Hipologia

Pełna wersja: Praca magisterska - o kopytach
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
niestety jutro mam zjazd i muszę na nim być więc na konferencję nie dam rady
Szkoda - jeśli będziesz potrzebowała jakieś dane - to daj znać.
JakubSpahisKolańczyk napisał(a):Pozolę sobie na garść uwag natury technicznej, być może pomocnej.
Po pierwsze praca magisterska nie jest pracą naukową, ma jedynie wykazać Twoją znajomość rzeczy i obycie w materiale.
Z tą tezą się niestety nie zgodzę. Praca magisterska jest pracą naukową a jej tezy, badania i wnioski trzeba później obronić posługując się m.in wiedzą zdobytą w toku studiów... Tytuł magistra to tyłuł naukowy...
Gaga napisał(a):Z tą tezą się niestety nie zgodzę. Praca magisterska jest pracą naukową a jej tezy, badania i wnioski trzeba później obronić posługując się m.in wiedzą zdobytą w toku studiów... Tytuł magistra to tyłuł naukowy...

Niestety nie masz racji. Magister nie jest tytułem naukowym, tylko tytułem zawodowym (np. art. 2 ust. 1 pkt 18g ustawy z dnia 27 lipca 2005 r., prawo o szkolnictwie wyższym). Stopniami naukowymi są: doktor oraz doktor habilitowany; tytuł naukowy jest jeden: profesor dziedziny nauki, zwany "belwederskim", w przeciwieństwie do "profesora uniwersytetu" (art, 1 i 2 ustawy z dnia 14 marca 2003 r. o stopniach naukowych i tytule naukowym oraz o stopniach i tytule w zakresie sztuki.

Praca magisterska nie jest pracą naukową i w naukach takich jak nauki przyrodnicze, czy prawne niekt ine oczekuje rozwiązania problemu, lecz przedstawienie problemu i wykazanie się znajomością materiału. Co więcej, w przepisach mówi się o "sporządzeniu" pracy magisterskiej oraz o przystąpieniu i zdaniu "egzaminu magisterskiego". Nigdzie nie pisze się o "obronie" pracy magisterskiej. Wyznam, że kiedy się o tym dowiedziałem, to był to dla mnie coś ambicjonalny, ale taka jest brutalna prawda - zdajemy egzamin magisterski na tytuł zawodowy magistra i bronimy pracy naukowej doktora w celu uzyskania "stopnia naukowego". Do tytułu naukowego to są niestety lata świetlne...
Zdjecia nie wystarcza, kopyto trzeba pomacac, poskrobac, nawet powachac, jak ma to byc porzadna ocena.

Ilosc koni musi byc konkretna, ponizej 50 bym nie zeszla, jesli wg jakiejs bzdurnej ustawy nie jest to praca naukowa, to jest to z pewnoscia praca majaca wykazac Twoja umiejetnosc stosowania metod naukowych, Twoja rzetelnosc w dazeniu do naswietlenia problemu; wnioski musza pochodzic z jakis konkretow a nie z sufitu; badajac 15 koni bedziesz miala niezly problem z sensownymi wnioskami, i skonczy sie przerabianiem i dorabianiem wynikow do teorii...

I naprawde nie uwazam, zeby zbadanie kopyt 50 czy 100 nawet koni, bylo az takim problemem. Jedziesz do jednej stajni, drugiej, dziesiatej; masz tam te 3, 5 czy nascie koni, spedzasz 10 czy 15 minut przy kazdym- o ile opracujesz sobie wczesniej tabelki, gdzie tylko punktami czy plusikami zaznaczasz natezenie jakiejs cechy, brak czy nadmiar czegos etc. Ile to daje- na 50 koni liczac po 15 minut to 42, 5 godziny a na 100 dwa razy tyle. Czyli tydzien lub dwa jezdzenia po stajniach (miesiac liczac realistycznie, ze nie przeznaczasz na to kazdego dnia)- i masz piekne dane do opracowania. Liczac po 10 mniej, a z pewnoscia po parunastu zdobedziesz pewna wprawe w dziedzinieWink A czasu masz pare miesiecy.

Wiec moja zacheta- opracuj system oceniania i zacznij zbieranie danych jak najwczesniej, jeszcze przed swietami. Wszystko inne- zywienie, trening, rase etc- moga wpisywac wlasciciele czy wysylac mailem (ale ja bym wybrala wydrukowane formy i niech od razu jak jestes w stajni wypelnia- bo sie pozniej pogubisz w mailach a czesc osob zapomni je wyslac).

