Czlowiek się boi - Wersja do druku +- Hipologia (https://forum.hipologia.pl) +-- Dział: Kategoria (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=3) +--- Dział: Konie chcą nas rozumieć (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=4) +--- Wątek: Czlowiek się boi (/showthread.php?tid=16) |
- Klara Naszarkowska - 02-19-2008 Z motorowcami chyba trudno coś zrobić, są dość nieuchwytni... A jeszcze jak to przyjezdni, co motory na lawetach przywożą... U nas też ich trochę jest, quady też się pojawiają. Nie są jakoś strasznie uciążliwi, widać odłam rozsądniejszych nam się trafił - hulają, ale na widok koni nawet zwalniają. A jak zagadać, to i pojazd zatrzymają, dadzą koniowi obwąchać. Myśmy na ten sposób postawili - oswoić konia z dziwolągami. U nas działa. A hałasują mocno - jeszcze jak tłumiki pozdejmują... Dobrze, że w okolicy obecnej stajni ich jednak mniej, przy poprzedniej bardziej się od nich roiło. - AleksandraAlicja - 02-19-2008 Ja jestem z tych strachliwych- na 20 lat, no, może nie jazdy, ale wożenia się :roll: , to spadłam ino 3 razy, z czego 2 razy się połamałam. Wszystkie moje upadki to brykające konie (choć trzymam się naprawdę dobrze- tak się boję upadku!), dlatego nie przepadam u koni za taką formą okazywania aprobaty :lol: I dlatego też musiałam sobie wypracować schemat postępowania. Po pierwsze, to nie jeżdżę na niewybieganych koniach. Taki delikwent, który postał tydzień w stajni (ale to jeszcze zależy od konia- mojej koninie rozszerzyłam okres do 2 tygodni 8) ), albo i nawet na pastwisku, zawsze najpierw ląduje na ląży. Potem jest jazda na hali (mała, więc nie zaprasza do szaleństw) i dopiero potem wyjście na ujeżdżalnię zewnętrzną. Jeżeli na zewnątrz czuję, że koń jest wybuchowy, to albo wracam na halę/lążę, albo (zależy od konia) jeżdżę kłusem dla wyładowania pary. Czasami jest aż kłus na kółkach- to u naprawdę napalonego konia, ale nie wariata :wink: Oczywiście, nie panikuję przy pojedyńczych bryknięciach, jakoś też przeżywam kontrolowane spłoszenia z brykiem, ale jak już koń robi serię baranków, to zeskakuję w momencie, gdy tylko na dłużej postawi 4 nogi na ziemi 8) Już nie zeskakuję w trakcie, bo tak złamałam łokieć :roll: Natomiast tereny- to inna bajka :wink: Nie na każdym koniu, a w przypadku niektórych- tylko w określonej sytuacji. Czyli terenom mówię głośne "NIE", gdy koń nie chodził regularnie od tygodnia (jeden nasz wałaszek po 3 dniach dość intensywnej jazdy na ujeżdżalni potrafi odwalić prawdziwe rodeo po wyjściu w teren). Lubię jeździć w 2-3 osoby, ale tylko z niektórymi! czyli z osobami, które w teren nie jadą po to, by się wyszaleć, tylko w terenie też pracują ze swoimi końmi. Wtedy tereny są fajne i bezpieczne. W więcej osób jadę tylko na koniu, na którym czuję się bezpiecznie- np. na mojej koninie, albo na w/w wałaszku, który już był w kilku terenach po przerwie :lol: No i są jeszcze nasi "ułani"- naprawdę fantastyczni ludzie, płacą ogromne pieniądze za swoje konie, inwestują w odżywki, witaminy, najwyższej jakości sprzęt, nie oszczędzają na kowalu, weterynarzu czy trenerze- ale w terenie to prawdziwi kamikadze! Teren trwa 2-3 godziny, składa się z dużej ilości ostrego galopu (ale po odpowiednich drogach) z elementami wyścigów (nie każdy umiejętnościami dorasta do końskich ambicji 8) ). Naprawdę taki teren może się podobać- ale tylko wtedy, gdy ma się odpowiedniego konia. Czyli rumaka, który taką jazdę wytrzyma nie tylko kondycyjnie (baa, z terenu wszyscy wracają o swoich siłach, ale niektóre konie dwa następne dni gorzej jedzą!), ale przede wszystkim jest na tyle dobrze ujeżdżony, że ma się kontrolę nad każdym fule galopu. Bo jazdę na koniu poza kontorlą przeżyłam już raz i starczy