Smutna refleksja o fundamentach - Wersja do druku +- Hipologia (https://forum.hipologia.pl) +-- Dział: Kategoria (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=3) +--- Dział: Konie chcą nas rozumieć (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=4) +--- Wątek: Smutna refleksja o fundamentach (/showthread.php?tid=362) |
Re: Smutna refleksja o fundamentach - Guli - 01-20-2009 Paweł Leśkiewicz Hough! A ja się z tym nie zgadzam. Jeśli jest się instruktorem na etacie, to też ma się wybór. Albo porozmawiać z właścicielem ośrodka, przedstawiając mu korzyści z posiadania dobrej opinii, która wynika z dobrze wyszkolonych instruktorów i konia, albo można odejść. Najsensowniej założyć własną szkółkę, mając uprawnienia i wiedzę dot.szkolenia i ludzi i koni. Oczywiście, jeśli pracujemy zarobkowo w innym zawodzie, to taka szkółka będzie siłą rzeczy tylko "na marginesie" i nie przyniesie raczej dochodu. Moim zdaniem , jeśli chcemy prowadzić szkółkę na przyzwoitym poziomie, to należy tylko tym zająć się. I przy 10 koniach wcale nie potrzeba stajennego , a już na pewno nie na pełny etat. A to już obniża koszty. Na początku można samemu sprzątać - to nie jest aż taki wysiłek. Sam pełniłam rolę stajennego, jeźdźca dla 2 koni, przez ponad dwa lata. Pracując zawodowo w większym niż ustawowy wymiar czasu pracy Koszty utrzymania konia wcale nie są takie duże- sprawdziłam to sama. A jeszcze mając własne łąki, to miesięczny koszty utrzymania konia zamyka się w kwocie do 120 - 180 zł ( mnie kosztują tyle obydwa ) wliczając w to kupowany owies. Oczywiście pomijając musli , odżywki itp. Można dodatkowo dorabiać wynajmując boksy dla koni. I wcale nie trzeba brać 700 zł miesięcznie, żeby zarobić na tym interesie. Mozna organizować przeróżne imprezy z końmi. Oczywiście należałoby zainwestować, kupić konie nie po 4 tys, tylko lepiej wyszkolone, albo samemu prowadzić hodowlę i wyszkolić je. Reprezentować dobre umiejętności dydaktyczne ( znowu szkolenia) i ludzie będą przyjeżdżać , a nawet zapłacą więcej w szkółce , która ma renomę. Albo narzekać, że nic nie można zrobić. Znam miejsce , gdzie konie są dobrze wyszkolone, spokojne i zarabiają na siebie i gospodarzy, pracując głównie sezonowo, a instruktor reprezentuje wysoki poziom również nauczania. Tam koni się nie szarpie, ani nie kopie , zaciągnięte tez nie są. Czyli można Ja sama otrzymałam już kilka ofert przyjęcia koni do pensjonatu . Myślę, że miałabym utrzymanie własnych koni za darmo , łącznie z dodatkowymi wydatkami. Oczywiście nie chcę , bo pracuje zawodowo, a konie to moje hobby Re: Smutna refleksja o fundamentach - Paweł Leśkiewicz - 01-20-2009 Magda Gulina Czyli można :lol: :lol: :lol: Kasowo to może i się zgrywa, ale czasowo to już ni pierona. W pojedynkę pracować przy 10 koniach czyli prowadzic jazdy i jeszcze odrabiać te koniki hock: , do tego cały obrządek stajenny hock: , i żeby jeszcze dobić robota w polu. hock: Cirka od 6 rano do 22, bez świat, weekendów, wyjazdów gdziekolwiek. Nie wiem czy robocop'owi by baterie nie siadły. Z całym szacunkiem, ale tego to nawet w erze nie będzie No to wio, mam nadzieje, że pokażesz Madziu jak to jest możliwe. Do tego te koszty utrzymania konia 180/2=90 zł za sztukę hock: 3 zł dziennie na konia. Przy cenie siana 4,4 z transportem za balik 10kg, cenie słomy 2 zł za balik z transportem, nie podam już cen owsa, witamin, wcierek, żeli do kopyt, szamponów i całej reszty