Mowa bata do lonżowania - Wersja do druku +- Hipologia (https://forum.hipologia.pl) +-- Dział: Kategoria (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=3) +--- Dział: Konie chcą nas rozumieć (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=4) +--- Wątek: Mowa bata do lonżowania (/showthread.php?tid=171) |
- branka - 01-28-2008 Dzięki za uspokojenie - to wszystko przez moja pierwsza sesję Teo - tak, Branka jest nadwrażliwa i zauwazyłam że lubi właśnie taki dość zdecydowany, ale łagodny dotyk - nie lubi za lekkiego i nie lubi przesuwania, np ręki czy bata, czy łydko po skórze.. Ale akceptuje lekkie klepanie i wie, że ją tym chwale(ona autentycznie wygląda jakby "rosła" ze szczęścia, gdy się ją poklepie). Akceptuje też klepnięcie bacikiem, takie wysyłające w czasie jazdy - ale np przyłożenie bacika i trzymanie go na zadzie wywołuje zdenerwowanie - ona nie lubi jak coś sie dzieje długo, bardzo szybko się poci wtedy. Ona się szybko uczy, ale jeśli się przesadzi, to potrafi wręcz "eksplodować" frustracją - ale od roku już staram się jej do niej nie doprowadzać, choć bywały i w czasie tego roku spięcia. Ja się boje wywoływać konfliktów z nią, bo ona jest taka nieobliczalna trochę. Są takie konie, które są niesforne w druga stronę - leniwe, olewające człowieka. Ale ona jest taka inna jakaś - trudno mi powiedzieć jaka, czasem jej nie rozumiem, ale mi się wydaje że to przez to, że za młodu, zanim ją kupiłam, tygodniami stała w gnoju, samotna, głodna, bez światła, powietrza, kontaktu pozytywnego z człowiekiem zrobiło w jej psychice jakieś trwałe zmiany. Bo np. ona szybko sie części rzeczy po kupnie wyzbyła - zaakceptowała ludzi jako tako(choć na mężczyzn sie długo jeżyła), dobrze radziła sobie na wybiegu wsród stada, chodziła pod siodłem, dzielnie skakała - ale też niestety moje ówczesne metody treningowe ją utwierdziły w kilku negatywnych przekonaniach o ludziach. Przez 4 lata, choć ją bardzo kochałam, to trochę nieświadomie i trochę poprzez karnośc w stosunku do trenerów, robiłam jej wiele krzywd i teraz rok czasu, to chyba dla niej za mało, żeby to całkiem wymazać Dlatego teraz już nie chce się spieszyć, nie chcę uczyć nawet żadnych bocznych chodów itp, bo nie chcę jej frustrować - ona ma negatywne skojarzenia i sama nie wiem jak ją od nich oderwać. Ja np. jak zaczęłam jeździć zeszłej zimy z panem Janem z Annopola, to dla mnie było to kompletna rewolucją i pomimo, że zaczęłam inaczej patrzeć na wszystko i on mnie ciągle uspokajał gdy sie denerwowałam na konia, to ja i tak się złościłam za czesto, że mi coś nei wychodzi i chiałam, żeby wszystko nagle, już się stało. Dopiero w lecie zrozumiałam trochę więcej, jak pan Jan pogrzmiał solidnie, więc tak naprawdę pół roku pracuje nad wymazaniem moich karygodnych zachowań w stounku do tego biednego konia. PS Nie to, żebym ja np kiedykolwiek lała mojego konia, wbijała mu ostrogi, zakładała wymyśle wędzidła - ale i tak swoje złe zrobiłam, myślę że czarną wodzą najwięcej.... - Klara Naszarkowska - 01-28-2008 Lesnik Wiedeńska szkoła jazdy wysoki poziom, niestety za wysoko No pewnie, że wysoko ;-) Ale w ogóle to chyba dobrze wiedzieć, co się chce mieć "u celu"? Nawet jeśli ten cel jest dużo mniejszy, skromniejszy, niż dorównanie mistrzom z Wiednia. Choćby przemyślenie, jakie sygnały nas interesują docelowo, pozwala uniknąć nabałaganienia, nauczenia czegoś innego, co będzie sprzeczne. Ailusia gdzieś wspomniała, że jej Avra cofa się od położenia ręki na górze zadu. Gdyby chciała użyć dotknięcia