mi na całe życie :? Jeszcze rok temu myślałam, że mi podpasuje każdy koń, który nie będzie brykał czy stawał dęba- do czasu, jak pojechałam w kamikadzowy teren na bardzo ambitnej arabce 8) Klacz jest bardzo spokojna, dla początkującego jeźdźca- cudo! Sama zaczyna kłusować czy galopować, gdy inne konie kłusują/galopują. Sama zwalnia, gdy inne zwalniają. Do tego nie płoszy się, nie bryka... Wydawało by się, że ideał- do czasu, gdy tylko jeździec próbuje zwolnić tempo, albo jechać z kimś z tyłu 8) A już nie daj nikt przejść do kłusa, gdy inne konie jeszcze galopują!!! Ale jakoś tak jest, że osoby, które słabo jeżdżą, poddają się woli konia i jest okej. Ktoś jeżdżący lepiej, kto chciałby przejąć kontrolę, jest na pozycji straconej :roll: A jeszcze z takich rzeczy, które robię dlaporawy własnego poczuciabezpieczeństwa, to karate- po feriach zaczynam treningi. Kiedyś w liceum dwa lata chodziłam na karate i bardzo mi te zajęcia pomogły w jeździe konnej- bo nie tylko człowiek jakiś taki bardziej gumiaty, to jeszcze regularnie ćwiczyliśmy upadki. To karate chodziło mi po głowie już parę lat, ale było mi wstyd :oops: Teraz się przełamałam- trudno, stara baba, ale poćwiczyć można! - Anna Skrzypczak - 02-19-2008 lonża odstanego konia to podstawa!! :? wiec nie dziwota ze brykają. ale współczuje łamliwych upadków - Lutejaxx - 02-19-2008 Aleksandro karate fajna sprawa....ale bardziej ze względu na rozciąganie mięśni i gibkość niż upadki...upadków bardziej uczy judo, zapasy itp. Szczególnie na mniej zaawansowanym poziomie. Co do terenów to ja potrafię wyjechać na odstanym nawet i miesiąc koniu /samobójczyni?/....może to też jest przyczyną, ze czasami klacz nadmiernie się płoszy. Jadę kilka kroków do przodu i..w bok....do przodu ...i w bok. Prawie jak nauka kroków w karate hahaha! - Guli - 02-21-2008 DuchowaPrzygoda ja potrafię wyjechać na odstanym nawet i miesiąc koniu /samobójczyni?/....może to też jest przyczyną, ze czasami klacz nadmiernie się płoszy Zastanawia mnie to określenie " odstany" , czy "wystany" koń. Co to właściwie oznacza? Jesli koń przebywa codziennie na wybiegu przez wiele godzin, to przeciez nie jest "wystany" Wydaje mi się, że nadmierna energia , to zbyt duża dawka energetycznej paszy w stosunku do potrzeb. Nic dziwnego, że koń musi "oddać" nagromadzoną energię poprzez ruch, brykanie, bieganie. Dlatego dziwiłam sie, jak pisałyście, że konie na pastwisku biegają bez potrzeby. Ja niewiele daję koniom paszy treściwej i to tylko zimą. Zwiększam pod koniec tygodnia , bo czeka je jazda. Oczywiście, że bywaja podniecone , ruchliwe, to wtedy ganiam je po wybiegu. Nie mogę tylko oduczyc ich galopowania z wybiegu pod stajnię i hamowania przed nią z poslizgiem :twisted: Dzień przed planowaną jazdą już je oszczędzam, żeby energię zostawiły na teren Wydaje mi się, że nadmierna płochliwosć przy rzadkich wyjazdach w teren wynika z podniecenia koni samym wyjazdem , a nie ze zwiększonej ilości "strachów" - Lutejaxx - 02-21-2008 koń , który ma nadmiar energii często płoszy się ot tak dla zabawy, żeby znaleźć pretekst do pobiegania . - Guli - 02-21-2008 DuchowaPrzygoda koń , który ma nadmiar energii często płoszy się ot tak dla zabawy, żeby znaleźć pretekst do pobiegania . I o tym nadmiarze energii przeciez pisałam Pomijając temperament, energia bierze się przeciez z jedzenia , nie z powietrza - prawda? Chyba, że koń spędza 24 godz na dobę w boksie - Lutejaxx - 02-21-2008 tak to prawda. Uważam jednak, że praca konia uspokaja.....i nawet jeżeli one są na wybiegu to jednak chyba jest to zdecydowanie za mało. W tamtym roku klacz chodziła co drugi dzień i była znacznie mniej płochliwa. Wszelkie strachy już nudne.....bo i po co obciążać siebie