ciut wyżej Gaga wyłożyła mniej więcej. Zapytam z ciekawości one coś jedzą? A bierzesz w swoich kalkulacjach pod uwagę fakt, że konik ma mieć siły do pracy? Skąd ma je brać przy tak niskim koszcie utrzymania, ma czekać aż jedzonko wyrośnie? Re: Smutna refleksja o fundamentach - Guli - 01-20-2009 Paweł Leśkiewicz No to wio, mam nadzieje, że pokażesz Madziu jak to jest możliwe. Do tego te koszty utrzymania konia 180/2=90 zł za sztukę hock: 3 zł dziennie na konia. Zapytam z ciekawości one coś jedzą? A bierzesz w swoich kalkulacjach pod uwagę fakt, że konik ma mieć siły do pracy? Skąd ma je brać przy tak niskim koszcie utrzymania, ma czekać aż jedzonko wyrośnie? Zaznaczyłam, że to koszty wyżywienia. W ubiegłym roku skosiłam tylko jedną łąkę, drugą oddałam za darmo. Oczywiście zapłaciłam za koszenie, przerzucanie, zwożenie, bo nie mam własnego sprzętu. Łącznie ok 600 zł. A siana mam dla dwóch koni na cały rok w nieograniczonych ilościach, - ile wychodzi miesięcznie? Drugi pokos: jedną łąkę oddałam za darmo, drugą skosiłam ( zapłaciłam) i zostawiłam na łące. Nikt nie chciał nawet za darmo. Dwa lata temu połakomiłam się i skosiłam raz obydwie łąki : do tej pory mam jeszcze siano- i to całe mnóstwo. Tylko nie chcą go jeść. Cały sezon pastwiskowy mają trawy pod dostatkiem, siano jedzą tylko w nocy. Słomę mam za darmo w zamian za obornik - ile chcę. Teraz jestem wygodniejsza ,więc zatrudniam człowieka do sprzątania stajni. To większy koszt niż wyżywienie moich 2 koni. Oczywiście, że zimą kosztuje marchew , witaminy, przeróżne odżywki, bo mam jednego konia specjalnej troski. Sama sieczka dla niego kosztuje ponad 90 zł za 20 kg , ale dostaje niewiele, więc starcza na 2 - 3 miesiące. Gdyby pracowały,dostawałyby inne jedzenie. I tak owies jest dużo tańczy od gotowych pasz. Re: Smutna refleksja o fundamentach - Paweł Leśkiewicz - 01-20-2009 Magda Gulina A jeszcze mając własne łąki, to miesięczny koszty utrzymania konia zamyka się w kwocie do 120 - 180 zł ( mnie kosztują tyle obydwa ) wliczając w to kupowany owies.No to ja chyba czytać nie umiem. :lol: Gdzie tu jest że to dotyczy wyłącznie żywienia? Co zresztą nie zmienia faktu, że 3zł/dn: to 1/2 kostki siana (ok. 5kg), 1/2 słomy (ściółka, która też wyżerają) i finito. Owsa już nie ma. Witamin nima, wody do picia też nie, szkoda klepać w klawiaturę. Re: Smutna refleksja o fundamentach - branka - 01-20-2009 Ale można zaoszczędzić na kosztach np prowadząc chów pastwiskowy - tylko siano i trawa i jst taniej a dla koni zdrowiej. Mieć tylko stajnię, gdzie sprowadza sie konie do czyszczenia i siodłania. Wtedy wystarczy jeden pracownik też. Poza tym ceny jazd sie podniosły - niektórzy biorą 30zł za pół h lonży, czy 40zł za teren. A jeśli nie ma sie chowu pastwiskowego, to można prowadzić np pensjonat - jak sie ma w nim np 5 koni to każdy taki koń utrzymuje konia szkółkowego - tak jest u nas, pensjonat to 550zł i za taką kwotę można utrzymac konia pensjonatowego i szkółkowego, bo i tak pensjonatowy połowe paszy je kupionej przez włascicela i płaconej osobno. Ale i tak wychodzi, że powinno się miec dodatkowy zarobek. Re: Smutna refleksja o fundamentach - Emila - 01-20-2009 Doliczając do tego opłaty za prąd, gaz, wodę, podatki przeróżne, ubezpieczenia, zrobić porządną ujeżdżalnię wyposażoną z odpowiednią nawierzchnią , ogrodzenia też muszą się ładnie prezentować no i sama stajnia musi mieć wygląd, bo ludzie nie przyjdą do