![]() |
Niezwykłe spacery - Wersja do druku +- Hipologia (https://forum.hipologia.pl) +-- Dział: Kategoria (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=3) +--- Dział: Konie chcą nas rozumieć (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=4) +--- Wątek: Niezwykłe spacery (/showthread.php?tid=185) |
- branka - 02-07-2008 Też zazdroszczę terenów i relacji z koniem. U nas nasza pani weterynarz ma konia, z którym ma podobną relację(zresztą sąsiad Branki i dobry kumpel) - jak go kupiła, to on miał tylko ją i łazi na z nią jak pies, ufa jej i najchętniej przebywa w jej towarzystwie. Jak zostaje z końmi na wybiegu, to biega wzdłuż ogrodzenia i za nią patrzy. I tez przychodzi na zawolanie od razu. Był bezproblemowy przy zajeżdżaniu, bo jej ufał. Ale kluczem było tu to, że gdy ona go kupiła to on był bardzo samotny, nikt się nim nie zajmował i do razu ją polubił. Ale oczwiście taką więź można zbudować z każdym innym koniem(choć ja jeszcze nie do końca wiem jak). Chciałabym mieć konia z którym mogę pojechać w góry na jakieś wakacje na tydzień i chodzić z nią po nich. Mam nadzieję, że z Branką kiedyś to osiągniemy ![]() - Gaga - 02-08-2008 Tak, jak napisała już sumka - z samotnym koniem łatwiej budować takie relacje. Kara jak stała sama (ok 1,5 m-ca) potrafiła ogrodzenia skoczyć widząc mnie na podwórku (a była w zaawansowanej ciąży :evil: ). Za to ojciec Darco - Domingo nie tylko uwielbiał moje towarzystwo i w pełni ufał (heh cudowny koń) ale nie wpuszczał obcych na podwórko ![]() Najpiękniejsze chwile, które mi podarował stojąc w stajni u mojej trenerki: chodził od świtu na duże , kilku hektarowe pastwisko (później szło tam stado, a on szedł na mniejszy wybieg)... Szłam po niego, stawałam przy wejściu na pastwisko - widać było tylko zarys gdzieś w oddali. Gwizdałam, a o pełnym galopem pędził do mnie... Kiedyś mama przyjechała odwiedzić Dominga - wystraszyła się, że koń nie wyhamuje - a on pięknym slizing-stopem na błocie zatrzymał się 0,5m od nas (oczywiście byłysmy obie całe w błocie ;-)) I zawsze rżał na przywitanie, w stajni, na pastwisku - zawsze słychać było jego basowe "dzieńdobry, fajnie, ze jesteś" :lol: Miał jednak jedną wadę, czy jak to nazwać - przypadłość może (lepsze słowo). Ponieważ - jak już Trener wspominał - był to koń bardzo ciężko doświadczony przez ludzi - był nieufny w stosunku do innych. Stawiając go w stajni trenerki musiałam tam zamieszkać - nie pozwalał nikomu wejśc do boksu z owsem, czy sianem, nie pozwalał się prowadzić, szalał, brykał, gryzł kopał - wszystko zwyczajnie ze strachu :-( a ja nawet do stanówki prowadziłam go na kantarku, taki potrafił być misiowaty... biedny koniu w końcu zaufał mojemu kuzynowi i tam poszedł na zasłużoną emeryturę, własne pastwisko, super żywienie i kilka klaczy co roku - piękna końcówka zycia :-) należało się chłopu i to bardzo - Lutejaxx - 02-08-2008 no i właśnie w związku z tym zastanawiam się, czy konieczne jest dla samotnego konia towarzystwo innego....tak jak to jest w mojej sytuacji. Pracuję w domu, a koń ma mnie prawie na okrągło. Bo jak nie jestem z nią na podwórku to ona może zajrzeć do domu przez okno! Uwielbiam jak sie przy mnie kładzie i się miziamy....i rozpieszczamy smakołykami! Wiem, ze to takie nie-końskie zasady ale jakoś nam to pasuje. - branka - 02-08-2008 Ja myśle, że nie jest konieczne jeśli spędza się zkoniem duzo czasu - ale jak czas ma sie ograniczony, to koń może sie czuć samotny - w końcu to zwierze stadne! Dlatego warto kupić choćby kota czy baranka do stajni - u nas był koń, który stał z barankiem w boksie i się bardzo zaprzyjaźniły. A fanka kotów jest Branka - czesto widze koty łażące po jej boksie, kładące się w żłobie - a ona jest w stosunku do nich bardzo delikatna. - Guli - 02-08-2008 branka ł. Ale oczwiście taką więź można zbudować z każdym innym koniem(choć ja jeszcze nie do końca wiem jak). Branka, oczywiście, że można , a nawet trzeba to robić ![]() Takie spacery z koniem luzem to efekt więzi , którą mozna budować i w inny sposób. Przeciez wiadomo, że nie każdy ma takie możliwości terenowe , czyli odludzia, czy lasy. Taką więź zaczyna się budować od słuchania konia , prób rozumienia go. To także jazdy na koniu w sposób, który nie sprawia mu dyskomforu, czy wręcz bólu Bo niestety jazdą można tę więź zniszczyć. Przebywanie z