tego miejsca tak, jak pokazuje rysunek powyżej, to by była mała konfuzja (dla konia). Bo to czasem albo-albo, albo coś znaczy A, albo B. Cytat:sposób opisania w mało zrozumiałym języku.Trudno się nie zgodzić... Ale to tylko podpis pod obrazkiem, nie przepisywałam "wszystkiego na temat". Jak się czyta całość, trochę się wyjaśnia. Chociaż to nie jest książka typu "przepis na ciasto". - Lesnik - 01-28-2008 Pewno, ale chyba bardziej intuicyjne jest PNH. Jak dla mnie bardziej zrozumiale, może dlatego ze jest powszechniejsza, ale powiedzmy ze to jest wstęp a potem wiedeńska szkoła jazdy. Cel na pewno tylko jak do niego dojść ;p Książka o której mówimy jest w Polskim wydaniu ?? - Ailusia - 01-28-2008 Teolinek Ailusia gdzieś wspomniała, że jej Avra cofa się od położenia ręki na górze zadu. Gdyby chciała użyć dotknięcia tego miejsca tak, jak pokazuje rysunek powyżej, to by była mała konfuzja (dla konia). Bo to czasem albo-albo, albo coś znaczy A, albo B.Ha, właśnie mam zamiar sprawdzić... bo ona ma dobre targetowanie, wychodzi na to że każdą cześcią ciała. Targetowanie zadem dodatkowo ćwiczy na innych koniach 8) ale, czytałam w różnych miejscach i mi też wyszło - że wcale nie jest trudno przestawić narzędzie (np. bat) z "do" na "od" i z powrotem. Przeważnie, jeżeli koń myśli że coś jest "do", a ja chcę żeby było "od", to wystarczy że poczekam na tą drugą odpowiedź; łatwo się przestawia. W praktyce palcat i bat często działają raz tak, raz tak. Mam nadzieję że z ręką na zadzie też tak będzie. Co do rysunku - świetny jest. Miałam kiedyś ambitny plan te wszystkie punkty mieć jako sygnały. Na razie używam 1,2,3, w stępie hiszpańskim i w ukłonach. 6 w zbieraniu i różnych bocznych chodach, 8 do targetowania zadem w bok, 15 w łopatce do wewnątrz a 16 właśnie ma być sygnałem do podstawienia zadu - i z tego lewada, piaf, pasaż. Zresztą, miała kiedyś lewadę na podobny sygnał, tylko że bardziej z przodu. Ale umarłam ze strachu bo miała wtedy niecałe 3 lata i w miarę szybko oduczyłam. Więc lewada i galop tyłem to dwa zachowania które zna ale ich nie pamięta... A na razie 16 to cofanie... więc trzeba będzie dorobić "negatyw" tego punktu. Mam jeszcze dwa punkty na szyi - jeden zbierający, drugi do zwrotu na zadzie, jeden na piersi do cofania... i jeszcze jeden w powietrzu między szyją a głową, ganaszujący albo zwiększający dystans albo regulujący tempo. Uniwersalny, czyli. Jest tylko jeden problem z tą całą klawiaturą - łatwo się generalizuje. Człowiek słabej wiary będzie i z całego alfabetu zrobi mu się A, B, A, B, A, B... 8) Jestem ciekawa czy napisałam wiadomość całkowicie niezrozumiałą, czy też zrozumiałą tylko dla Teolinka, ale by było śmiesznie. - branka - 01-28-2008 Ja nawet zorzumiałam, ale kompletnie nie wiem jak tyś ja tego wsyztskiego nauczyła. W ferie będe miała do wykorzystania południe z koniem(bo rano i wieczorem treningi), więc będe się bawić w cos nieobciążającego, ale pouczę ją jakis sztuczek. aha ty uczysz klikerem czy nie, bo już mi sie pomerdało? Kiedyś jak będe miała czas(czy jakis maj, wakacje, ferie, nie wiem) to cię chyba nawiedzę i zobaczę jak ty to wszystko robisz :lol: - Ailusia - 01-28-2008 http://www.artofnaturaldressage.com/ I klikerem, i bez... z tym że to wszystko zależy niestety od pogody. Gdyby nie zależało, to byłaby jeszcze fajniejsza. Ale kiedy jej to mówię, to ona mi mówi, że koń ma zawsze rację - Cejloniara - 01-29-2008 Branko podstawy "naturala" to podstawy psychologii konia :-) czyli odpowiedz na pytanie, jak kon