rozsypującego się baraku choćby nie wiem jak dobrze tam uczono, ponieważ aby przekonać ludzi, że warto tam przychodzić to zajmie trochę czasu i taka szkółka zdąży upaść zanim wszystko się rozkręci. Też kiedyś myślałam, że na koniach można zarobić krocie, niestety w rzeczywistości nie wygląda to tak różowo. Kiedyś pewien Pan powiedział co zrobić aby stac się milionerem zarabiając na koniach: trzeba być miliarderem zaczynając z końmi Re: Smutna refleksja o fundamentach - branka - 01-20-2009 A nasza stajnia nie jest piękna. Nie pomalowana z zewnątrz, w środku czysto i schludnie, ale bez rewelacji. Tyle że jest siodlarnia i taki pokoik, gdzie można posiedzieć pogadać i sie przebrać. Do tego nie ma ładnej ujeżdżalni(tzn jest ale przewaznie z błotem lub teraz zamarznięta). Jeżdzi sie głównie po łące poza terenem stajni. Obiekt dzierżawimy za nieduże pieniądze. Trociny mamy za darmo z tartaku. Słome chyba darmową, siano własne(ale trzeba to zebrać!). Tylko owies kupowany i musli(50zł worek musli EquiFirst oni dają). Koni jest z 12-15 plus 6 penjonatowych. Jeden koń jest po operacji i nie pracuje od pół roku, inny jest stary i chodzi mało. Regularnie przyjeżdżają klienci, ale każdego dnia poza poniedziałkiem są jedna-dwie jazdy. Średnio po 4-7 koni. W lecie jazd jest więcej, ale konie się zmieniają - rzadko który chodzi więcej jak dwie godziny. Rano jest pracownik jeden, po południu pomagają dziewczyny, które mają potem za darmo jazdy czasem i instruktorka(kierowniczka zarazem) też karmi, ścieli itp. Pracuje opróćz tego w szkole jako nauczycielka. I stajnia sie utrzymuje, ten rok był szczególnie dobry, chcą remonty jakieś zrobić. Siana jest dużo, żarcia też, słomy może nie ścielą dużo ale to z przekonania, a nie z tego że nie ma, bo jest. Prywatne na życzenie dostaja więcej. Jazdy kosztują 20zł. Aha no i stajnia ma dobry dojazd autobusowy z miasta. Czyli na jakiejś takiej zasadzie da się funcjonować To taki przykład stajni, która sobie radzi i jest ok. Re: Smutna refleksja o fundamentach - Paweł Leśkiewicz - 01-20-2009 Jeszcze tylko jedno do Magdy. Moja droga nie porównuj utrzymania konia szkółkowego, który ma mieć siły i musi być w kondycji w zasadzie na każde zawołanie (wyłączając rzecz jasna kontuzje i choróbska), z utrzymaniem konia, który służy swemu właścicielowi raz na czas do przejażdżek, czyli de facto z koniem niepracującym, choć ja osobiście nawet w sytuacji gdy któryś nie pracuje, nie obcinam mu całkowicie owsa, a ograniczam max o 1/2 w razie dłuższego wyłączenia lub zamieniam na pasze nisko białkowymi. Na tym kończę OFF'a bo miało być o fundamentach jeździectwa, a nie o ekonomice ośrodków. Re: Smutna refleksja o fundamentach - branka - 01-20-2009 Ale w sumie fundamenty się wiążą z ekonomią bardzo. Tzn koszty utrzymania ośrodka z tym jak sie naucza. Re: Smutna refleksja o fundamentach - Ailusia - 01-20-2009 To taki przykład fajnego pomysłu na stajnię: http://www.wildhorse.at Oj coś czuję że ta praca magisterska z ekonomii się przyda, wróżę jej publikację! :lol: Re: Smutna refleksja o fundamentach - branka - 01-20-2009 Ania, jak już wyjdę za tego szejka za mąż to założymy razem stajnię i ty będziesz klikać, a ja kupować stare konie 8) I będziemy strugać kopyta. I ja będę psychologiem-terapeutą koni :lol: A moja znajoma weterynarz będzie je leczyć. Re: Smutna refleksja o fundamentach - Guli - 01-20-2009 Paweł LeśkiewiczMagda Gulina A jeszcze mając