Hipologia
Pytania do W.M. ("spis treści" na początku) - Wersja do druku

+- Hipologia (https://forum.hipologia.pl)
+-- Dział: Kategoria (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=3)
+--- Dział: Konie chcą nas rozumieć (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=4)
+--- Wątek: Pytania do W.M. ("spis treści" na początku) (/showthread.php?tid=12)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47


Re: Pytania do W.M. ("spis treści" na początku) - Wojciech Mickunas - 07-29-2008

To ja przepraszam ! Już odpowiadam : w sprawie "nostryfikacji" brytyjskiego "papieru" instruktorskiego proponuje zwrócić się do p. Wacława Pruchniewicza , on jest najbardziej kompetentną osobą w sprawach uprawnień instruktorskich choćby z racji tego, że jest członkiem międzynarodowej organizacji szkolenia kadr jeździeckich. W PZJ dadzą na niego namiary (mam nadzieję ). Jak nie ,to spytam czy pozwoli na opublikowanie na naszym forum.
Jeszcze raz sorry i pozdrowienia Smile


Re: Pytania do W.M. ("spis treści" na początku) - sandra KONIARA - 08-06-2008

jak mozna wyleczyc konia ktory "lyka"??? poniewaz moj kon lyka, chyba z tensknoty za siostra!! i nie moge go tego odluczyc!!!!

prosze o pomoc!!!


Re: Pytania do W.M. ("spis treści" na początku) - Gaga - 08-07-2008

Wg badań łaykwość koni najprawdopodobniej nie wynika nie z tęsknoty, ani z nudów a z nadkwasoty żołądka. Dobre rezultaty daje podawanie preparatów zobojętniających kwas żołądkowy. Co więcej - koń łykający powinien prezbywać możliwie jak najdłużej na wybiegu. Inne sposoby zapobiegania łykaniu - czyli popularne łykawki - to narzędzia tortur powodujące siniaki i krwiaki na końskiej szyi... Sad


Re: Pytania do W.M. ("spis treści" na początku) - Wojciech Mickunas - 08-07-2008

Nie do końca jest tak jak pisze Gosia. Faktem bezspornym jest to,że "łykania" w zdecydowanej wiekszości przypadków ( wyjatek to np. bardzo wczesne stadium kształtowania tego nałogu) nie da się zlikwidować całkowicie. Wiele koni na świecie żyje ( i ich posiadacze) z tym nałogiem i po prostu musi tak już być. Wsród "łykawych" koni spotyka się bardzo cenne i sławne "osobniki" , takie z "górnej półki" . Niektórzy lekarze stosują zabieg hirurgiczny polegający (w uproszczeniu rzecz ujmując) na "przecięciu" mięśni odpowiadających za napinanie i "otwieranie" przełyku przez który powietrze dostaje się w głąb przewodu pokarmowego , by za chwilę wydostać się z tamtą z charakterystycznym odgłosem beknięcia.
Znałem konia , który całymi dniami przebywał na pastwisku i tam też łykał . Zaczął kiedy był źrebakiem. Na pastwisku , gdy do ogrodzenia było zbyt daleko , podchodził do innego konia i łykał opierając swoją szczękę o jego biodro .


Re: Pytania do W.M. ("spis treści" na początku) - Lutejaxx - 08-07-2008

moja klacz na samym początku też "bekała" i to czasami po kilka razy na godzinę...ale nie podpierała się.

W przeciągu pół roku wszystko się ustatkowało...najpierw było coraz rzadziej i ciszej...aż wreszcie zupełnie problem ustał.
To dziwne, bo mimo bardzo złych warunków w jakich stała u poprzedniego właściciela miała tam do towarzystwa drugiego konia, a tu przez pół roku - tylko mnie. I z pewnością musiała jakoś tęsknić do innego konia.


Re: Pytania do W.M. ("spis treści" na początku) - Gaga - 08-07-2008

Panie Wojtku - jak to zatem z tym łykaniem jest? Bo teorii jak przysłowiowych psów - dużo różnych Undecided Długi i ciekawy artykuł nt łykawości można przeczytać TU Jest w nim również zawarte potwierdzenie teorii nadkwasoty żołądka poparte badaniami... osobiście znam przypadki dwóch koni, u których preparaty na nadkwasote prawie zupełnie wyeliminowały łykanie... Ale szczerze pisząc nie wiem jak jest prawidłowo - co ma wpływ na takie a nie inne zachowanie. Skłonność do nadkwasoty może być dziedziczona - stąd zapewne przesłanki o genetycznych uwarunkowaniach tego zachowania... Podobnie stres - podnosi poziom kwasoty żołądka (bynajmniej człowieka boli nieraz brzuch w stresie)... Stres = samotność i tu możnaby podciągnąć teoreię, że konie samotne mają predyspozycje do łykania... :? :?
Na marginesie ciekawy temat pracy naukowej ;-)