koniem na wybiegu, pastwisku , poświęcanie mu czasu tez buduje porozumienie. To spacer na uwiązie- Kuba pierwszy raz ma zejść z pochyłości i to sliskiej. Widać, jak szuka pomocy ![]() ale idzie skupiony ![]() to wszystko mozna uzyskać spacerując na uwiązie ![]() Kuba nawet liże mnie po głowie, choc nie bardzo znam intencje :wink: ![]() Co do samotnych koni . Wydaje mi sie, że taka więź jest łatwiejsza do uzyskania ,bo jako zwierzę stadne, potrzebuje bardzo towarzystwa Tylko czy faktycznie ludzi. Obawiam się, że to nie jest do końca zdrowy układ, jak pokazuje przykład Roksany. Traktując Roksanę ( dziewczynę) jak członka stada , odgania innych ludzi, co w rezultacie nie jest dobre - Tania - 02-08-2008 Hi!Hi! Baranka! Przypomniałaś mi czasy dzieciństwa jak u nas w stajni,żeby wejśc na strych i zrzucic siano koniom trzeba było przejśc przez owczarnię.A tam się czaił potworny baran i czekał.Wyskakiwał jak diabeł z zakręconymi rogami i trzeba było nie lada sprytu,żeby przebiec mu żywcem przed nosem i doskoczyć do drabiny.Boże! Jak ja się go bałam! OT.I jadę do Tani. - Lutejaxx - 02-08-2008 Magdo, moja klacz też mnie liże...i to dość często i też nie wiem co to znaczy. ZAWSZE mnie liże jeśli np, kończą mi się smakołyki i mówię :"nie mam". Bo ja je tak nauczyłam , jak wypowiadam słowo "nie mam" to nie mam i nie wolno im podskubywać itp. Zresztą nawet nie próbują. Ale właśnie klacz mnie wtedy liże.....i to z jakimś takim zaangażowaniem...dokładnie....Ciekawa jestem co to oznacza? Ale może stworzyć osobny temat mowa ciała koni? - Gaga - 02-08-2008 Aha moje kopytne też mnei wylizują... czasem dość dokładnie śliniąc przy tym polar, oficerki, czy bryczesy :? Najmniej przyjemne jest jednak iskanie "grzywy" - ząbkami ![]() ![]() Domingo lubił złapać mnie zębami... nie zamykał paszczęki, zupełnie bez agresji - po prostu łapał sobie np moje ramię przy czyszczeniu (nie wiążę koni) nigdy nie robiąc mi krzywdy najmniejszej, albo pysk opierał (to już mniej zabawne, bo ciężki ten koński łepek) ale to facet był, a jaka kobita chłopa zrozumie? ;-) Podrzucam linkędo wcześniejszej rozmowy o lizaniu różnych rzeczy (i ludzi) przez konie. Teolinek. - Ailusia - 02-09-2008 Roksa, fajnie ze napisalas o swoich spacerach, widze ze idzie wam coraz lepiej ![]() Ja nawet nie zauwazylam kiedy Avra sie zrobila koniem "ujezdzalniowym", glownie z powodu czestych zmian stajni, niedawno pierwszy raz zabralam ja na spacer i obie sie zdziwilysmy ze fajnie. Ona nawet nie chciala wracac :lol: Tylko ze dopiero musze znalezc jakies ciekawe miejsca do spacerowania ![]() - Guli - 02-10-2008 Ailusia Ja nawet nie zauwazylam kiedy Avra sie zrobila koniem "ujezdzalniowym", Wreszcie uświadomiłam sobie, co mi zawsze fałszowało w Nevzorowie. To skupienie się tylko na małym placyku do ćwiczeń. Brak równowagi w dobrostanie konia- oprócz trudnej , wymagającej dużo koncentracji pracy nie ma w przekazywanym obrazie swobody i wybiegania konia. Może rzeczywistosc jest inna, ale na hasło "Nevzorov"taki obraz w moim umysle pokazuje się. Praca, praca , praca w małej ,ciasnej klasie - barbor - 02-10-2008 a dzisiaj Sylwia z córką Mojej Seli jak w zaczarowanym lesie :wink: ![]() - Klara Naszarkowska - 02-11-2008 Piękne, baśniowe zdjęcie... - Ela Rapta - 02-11-2008 Bardzo mnie to cieszy że coraz wiecej osób spaceruje z końmi ![]() ![]() ![]() ![]() Zaraz doślę filmiki ze spotkania Roksi z końmi kolegi ![]() - Ela Rapta - 02-11-2008 A oto te filmy: http://pl.youtube.com/watch?v=rj-0ipJOOCo http://pl.youtube.com/watch?v=vgxspnFcWUw Spotkanie było 29.09.2007r. ![]() - Lutejaxx - 02-11-2008 Roksa zainspirowałaś mnie! W sobotę i w niedzielę chodziłam z Lunka luzem po puszczy. Nie masz pojęcia jaka była zdumiona jak spuściłam ją z uwiązu! Jak furczała na początku! A potem to już skubała trawkę....ja szłam naprzód i jak już byłam daleko to klacz doganiała mnie galopem. Ale wyprzedzić mnie jeszcze nie ma odwagi! A wczoraj porozwieszałam wcześniej białe prześcieradła na drzewach na trasie naszego spaceru. Wyszłyśmy jak już nieco szarzało, bo wtedy nie ma ludzi. I tak rzadko bywają...no, ale ona kopie...chlip. Te prześcieradła nie zrobiły na niej żadnego wrażenia. Nawet jak do nich podchodziłam i potrząsałam nimi....w siodle byłby już problem. Może w nast. weekend uda mi się zrobić jakieś fotki. Dzięki Roksa! |