sie uczy, jakie ma spoleczne zachowania i odruchy, jak mysli i reaguje na bodźce zewnętrzne. To taka nauka końskiego języka. PNH jest fajne, bo w systematyczny sposób pomaga ludziom wchodzić w ten skomplikowany świat. Nie musisz iść idealnie zgodnie z tym programem, żeby tą widzę poznać ile się da i wykorzystać. Ta wiedza może pochodzić z różnych źródeł, ale im tych źródeł więcej, tym lepiej. JA w ten sposób ustaliłam sobie kilka zasad, którymi się kieruję i jest mi od tego czasu o niebo łatwiej :-) - branka - 01-29-2008 Kiedyś był w telewizjii taki program o naturalu, mam to gdzies nagrane - wlasnie sobie przypomniałam. Tam własnie były zupełne podstawy. Psychologię zwierząt po sesji zaczne zgłebiać - wszak jestem na psycholgii 8) Musżę jeszcze wygospodarować więcej czasu...i pogodę Przemyslała sobie przez noc, że musze sie wziąc do roboty i to z ziemii, bo nigdy tego nie robiłam, a mi się przyda. Ale wybiore raczej wersję bez sprzętów na łbie konia - mam w końcu tyle wybiegów, że mogę cwiczyć. - Lutejaxx - 01-29-2008 branko uważam ze swojej strony, ze lepiej, abyś probowała na początek w kantarku i na lince.. Ja też teraz ćwiczę z klaczą bez kanarka i linki...ale na samym początku to bym się jednak bała. - Tania - 01-29-2008 http://www.transterm.com.pl/wwr/wwr.php?aid=389 Tu jest ciekawie i prosto opisane. - Klara Naszarkowska - 01-29-2008 Ailusia, to znaczy, że masz dwa różne zachowania pod jednym, takim samym sygnałem? Może nie wiesz, co masz "podoklejane" do sygnałów (mowa ciała, ustawienie względem konia itp.)? Chyba, że u was każdy sygnał, poza tym podstawowym znaczeniem, ma jeszcze dodatek "a jak to nie to, to szukaj dalej"? Swoją drogą właśnie w niedzielę się okazało, że Teo też targetuje mnie ogonem To znaczy miałam takie podejrzenie i wcześniej. Mamy cofanie za ogon, wystarczy, że podniosę kosmyk, bez ciągnięcia. Stoję wtedy za koniem, jak on się cofa, to i ja muszę. Więc się koniowi złożyło w całość, że się idzie ogonem w stronę człowieka przy takich ćwiczeniach. I w tę niedzielę cofamy kawałek. Potem puściłam kosmyk i robię krok w bok - a koń dalej na wstecznym w moim kierunku. Sprawdziłam jeszcze - i rzeczywiście zrobiło się cofanie po łukach. Bardzo mało ostatnio cofamy (z troski o staw skokowy), więc tym bardziej "samo się zrobiło". Za to przymierzałam się do targetowania czołem wystawionej ręki - na razie krążymy wokół tego bez większego zrozumienia ;-) Ale chyba to samo się nie zrobi. Przypomniało mi się jeszcze przyspieszanie cofania by Pat Parelli - poskładane z dwu elementów. Najpierw jest popukanie gdzieś nad krzyżem (co zresztą chyba też się zmniejsza do markowania pukania), które wysyła konia naprzód (w chodzeniu obok siebie, albo kiedy koń okrąża człowieka w małej odległości). Osobno powstaje sygnał do cofania - zza konia (człowiek się cofa, chyba też uniesiona nad zad ręka - nie jestem pewna, dawno to widziałam). A potem jest tak: sygnał do cofania inicjuje ruch w tył, a pukanie w zad "podkręca obroty" - koń bardziej podwija ogon i w ogóle przyspiesza. Czyli to pukanie w zad traci swój "zwrot", a staje się tylko informacją "proszę bardziej popracować zadem / zaangażować go / przyspieszyć". - Ailusia - 01-29-2008 Teolinek Ailusia, to znaczy, że masz dwa różne zachowania pod jednym, takim samym sygnałem? Ten sam punkt, ale nie pod identycznym sygnałem - tylko punkt + mowa ciała. Jak jestem tyłem do konia, to koń idzie tyłem, a jak przodem, to przodem. Na razie staram się nie oglądać za siebie Ciekawą rzecz zauważyłam - niby targetuje zadem "do" ręki, ale jak przesunęłam rękę na zewnętrzne biodro, to skręciła do wewnątrz - "od". Stwierdziłam że jak tak to tak i kliknęłam, ale nie sprawdzałam czy na drugim biodrze będzie tak samo. Cytat:Może nie wiesz, co masz "podoklejane" do sygnałów (mowa ciała, ustawienie względem konia itp.)