własne łąki, to miesięczny koszty utrzymania konia zamyka się w kwocie do 120 - 180 zł ( mnie kosztują tyle obydwa ) wliczając w to kupowany owies.No to ja chyba czytać nie umiem. :lol: Gdzie tu jest że to dotyczy wyłącznie żywienia? Może i szkoda klepać w klawiaturę. Ale w moim rejonie ( naszym) prawda jest taka, że łąki stoją niekoszone, bo nikomu nie opłaca się. A jak zaproponuje się komus łąkę za darmo , ale do skoszenia, to zaczyna krzywienie się : to tyle pracy..... Lepiej dostać sprasowane siano 8) I tak się składa, że siano u nas można było kupić za 2, 2,5 zł za kostę- nie 4 W moim przypadku , cena siana to 50 zł miesięcznie. Dwa lata temu za ok 8 ton ( zebranych) zapłaciłam ok 900 zł. Chyba to trochę mniej niż 3zł dziennie. :wink: Cały czas ubolewam, że marnują mi się łąki- śmiało wyżywiłabym jeszcze ze 4 konie To naprawdę specyficzny region. W pobliżu potężne zagłębie sadownicze. Na koniec grudnia w sadach było pełno jabłek, bo nie opłacało się zbierać. Płacili w skupach po 10 gr za kg - mozna koniom zapewnić jabłka za psie pieniądze . Choć oczywiście nie w każdym sezonie, bo bywa tez nieurodzaj. Dziwne to wszystko. Nic się nie opłaca :roll: Re: Smutna refleksja o fundamentach - Gaga - 01-20-2009 Aniu koń rekreacyjny nie może być utrzymywany jedynie na pastwisku. Owies jako paszę poniekąd wymyślił człowiek - to przede wszystkim źródło skoncentrowanej energii. Jeśli zakładamy, że konie w szkółce pracują, to i jeść muszą, chyba że chcemy mieć obraz nędzy i rozpaczy, czyli konie chude, niezdolne do jakiejkolwiek pracy. W szkółce, w której pracowałam niektóre gorzej przyswajające paszę i ponad 5 kg dziennie treściwej dostawały, do tego witaminy itp... Pastwiska to też trochę "szklane domy". Z autopsji: jazdy starałam się prowadzić od 8 rano do max 10:30 , potem przerwa na "upał" w owej przerwie konie szły na pastwiska właśnie, a ja sprzątałam boksy. Potem był obiad ok 13 - 13:30 i od 14 - 14:30 nawet do 21 konie znów pracowały - oczywiście nie wszystkie na raz i nie non stop od 14 do 22... Średnia przerwa pomiędzy jazdami to 30 minut. Zakładając wiecznie spóźnialskich klientów, czyszczenie koni, etc nie wyobrażam sobie co rusz biegać na - notabene - ogromne pastwiska celem złapania koni na jazdę... Zatem cały dzień na pastwiskach przebywały tylko tzw. prywatne , matki ze źrebakami i te, które miały przerwę (każdy koń miał co najmniej dzień w tygodniu kompletnej przerwy w pracy i jeden dzień z jednym, max dwoma dziecinnymi - spacerowymi - terenami). Dalej - za Pawłem - być stajennym i instruktorem i rolnikiem przy 10 koniach?? Załóżmy karmienie o 6 rano - półtorej godzniki (wliczam zjedzenie paszy). Dalej np konie na wybiegi a my się bierzemy za boksy. Skoro uprzątnięcie trzech (trociny) zajmuje mi od 40 min do godziny - przy 10 koniach będzie to praca na 2,5 - 3 godziny. Czyli mamy już godzinę 11. Jazdy możemy zacząć o 13, bo trzeba teraz kopytne ściągać z wybiegów, przejrzeć ich stan i wyczyścić... ale przydałby się obiad - dla pracujących ciężko koni, a chociaż 40 min przed obiadem warto zakończyć ich pracę... czyli odpadają jazdy, a my w tym czasie robimy coś zaległego czy w polu, czy w stajni. Obiad o 13, o 14 możemy zabierać konie ze stajni i... wyczyścić, jazdy od 15 - teraz już trzeba na akord, więc do 20 z wymianą koni i czyszczeniem będziemy mieć max 4 jazdy... O 20:30 mamy wolne od klientów i możemy w końcu zająć się końmi - jedne