Hipologia
Zaufanie do konia a bezpieczeństwo - Wersja do druku

+- Hipologia (https://forum.hipologia.pl)
+-- Dział: Kategoria (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=3)
+--- Dział: Konie chcą nas rozumieć (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=4)
+--- Wątek: Zaufanie do konia a bezpieczeństwo (/showthread.php?tid=116)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16


Re: Zaufanie do konia a bezpieczeństwo - Guli - 02-03-2009

DuchowaPrzygoda Ja nie zsiadam, zawsze staram się jakos tam konia uspokoić, ale z siodła.

Ja też nie zsiadam w takich sytuacjach Big Grin

A juz jak kon bryka, to dobrowolnie- nigdy :lol:

Ja zresztą uwazam grzbiet koński za najbezpieczniejszy na świecie- póki się na nim utrzymuję, to jest bardzo dobrze 8)

Nie bez znaczenia jest tez moja wrodzona niechec do wsiadania bez podwyższenia :lol:

Sposób na pokonanie własnej słabności zależą od charakteru człowieka- ja wolę szybciej miec lęki za sobą. Smile


Re: Zaufanie do konia a bezpieczeństwo - Lutejaxx - 02-03-2009

Magdo, ale Ty się nie boisz jeździć w terenie.... Big Grin


Re: Zaufanie do konia a bezpieczeństwo - Joanna Dobrzyńska - 02-03-2009

http://pl.youtube.com/watch?v=VUyvy_8HNEQ&NR=1
- powtórzyłam za arabiattą... filmik pokazuje dokładnie co zrobił mi pewien ogier, tyle że mieliśmy beton pokryty lodem Sad . Pozostała mi awersja do dźwięku kopyt na betonie, asfalcie itp. Boję się asfaltu. Sytuacja ta sama- osoba trzymająca konia, jeździec. Toczek mi się troszkę ukruszył. Gdybym go nie miała, nie pisałabym... :| W szpitalu dziwili się, bo tylko się potłukłam. Chwilowo- wózek. Jednak tego wypadku, bólu potłuczonego ciała od pasa w dół nigdy nie zapomnę.
Uczyłam się chodzić na nowo przez hipoterapię.
Zawsze będę miała jakiś dystans.


Re: Zaufanie do konia a bezpieczeństwo - branka - 02-03-2009

A ja jeżdżę bez kasku...nawet teraz jak jest twardo. Przestraszyłyście mnie, od jutra jeżdżę tylko i wyłącznie w kasku. Za bardzo sobie cenię życie, a ostatnio Branka mi sie poślizgnęła tak że mogła upaść na twardy beton, pomimo że tylko stępowałyśmy...Mam zaufanie do konia wielkie, ale noga się jednak powinąć może zawsze...


Re: Zaufanie do konia a bezpieczeństwo - Guli - 02-03-2009

asio filmik pokazuje dokładnie co zrobił mi pewien ogier, tyle że mieliśmy beton pokryty lodem .


Może mylę się, ale mam wrażenie, że zaden kon nie lubi przewracać się na plecy.

A jesli tak się stało, oznacza ze to raczej czlowiek popełnił błąd.

Albo źle przygotowując konia do pracy, albo jeździec popełnił jakis błąd.


Re: Zaufanie do konia a bezpieczeństwo - Guli - 02-03-2009

Ania Guzowska ostatnio Branka mi sie poślizgnęła tak że mogła upaść na twardy beton, pomimo że tylko stępowałyśmy...Mam zaufanie do konia wielkie, ale noga się jednak powinąć może zawsze...

To że kon może się poslizgnac , niewiele ma wspólnego z zaufaniem Smile

Lepiej unikac jazdy po lodzie.