? Staram się wiedzieć, ale zwykle dowiaduję się po fakcie Cytat:Chyba, że u was każdy sygnał, poza tym podstawowym znaczeniem, ma jeszcze dodatek "a jak to nie to, to szukaj dalej"? W każdym razie, jak rzecz staje się punktem wyjścia do czegoś innego - to tak. Np. taka lewada - skoro z niej się wyprowadza różne następne rzeczy, to chyba musi być opcja "szukaj dalej"? Ale zwykle wychodzi jakieś bałaganiarskie mikro kształtowanie + przekaz podprogowy 8) i potem mówię że "samo się"... O pukaniu też myślałam. Ale wolałabym płynniej. Domyślam się, że parelliowe konie są w ogóle płynne, czy się puka, czy nie puka... a ona jest taka bardziej "kanciasta", szczególnie jak się wkurzy mamy opcję "płynność", ale strasznie nudno jest jak się ją ćwiczy - Klara Naszarkowska - 01-30-2008 Ailusia Ten sam punkt, ale nie pod identycznym sygnałem - tylko punkt + mowa ciała.Właśnie o to się dopytywałam :-) Zresztą - znam to. I to, jak człowiek się czasem zdziwi, co jest prawdziwym sygnałem. Kiedyś myślałam, że koń podnosi przednią nogę od dotknięcia kasztana - ale potem stanęłam przodem do przodu konia i się zdziwiłam ;-) Cytat:Np. taka lewada - skoro z niej się wyprowadza różne następne rzeczy, to chyba musi być opcja "szukaj dalej"?Teoretycznie dopiero do "gotowych" zachowań dodaje się sygnały. Czyli najpierw jest etap "rzeźbienia", a potem poddanie kontroli bodźców. Chociaż pewnie zawsze człowiekowi może przyjść do głowy rozwinięcie czegoś już gotowego. Ale pewnie w ferworze kształtowania łatwo przychodzi wejście w tryb "szukamy dalej"... - branka - 01-30-2008 Próbowałam dzisiaj pobawić się z batem i okazało się, że mój koń wcale nie denerwował się na dotknięcia batem, nawet po brzuchu - mogłam ją całą głaskać i była grzeczna. Ale nie umiem go zastosować w pracy - np na lonży - ona za każdym nawet najlżejszym dotknięciem od razu idzie do chodu wyższego i nie wiem jak ją nauczyć, że to nie oznacza zmiane chodu... Więc ponieważ na lonży nie umiałam nic sensownego zrobić, to próbowałam potem czy od bata się przesunie w bok i działało. Potem zrobiłyśmy cofanie od dotknięcia w klatkę piersiową - te ćwiczenia ją bardzo rozluźniły, na koniec biegałyśmy po polu i ona nigdzie nie uciekała, bat mi pomagał w zatrzymaniu jej lub przesunięciu - aczkolwiek w ogóle, tak naprawde nie wiem, jak się nim posługiwać :lol: I jeszcze nie wiem jak ją wyslać na okrąg wkoło mnie bez lonży - ona nie chciała ode mnie odejść w ogóle. I co chwila mnie lizała :lol: Mam całą kurtkę obślinioną. Aha uwaga uwaga: zaliczyłam debiut na sznurku bez ogłowia! Ona pod koniec była taka grzeczna... że wskoczyłam na oklep(haha próbowałam z 5 razy, zanim sie wgramoliłam) i udało mi się nawet zagalopować na obie nogi - troche łuki nam duże wyszły i zatrzymania rozlazłe, ale ogólnie było i tak dość sterownie i koń w ogóle nie pędził - czyli z moja ręka jest coś nie tak :? ale dziś doceniłam zabawe z koniem - trochę sie zmachałam bieganiem ,ale to jest fantastyczne! I taki luźny kon by na koniec Chociaż musze się nauczyć co mogę z nią robić. (Sorry za odbiegnięcie od tematu, ale musiałam sie pochwalić :lol: to dla mnie wielkie wydarzenie!) - sznurka - 01-30-2008 Branko gratuluję!!! |