Hipologia
Smutna refleksja o fundamentach - Wersja do druku

+- Hipologia (https://forum.hipologia.pl)
+-- Dział: Kategoria (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=3)
+--- Dział: Konie chcą nas rozumieć (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=4)
+--- Wątek: Smutna refleksja o fundamentach (/showthread.php?tid=362)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28


Re: Smutna refleksja o fundamentach - branka - 02-17-2009

Dlatego ja wolę nie wierzyć w nic. No chyba, że w dobro ludzi itp. Bo co to za niebo bez koni?? Dla mnie do kitu!

Klara chyba gdzieś wyjechała albo jest zapracowana? Jak wróci to nam uszy powyrywa Big Grin Ja tu widzę, że co najmniej dwa wątki można stworzyc jak nie więcej z naszych offtopów.
Dobra, to ja juz sie zamykam w kwestii rozmów nie na temat Smile


Re: Smutna refleksja o fundamentach - Lutejaxx - 02-17-2009

ja wierzę w Miłość...bo podoba mi się taka iskierka ciepła w której mieszka Bóg albo nasza niewiara w Boga. Big Grin
Nie ma nieba bez koni, bez koni to jest piekło właśnie.

No nic, Klara wydzieli......


Re: Smutna refleksja o fundamentach - Magda Pawlowicz - 02-17-2009

Na temat Boga dyskusji absolutnie odmawiam!
Co do ustawienia-przede wszystkim nie mylmy zebrania i ustawienia konia!
Ustawienie-to jest nadanie koniowi określonej pozycji głowy i szyi. Moze być wysokie(w chodach zebranych) lub niskie (w stępie swobodnym, żuciu z ręki w kłusie). Ustawienie konia z nosem do pionu-czyli zganaszowanie(też nie lubie tego słowa) nie jest niezbędne do zebrania!
Zebranie-jest to podsuniecie tylnych nóg konia pod kłodę, zwiększone ugięcie lędźwi, taki stan "ściśniętej sprężyny". U koni ujeżdżeniowych faktycznie wymaga się jednocześnie zebrania i okreslonego ustawienia. Natomiast można zauważyć że u dobrych jeźdźców w momentach maksymalnego zebrania potylica jest leciutko otwarta np w piruecie w galopie. Natomiast żeby koń się zebrał wcale nie musi być ustawiony "na blachę". Wystarczy popatrzeć na skoczka w momencie odbicia-jak silne jest podsunięcie tylnych nóg i ugięcie stawów a potylica musi być wtedy otwarta do pewnego stopnia-inaczej koń nie widziałby przeszkody zwłaszcza wysokiej.
I tu mamy odpowiedź na pytanie o konia a jelenią szyją-oczywiście może chodzić zebrany. Natomiast raczej nie będzie w stanie pracować z szyją jednocześnie wyżej uniesioną i z nosem do pionu-będzie to dla niego fizycznie niemożliwe. Taki koń nie będzie dobrze oceniany na czworobokach-i tyle. Może natomiast chodzić np skoki i nie powinno mu to przeszkadzać chyba że wada będzie tak duża że będzie miała wpływ na oddychanie.
Co do szyi nisko osadzonej-częstej u folbluta ale również np u American Quarter Horse (AQH) to wcale nie wyklucza ona zebrania ani ustawienia, zwłaszcza jeśli jest długa i giętka. Tylko taki koń będzie miał większą trudność z uniesieniem tej szyi bardzo wysoko-ale w gruncie rzeczy nie jest to mu niezbędne by skutecznie posługiwać się swoim ciałem. Wystarczy popatrzeć na konie reiningowe-ustawiane nisko o nisko osadzonych szyjach a galopujące po prostu świetnie, bardzo zgrabne i zwrotne. Albo cuttingowe-to już jest po prostu akrobacja co te konie wyczyniają. I nisko osadezona szyja absolutnie im nie przeszkadza!


Re: Smutna refleksja o fundamentach - tomekpawwaw - 02-17-2009

Ania Guzowska - achał tekiny mają chyba nienajlepszą budowe do ujeżdżenia - a ktoś wie czy mogą chodzić zebrane? Czy moze zadam to pytanie inaczej - czy można doprowadzic u nich do zebrania?