I to mówie ja, która przekonała ostanio Kubę , żeby szedł pode mną po rozmarzniętej łące.
Oczywiście woda była na wierzchu , a pod spodem cienka warstwa lodu, krusząca się pod jego kopytami :mrgreen:

Ale było fajnie. Big Grin


Re: Zaufanie do konia a bezpieczeństwo - Joanna Dobrzyńska - 02-03-2009

Magdo, ha ha:to był słynny koń z tego, l u b i ł tak robić. Nic Magdo na to nikt nie poradzi. Nie znałam go za bardzo, miałam go "'ruszać" i za którymś razem... Nie wiem czemu, ale często to się mu zdarzało- stawanie dęba. A lód, gładko i poślizgnął się... Kiedyś wszystkie konie miały zakrapiane oczy, bo miały zapalenie spojówek (siano w koszach). Ten przewrócił się na grzbiet 2x na widok pojemniczka z lekiem. W boksie. Stajenny odpuścił sobie iniekcję.
Magdo, nie znasz wszystkich koni, nie znasz ludzi więc nie pisz tak nie znając ani historii konia (ja jej tez nie poznałam i sądzę, ze kiedyś ktoś popełnił poważny błąd!) ani człowieka go dosiadającego.


Re: Zaufanie do konia a bezpieczeństwo - Lutejaxx - 02-03-2009

a wiecie ile jest innych poważnych wypadków???

Ja wiem, że to zabrzmi śmiesznie..ale jak mój mąż dyżurował na oddziale ratunkowym to opowiadał, że mnóstwo ludzi przyjeżdżało na reanimację z powodu zadławienia się...zwykłą kiełbasą. Nie wszystkich udało się uratować.

Ale mimo to jedliśmy kiełbasę bez lęków...


Re: Zaufanie do konia a bezpieczeństwo - Julia z Orla - 02-03-2009

No ja też właśnie postanowiłam wyjąć kask z odmętów szafy. Gdyby moja koleżanka siedziała na dużym koniu i nie miała kasku to miała by strzaskaną głowę i zmiażdżoną nogę, a to był tylko upadek z kucykiem. Kilka lat temu przyjaciel koleżanki miał wypadek, skakał bez kasku, uderzył głową w przeszkodę, nic mu niby nie było, a jakiś czas później na zawodach na parkurze po prostu nagle stracił przytomność, zsunął się z konia i już go nie było. Wtedy też miałam okres, że jeździłam w kasku. I jeszcze wcześniej też chwilę jeździłam w kasku, jak znajoma na hali spadła, uderzyła głową w ziemię i jeździ na wózku, i do tego uraz głowy spowodował zaburzenia pracy mózgu. Niestety z lenistwa i wygodnictwa chyba zawsze wracam do jazdy bez kasku, mimo, że mi tez kilka razy uratował głowę.

Asio, współczuję bardzo, mam nadzieję, że poza urazem psychicznym już wszystko dobrze.


Re: Zaufanie do konia a bezpieczeństwo - Joanna Dobrzyńska - 02-03-2009

Dobrze ale jak patrzę na ten film...
I zaliczyłam tez pogrzeb rówieśnicy- samotny wyjazd w teren...
Wyloguję się już, bo nie mogę...


Re: Zaufanie do konia a bezpieczeństwo - tomekpawwaw - 02-03-2009

Gdy byłem na kursie instruktorskim , prowadzący zajęcia z teorii jazdy śp p. Marek Rozczynialski , były WKKWista powiedział bardzo mądrą rzecz - gdy robi się niebezpiecznie , lepiej jest ewakuować się z konia , niż narażać się na poważny wypadek . Jak widać na tym filmie , dżokej nie próbował nawet utrzymać się na koniu , zeskoczył z niego na bok , unikając poważnych obrażeń , których doznałby , gdyby koń przewrócił się na niego .


Re: Zaufanie do konia a bezpieczeństwo - Guli - 02-04-2009

asio Magdo, ha ha:to był słynny koń z tego, l u b i ł tak robić. .... Ten przewrócił się na grzbiet 2x na widok pojemniczka z lekiem.(.....), nie znasz wszystkich koni, nie znasz ludzi więc nie pisz tak nie znając ani historii konia (ja jej tez nie poznałam i sądzę, ze kiedyś ktoś popełnił poważny błąd!) ani człowieka go dosiadającego.

