Własny koń - pytania i pewne obawy ... - Wersja do druku +- Hipologia (https://forum.hipologia.pl) +-- Dział: Kategoria (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=3) +--- Dział: Chów koni - i wszystko, co z nim związane (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=5) +--- Wątek: Własny koń - pytania i pewne obawy ... (/showthread.php?tid=512) |
Re: Własny koń - pytania i pewne obawy ... - Lutejaxx - 12-15-2009 Słuchajcie jeszcze jeden problem mnie przygniata... Kurczę obawiam się, że nie nauczę konia szacunku do mnie. Wiem, wiem od tego jest 7 gier. Ale co z tego skoro nie wiem czy dam sobię radę z takim "naukowaniem" skoro nigdy tego nie robiłam. Myślicie, że dam radę sobie sama czytając kropka w kropkę co mam robić w danej grze? Na żadne kursy raczej nie pojadę... Re: Własny koń - pytania i pewne obawy ... - branka - 12-15-2009 Czemu nie pojedziesz na kursy? Choć kursy nie nauczą cię jak postępować z każdym konie, możesz poznać ogólne zasady, zobaczyć na własne oczy i spróbować jak to ma być. Ale nauczyc sie tego wszystkiego możesz poprzez lata ćwiczeń i słuchanie konia. Żeby zasłużyć sobie na szacunek konia trzeba go dobrze traktować, byc uczciwym wobec niego i siebie i byc konsekwentnym. Trzeba rozumieć zachowania konia i szanować go, tak jak chcemy by on szanował nas. Re: Własny koń - pytania i pewne obawy ... - Dagmara Matuszak - 12-15-2009 Calista, 7 gier to tylko jedna z dróg, wcale nie jedyna. Ale wszystkie odwołują się do podobnych zasad i wszystkie powinny się opierać na obserwacji, rozumie i empatii, przy akompaniamencie spokoju i konsekwencji . Mnie na początku bardzo pomógł Hempfling, a to są naprawdę proste ćwiczenia. Teraz stosuję kliker i odkrywam nowe aspekty przyjaźni z końmi, takie, których na początku nawet nie byłam świadoma. Myślę, że kiedy ma się oczy, umysł i serce otwarte - a Ty masz przecież, inaczej nie zakładałabyś tego wątku - to znalezienie odpowiedniej dla siebie i konia drogi nie jest trudne. Re: Własny koń - pytania i pewne obawy ... - Lutejaxx - 12-15-2009 Bardzo wazne jest wybranie odpowiedniego konia, dopasowanego do Twego charakteru , do Twoich mozliwosci. Konia, ktory bedzie chcial z Toba wspolpracowac i bedzie chcial Ciebie sluchac. Bywa, ze nawet bardzo doswiadczone osoby spotykaja konie, z ktorymi nie jest im za bardzo po drodze....Trzeba zawsze brac to pod uwage. Re: Własny koń - pytania i pewne obawy ... - branka - 12-15-2009 A ja uważam, że charakter konia ma mniejsze znaczenie, większe maja umiejętności i sama chęć uczenia się. Konsekwentny i przyjazny dla konia nauczyciel osiągnie sukces z każdym koniem. Ja też swoją drogą przy klikerze odkrywam nowe aspekty. PRzede wszystkim nigdy nie miałam tak chętnego do pracy konia - czuje się tak jak z psem, jak ide z nim porzucać mu piłkę czy patyki - koń jest równie pogodny jak idziemy na plac(ćwiczymy na razie z ziemii, ale na placu treningowym, czasem w lesie). Ale kliker to też tylko jedna z metod, jest ich mase i tak naprawdę wszystko sprowadza się do tego, że musimy być krytyczni wobec siebie(np jeżeli postępujemy niekonsekwentnie to nie możemy wymagać, ze koń coś będzie robił - tak samo jest zresztą z wychowywaniem dzieci..) i nigdy nie winić konia tylko siebie(trzeba umieć wciąż się oceniać), traktować go z szacunkiem i go kochać - i wtedy jaka by nie była metoda porozumienie osiągniemy. Re: Własny koń - pytania i pewne obawy ... - Lutejaxx - 12-15-2009 Dzięki! Już wiem, że łatwo mnie nie będzie. No ale to tylko założenia, może dlatego, że nigdy tego nie robiłam... Czasem myślałam, żeby np.wziąść jakiegoś konia ze stajni gdzie jeżdżę i poprosić instruktora czy mogę się z nim w choćby 2 takie gry pobawić. Nie wiem czy to dobry pomysł... Re: Własny koń - pytania i pewne obawy ... - Katoda - 01-02-2010 Sluchajcie tak przeglądałam ten wątek od początku i natknęłam się na pewną poradę... Mam małe zastrzeżenia co do niej. (pisała to Mazazel) Cytat:5) koszta: Kantar, czapraki ? - te rzeczy mają rozmiary, skąd możemy wiedzieć jaki koń nam się trafi? Re: Własny koń - pytania i pewne obawy ... - Katoda - 01-31-2010 Podłączę się pod temat: Siwe konie. No właśnie jak sobie radzicie z plamami na końskiej, SIWEJ sierści kiedy są bardzo uciążliwe ?? A jeszcze drugie pytanie, czy