Smutna refleksja o fundamentach - Wersja do druku +- Hipologia (https://forum.hipologia.pl) +-- Dział: Kategoria (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=3) +--- Dział: Konie chcą nas rozumieć (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=4) +--- Wątek: Smutna refleksja o fundamentach (/showthread.php?tid=362) |
Re: Smutna refleksja o fundamentach - tomekpawwaw - 01-20-2009 Czy w Polsce istnieje jakikolwiek przepis , zabraniający prowadzenia zajęć z jazdy konnej osobom nie posiadającym określonych kwalifikacji , a jeżeli tak , to czy przewiduje za to jakieś kary ? PZJ, czy TKKF może sobie wprowadzać różne przepisy i stopnie instruktorskie , ale co to da , gdy w większości chyba stajni rekreacyjnych lekcje prowadzą kilkunastoletnie dziewczęta , a uprawnień instruktorskich nie ma nikt, łącznie z właścicielem ? Re: Smutna refleksja o fundamentach - Paweł Leśkiewicz - 01-21-2009 Wojtas Zróbmy eksperyment - poprośmy Pana Ministra Sportu żeby wszyscy kandydaci na instruktorów, a nie tylko sportowcy, musieli mieć złotą odznakę. To jest nie głupi pomysł z tą złotą. Tyle, że trzeba by przeformować tą dwugłową konstrukcję pt rekreacja oraz sport na potworka z jedną głową rekreacja i sport. Wtedy mogłoby to wyglądać tak: 1/ Najpierw musisz uzyskać Odznakę Złotą 2/ Uprawnienia instruktora rekreacji i sportu (dajmy do L) 3/ Instr. sportu (powyżej L) 4/ Trener II kl. 5/ Itd.. A że na stronanch PZJ-tu nie ma nic o rekreacji to nie jest Twoje przeoczenie, bo nie da się przeoczyć czegoś czego nie ma. Fakt, jest to dziwne. Pamiętam jak parę lat temu były jakieś boje między PZJ, a bodajże AWF W-wskim o instruktorów sportu. Kto by sobie głowę zawracał takim szczegółem jak rekreacja :wink: Re: Smutna refleksja o fundamentach - Julia z Orla - 01-21-2009 Ja myślę, że instruktorzy tzw rekreacji powinni być po pierwsze doskonale przygotowani do uczenia podstaw. Powinni umieć uczyć i znać podstawy jak własną kieszeń, wiedzieć dokładnie co się na nie składa i umieć ocenić, które śrubki należy dokręcić, a które poluzować i dlaczego. Powinni wiedzieć jak poprowadzić ćwiczenia na lonży, wiedzieć które wybrać i dlaczego, co one powodują w kontekście dosiadu i jaki ma być efekt końcowy tego etapu. Większość instruktorów po prostu powiela utarte szkółkowe ćwiczenia i jak jeździec jako tako anglezuje puszczany jest na ujeżdżalnię. Nie ma równowagi, jedzie asekuracyjnie, usztywnia się i w rezultacie jest gorszym jeźdźcem niż był zanim wsiadł na konia. Wydaję mi się, że instruktor rekreacji (chociaż rekreacja to chyba nie jest w ogóle najtrafniejsze określenie) powinien umieć nauczyć jeźdźca podstaw, od zera do niezależnego dosiadu i uczyć go jak ma się pod nim poruszać koń, żeby razem byli w równowadze. I przy okazji uczyć go samodzielności (ile jest jeźdźców, którzy bez instruktora, trenera są zagubieni i kompletnie nie wiedzą co mają robić). Cel niby mało skomplikowany, ale droga do niego wbrew pozorom jest naprawdę długa, a instruktor na każdym jej odcinku powinien wiedzieć co robi. Podstawy zresztą trzeba szlifować cały czas, nigdy przecież nie ma tak, że się osiąga np. rozluźnienie i zebranie i to po prostu sobie jest. Jest po prostu, jak mówi Karen Rohlf, temat do rozmowy. Dalej: instruktor powinien umieć wyprodukować jeźdźca w pełni gotowego praktycznie i teoretycznie (!) do dalszej drogi, czy to będa skoki czy ujeżdżenie czy rajdy czy jazda dla przyjemności. Jeśli jeździec wybierze to ostatnie może kontynuować współpracę z tym instruktorem, ale od szkolenia sportowego powinni być już inni specjaliści. W ogóle pożądane