Napisałaś powyżej o reakcji konia na widok pojemnika z lekiem - to przecież reakcja konia przerażonego i reagującego w taki, a nie inny sposób.

Jak dla mnie to nie jest przejaw lubienia przewrotek. :roll:

Taki koń jeśli nie zostanie wyleczony z narowów, bo np nie da się- nie powinien chodzić pod jeźdźcem.

I tu błąd człowieka , że dopuszcza do jazd na tak niebezpiecznym koniu.

Przypadek z filmu.

Nie oceniam nikogo- 99 % tego rodzaju narowów wynika z błędów człowieka.

Jasne, że nie znam historii tego konia, więc nie diagnozuję Smile
Ale upieram się przy swoim zdaniu wyrażonym powyżej.
Taki koń nie powinien chodzić pod jeźdźcem , dopóki nie zostanie wyleczony z urazów psychicznych, fizycznych, choroby lub odstawiony od pracy.

Decyzję podejmuje człowiek , nie koń.
Więc to człowiek popełnia błąd- i tyle. :!:

To przypomniało mi czempionat hucułów w Kilkowej.

Pierwsze miejsce zajął czołowy ogier ze Słowacji, który w czasie dekoracji sponiewierał okropnie prezentującego go, znanego sobie człowieka.

Przez kilka dni pobytu w Klikowej przejawiał agresywne zachowanie- w domu u siebie pewnie też.

Ale to ludzie decydowali o dopuszczeniu go do krycia, dali I miejsce.

Kilka dni po tym wydarzeniu , w prasie ukazała się wiadomość, że ten ogier nie żyje- podobno był bardzo chory.

A ja myślę, że uśpiono go, bo ktoś wreszcie zorientował się, jaki błąd popełnił człowiek- nie koń.

Ale zapłacił koń- i niestety tak bywa przeważnie. Sad


Re: Zaufanie do konia a bezpieczeństwo - Joanna Dobrzyńska - 02-04-2009

Nastraszyłam Was a dodatkowo mogło wyjść na to, ze jestem zlepkiem różnych nieszczęść. Mam akurat sporo znajomych jeżdżących więc to i owo może się wydarzyć. Co do ogra lubiącego "fikołki" to "prowadzony" przez swoją panią fikał tak z 5 razy na odległości 30m więc nie bardzo jestem za tym aby:
taki pozostał ogrem (miał wówczas z 8-9 lat więc i tak za późno + spory koziniec więc po co nie ciachnęli go wcześniej?) Z litości nad zwierzęciem?
Czy można mówić o ułożeniu takiego konia..? wątpię.
Sama się też ewakuowałam i upadłam obok, koń tylko przygniótł mi stopę, ale upaść z impetem na beton z lodem to rzadka przyjemność, a toczek jednak ochronił mi głowę. Pamiętam jeszcze jak w zwolnionym filmie- stopy, czy są wolne od strzemion. Gdyby ten koń na mnie runął, miałabym z pewnością złamania i poważne urazy wewnętrzne. Koń wstał i spłoszony uciekł. A koleżanka- koń ją najprawdopodobniej zrzucił, ale właśnie stopy zostały... Nie było świadków, nie było komu zatamować krwotoku.
Pod własnymi końmi nie przechodzę i nie będę pokazywać nikomu, ze można. Są granice.
Jeśli chodzi o samotne tereny, jeżdżę- czasem nie mam wyjścia, ale zawsze mam wtedy toczek. Sama nie zapuszczam się do lasu, bo jeśli coś by się stało, szukano by mnie dłużej niż na otwartej przestrzeni.
Jestem za zaufaniem do własnych koni, ale zaufanie musi być oparte na solidnej pracy z ziemi i siodła najpierw na placu/ ujeżdżalni, mądrym wdrożeniu konia w nasz ludzki świat od pierwszych dni życia źrebaka (imprinting).


Re: Zaufanie do konia a bezpieczeństwo - Guli - 02-04-2009

asio Jestem za zaufaniem do własnych koni, ale zaufanie musi być oparte na solidnej pracy z ziemi i siodła najpierw na placu/ ujeżdżalni, mądrym wdrożeniu konia w nasz ludzki świat od pierwszych dni życia źrebaka (imprinting).

