowiek ze zdjecia?

Nic Big Grin

To zdjęcie mówi o zaufaniu , posłuszeństwie konia z tego wynikajacym i o współpracy .
O tym wszystkim o czym piszę ja, bowiem swojego zachowania nie uważam za niefrasobliwe Smile

I gwoli wyjasnienia- zachowuję się tak tylko wobec własnych koni, poniewaz znam je.
I dlatego nie generalizuje, tylko piszę o konkretnych koniach i sytuacjach z nimi związanych.
Mam wrażenie, że większosc przeciez pisze o własnych doświadczeniach , własnych koniach


- Trusia - 01-01-2008

Powtórzę jeszcze raz zdanie, które już gdzieś cytowałam: W każdym dzikim koniu jest koń oswojony, w każdym koniu oswojonym jest koń dziki. Uważam, że jest to prawda, o której trzeba zawsze pamiętać. Bez względu na to, w jakim stopniu nasz koń „jest oswojony”, nie wolno nam zapomnieć, że w każdej chwili może obudzić się w nim koń dziki, który przestraszy się czegoś dla nas kompletnie nieprzewidywalnego czy niewidocznego, który nagle zareaguje inaczej, niż do tej pory. Jesteśmy za swoje konie odpowiedzialni i dlatego powinniśmy starać się przewidywać różne niebezpieczne sytuacje, bo my możemy to zrobic, a koń nie.

Zaufanie: zaufanie to nie tylko nasze zaufanie do konia, ale także zaufanie konia do nas. I właśnie żeby nie zawieść tego zaufania ja bym nie zostawiła konia na wybiegu bez ogrodzenia, bo potrafię wyobrazić sobie tego konsekwencje.


- Wojciech Mickunas - 01-01-2008

No to i moje 5 groszy w kwestii zaufanie a bezpieczeństwo.
Zgadzam się z opinią, że nie należy" kusić losu", że należy postępować kierując się zdrowym razsądkiem, z jednym jednak zastrzeżeniem.
Jeśli oczekujemy od konia zaufania, a sami będziemy zawsze tak postępować jakbyśmy wysyłali przekaz: " ty mi masz ufać, ale ja tobie nie ufam ani na jotę, bo ty jesteś "uciekający" i "nieobliczalny" zwierzak, to koń nie będzie miał szansy, by się zaufaniem do nas wykazać.
Tak więc w moim przekonaniu jeśli oczekuję od konia zaufania to powinienem okazywać także zaufanie jemu. Ponieważ znacznie przewyższam go intelektem (przynajmniej tak powinno być) jestem w stanie zrobić to w miarę bezpieczny sposób, a równocześnie tak, by odczuł to, że mu ufam.
A przy okazji przykład: co by było gdyby koń mi nie ufał.
Kilka lat temu wybrałem się w teren na 5 letnim koniu. Pojechał ze mną mój znajomy. Był letni wieczór, słońce jeszcze świeciło pomiędzy drzewami, kiedy kłusowaliśmy sobie leśną drogą. Ja jechałem przodem.
Nagle z nieznanego zupełnie powodu, koń pode mną "zapadł" się, a ja wyrzucony niewidzialną siłą z siodła wyleciałem w powietrze i z impetem "przyziemiłem", lądując na plecach.
Gdy się pozbierałem oczom moim ukazał się przerażający widok. Mój koń stał wszystkimi czterema nogami w leśnej siatce, w którą przed chwilą obaj wkłusowaliśmy zupełnie jej nie widząc. Jakiś "mądry" leśniczy przegrodził w poprzek leśną drogę 2 m. wysokości drucianą tzw. leśną siatką, okalając szkółkę drzew urządzoną po obu stronach drogi. Pomysł rewelacyjny!
Moj znajomy zdążył swego konia zatrzymać i z przerażeniem w milczeniu przyglądał się "akcji" . Koń wplątany czterema nogami w siatkę stał i patrzył na mnie. Kocimi krokami znalazłem się przy nim i stanowczym , ciepłym głosem powtarzałem "stój spokojne". Koń stał. Udało mi się po kolei wyciągnąć z oczek siatki wszystkie nogi. Tak mi się wydawało, więc ruszyłem go by oddalić się od sideł. Okazało się jednak,że jeden drut trzyma za tylną podkowę. Kiedy koń poczuł ,że coś go ciągnie za tylną nogę zareagował gwałtownie. Moje zdecydowane "stój" i przytrzymanie za wodze znów poskutkowało. Tym razem musiałem drut przełamać , by wyciągnąć go z podkowy. Koń był wolny! Tyle, że aby wyjechać z ogrodzonego terenu musiałem przełamać 24 druty. Palce miałem poparzone. Koń cały czas zachowywał się spokojnie dzięki czemu mogłem tę siatkę- pułapkę rozgrodzić by znaleźć się " na wolności"
Ja byłem poobijany po "glebowaniu" na plecy , a koń miał na czole odciśnięty znak krzyża w miejscu gdzie trafił czołem w splot siaki.
Strach pomyśleć, co by mogło być, gdyby koń nie miał zaufania do mnie ,a skutkiem tego zaczął się szamotać próbując się sam z tej sieci uwolnić.
Od tej pory jak widzę taką siatkę drucianą z dużymi oczkami , mam autentycznie ciarki na plecach.


- Guli - 01-01-2008

wojciech.mickunas .
Jeśli oczekujemy od konia zaufania, a sami będziemy zawsze tak postępować jakbyśmy wysyłali przekaz: " ty mi masz ufać, ale ja tobie nie ufam ani na jotę, bo ty jesteś "uciekający" i "nieobliczalny" zwierzak, to koń nie będzie miał szansy, by się zaufaniem do nas wykazać.

Dokładnie o to chodziło mi, tylko nie umiałam tak ładnie wyrazić Smile

Dlatego tez kuc często zawieszający się noga w siatce na siano nie szarpie się , tylko stoi spokojnie i czeka, aż go uwolnię, nawet jesli trwa do kilku godzin.

Siatkę wieszam naprawdę wysoko, ale on jest niesamowicie rozciągnięty i próbuje wykopac siano z siatki, żeby rozrzucić :roll:


- Anna Skalik - 01-01-2008

Guli Dlatego tez kuc często zawieszający się noga w siatce na siano nie szarpie się , tylko stoi spokojnie i czeka, aż go uwolnię,

Widziałam naocznie.Zero paniki czy zniecierpliwienia. To prawda i jak dla mnie to oznaka dużego zaufania do opiekuna-człowieka.