wymagają jakiejść wcierki, inne nasmarowania kopyt... Jeszcze tylko wieczorny obrządek i o 22:30 lub o 23:00 mamy wolne do 5 rano :twisted: W domu posprzątać, zrobić coś ciepłego do jedzenia, coś przeprać, etc i nie trzeba się kłaść spać, bo już mamy 4:30 ;-) Mi taki tryb życia po 4 miesiącach tak dał się we znaki, że musiałam na 2 dni odwołać jazdy, konie wypuścić na pastwiska i tylko karmić a sama musiałam zwyczajnie chociaż trochę pospać i coś zjeść nie w siodle nie w biegu... Nie wyobrażam sobie takiej pracy przez cały rok ... a miałam lat 20 z jakimśtam hakiem i z reguły jakiegoś pojedynczego pomocnika w stajni... Re: Smutna refleksja o fundamentach - Paweł Leśkiewicz - 01-20-2009 Magda Gulina I tak się składa, że siano u nas można było kupić za 2, 2,5 zł za kostę- nie 4 Tak zgadza się. Raz nawet trafiłem ofertę po zecie. Tyle, że jak pojechałem zobaczyć to siano to sobie dałem odbój. Na oko 3 letnie i zakurzone jak nagła cholera. Dlatego ja nie kupuję tego sianka po zecie czy dwa, bo to z reguły jest nic nie warte, krowy to niech sobie je jedzą, ale nie moje konie. Wolę kupować u sprawdzonych dostawców, a nie u przypadkowego gościa, który chce opylić badziewie, które mu zalega w stodole. Re: Smutna refleksja o fundamentach - branka - 01-20-2009 Konie w Stokrotce jedzą tylko siano i trawę i są grubę a pracują latem dużo. I maja energię. Mówiłam już o teście na koniach rajdowych? Karmione tylko sianem osiągaja lepsze rezultaty niż te karmione sianem i pasza energetyczną. Koń jest przystosoany do pobierania pasz niskoenergetycznych i dużego wysiłku. Choć są różne rasy - wiadomo, że prymitywne łatwiej wyzywić. Jako dodatkowa energię można dawać lucernę. I może trochę owsa jak koń dużo pracuje. U nas konie chodzą te 2 godziny dziennie a dostają niektóre pół miarki owsa 2 razy dziennie. I naprawde dobrze wyglądają. Dobre siano jest lepsze niż owies. Chociaż u nas dostaja jeszcze trochę jęczmienia - dosłownie 1/4 miarki. A w sezonie troche wysłodków buraczanych - bo to czysta energia, lepsza jak owies do zastosowania dla zmęczonych koni szkółkowych. Co do bycia stajennym, rolnikiem i instruktorem to tak jest u nas z nasza instruktorką. I jeszcze pracuje w szkole. Wiem, że to nie łatwe, ale ona nie chce rezygnować ze stajni, mówi że to po postu lubi. Poza tym dzieciaki z rekeacji jej chętnie pomagają. Nie ma tez poblemu z pojechaniem na nomalny ulop - jest kilka zaufanych osób w stajni, któym można powierzyć karmienie na ten tydzień czy dwa. Tak było w tamtym roku. Oczywiście pomaga tu fakt, ze w stajni trzyma konia weteynarz, która pod nieobecność kierowniczki wr azie czego zauważy, że z końmi coś nie tak, bo jest codziennie. I jest tez siostra instuktorki, która w razie czego pzyjdzie rano posprzątać stajnię. Ważne jest miec pomoc ze stony rodziny, przyjaciół, osób jeżdżących w stajni. Opłaca się mieć kilka osób któe jezdżą za darmo, ale mogą codziennie przyjść i pomóc. Te osoby sie zmieniają, ale zawsze są. Ja też zawsze mogę nakamić konie wieczorem jak jestem czy ktoś inny, kto jest i tak. Tak by instuktoka nie musiała 2 razy dzienni ejechać do stajni, bo mieszka kawałek od niej. Dlatego lubię te stajnie. Jest zgrana. Jestem tu 2 lata i nic się koniom nie dzieje. Bywają małe kryzysy jak ostatnio, ale da się ze wszystkim dogadać. Ja nie umre od tego, że przyjade kilka razy sama puścić konie. A przynajmniej wiem, że konie sie dobrze czują w tej stajni |