te preparaty dla sierści siwych koni rzeczywiście sprawiają, że sierść jest bardziej "biała" niż dotychczas? Jak w ogóle one działają w praktyce ? Re: Własny koń - pytania i pewne obawy ... - Martyna - 01-31-2010 Nie radzimy sobie. Czyszczę na tyle ile mogę (żółte plamy traktuję szczotką ryżową) i żyję Teraz Siwe ma różowy zad z jednej strony, od wcierki. I czysty tułów, od derki. Zerknij: http://kjczubajka.pl//images/rsgallery/original/zima2010_33.jpg Najgorzej było jak kiedyś na 5 min przed jazdą wytarzał się w piachu. Cały był czarny. Odplamiacze pomagają - ja używałam Veredusa. Tyle że, pomagają tylko do następnego tarzania się lub spania na leżąco. Ja sobie darowałam. Drogie te preparaty, długo się konia czyści, pieni się to to i musi wysychać potem, a tak naprawdę komu to przeszkadza? Poza tym trzeba czyścić w świetle dziennym. W sztucznym wydaje się już czysty, a na słońcu... wyłażą wszystkie plamy Bo kto nie miał siwego, ten nie miał... brudnego Re: Własny koń - pytania i pewne obawy ... - Katoda - 01-31-2010 Jaka różnica hehe . Właśnie z tych siwych to takie brudaski, no ale na bialym wszystko widać, czy to koń, auto, ubranie czy też np. ściana. Preparaty drogie, dają efekty tylko do kolejnego upaskudzenia No cóż ... życie. Re: Własny koń - pytania i pewne obawy ... - Katoda - 01-31-2010 P. S Martyna śliczny koń. Re: Własny koń - pytania i pewne obawy ... - Martyna - 01-31-2010 A dziękujemy Co prawda idzie się przyzwyczaić i po prostu nie zwracać uwagi: http://kjczubajka.pl//images/rsgallery/original/zima2010_34.jpg Tak jak na tej fotce. Mnie to nie razi po prostu. Już Bo na początku szorowałam go bezlitośnie, teraz to robię tylko do zdjęć czasami. Podobno są stare masztalerskie sposoby - wymazać węglem i zetrzeć pył. Nie próbowałam. On jest zresztą najszczęśliwszy jak się wytarza. I jak może sobie leżeć w boksie co robi codziennie. Ostatnio nawet na nim przesiaduję trochę jak leży Wszystkich za to rozbraja ta linia na łopatce pomiędzy czystym koniem a brudnym koniem Ale mimo wszystko siwe konie są moim zdaniem magiczne I warto przymknąć oko na brud. Re: Własny koń - pytania i pewne obawy ... - Magdalena Macios - 02-01-2010 jesli sie decydujesz na siwego konia zawsze dostaniesz w gatisie brudnego siwego konia ) ja slyszalam o czyszczeniu mokrymi trocinami ponoc dziala ale nie wiem na ile jest skuteczny. i niestety kon brudny kon szczesliwy Re: Własny koń - pytania i pewne obawy ... - Katoda - 02-01-2010 Też słyszałam o tym węglu do plam na sierści. Martyna musisz wypróbować bo ja nie mam na kim . Jakoś nie miałam przekonania do siwych koni, wolałam kare,skarogniade. Ale jakoś chyba zaczyna mi to nie robić różnicy... A to prawda, że siwe konie częściej niż konie innej maści mogą chorować na raka bo nie mają pigmentu? Coś takiego kiedyś słyszałam w stajni, ale nie wiem czy ktoś czasem czegoś nie przekręcił bądź nie zmyślił ? hock: Re: Własny koń - pytania i pewne obawy ... - Martyna - 02-01-2010 Siwe konie generalnie mają podobno "podatniejszą" skórę na wszelkie paskudztwa. U nas jak na razie pojawiły się tylko łysiejące plamy za ganaszami, na szyi. Do tej pory za każdym razem zaleczaliśmy je Kodanem (środek antygrzybiczny, antybakteryjny), ale jeśli do wakacji pojawi się jeszcze kilka plam (na razie były 2 razy po 2 w odstępie paru miesięcy) to wdrożymy do tego weta i może jakąś autoszczepionkę. Siwe konie mają pigment. W skórze. Raczej włosy siwków są patologiczne, to znaczy cebulki nie produkują pigmentu. Skórą Arbor ma czarną, z wyjątkiem odmian. Bo chociaż dziś już to trudno stwierdzić, ma on strzałkę, skarpetkę i koronkę i tam skóra jest różowa. Z tym rakiem to nie wiem jak jest. Swoją drogą zastanawiałam się kiedyś nad leciutką derką przeciw oparzeniom słonecznym w wakacje. Ale oparzeń żadnych nie było. Gdzieś słyszałam też opinie o częstszych sarkoidach. Ale nie sprawdzałam, nie szukałam badań. Jak na razie, odpukać, tylko te łyse plamki na szyi. Nie bolesne i znikające, dlatego na razie nie panikuję... A jestem z rodzaju panikujących Może kiedyś wypróbuję ten węgiel. Ale szczerze mówiąc: nie chce mi się. A mój koń jak brudny to szczęśliwy Oczywiście nie mówię o patologicznym brudzie, w którym lęgną się paskudztwa. Czyścić go czyszczę, ale nie szoruję do białości. |