Hipologia
Jazda bez wędzidła jako droga do jego zaakceptowania - Wersja do druku

+- Hipologia (https://forum.hipologia.pl)
+-- Dział: Kategoria (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=3)
+--- Dział: Konie chcą nas rozumieć (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=4)
+--- Wątek: Jazda bez wędzidła jako droga do jego zaakceptowania (/showthread.php?tid=11)



Jazda bez wędzidła jako droga do jego zaakceptowania - W&W - 10-15-2007

Zakładam ten temat bo pojawia sie tu sporo pytań odnośnie tego w czym pomaga jazda bez ogłowia .

Chce sie podzielic z wami tym w czym mi pomogła jazda bez wędzidła.


Powinnam chyba zacząc od tego że koń prawie od samego poczatku był źle prowadzony jeśli chodzi o jazde z wędzidłem. Kupiłam ją jako surową klacz ja jeździec z wieloma brakami i wtedy bardzo niestabilna ręką i dosiadem do tego koń z bardzo zachwianą psychiką. Kiedyś przyjechałam do stajni wzielam kobyłe na koral i koleżanka robiła mi foty w przypływie dobrej energi wdrapałam sie na konia . To był pierwszy raz na kantarku .
Pewnego pięknego dnia stwierdziłam a co tam raz kozie śmierć ( było to bardzo głupie mimo ze efekt był bardzo pozytywny) załozyłam kobyle kantarek i pojechałam bez problemu bez jakich kolwiek obaw było super ( pomijając moje braki więc prosze sie nie śmiac z fot)
to nasza pierwsza prawdziwa pełna jazda na kantarku
[Obrazek: PICT0044-1.jpg]
[Obrazek: PICT0041.jpg]
To był jednak wtedy tylko epizod
Następnie dalej jeździłam na wędzidle źle jeździłam popełniałam ten sam błąd co wielu ludzi nie moge sobie dać rady ( ze źle rozumianym zbieraniem konia czyli ganaszowaniem) więc zakłądałam coraz wymyślniejsze wędzidła . Pewnego dnia koleżanka zaproponowała abym załozyła hackamore bardzo delikatne z krótkimi czankami miękkimi paskami bez łańcuszka pod brodą. Okazało sie to super rozwiązaniem od tego czasu zostawiłam wedzidło jeździłam włąśnie na takim haku jaki samym kantaru lub calkowicie bez niczego.
Pierwszy teren bez wędzidła
[Obrazek: P9025552.jpg]
[Obrazek: P9025539.jpg]

bez ogłowia
[Obrazek: PICT1825.jpg]

jazda w hackamore

[Obrazek: PICT0781.jpg]


Teraz jesteśmy na etapie jazdy wędzidłowej .
Kon odzyskał zaufanie do ręki nie broni sie przed jej działaniem i działaniem wędzidła . Nie jst to jeszcze jazda w pełnym znaczeniu zbierania i podstawiania konia narazie skupiamy sie na dążeniu do kontaktu i opieraniu sie na wędzidle i robienia tego w pełnym rozluźnieniu.

Dla porównania jazda na wędzidle kiedyś
[Obrazek: 50170034.jpg]

i dziś
[Obrazek: PICT0086.jpg]

Jazda bez wędzidła bardzo pomogła w jego zakceptowaniu i w rozluźnieniu konia pozbycia sie jego lęków.

Napewno popełniam jeszcze sporo błedów ale uczymy sie widzimy postępy. Jeżdże sama bez trenera napewno jest nam przez to trudniej ale nie poddajemy sie . Od przyszłego miesiąca będe miała pomoc dwa razy w miesiącu więc powinno nam byc wtedy łatwiej Smile


- Sedna - 10-15-2007

No własciwie jakby się tak zastanowić, to staje się całkiem logicznym fakt, że najpierw koń powinien zaufać spokojnej ręce człowieka, a dopiero później przyjąć wędzidło. Bardzo trafny temat Smile


- Wojciech Mickunas - 10-15-2007

Sedna masz rację. Można też gdy się wie jak zrealizować to równocześnie.