dodatkowo jeszcze jakimiś skokami w bok . Pasza powinna być dostosowana do rodzaju pracy, temperamentu konia, jego rasy itp. Ale o tym każdy już wie...chyba? - Guli - 02-21-2008 DuchowaPrzygoda Uważam jednak, że praca konia uspokaja.....i nawet jeżeli one są na wybiegu to jednak chyba jest to zdecydowanie za mało. Może nie tyle praca uspakaja, co ruch Praca wymusza koncentrację , tylko koń nie jest w stanie skupić się zbyt długo. A ruch uspakaja , bo tak konie zostały "zaprogramowane" Ja obserwuję u swoich, że jak czegoś boją się to wolą szybciej przebiec , a po przestraszeniu sie porządnym, najchętniej szybko biegaja, pozbywając się adrenaliny ( albo jej odpowiednika ) z organizmu Koń podniecony, zdenerwowany jeszcze bardziej nakręca się, kiedy zmusza się go do stania, bo jego instynkt i mięśnie wołają : szybciej, szybciej :wink: - Gaga - 02-21-2008 przypadkiem wygrzebałam stare zdjęcia na CD i widze, że kiedyś bałam się mniej (lub inaczej ;-)) a tu moja nieleśna na etapie "zajazdki" - spacerek Również uważam, że pracy nijak nie można porównać do ruchu luzem. Jak bowiem wytłumaczyć elektryczność konia po kilku tygodniach przymusowego postoju (na pastwisku) i diety? Kobyła elektryczna na pierwszej jeździe, na kolejnej już skoncentrowana na robocie... :? A paszy więcej dostała po pierwsze jeździe... - Lutejaxx - 02-21-2008 no na tym wspiętym koniu super! Takich nie mam zdjęć...tylko grzeczne i ułożone dość. - Gaga - 02-21-2008 ja chyba przyciagam wspinające się... albo inaczej - jak się komuś koń wspina za bardzo, to się do Gagi dzwoni, aby koniu wytłumaczyła, że nie koniecznie się to musi wszystkim podobać ;-) (jednym słowem pokazuję koniu, że pysk nie musi boleć ) wspinania się zatem nie boję ;-) chyba, że w wykonaniu nieleśnej baby ;-/ - Lutejaxx - 02-21-2008 Gaga błagam wymyśl coś, żeby się nie bać...cus sobie wszczepić...albo co. Tak było fajnie...jeszcze kilka lat temu....chlip. A może powinnyśmy jeździć na spokojnych, bardzo odważnych hucułkach? Ale Ty chyba na nie za wysoka jesteś... Albo tak: ja zaźrebię klacz hucułem. Ona jest malutka więc nie powinno być problemu. NO, ale że jest po rodzicach i dziadkach takich 170 ...to pół- hucułek powinien osiągnąć przynajmniej 150? No i to dopiero byłby koń dla Ciebie. A ja kupie gotowego...tylko co na to nasze konie dotychczasowe? - Guli - 02-21-2008 Gaga - aby koniu wytłumaczyła, że nie koniecznie się to musi wszystkim podobać ;-) (jednym słowem pokazuję koniu, że pysk nie musi boleć ) Obawiam sie, że pociagnięcie za wodze w pozycji " na dwóch nogach" spowodowałyby przewrotkę konia na plecy Jedyny sposób , zeby tego uniknac, to właśnie oddanie wodzy. Duchowa, hucuły naprawde leczą z lęków. Sa niesamowite - jechałam na hucule rajd i zdumiewajaca była ich niewzruszonosc nawet na przejeżdżające obok kombajny !!! Poza tym hucuł to bardzo silny koń- był przeciez jucznym , więc 170 cm i waga do 30 % jego ,nie jest zbyt duzym obciażeniem, Może zarejestruje się osoba, która hoduje hucuły- ma ich teraz 40, czy 50 hock: - Lutejaxx - 02-21-2008 gdzieś wspominałam, że miałam hucułka przez jakiś czas. Zanim go kupiłam jeździłam w Gładyszowie , Wołosatym i w kilku gospodarstwach agro. Wcześniej tylko małopolaki, angliki i inne...tylko na arabach nie jeździłam. I muszę przyznać, że hucułek jest rzeczywiście bezpiecznym, bardzo odważnym konikiem. Ale znam takie , które boją się, ponoszą na niby, nie są w stanie odejść od stada... Jak w każdej rasie może trafić się odstępstwo od wzoru. Bywają araby chodzące w hipoterapii i haflingery , których nikt nie da rady zajeździć. Prawda jest taka, ze jednak wśród hucułów najłatwiej trafić na spokojnego i odważnego...co wcale nie przeszkadza im kombinować hihi |