moim zdaniem jest specjalizowanie się w wąskich dziedzinach, wtedy można naprawdę zgłębić daną dziedzinę, a nie być trochę od wszystkiego (czyli tak naprawdę do niczego konkretnego). Dlatego nie mogę się zgodzić, że powinna powstać taka hybryda instruktora podstaw i sportu. Ja uważam, że jestem od nauczania podstaw, nie aspiruję na 'trenerkę'. Dziewczyna, której teraz udzielam lekcji chce w przyszłości skakać, więc jak dojdziemy do etapu kiedy będzie na to gotowa to po prostu odeślę ją do kogoś kto się tym zajmuje. Ja bym była bardziej za podziałem: - instruktor podstawowy - instruktor sportu ze specjalizacją (skoki, ujeżdżenie itd., bo wszystkich dyscyplin się nie da przecież wrzucić do jednego worka) I wtedy do jednego i drugiego poziomu osobne odznaki z sensownymi wymaganiami teoretycznymi i praktycznymi ( i z uwzględnieniem tego, że np. ujeżdżeniowcy nie skaczą ) No i plus reforma kursów instruktorskich, nie koncentrowanie się na egzaminie końcowym (bo potencjalny instruktor już się sprawdził na odznace) a na szkoleniu z prawdziwego zdarzenia. Boże, jak ja się wymądrzam Re: Smutna refleksja o fundamentach - Gaga - 01-21-2009 tomekpawwaw Czy w Polsce istnieje jakikolwiek przepis , zabraniający prowadzenia zajęć z jazdy konnej osobom nie posiadającym określonych kwalifikacji , a jeżeli tak , to czy przewiduje za to jakieś kary ? PZJ, czy TKKF może sobie wprowadzać różne przepisy i stopnie instruktorskie , ale co to da , gdy w większości chyba stajni rekreacyjnych lekcje prowadzą kilkunastoletnie dziewczęta , a uprawnień instruktorskich nie ma nikt, łącznie z właścicielem ?I tu jest pies pogrzebany. Nic nie wiem o takim przepisie - problem pojawia sie dopiero, kiedy dochodzi do wypadku i są roszczenia ubezpieczeniowe... Nie przypominam sobie zapisu w jakimkolwiek prawie, określającego kto może uczyć jazdy konnej - zatem czy ma się "czerwoną książeczkę" od Ministra Sportu i ukończone 18 lat , czy ma się lat 14 i owej książeczki się nie posiada - można "uczyć" jazdy, bo polskie prawo tego nie zabrania... Myślę że szeroko zakrojona "reforma" stopni instruktorskich - odgórna, tj pochodząca od naszego rządu, nie PZJtu jest poniekąd mało realna... Kto zajmie się czymś tak mało dla kraju istotnym? :-( Zatem wracamy do początku i sedna tematu: warto uświadamiać ludzi że można nauczyć się sztuki jazdy konnej, a koń to nie rower... Można pokazywać - jak Trener na filmie - że wiele rzeczy można zrobić bez kopania , bez patentów do-pyskowych, itp... Re: Smutna refleksja o fundamentach - Wojciech Mickunas - 01-21-2009 Wszystko to co tu piszecie jest bardzo ciekawe i prawie w 100% słuszne. Na razie powiem tyle : Jest ustawa która reguluje temat uprawnień w sporcie i rekreacji ruchowej . Jak dostanę dziś dokładne namiary na nią ( a dostanę) to zamieszczę jeszcze dziś . System odznak ,z takim oporem wprowadzany , ma doprowadzić właśnie do podniesienia poziomu wiedzy i umiejętności w naszym jeździectwie. Ten system , kiedy już będzie całkowicie obowiązujący ( o ciągle idzie sprawa 2 torowo , są ci co uzyskali uprawnienia starym systemem i wchodzą ci , którzy już muszą iść nowym) doprowadzi do tego ,że nikt nie otrzyma uprawnień instruktorskich ,tak rekreacyjnych jak i sportowych , zanim nie zdąbędzie złotej odznaki jeździeckiej. Potrzeba na to jednak czasu i konsekwencjii w działaniu. Trudność polega na tym ,że nasz narodek cechuje niechęć do zmian , za to "chęć" do przeszkadzania tym co te zmiany próbują wprowadzać. Jak zwykle gdzie 2 Polaków tam 3 zdania. System odznak "ciężko się rodzi" bo ciagle ma "krytykantów" . Nawet w nowo