Hipologia
Dwa konie i człowiek - koń nie chce odchodzić od stada. - Wersja do druku

+- Hipologia (https://forum.hipologia.pl)
+-- Dział: Kategoria (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=3)
+--- Dział: Konie chcą nas rozumieć (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=4)
+--- Wątek: Dwa konie i człowiek - koń nie chce odchodzić od stada. (/showthread.php?tid=61)

Strony: 1 2 3


- sznurka - 11-28-2007

Nie wiem jak rozwiazac twoj konkretny problem, bo nie jestem alfą i omegą. Nie borykałam się z takim problemem, ja pracuję metodą pnh z końmi i nie mamy większych problemow ze skupieniem ich na sobie.
U nas w wiekszych emocjach jest ten ktory zostaje i na razie nie znam sposobu by mu pomoc.


- Lutejaxx - 11-28-2007

to zapraszam do mnie na kawę /albo piwko/...może pokażesz mi jak pracujesz?

Ja też jak pisałam pracuję...ale może gdyby ktoś zerknął na to z boku dostrzegłby jakieś błędy i mi pomógł je wyeliminować.

Czekam też na Basię z Orki...umówiłyśmy się, ze mi pomoże wejść w pnh


- sznurka - 11-28-2007

Duchowa dzieli nas chyba 8 km, ja na tyle mam mało wiedzy ze raczej nie powinnam mieszac w głowach innym :wink:
Basia z Orki do Ciebie przyjedzie?
Chętnie bym popatrzyła...


- Lutejaxx - 11-28-2007

ok jak będzie sie wybierać to dam znać...

Co do mojej głowy to mi sie tam wciąż coś miesza, niezależnie od innych hahah. A Ty nie bądź taka skromna, bo sporo osiągnęłaś ze swoją klaczą.

Ale...tu trzeba być merytorycznym bo...zaraz gdzieś nas wyrzucą! Już nawet zrobili miejsce dla takich co piją /kawę!/ przy koniach...


- Guli - 11-28-2007

guli Czasem pójdzie za psem, rowerem, czy samochodem- serio
Smile

Jak pisałam wcześniej Kuba bardzo bał sie przechodzenia koło domów.
Tak się złozyło , ze musiałyśmy przejechać przez wies ok 1,5 km a był z nami znajomy rowerem.
W braku przewodnika Kuba załapał się za jego "ogon" i szedł Smile

[Obrazek: zarower_9fbee.jpg]

Doszło do niemiłej sytuacji, bo pojawił się z tyłu samochód.
Kuba naturalnie nie ma zwyczaju ustepować drogi, która jak widać jest wąska.
Pech chciał, że rower zjechał na lewą stronę drogi, a mnie bliżej było na prawo.
Kuba był oburzony takim obrotem, zerkał przerażony na "przewodnika" i zszedł częściowo na pobocze, zostawiając na drodze zad
Samochód musiał zatrzymać się i zjechac na lewe pobocze, żeby ominąć konia :twisted:


- Lutejaxx - 11-28-2007

Guli ale fajne ucho!!!!!!!!!!!!!!!

Chciałabym być przynajmniej rowerem dla swego konia....ech, marzenie!


- Cejloniara - 11-28-2007

Przyznam, że w moim przypadku jest więcej koni niż dwa ale i tak odłączenie Cejlona od reszty było kłopotem (i nadal jest jak przez jakiś czas tego nie robie). To też może mieć jakiś związek z emocjonalną dojrzałością konia i wiekiem. Mi uspokojenie Cejlona i zabieranie w miare bezstresowe od stada zajęło ze dwa lata, nie kilka dni. To nie sztuka, że przy Pralince mogłam z nim zrobić wszystko, połączenie itd. Zabawa się dopiero zaczyna, jak jej nie ma i co tu mówić i udanym połączeniu, jeśli nie osiągasz tego bez obecności innych koni??


- Guli - 11-28-2007

DuchowaPrzygoda ojej to co to będzie Guli?

Nawet nie chodzi o to , że trzeba bedzie je rozdzielic, bo przecież juz to robiłam i przywykną z czasem , choć wszystko trzeba będzie zaczynać od początku :?