Re: Pytania do W.M. ("spis treści" na początku) - sandra KONIARA - 08-11-2008

u mojego konia, to raczej jest z tesknoty, bo przedtem nie lykal, a to byla jego siostra i zyli ze soba 5 lat i nagle zostala sprzedana... ja mysle ze to przez to... dziekuje za pomoc Big Grin


Re: Pytania do W.M. ("spis treści" na początku) - Zuza - 08-21-2008

Panie Trenerze,

a ja chciałam poprosić Pana o radę w imieniu koleżanki: ma klacz xx po wyścigach, która jak to zwykle bywa w przypadku koni z takimi doświadczeniami, wiesza się na wędzidle po pierwszym galopie. Nie ma szans, żeby normalnie postępować, pokłusować w "środku" jazdy. Pierwszy stęp - bez problemu na luźnej wodzy. Później , jest to niemożliwe. Klacz ma podwójnie łamane wędzidło, raczej łagodne. Koleżanka zastanawia się nad zastosowaniem pelhamu. Ale czy to czasem nie byłoby początkiem błędnej spirali prowadzącej do coraz to ostrzejszego kiełzna?

Pozdrawiam serdecznie
Zuza


Re: Pytania do W.M. ("spis treści" na początku) - Wojciech Mickunas - 08-23-2008

Z pewnością tak!
Problem tej klaczki nie polega na tym co ma w pysku , ale na tym co się dzieje w jej głowie. Jak wiele koni po doświadczeniach związanych z wyścigami tak i ona wymagałaby dość gruntownej "reedukacji ". Na pewno wiele jest sposobów na reedukowania takiego konia. Sporo z nich można spotkać w tym co proponują tzw. "naturalsi". (ale ci prawdziwi , nie "imitatorzy") . Z pewnością droga zakładania coraz ostrzejszego kiełzna nie doprowadzi do zlikwidowania przyczyn takiego zachowania. W tym wypadku , jak i w wielu innych trzeba zająć się przyczynami ,a nie zwalczaniem skutków.


Re: Pytania do W.M. ("spis treści" na początku) - Zuza - 08-25-2008

Bardzo dziękuję Panie Trenerze za odpowiedź Smile


Re: Pytania do W.M. ("spis treści" na początku) - iwona - 08-26-2008

Witam, jestem nową użytkowniczką forum, planuję niedługo wybrać się do pana Wojciecha z koniem, ale póki co jestem uziemiona i czasowo i finansowo, więc korzystając z dobrodziejstw internetu chciałam zadać jedno pytanie.

Jakiś czas temu dostałam pewną kobyłkę do jeżdżenia, koń 'od ludzi' więc jeżdżony na prr i wio! , ale dość mądry, całkiem niezły ojciec [Macho] jako że na nim jeździłam wiele lat temu spodziewałam się ciężkiego charakteru. Zaczęłam wsiadać na kobyłkę, chodziła jak chciała, zaszarpana trochę na pysku, ale jakieś tam oznaki lepszego jeżdżenia ujawniała, jako, że sama praca w siodle nie wystarcza, zaczęłam intensywną pracę na lonży, na gumowym czambonie, żeby troche 'pomóc' jej zejść z głową, koń zaczął chodzić o niebo lepiej, stęp fajny, zaczęła chodzić na lekkim kontakcie, nawet co nieco pracować zadem, jednak wtedy zapominała o swej energii, kłus był jeszcze lepszy, dostojny, podebrany, galop był nie do przeskoczenia, zrywała się jak wariatka, galopowała przed siebie, przy tym seria baranów, i ostre hamowanie przy ogrodzeniu, jednak to jeszcze nie było problemem. Pewnego dnia wsiadam, jeżdżę na kole, na lewo idzie jakoś mozolnie, kobyła wściekła, zgrzyta zębami, uszy po sobie, chce zakłusować , to myśli tylko o tym żeby mnie wysadzić z siodła...myślę sobie, a przejdzie jej każdy ma gorszy dzień, ale cyrk zaczął się jak zmieniłam kierunek, jak chciałam skręcić w prawo, to kobyła stop...ja łydka ona w tył, ja luźna wodza mocniejsza łydka ona zwrot na zadzie i galop w drugą stronę, potem myślę sobie nie chcesz po dobroci zobaczymy inaczej, pozbierałam ją, jadę, skupiona, pomoce, wszystko przemyślane, nagle stop, ja łydka cofa się jak łydka mocniejsza, cmoknięcie, ona dęba, bacik, ona dęba zwrot i galop w drugą stronę, próbowałam w wielu miejscach, zmieniałam otoczenie zawsze jest tak samo, na lonży idzie ok, jak brałam kogoś do pomocy z ziemi to jakoś wspólnymi siłami dało się ją przepchnąć, ale gdy tylko wsiadam sama jest wciąż tak samo, inni też próbowali nic to nie zmienia...jeździłam wiele koni w swoim życiu, trudnych, młodych, z problemami, i zawsze jakoś cierpliwością, nawet po wielu tygodniach dochodziłam do tego co chciałam, jednak w tym przypadku jestem zupełnie bezsilna, proszę o pomoc jeżeli mój opis dał Panu jakikolwiek obraz tego co dzieje się z koniem...nie chce by trafiła w inne ręce bo jest to koń z serii ' kto chce może jeździć' i jak ja nie będę na niej jeździć to pół wioski będzie sobie urządzać galopady, a moim zdaniem koń na to nie zasługuję, jest charakterną kobyłką i świetną matką.
pozdrawiam


