Zaufanie do konia a bezpieczeństwo - Wersja do druku +- Hipologia (https://forum.hipologia.pl) +-- Dział: Kategoria (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=3) +--- Dział: Konie chcą nas rozumieć (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=4) +--- Wątek: Zaufanie do konia a bezpieczeństwo (/showthread.php?tid=116) |
- ecossaise - 01-01-2008 jak byłam teraz na mazurach jeździłam na uroczym 5latku. pojechaliśmy w teren wieczorem i spadł śnieg-zrobiło się niebotycznie ciemno i ślisko. jechaliśmy za kłusującą bryczką i nie było szansy na stęp stwierdziłam, że maksymalnie go odciąże bo w końcu "on sie na tym zna". luz na wodzach i lekki siad. radził sobie świetnie! i maszerował równo bez poślizgów, a znajomym którzy "pomagali"zwierzaki sie non stop ślizgały.ufałam mu, a kiedy nabierałam kontakt na lepszych odcinkach odrazu rozluźniony "poddawał"głowe, a na około panika, poślizgi i walka z równowagą. - Lutejaxx - 01-01-2008 ja miałam takie doświadczenie w swoim życiu , gdy jeszcze nie byłam taką panikarą jak obecnie. Mój hucuł był po 3 dniowym zajeżdżaniu. Byłam tak szczęśliwa -to był pierwszy koń w moim życiu- że pojechałam do pensjonatu i po tych 3 dniach wzięłam konia i ruszyłam sobie w teren. Nie miałam ani odrobinki lęku w sobie...byłam pewna, że cokolwiek spotkamy po drodze to i tak będzie cudownie. MYślę, że koń nie zna naszych myśli, ale taki psychiczny stan człowieka i wynikającą stad mowę ciała odczytuje jako zaufanie właśnie. Spotykaliśmy psy, autobusy, różne auta, a nawet kombajn o zmierzchu, który wygląda przerażająco. Koń odważnie szedł do przodu, prawie się nie płoszył. PO 2 latach ze względu na poważną chorobę synka i rosnące koszta pensjonatu /wtedy mieszkałam jeszcze w mieście/ zmuszona zostałam z bólem serca konia sprzedać. I co się okazało? Nowy właściciel był niezadowolony: jego żona, która miała jeździć na hucule czuła się mało bezpieczna bo koń się ciągle....płoszył!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Teraz sytuacja się odwróciła. Ja mam w środku mnóstwo niepokoju i jakoś nie wychodzi mi jazda na arabie. Chyba, ze zachowam wszelkie środki ostrożności. Koral itp. Zresztą inne osoby, które świetnie jeźdżą próbowały zajeżdżać konika i .....nie wyszło. Bardzo dbały -zauważyłam- o swoje bezpieczeństwo: odpowiednie kaski, kamizelki itp. A przyjechał pewien człowiek z daleka....podszedł do araba trochę z nim "pogadał" wsiadł i pojechał sobie na oklep i w samym kantarku do lasu. Oboje byli bardzo szczęśliwi!!!!Arab chodził za nim , a gdy zatrzymywali się na trochę przysypiał na jego ramieniu. Z kolei z moją klaczą czuję się bezpiecznie, ale moje zaufanie do niej wynika bardziej ze "znajomości " jej. Długo poznawałyśmy się i łączy nas historia. Z tej historii wynika moja wiedza na temat konia, o którym "wiem", w jakich okolicznościach jak się zachowa. Każde inne nowe okoliczności wywołują w niej dość typowe zachowania. I ta wiedza mnie uspokaja. Pozwala ufać koniowi i sobie. Wiem, ze koń czasami może zachować się w sposób nieprzewidywalny, ale.....ciągła nadmierna koncentracja na takiej wiedzy akurat w moim przypadku doprowadziła do wyhodowania stada "wilków" w mojej psychice, które tylko czekają na pożarcie mego konia i mnie z nim razem. - Guli - 01-01-2008 To moje zdjęcie tez swego czasu wzbudziło emocje :wink: Niby to nie mój kon, ale po kilku godzinach bardzo cięzkiej jazdy po górach , a miejscami głębokim śniegu, gdzie prawdziłam resztę zastępu - swoje robi Może zmęczenie przytępia instynkt A może to własnie wzajemne zaufanie. Trafilismy na zbocze pokryte głębokim sniegiem, a trzeba było pojechac w górę. Konie zaczęły zapadac się, bo miejscami było po brzuch , więc odmówiły. Ruszyłyśmy pierwsze i reszta wtedy za nami. Tak naprawdę to były skoki pod górę, bo nie dało sie inaczej. I szła jak burza, bez wahania. Może dlatego czułam się absolutnie bezpieczna - morwa - 01-01-2008 A mi się tu plączą razem dwie osobne rzeczy: -zaufanie do konia, w którym jakby "ryzykujemy" my (np. ostatnie zdjęcie) -i zachowania, w którym narażamy konia (np. lonża bez lonży). Ja bym jednak nie wrzucała tego do jednego worka. - Guli - 01-01-2008 Dla mnie to jedna sprawa. Wzajemne zaufanie - morwa - 01-01-2008 A no widzisz, a dla mnie dwie. To pewnie dlatego jakoś się nie mogę w tej całej dyskusji połapać - Guli - 01-01-2008 wojciech.mickunas Jeśli oczekujemy od konia zaufania, a sami będziemy zawsze tak postępować jakbyśmy wysyłali przekaz: " ty mi masz ufać, ale ja tobie nie ufam ani na jotę, bo ty jesteś "uciekający" i "nieobliczalny" zwierzak, to koń nie będzie miał szansy, by się zaufaniem do nas wykazać. Dlatego