Tylko co robic z kucem?
Ja pracuję, jeżdżę na koniu zimą tylko weekendy, bo dzień krótki , na kucu zupełnie mi nie pasuje jazda, a on przeciez tez musi chodzić Sad


- Cejloniara - 11-28-2007

Zapomniałam zapytać... A kto to jest Basia z Orki? I dlaczego do mnie nikt nie przyjedzie Sad


- Lutejaxx - 11-28-2007

Cejloniarko to Ty przyjedź do mnie...i po sprawie.
Latem możesz z koniem, jakiś namiocik i już hahaha. Basia z Orki to taka fajna kobietka od koni. I zajmuje sie tzw. naturalem też.

Ty jesteś z Mazur, to blisko. Ja w zasadzie też z Mazur, urodziłam się w Giżycku.

No teraz to już Teolinek nas wyrzuci....


- Trusia - 11-28-2007

Basia z Orki jest jedną z nielicznych osób, które zajmują się końmi zawodowo, a jednocześnie uczy sie programu PNH. Zajeżdża i trenuje konie zarówno klasycznie, jak i po PNH-owsku. Nie jest instruktorem PNH (bo w Polsce takich nie ma), ale jesli ktoś chce pracować z koniem tą metodą, Basia może służyć pomocą.


- Lutejaxx - 11-28-2007

haha Duska, nie ma to jak fachowe wytłumaczenie! Masz rację.


- Trusia - 11-28-2007

W końcu muszę wiedzieć, spod czyich rąk (i pupy) wyszedł Duszek! Big Grin


- Ailusia - 12-08-2007

Duchowa Przygodo!
Ty i tak masz dobrze, bo moja konia jak widzi że zajmuję się innym koniem, to robi demolkę w boksie, a na padoku taką awanturę, że słychać w drugiej wsi 8) królewienka! :lol:


- Ania Dobrowolska - 12-08-2007

Witam serdecznie,
Juz od jakiegos czasu śledze dyskusje prowadzone na forum i tak z podziwu wysjsc nie moge i odnośnie poziomu rozmów i też odnośnie częstotliwości waszych wizyt tutaj. Bo mi to część dnia konie zajmują, część praca i nauka i tak naprwade to czasem juz sily na nic nie ma. Wiec tym bardziej podziwiam Big Grin

A tak odnośnie problemu tu poruszonego.
Mam cztery konie, jedną z nich jest 4-letnia kobyłka, która urodziła się u mnie w stajni. Przez całe życie znała tylko matkę i inną młodą kobyłkę. I tak we trójke beztrosko sobie żyły. Potem matka jej odeszła z tego świata i zotały dwie przyjaciółki-nierozłączki. Jedna bez drugiej nie mogła chwili wytrzymać.
Co więc zrobiliśmy, gdy dorosły. Oby dwie szanują człowieka i są w naszym towarzystwie spokojne. Tak więc rozłączaliśmy je i gdy ja się zajmowałam jedną, ktoś inny zajmował się drugą. Z czasem np wypuszczaliśmy jedną z rana na pastwisko i tam dostawała sianko - głodna była- to zajmowała się jedzeniem. I z czasem, gdy coraz częściej były osobno - mniej emocjonalnie reagowały, aż w końcu stawało się to normalne.
Gdy przyszedł moment zajeżdzania i pierwszych przejażdżek od razu uczyliśmy je osobno. Gdyby np. zaczęły jeździć w teren razem - to pewnie moglibyśmy mieć podobny problem co Duchowa Przygoda.
Ja zrobiłam tak - zaczęłam chodzić z kobyłą na częste spacery, jak z psem. Uzda lub kantar i do lasu. Z czasem spacer gdzieś tam, stał się zwykłym elementem dnia. I gdy jeździłam na niej koło stajni, nie było problemu żeby potem pojechać i w teren.
Ja nie pracuje wg żadnego programu naturalnego - ale poświęcam koniom dużo czasu, jestem cierpliwa ale i wymagam porządku. Mam jeszcze dwa młode ogierki, które chowają się razem i już teraz od czasu do czasu, gdy sprowadzam z pastwiska to robię rundkę na około stajni albo i dalej.
Przy tego typu problemach, to wydaje mi się, że najlepsze i najszybsze efekty będą gdy coś się bardzo często powtarza i zaczyna się od krótkich niezauważalnych dla konia momentów, które za każdym razem się będzie wydłużało, aż w końcu staną się tak długie jak przyjemna przejażdżka w lesie.
pozdrowienia