wybranym zarządzie PZJ pojawiły się głosy : "po co egzamin na brązową odzakę , przecież instruktorzy powinni te odznaki nadawać ". Jacy instruktorzy działają wterenie wiemy i będzie "uczył Marcin Marcina " . Re: Smutna refleksja o fundamentach - Ailusia - 01-21-2009 Czyli już mamy jeden wniosek, że stajnia jest lepsza jako przedsięwzięcie kilkuosobowe, np. rodzinne, chociaż sprawdzają się stajnie "jednoosobowe" często lepiej niż dobrze Nie chciałabym łączenia rekreacji ze sportem - mam nadzieję że do tego nigdy nie dojdzie Drugi wniosek - że jeśli konie mają w miarę naturalny tryb życia, to są tańsze w utrzymaniu, niż jeśli stwarza im się sztuczne warunki (bo np. ma się stajnię w centrum miasta). To tez się sprawdza w przypadku innych zwierząt. Nie zauważyłam, żeby konie z chowu pastwiskowego były słabsze kondycyjnie. Wręcz przeciwnie. Wiele problemów wynika też z niewiedzy - np. to, że klient + koń = klient jeździ na koniu otóż nie. Nawet nie powinno tak być, moim zdaniem. Dzięki takiemu podejściu do sprawy wielu ludzi boi się konia, dopóki na niego nie wsiądzie (z ogłowiem i wędzidłem, oczywiście). Fakt, że samo prowadzenie stajni nie przynosi kokosów i jeśli chce się żeby zwierzęta były głównym źródłem utrzymania, to trzeba iść na kompromisy i nawet postępować nieetycznie wobec nich (nie żyjemy w średniowieczu, nie musimy poświęcać dobrostanu konia na rzecz naszej korzyści). Jeśli zaś koń nie jest głównym źródłem utrzymania - bo ktoś ma agroturystykę, jest weterynarzem, psychologiem, fizjoterapeutą, kimkolwiek jeszcze - to może połączyć konie z tym drugim czymś. Czasem nie łączy i też jest dobrze. Fakt, że w niektórych okolicznościach utrzymanie stajni rekreacyjnej jest nieopłacalne - i ja się z tego cieszę, bo wtedy przeważnie jest też nieuzasadnione Jest jeszcze jedna kwestia; jak rozumiemy dobre warunki dla konia. Kiedyś na innym forum była dyskusja typu: - Mój ogier żyje na pastwisku z własnym stadem klaczy. (mój dopisek: ten ogier jest wyszkolony na poziomie Wyższej Szkoły i kondycję ma niewiarygodną) - Ale nie każdy ma możliwość zapewnienia ogierowi jego własnego pastwiska i stada. - Jeśli ktoś nie ma odpowiednich warunków dla konia, to nie powinien go mieć. Znam tylko jedną osobę która uważa, że ogier powinien mieć zapewnione takie warunki ale to też dużo mówi o nas. Jak daleko czasem odeszliśmy od zapewnienia koniom optymalnych warunków do życia. No i nie sądzę, żeby dziko żyjące konie miały rzeczywiście takie klawe życie, że wystarcza im sama trawa do przetrwania, bo nic nie robią. Chociażby ilość kilometrów, jaką pokonują dziennie, świadczy o tym że często wykonują większy wysiłek niż przeciętny udomowiony koń. Ale za to mają możliwość pobierania pożywienia całą dobę, są aktywne w nocy, itd. W każdym razie cieszę się, że znam stajnie które radzą sobie korzystając z tego, że konie są do pewnych rzeczy przystosowane. Raczej nie są to opcje typu "jedna osoba robi wszystko". Nie mają też dużej ilości koni i nie utrzymują się tylko z rekreacji. Właściciele mają wyższe wykształcenie - w niektórych przypadkach niezwiązane z końmi. W dwóch przypadkach nie muszą korzystać z usług kowala. Swoją drogą, co u nas może instuktor PNH, RWYM, CR, czy czegoś w ten deseń, który nie ma zwykłej legitymacji instruktorskiej? Wiadomo, że w praktyce może to samo, co ktoś kto nie ma w ogóle żadnej legitymacji, ale teoretycznie - chyba ta zwykła legitymacja jest takim podstawowym "prawem jazdy" u nas? Myślę że to też niekoniecznie jest dobre. Dzisiaj nie ukończyłabym kursu instruktorskiego z przyczyn ideologicznych 8) a są przecież