A co z końmi z nisko osadzoną szyją, ale nie jeleniowatą, a dość krótką? Taką na Branka - Sad ).
http://www.youtube.com/watch?v=_6QYTJrGwEo&feature=related
Koń achał-tekiński "absynt" ,medalista olimpijski
http://whitemare.neostrada.pl/konie/liberia/liberia5.jpg
http://whitemare.neostrada.pl/konie/nutelka/dscn0108-1.jpg
Koń z krótką i nisko osadzoną szyją


Re: Smutna refleksja o fundamentach - branka - 02-17-2009

Jaki piękny ten achał-tekin - i jak ślicznie pląsa Smile Żaden z koni nie wygląda jakby im postawa sprawiała problemy. W sumie pewnie z każdym koniem się da osiagnąć zebranie na miarę ich możliwości.


Re: Smutna refleksja o fundamentach - Lutejaxx - 02-18-2009

Magdo, ja nie myle ustawienia z zebraniem, bo na swój użytek taka informacyjna wiedza mi w zupełności wystarcza. I tak nie chcę stosować tego w praktyce.

Pisałam jakby z pozycji ludzi, których spotkałam na swojej drodze. Dla nich ustawienie czy zebranie - po np. roku nauki jazdy konnej- to praktycznie to samo. Oni mniej więcej wiedzą to o czym piszesz..ale jak wsiadają na konia to ta wiedza staje się jakims celem nadrzędnym, jakąś NADWIEDZA, wszystko inne unieważnia się - i zaczyna się po prostu GANASZOWANIE>

A koń się buntuje, albo cierpi w inny sposób..np. pocąc się cały.

Jakos mnie to boli. Nie wiem nawet dlaczego, bo na ogół jestem wyrozumiała i wobec siebie , i innych. I uważam, że błędy na koniu i z koniem są nieuniknione. Ale to mnie rusza...


Re: Smutna refleksja o fundamentach - branka - 02-18-2009

Tez spotkałam się z niewłasciwym ustawianiem. Tego byłam uczona też.
Teraz jak patrze na zdjęcia koleżanek, które jeżdża zadowolone z wypinaczami(koń uwalony na przodzie, pędzacy, ale zganaszowany) to mi się przykro robi, bo sama kiedyś tam byłam. Moja konia jest tyle psokojniejsza, tyle fajniejsza odkąd nie usiłuję jej ustawić ciągnąć za pysk...Ale do tego trzeba dojść czy to samemu czy z pomocą innych niestety. Bo sama pamiętam jak siadałam na koni ai bałam się co inni pomyślą, skoro mój koń nie jest zebrany.


Re: Smutna refleksja o fundamentach - Lutejaxx - 02-18-2009

Linda Tellingotn twierdzi, że jazda w zganaszowaniu bez okresów rozluźnienia szkodzi koniom. A zwłaszcza koniom, które mają nieodpowiednią do tego budowę
I mimo, że w teorii klasycznego ujeżdżenia kładzie się duzy nacisk na to, żeby skróconym mięśniom grzbietu i szyi dać czas na ponowne rozluźnienie to w praktyce ona odkryła, że często się tak nie dzieje. A przecież pisała o mistrzach olimpijskich i o ludziach, którzy jeżdżą ujeżdżenie na wyższym poziomie. Sad

Jeźdźcy wg. niej nie pozwalają koniom na pełne rozciągnięcie mięśni /mimo,ze o tym mówią właśnie/ .
Jeżeli nie ma pełnego rozciągnięcia mięśni to i nie ma rozluźnienia . A jak nie ma rozluźnienia to są kłopoty z dotlenieniem.
Rezultatem jest to, że mięśnie konia staja się coraz krótsze i bardziej napięte, aż wreszcie może dojść do zaburzeń krążenia i oddychania. I wcale nie musi to byc stałe zjawisko /bo tylko niektóre konie zaczynają chorować/, inne po prostu męczą się w milczeniu. Lub zaczynają być niegrzeczne.

to wiem tylko z teorii, ale nie mam takich problemów.

Za to mam inne...ostatnio mój odczulony nieomal na wszystko koń bał się małego czarnego kotka i za cholerę nie chciał przejść tą drogą. Może ona jest przesądną????? Big Grin


Re: Smutna refleksja o fundamentach - Magda Pawlowicz - 02-18-2009

W ogóle wielu jeźdźców ma skłonność do ustawiania koni wysoko sztywno i na długo-musi to być ze szkodą dla konia zwłaszcza młodego. dotyczy to również np pracy na wypinaczach-jak widzę konia zapiętego na krótkich wypinaczach na całą jazdę (albo chodzącego na wypinaczach na lonży np pół godziny) to też mnie to rusza! Tak samo jak patrząc np na niektórych jeźdźców na rozprężalni-pół godziny albo i więcej pracy w ustawieniu....Przecież to jest bez sensu! Ale tak ludzie robią-bo obawiają się oddać ręke bo bez kontaktu koń staje się nieposłuszny i pędzi gdzie go oczy poniosą....Wystarczy popatrzeć jak niewiele osob stępuje konie na rzuconej wodzy Sad


Re: Smutna refleksja o fundamentach - branka - 02-18-2009

No niestety. Dlatego Anky mnie denerwuje, bo ona jeździ po kilkanaście minut w rollkurze. Bo to nawet trudno nazwac niskim ustawieniem.
Ja dzisiaj z ciekawości wzięłam ją na troszkę mocniejszy kontakt i wyżej, chciałam zobaczyć jaka będzie rekacja, bo do tej pory jeżdziłam ją raczej nisko i długą. Spróbowałam tego jak sie wybiegała nieco i uspokoiła(no wiecie wszędzie śnieg, trzeba chwilę pobrykusiać) i bez problemu poddała się lekkiemu naciskowi wodzy, działanie dosiadu też rozumiała bez problemu. Szyje miała wysoką(jak na siebie), nie czułam żadnych sztywnosci, podążała za ręką bardzo chętnie. A jeszcze w wakacje, na takie działanie ręki się "jeżyła", a jak schodziła na dół, to próbując uderzyć w wodze itp. Zresztą nawet kilka dni temu jak zadziałam za mocno to była trochę żjezona. Ale dzisiaj po uprzednim wybieganiu się nie było problemu - myślę, że pomagał mi głęboki, kopny śnieg, bo przez niego musiała mocno pracować zadem, dzięki temu było mi łatwiej - warto wykorzystać troche warunki pogodowe Smile. Boję się tylko teraz bym nagle tego nie popsuła, by nie straciła znowu zaufania do ręki... CO prawda nie mam wędzidła, no ale jednak cos na glowie jest i łatwo od tego konia znieczulić, albo "uczulić".
Skąd wiecie, kiedy zacząć brać konia troszkę wyżej? Jak koń jest stabilny w niższym ustawieniu w każdym chodzie? W sumie u nas wciąż kuleją przejscia trochę, więc na razie chce ją jeździć nizszą. Ale nie wiem, czy wplatac krótkie nawroty z wyższą szyją? Z mocniej zaangażowanym zadem? Np na woltach w sumie to sie dzieje trochę samoistnie. Na kołach za to chodzi niższa. Jestem teraz na jakimś etapie i zastanawiam się co teraz :roll: Big Grin Może skupię nię na przejsciach...Ale nie wiem czy brać konia na lekki kontakt, czy jeździć na dłuższych luźnawych wodzach czy jak :roll: Jeździectwo jest skomplikowane.

PS Pewnie wyjdzie na to, że najwiecej będe jeździć w teren, bo ładnie teraz Smile


Re: Smutna refleksja o fundamentach - Lutejaxx - 02-18-2009

Magda Pawlowicz napisał(a):
Ale tak ludzie robią-bo obawiają się oddać ręke bo bez kontaktu koń staje się nieposłuszny i pędzi gdzie go oczy poniosą....Wystarczy popatrzeć jak niewiele osob stępuje konie na rzuconej wodzy Sad


Magdo mnie konie jak poniosły /dwa razy w życiu/ to żaden kontakt nic nie dał... Sad
Jak koń zechce coś zrobić to zrobi czy na kontakcie czy nie...w wędzidle czy bez...najwyżej zrobi coś innego!! Wiele razy widziałam konie szalejące na najostrzejszych wędzidłach i u ludzi, którzy trzymali je krótko".
Myślę, że to nie tędy droga....to w naszych głowach siedzą demony!! A konie mogą byc całkiem spokojne nawet na rzuconej wodzy.
Nigdy nie zapomnę jak któregoś wieczoru odprowadzałam klacz sąsiadów, która wcześniej u jakiegoś mocnego człowieka szalała tak, że bał się na niej wrócić. A jeździł o wiele lepiej ode mnie.
Zdjęłam jej ogłowie, siodło, założyłam kantarek i na oklep ,po ciemku prawie i na zupełnie prawie rzuconej wodzy odprowadziłam do znajomych.!!! Była fajniutka, taka uspokojona, uważna, ale już nie szalona. Big Grin
Czasami jak się uda poczuć konia, nawiązać z nim takie wew. porozumienie to i kontakt może być symboliczny tylko.
Szkoda, że nie zawsze się to udaje jednak Sad