- W&W - 10-16-2007

Chciałam dodać coś jeszcze.
Jazda bez wędzidła nie była sama w sobie złotym środkiem na to aby koń zaakceptował wędzidło. Taka jazda nic by nie dała gdybym nie pracowała nad soba (nad stabilnościa dosiadu spokojną elastyczna ręką i przedewszystkim nad swoją cierpiwością). Myśle jednak że jazda bez ogłowia bardzo pomogła mi w teapie szkolenia siebie a weni w tym aby przestać sie bowaiac tego ze jeśli sie na nią wsiada to dostanie po zębach o raz tego że wyczuliła sie też na sygnały które daje jej dosiadem.

A jakie wy macie doświadczenia w tej kwesti??


- sznurka - 10-16-2007

Kupilam zajezdzonego 4 letniego konia - rzekłabym ze wstępnie, jako jezdziec ktory jezdził 3 miesiace, połączenie koszmarne, bo kon sprzedany dlatego zostal ze do szkołki sie nie nadawal, dzieci się go bały, i był jezdzony na czarnej i pelhamie. Jako ze konia bylo szkoda z miejsca kupilam mu zwykle wędzidło, bo pelham taki był straszny...
W sumie plus tego taki ze jezdzac tak słabo zaszarpałabym ją jeszcze bardziej, ale na wędzidle kombinowałysmy 2 lata, albo i dłuzej, zmieniając przy tym rodzaje i szukajac złotego srodka. Ja sie w międzyczasie dorobiłam ładnych mięsni bo kon lubił naprzec na rękę i zasuwac. Tłumaczyłam sobie ze to ja jezdze za słabo na niego, ze to tylko problem we mnie, ale konia jezdziły tez osoby z duzym doswiadczeniem jezdzieckim i niestety tez rozowo nie bylo.
Zwłaszcza ze klacz ma temperament, lubi leciec szybko. Problem nasz lezał w tym ze jak się włączył tryb "biec" nie było hamulca, nie bylo sterowania, i stawało się to niestety niebezpieczne, bo klacz probowala ponosic nawet na ujezdzalni.
Kiedys na treningu z pania Zagor zostałam zapytana czy nie mogłabym zmienic konia na jakiegos spokojniejszego i z nim przyjsc na trening. A po treningu odradzono mi galopy przynajmniej przez kilka miesięcy, zeby kon się wyciszyl.

http://i13.photobucket.com/albums/a256/slodkikucyk/9.jpg
http://i16.photobucket.com/albums/b46/slodkikucyk1/DSC04613.jpg

Potem nastała era pelhamu jako rozwiązania kwestii bezpieczenstwa i predkosci
na poczatku były to takie obrazki
http://images3.fotosik.pl/9/jyo0zrpv1yz2rzhg.jpg

były proby powrotu do wędzidła
http://images3.fotosik.pl/69/2acab38367a2fa85.jpg

i potem na pelhamie było troszkę lepiej
http://images2.fotosik.pl/117/3129ba32395dcc33.jpg
http://images1.fotosik.pl/274/402c6f9b797835f8.jpg
http://images1.fotosik.pl/275/0fefe39e3911c59b.jpg

koncowka wielokrązkowa była
http://images22.fotosik.pl/117/e6f948b60f2c9e14.jpg

Zrezygnowałam całkowicie z jazdy na wędzidle, bo w pewnym momencie poczułam ze to po prostu w połączeniu ja i ona na tym etapie nie ma sensu, trochę z obawą bo o moim koniu pod siodłem opinii pozytywnych raczej mało było :wink: Zrezygnowalam w sumie nagle, z wielkim strachem jak to będzie. Nie załuję, mam nadzieje ze kiedys wrocimy do wędzidła, ze obie bedziemy na to gotowe.
[Obrazek: 1dc71f0f34b59065.jpg]
http://images29.fotosik.pl/40/e5c298f7219be106.jpg

Po jezdzie na kantarze chcialo mi sie płakac, ze to smutne w sumie ze po raz pierwszy od poczatku posiadania rudej widzialam ją pod siodłem rozluznioną, ale to tak jak pisalam w innym temacie tu.
Gdyby nie bylo tego co wczesniej nie doceniłabym tego co dzis...
Dla nas sznurki są drogą swiadomie wybraną, na komfort i wyciszenie obu stron.