uważam, że to jedna sprawa - Ailusia - 01-01-2008 Na pewno zaufanie do konia typu "zaplączę cię w milion sznurków, okręcę drutem i puszczę samopas, na pewno sobie poradzisz" to co innego niż zaufanie typu "nie ograniczam twojej swobody w żaden sposób bo wiem że rozumiesz co do ciebie rozmawiam". - Guli - 01-02-2008 Ailusia Na pewno zaufanie do konia typu "zaplączę cię w milion sznurków, okręcę drutem i puszczę samopas, na pewno sobie poradzisz" to co innego niż zaufanie typu "nie ograniczam twojej swobody w żaden sposób bo wiem że rozumiesz co do ciebie rozmawiam". Czy to cos innego? Może i tak. Bo przecież kon najlepiej czuje sie w klatce- boksie, potem w klatce-wybiegu , no i oczywiście trzylatek pracując w zebraniu czuje się znakomicie 8) Rzecz jasna nie ma żadnego ograniczenia swobody.. tylko klatka-boks, klatka.....i oczywiście wykorzystywanie łakomstwa koni. To wszystko pod sztandarem: Ja jestem dobry, przecież koniu możesz chodzić , gdzie tylko ja-człowiek zechcę i jak zechcę. Ale przecież nie można ci koniu zaufać, bo jestes matoł i potencjalny morderca. Dla mnie "pana świata" nie możesz być partnerem, nie masz przeciez żadnych emocji , będziesz robił co każę . bo jestes jak dziecko we mgle i puszczony swobodnie zrobisz sobie krzywdę To moje gamonie mają pecha 8) - sznurka - 01-02-2008 guli jestes strasznie zacięta dla ciebie swiat jest czarno biały, w tym białe i swięte jest tylko to co robisz ty przy tym niekonsekwencja- gadka szmatka o klatkach, a sama wypinasz konia i puszczasz luzem, a dla mnie to zachowanie z kliamtu wypiac i zostawic w boksie na wszystko masz swoje teorie, mam wrazenie ze chcesz "sprawiac" wrazenie osoby bardziej kompetentnej niz Pan Wojciech dla mnie swiat to cos więcej niz Weksel i Kuba wstawiane tu przy jakiejkolwiek okazji, z uporem potwierdzające twoje teorie i niestety moj odbior twoich postow nie jest odosobniony z tego co widzę spasuj trochę, bo nie jestes wbrew temu co myslisz najlepsza - Guli - 01-02-2008 sznurka dla mnie swiat to cos więcej niz Weksel i Kuba wstawiane tu przy jakiejkolwiek okazji, Masz rację, za dużo ich pokazuję , ale naprawde nie musisz oglądać Cytat:i niestety moj odbior twoich postow nie jest odosobniony z tego co widzę Nie musisz czytaj moich postów. Nie wiem tez skąd wniosek, że mam o sobie tak wysokie mniemanie hock: Nie pouczam nikogo, można wzruszać ramionami na moje teorie, albo się nad nimi zastanowić. No ,ale przecież uważasz mnie za wroga, jak już napisałaś- tylko nie wiem czego i kogo. To tyle. - Trusia - 01-02-2008 guli Bo przecież kon najlepiej czuje sie w klatce- boksie, potem w klatce-wybiegu , no i oczywiście trzylatek pracując w zebraniu czuje się znakomicie 8) To bardzo przykre, że stawiasz znak równości pomiędzy troską o konia a zamykaniem go w klatce, że podzieliłaś wszystko na dwa bieguny. Naprawdę uważasz, że nie ma nic pomiędzy traktowaniem konia "jak matoła i mordercę" a "swobodą"? Nie uznajesz, że człowiek jest od tego, zeby przewidywać to, czego koń nie jest w stanie przewidzieć? I wcale nie dlatego, że jest matołem, ale dlatego, że jest koniem? - Guli - 01-02-2008 Sama trzymam konie w boksie w nocy , a dzień na wybiegu. I jeżdżę na nich. Tylko nie twierdzę, że to dla ich dobra. - Ailusia - 01-02-2008 Myślę, że przerzucanie się tutaj większymi racjami nie bardzo ma sens. Ważne, żeby przewidywać co się może stać. Co do zebrania - jeśli ja dużo piszę o zebraniu, to nie znaczy że mój koń dużo pracuje w zebraniu, ani nawet że w ogóle pracuje nie jest też przekupywany smakołykami (poza ostatnią wizytą mojej rodziny, która postanowiła porozpuszczać konia za pomocą jabłka; okazało się że wcale nie jest taka łakoma i o wiele bardziej wolałaby pobawić się ich kurtkami). Natomiast nie mam nic przeciwko temu, żeby mój koń przebywał na ogrodzonym terenie. Szczególnie że ma tam wiatę, cień pod drzewami, wodę oczywiście i parę innych atrakcji. Myślę też że nie ma nic przeciwko temu że spędza noc w boksie - fakt, że boks jest wtedy zamknięty i wolałabym żeby tak pozostało :lol: - Lutejaxx - 01-02-2008 dlaczego sie kłócicie? Jeśli ktoś chce ufać swojemu koniowi niech ufa. jeśli ktoś z takim bezgranicznym zaufaniem czuje się "fałszywy", niech do końca nie ufa. Ja myślę, że może powinniśmy nie tylko swoje konie trenować, ale i potrenować siebie...w kierunku większej tolerancji na inność drugiego człowieka. I na to, ze ma on absolutne prawo do popełniania błędów!!!!!!!!!!!Po prostu więcej życzliwości. Wielkość człowieka nie polega na tym, że jest on "najmądrzejszy", ale na tym, ze potrafi uszanować czyjeś niedoskonałości. I na tak niemodnej dziś.. prostej dobroci. |