Re: Smutna refleksja o fundamentach - Lutejaxx - 02-18-2009

próbowałam cytat poprawić, nie wyszło Sad


Re: Smutna refleksja o fundamentach - Magda Pawlowicz - 02-18-2009

Duchowa Przygodo-przecież ja nie napisałam że to co sie powszechnie widuje jest dobre! Ja nie "reklamuję" nieoddawania wodzy czy jazdy na za mocnym kontakcie-wręcz przeciwnie.
Jeżeli koń jest zdenerwowany i jeździec zawiśnie na wodzach to prawie na pewno straci kontrole nad koniem. Dużo lepiej bedzie wprowadzić takiego konia na woltę-i na tej wolcie starać się działać wodzami delikatnie tylko na tle by nadać koniowi ruch po kole a jeśli jest to niemozliwe to można spróbować nadać zgięcie boczne szyi-jeśli koń zna to ćwiczenie to jest ono bardzo dobre w sytuacjach zdenerwowania czy "zagrożenia poniesieniem"
Aniu-jesli obawiasz sie utraty zaufania konia do ręki to ja proponowałabym zacząć od jazdy na delikatnym kontakcie ale bez stawiania wymagań ręką. Tzn minimalny stopień napięcia wodzy ale ręka podążająca za każdym ruchem konia. Człowiekowi daje to taką pewność-mam kontakt więc nie szarpnę-i uczy elastycznego działania ręką jej rozluźnienia. Natomiast wyższe ustawienie łatwiej jest uzyskać poprzez ćwiczenia niż poprzez żądanie ręki-zwłaszcza u konia u którego była obawa kiełzna. A więc wykorzystuj te sytuacje w których koń sam się podnosi i zbiera. Tak jak pisałaś będzie to wolta zwłaszcza jeśli jeszcze pracę na woltach połączymy z dodaniem-skróceniem. Albo np cofanie bezposrednio z ruchu (najpierw ze stępa) i bezpośrednie ruszenie-tu koń potrzebuje już mocniejszej pracy zadem i sam tym zadem podejdzie. Jeżeli koń się nie denerwuje przejściami to można ich robić bardzo dużo-tak by koń skupił się na pracy i czekał na twoje polecenie. Tylko nawrót takiej pracy musi być króciótki-np poł minuty ale przejścia dosłownie co 10 kroków. Chyba że koń ci się zdenerwuje taką pracą-wtedy przerwij natychmiast i pojeździj bez stawiania wymagań do usopkojenia i zacznij jeszcze raz ale krótko -dosłownie 2 czy 3 przejścia i odpoczynek.
To jest chyba najbardziej naturalny dla konia sposób wprowadzania pracy w zebraniu.


Re: Smutna refleksja o fundamentach - branka - 02-18-2009

No właśnie jest tylko taka kwestia, że z ziemii koń cofa dobrze i chętnie, ale pod siodłem nie chce. Myśle, że ma uraz z czasów mojej twardej ręki i cofania wodzami. Chce popracowac nad komendą słowną do cofania z ziemii i potem to wykorzystac pod siodłem. Jak będe się bawić klikerem, to poćwicze to. Pod siodłem jest coraz fajniej z przejsciami w dół bez działania lub przy lekkim działaniu ręki, ale cofanie powoduje silny opór i zadarcie głowy ze zmarszczeniem nosa. Dlatego na razie nie robiłam od jakichś 2 miesięcy cofania z siodła. Nie chce nawet próbowac dopóki z ziemii nie popracuje nad komendą...


Re: Smutna refleksja o fundamentach - Magda Pawlowicz - 02-18-2009

A czy z ziemi cofasz działając wodzami? Czy na pierś konia ręką? wprowadź komendę słowną to dobry pomysł. I jeszcze przemyśl jak działasz z siodła na cofanie-czy nie ma tu błedu pomocy? Może dalej za bardzo działasz ręką? Ja cofam łydką zamykając rękę w momencie gdy koń próbuje ruszyć do przodu. Jak tylko koń cofnie nawet pół kroku trzeba puścić pomoce i pochwalic a potem powtórzyć. Spróbuj cofać najpierw o jeden krok albo nawet pół kroku w zakończeniu zatrzymania zrobionego z kontaktu-z reguły wystarczy po prostu nie oddać wodzy jak koń nieruchomieje i leciutko dotknąć łydką by koń cofnął troszeczkę-i tym trzeba się zadowolić dość długo. A potem zacząć dokładać następne kroki ale dopiero jak ten jeden krok koń robi zupełnie bez oporu.