Oczywiscie mozna isc po najmniejszej linii oporu, stad modne sa dzisz prace oparte tylko o ankiety, czesto wypelniane w duzej mierze przez autora...Ale z Twoich postow wynika, ze naprawde chcesz zglebic temat i to nie jest tylko praca 'do oddania'- ale i dla Twojej wiedzy i satysfakcji, i dla innych koniarzy, i dla koni- i to jest piekne i cenne, zycze wytrwalosci, bo temat jest wazny, a badanie- potrzebne!
Cd.OT: Dorotko -oczywiście, ze udostepnię :mrgreen: Na razie Iśka zajmuje sie stroną techniczną, a ja "literacką". To będzie taka nasza wspólna działalność, bo ja -jak wiesz -w naturalnym struganiu siedzę od kilku lat i córa się "zaraziła" widząc efekty :lol:
Chociaz to dalej OT : ale praca pracy nierówna. Ja w swojej magisterskiej robiłam projekt pieca hutniczego, który został wykonany, opatentowany i pracuje w hucie do dzisiaj (?). A koleżanka pisała rownolegle pracę z efektów finansowych walcowni, czyli siedziała w księgowości i obliczała zyski i straty. Dlatego uważam ,że każda praca -magisterska też -to nie powinno być "lanie wody" żeby zaliczyć tytuł, tylko naprawdę coś konkretnego, co komuś może w przyszłości w jakiś sposób pomóc :wink:
Edit: Mazazel mnie ubiegła Big Grin
JakubSpahisKolańczyk napisał(a):
Gaga napisał(a):Wyznam, że kiedy się o tym dowiedziałem, to był to dla mnie coś ambicjonalny, ale taka jest brutalna prawda
Dla mnie też jest to cios, chociaż chyba nie bardzo ambicjonalny ;-)
Po prostu wspominając własną pracę mgr przygotowywanie próbek, dłuugaśne badania (na temat wpływu składu na stabilność termiczną mieszanin sulfonowanego politereftalany butylenu z poliamidem 6) i 100 tysięcy wniosków, oraz fakt że na tej pracy moja pani promotor się doktoryzowała... to tak trochę niefajnie ;-)
Ale fakt pracę mgr można napisać "na kolanie" i dostać niezłą ocenę. Swego czasu robiłam coś takiego usługowo (że się tak wyrażę), powinnam mieć zatem dziś kilkanaście tytułów mgr inż. ;-)
mgr inż. Gaga oj tam oj tam Smile
kurcze zastanawiam się czy nie pojechać na styczniowe warsztaty do stokrotki jako słuchacz. Nie mówią na kiedy planują kolejne terminy kopycich warsztatów, a te które są podane są już zajęte.. Tylko czy to ma sens?
Zdobywanie wszelkiej wiedzy ma sens. Do Twojej magisterki musisz jedynie zachować dużo dystansu i krytycyzmu wobec propagowanych w różnych miejscach treści. Jest to ważne, żeby konfrontować opinie i operować dowodami; żeby praca nie była "wyznaniem wiary", lecz zestawieniem poglądów i ich krytyczną analizą w oparciu o dowody.

Piszę tak, bo to co mówi dr Gołąb jest bardzo atrakcyjne, interesujące i chwytające za serce miłośnika koni. Tym bardziej trzeba szukać, podważać i stawiać pytania. Efektem może być wszystko, ale jedno jest pewne - wszystkie działania muszą być skierowane w strone poglądów, a nie ich autora.

Reasumując - jeżeli masz możliwość to jedź na warsztaty i pytaj. A potem konfrontuj to z przeciwnikami zasłyszanych teorii. Smile

Powodzenia!
Postanowione ! Już napisałam do stokrotki i czekam na numer konta. Bardzo mi się przyda ten kursik chociażby do pisania pracy właśnie. Dużo informacji z każdej strony to coś czego mi potrzeba Smile
Ktoś z Was się wybiera?Wink
Zapraszam do mnie na Suwalszczyznę na zbieranie materiału. Mam 15 koni, które sama werkuję, chętnie przyjmę pomoc w werkowaniu w zamian za pomoc w badaniach.
Berk chętnie bym przyjechała, ale to drugi koniec Polski ! Smile A ja muszę jednak się trzymać jakiś ram terytorialnych. Nie może być tak, że jedno kopyto spod Wrocławia, a drugie spod Olsztyna Smile
Już mniej więcej mam napisany plan pracy (roboczo) czyli co i jak będę robić i pisać Smile
Czeka mnie przygotowanie "formularza", na którym będę wypełniać zebrane dane.
Pierwsza część będzie wywiadem z właścicielem/opiekunem dotycząca ogólnie konia(wiek, rasa itd), sposobu utrzymania (stajnia-jaka, ściółka, wybieg - podłoże, czas spędzany w stajni i na wybiegu), żywienie(czym, ile itd), praca( pod siodłem i bez - rodzaj ilość, częstość, podłoże), później zdiagnozowane, przebyte i aktualne dolegliwości kopyt, też wrażliwość, macanie, werkowanie i kucie (kto robi-kwalifikacje kowala, jak często, w jaki sposób itd)
Dalej część, w której będą już moje obserwacje samego kopyta w danym momencie uwzględniając stan/wygląd jego poszczególnych części.
No to tak wstępnie :lol:
Stron: 1 2