różne inne możliwości. Re: Smutna refleksja o fundamentach - Guli - 01-21-2009 Wojciech Mickunas są ci co uzyskali uprawnienia starym systemem i wchodzą ci , którzy już muszą iść nowym . No właśnie. Prawa nabyte są chyba niewzruszalne? Czy jest może pomysł, żeby i posiadaczy dotychczasowych uprawnień przymusić do zdobycia koniecznych , nowych uprawnień? Chyba to nierealne. Re: Smutna refleksja o fundamentach - Wojciech Mickunas - 01-21-2009 Nabyte prawa są oczywiście niewzruszalne :wink: , ale w stosunku do posiadaczy tytułu instruktora sportu , lub trenera PZJ wprowadził system licencji. Licencja waża jest przez 3 lata. Oznacza to że raz na 3 lata trzeba poddać się weryfikacji. Weryfikacja obowiązująca jest bardzo łatwa . Wystarczy zaliczyć wyznaczone przez Związek szkolenie w formie wykładów , lub ćwiczeń . Zwykle dzieje się to przy okazji zajęć prowadzonych przez uznanych szkoleniowców krajowych i zagranicznych. Re: Smutna refleksja o fundamentach - Wojtas - 01-21-2009 Paweł Leśkiewicz To jest nie głupi pomysł z tą złotą. Tyle, że trzeba by przeformować tą dwugłową konstrukcję pt rekreacja oraz sport na potworka z jedną głową rekreacja i sport. Nawet prościej, niech każda specjalizacja idzie od początku swoją drogą - sport, rekreacja, turystyka, hipoterapia, co tam jeszcze, stosownie do własnych potrzeb. Bez wrzucania rekreacji przed sport. Jeśli ktoś od rekreacji zechce się zająć sportowcami, to niech zrobi uprawnienia z sąsiedniej łączki. Ale na początek dla wszystkich solidne podstawy - właśnie złota odznaka. Paweł Leśkiewicz A że na stronach PZJ-tu nie ma nic o rekreacji to nie jest Twoje przeoczenie, bo nie da się przeoczyć czegoś czego nie ma. Fakt, jest to dziwne. Pamiętam jak parę lat temu były jakieś boje między PZJ, a bodajże AWF W-wskim o instruktorów sportu. To może zasugerować im zmianę nazwy na Polski Związek Sportów Konnych, skoro jak widać poza sport kwalifikowany nie za bardzo mają ochotę dzioba wychylać? :wink: Nazwa „Jeździecki” sugeruje chyba zbyt wiele... Tak po prawdzie, to magistrom AWF ze specjalizacją jeździecką można by dać możliwość zdawania na złotą bez przepychanek przez kolejne stopnie, zdawania egzaminów razem z uczennicami podstawówek itp. To już powinni być zawodowcy na początku swej kariery, i stać ich być powinno na zrobienie złotej jednym skokiem. Re: Smutna refleksja o fundamentach - Paweł Leśkiewicz - 01-21-2009 Wojciech Mickunas Nabyte prawa są oczywiście niewzruszalne :wink: , No to może być tak zwana klapa. Bo jeśli Ci obecni, nie zostaną "przymuszeni" do poprawy swych kwalifikacji, to niestety nic się nie zmieni przez najbliższych kilkadziesiąt lat. Może dobrze by było, aby został do tych nowych zasad wprowadzony okres "ochronny", np 3 lata od wejścia nowych wymogów na spełnienie tych wymogów przez osoby posiadające już uprawnienia, co ze sporą nawiązką dało by im szansę na zmajstrowanie "złotej", obecnie jak ktoś się bardzo spręży to może mu sie udac w 1,5 roku. Re: Smutna refleksja o fundamentach - Julia z Orla - 01-21-2009 A ten system weryfikacji instruktorów sportu to co ma konkretnie na celu? Sprawdzenie co 3 lata czy instruktor się jeszcze nadaje? Czy się nie cofnął w rozwoju? Czy to są takie jakby obowiązkowe dodatkowe szkolenia? Wojtas, hipoterapeuci mają również zdawać złotą odznakę? To chyba było by przegięcie w drugą stronę A, i o ile się nie mylę, ze złotą jest jeszcze jeden problem, jeszcze potrzebny jest koń, na którym można ją pojechać, a z tego co mi wiadomo to często ośrodki przeprowadzające egzaminy takimi nie dysponują. Re: Smutna refleksja o fundamentach - Wojciech Mickunas - 01-21-2009 I jedno i drugie. Chodzi o to by zmobilizować ludzi do "aktualizowania " wiedzy i konfrontowania jej z tym co prezentują ci z " górnej pólki ". ( takie jest założenie) ( wieczorem podam linki do przepisów reguujących sprawy instruktorów i innych uprawnień w sporcie i rekreacji) Re: Smutna refleksja o fundamentach - Guli - 01-21-2009 Paweł LeśkiewiczWojciech Mickunas Nabyte prawa są oczywiście niewzruszalne :wink: , Żadna korporacja nie odważyła się podważyć praw nabytych. To zresztą niemożliwe w istniejącym systemie prawnym. Bardzo łatwo taki przepis obalić, bo już Rzymianie utworzyli zasadę , że prawo nie może działać wstecz. To dopiero narobiły się chaos :roll: Zresztą po co przymuszać działających instruktorów? Myślę, że prawa rynkowe ( ekonomiczne) też trochę działają. Tam gdzie jest konkurencja, to słabe ośrodki świecą pustkami. Gdzie instruktor prowadzi szkółkę dobrze , to ma całkiem sporo chętnych. To klienci zaczynają wybierać - i bardzo dobrze Wtedy nie musi sam "obrabiać" 10 koni ( to zresztą była taka mała prowokacja :wink Re: Smutna refleksja o fundamentach - Wojtas - 01-21-2009 arabiatta Wojtas, hipoterapeuci mają również zdawać złotą odznakę? To chyba było by przegięcie w drugą stronęMasz rację, sami tak nie jeżdżą, to jest przegięcie. Ale z drugiej strony muszą umieć panować nad koniem, i umieć go przygotować do pracy lepiej, niż niejeden sportowiec z nienajwyższej półki. W końcu zdrowie i życie ich pacjentów od tego zależy. A więc jakaś weryfikacja umiejętności w tym zakresie też byłaby wskazana. Re: Smutna refleksja o fundamentach - Gaga - 01-21-2009 Magda Gulina Zresztą po co przymuszać działających instruktorów? Magdo gdyby było tak, jak piszesz - nie powstałby prawdopodobnie ten temat... Sęk w tym, że wiele ośrodków, szkółek, itp. prowadzona jest przez osoby bez uprawnień. Jazdy często prowadzą dzieci - nie tylko nie przygotowane do takiej roli, ale i nie mające doświadczeń i wyobraźni potrzebnej intruktorowi, czy trenerowi. Dalej - wielu instruktorów "z papierami" nie ma większego pojęcia o swojej pracy - wiem z autopsji, bo zdarza się że dzwonią do mnie tacy z na prawdę dziwnymi pytaniami (dzwońcie dalej oczywiście!! na każde pytanie odpowiem w ramach możliwości ;-)) Wszystkie te ośrodki mają klientów, chociaż często są to ludzie dla których koń jest tylko środkiem transportu... Co do instruktorów - niejeden raz poruszałam temat kompletnego braku szkoleń dla zwykłych intruktorów rekreacji. Bardzo rzadko cokolwiek takiego jest prowadzone (np. szkolenie z lonżowania tak jeźdźca jak i samego konia), jeśli już - to "na drugim końcu Polski za niemałe pieniądze" A przydałoby się od czasu do czasu podszkolić z teorii, z psychologii, z praktyki w prowadzeniu zajęć. Dla mnie jedynym poza - książkowym źródłem wiedzy - może być podglądanie "jak to robią inni", chociaż inni nie zawsze chcą odpowiedzieć na pytanie "dlaczego?" Ja na prawdę chcę się szkolić, bo kurs intruktorski - no cóż nie będę komentować... Rewelacyjnym dla mnie źródłem wiedzy jest komisarzowanie na zawodach WKKW na rozprężalni - można podglądać przygotowania , posłuchać rad trenerów, trochę popytać - chociaż pytania to tylko podczas treningów - przed startem nie wolno przeszkadzać... Uprawnień trenerskich i zwiazanych z tym szkoleń - nie mam szans prejść, bo nie zdam złotej odznaki - ujeżdżenie luz, ale niestety skakać od wypadku nie powinnam i nie skaczę :-( poza tym nie mam tak szeroko zakrojonych ambicji nauczycielskich ;-) Cóż w razie Wu zawsze pozostaje "telefon do przyjaciela" (czyli do Trenera ;-)) |