I przecież o to chodzi Big Grin

Podstawą bezpieczeństwa jest dobrze wyszkolony koń- powtarzam to do znudzenia :wink:

Nie chodzi mi o techniczne, super wyszkolenie, tylko o psychiczne.

Zaufanie jest podstawą w udanym związku, również końsko- ludzkim ( nie odkrywam Ameryki) Smile

Oczywiście, że wypadki, upadki zdarzają się- czy istnieje jeżdżący człowiek, który nigdy nie spadł z konia????

Przed urazem fizycznym w czasie upadku chroni człowieka kask, kamizelka.

Ale nie te akcesoria dają poczucie bezpieczeństwa !

To zaufanie konia do człowieka i wzajemnie ,oswojenie z różnymi straszakami powoduje, że przestrach konia jest mniejszy , czyli bardziej bezpieczny dla człowieka.
Koń wtedy nie ucieka w panice, jak zobaczy własny cień.

Proponuję obejrzeć dokładnie mój filmik o wsiadaniu.

Ile ja tam popełniam błędów , które mogłyby się okazać nieprzyjemne w skutkach.

Po pierwsze : ustawiłam konia za daleko od schodków , co utrudniło mi wsiadanie.
Spowodowało, że musiałam oprzeć obydwie ręce na siodle , puszczając wodze.
Po drugie
Wsadziłam stopę do strzemienia wciskając koniowi ją w bok mocno.

Tak naprawdę , to spokój Kuby, jego przyzwyczajenie do moich niemądrych zachowań spowodowało, że ruszył dopiero jak usiadłam w siodle- nie wcześniej.

Ale prawdą jest tez, że mam do niego ogromne zaufanie- wiedziałam, że będzie stał , a nie uskoczy z powodu mojego błędu.

Sprawa wcześniejszej ewakuacji.
To pewnie wynika z naszych doświadczeń.
Ja raz zeskoczyłam z galopującego konia , bez sensu i bez potrzeby.
Skręciłam kostkę, koń niechcący zawadził kopytem o moją łydkę.
Oczywiście instruktor nie powinien zabierać mnie w teren , bo byliśmy na dwóch ogierach, a ja wtedy słabiutko trzymałam się na koniu.

Dlatego nie zeskakuję z konia , dopóki nie mam sytuacji podbramkowej.
Pewnie gdyby koń przewracał się , to ratowałabym się przed zgnieceniem , ale na szczęście nigdy nie byłam w takiej sytuacji.

Ale przyznaję - mam zdecydowaną niechęć do dobrowolnego zsiadania.

Nawet jak raz mocno potłukłam się , gdy spadłam z Kuby ( moja wina) to wezwałam pomoc domową, tylko po to, żeby mnie wsadził na Kubę. :oops:
Nie byłam w stanie oprzeć się na nodze , czy jej przerzucić przez grzbiet ( w okolice kręgosłupa wbił mi się metalowa , duża końcówka z zamka błyskawicznego , który złośliwie był pod spodem kurtki :roll: ).

Ale jedyne czego pragnęłam obolała , to wsiąść znowu na Kuby grzbiet, bo tam bezpiecznie.


Re: Zaufanie do konia a bezpieczeństwo - Wojciech Mickunas - 02-04-2009

Ewakuacja z konia w razie "W" - nigdy w życiu niczego takiego nie zrobiłem i nikomu nie polecam.
Ten jockey nie miał czasu na myślenie co ma zrobić by się "ewakuować" . To się tak szybko dzieje ,że można jedynie liczyć na : instynkt, właną sprawność fizyczną i szczęście. Oczywiście kask, kamizelka i inne ochraniacze przydają się bardzo.
Lubię oglądać zawody w dosiadaniu byków ( na kanale extremsport) . Podziwiam sprawność tych facetów, ale oni też "poszli po rozum do głowy" i coraz powszechniej używaja kasków i kamizelek ochronnych. To tak na marginesie tematu w kasku czy bez.