Re: Pytania do W.M. ("spis treści" na początku) - iwona - 08-26-2008

jeszcze mam pytanie z innej beczki, myślę, że nie tylko do pana Wojciecha, ale do wielu użytkowników, jakie książki proponujecie, które wg was są najlepsze i najprostsze do przeniesienia w praktyce, czyli opisane rzeczowo, konkretnie, językiem końskim, ale zrozumiałym Wink
chodzi mi głownie o dosiad, pracę z młodym koniem, i ujeżdżenie, skoki mnie nie ten.. Wink

kiedyś za czasów 'stajennych' to pełno się tego czytało, niemieckich książków było najwięcej, namiętnie je tłumaczyliśmy słowo po słowie i nic z tego nie rozumieliśmy...teraz jeżdżę sama, przez parę lat miałam to w zadzie, ale teraz znów mnie tchnęło i mam zamiar nauczyć się wielu rzeczy od nowa, bez trenera ciężko, ale od czegoś trza zacząć.

a tak na marginesie, nie wiem czy to normalne, ale wydrukowałam sobie ten dział, idę z psem poczytać do lasu, a jak pójde wieczorem do koni to będę takaaaaaa mądra Wink

pozdrawiam wszystkich w ten nieco szary dzień...


Re: Pytania do W.M. ("spis treści" na początku) - Zuza - 08-26-2008

Jest wiele dobrych książek. Najlepiej sięgnąć po te, które traktują temat 'od podstaw', czyli "Zasady jazdy konnej" I i II (podręcznik autoryzowany przez PZJ), albo "Akademię jeździecką" pana Pruchniewicza. . A! Zapomniałabym, bardzo pomocne i napisane przystępnym językiem są książki (teraz dwie) pani Jane Savoie "Wszechstronne szkolenie koni".
Mnie osobiście podoba się także " Nauka jazdy konnej" Wilhelma Musellera i "Ujeżdżenie i skoki" Bronisława Skulicza (to starsza książka)

Miłej lektury! Pozdr. Wink


Re: Pytania do W.M. ("spis treści" na początku) - Asia Cieślik - 08-26-2008

Książka Paalmana jest o pracy z młodymi końmi, ale nie wiem czy ją jeszcze dostaniesz bo też stara :lol: "Ujeżdżenie naturalnie" Karen Rohlf.
Ja też miałam coś podobnego z jedną klaczą, tylko nie tak silnie zakorzenione jak u Ciebie. Też w galopie brykała żeby zrzucić, nagle skręcała do rogu maneżu, robiła stopy. A to wszystko dlatego, że przez jakiś czas jeździła na niej osoba która nie umiała jeździć, a konia młoda była i się "zepsuła".
Proponuję poczytać o PNH, zbudować zaufanie, a nie tylko mięśnie na lonży, pobawić się z nią na ziemi. Jeździć przez jakiś czas bezkonfliktowo, potem stopniowo zwiększać poprzeczkę, ale żeby jak najmniej odczuła że to praca. Wędzidło sprawdzić, siodło czy nie odgniata, czy coś jej nie boli na grzbiecie. No i siebie skontrolować- jak z ręką i dosiadem. Pytanie do Trenera a ja się wepchałam :roll: Przepraszam!


Re: Pytania do W.M. ("spis treści" na początku) - Wojciech Mickunas - 08-26-2008

Nic nie szkodzi ! Jak ktoś zechce mnie zastąpić w udzieleniu odpowiedzi to ja się tylko mogę cieszyć :lol:
Jeżeli koń tak się zachowuje to znaczy że potrzebna jest gruntowna "renowacja" i żadne doraźne rozwiązania typu; inne kiełzno, może wypinacze , chambon itp. itd. nie rozwiążą problemu. Trzeba zacząć zupełnie od początku , od zbudowania zaufania i właściwych relacji człowiek-koń. :!: