Hipologia

Pełna wersja: Stare sposoby / domowe
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Ostatnio wpadła mi w ręce książka A. Królikiewicza, który opisuje sposoby pielęgnacji nóg. Latem wspomina o chłodzących okładach, zimą o fluidowaniu ścięgien. Pierwszy raz się spotkałam z tym określeniem i zastanawiam się, czy takie stare sposoby są nadal skuteczne i warte uwagi? A jeżeli tak to o co dokładnie chodzi z tym fluidowaniem?

Zastanowiło mnie jeszcze jedno. . . Wg Królikiewicza stłuczenia leczy się okładami rozgrzewającymi. . . Mi wet kazał stłuczenie chłodzić wodą i glinkami chłodzącymi. Jak to możliwe ,że tak skrajnie się pozmieniało? Stłuczenia nie są przecież aż tak skomplikowaną sprawą.
A bo są dwie szkoły: falenicka i otwocka he he he...
Pamiętam, że nawet na katedrze weterynarii mojej uczelni był podział na tych, co każą chłodzić i na tych, co rozgrzewać. Ja stosuję taktykę: w pierwszych momentach chłodzić (ograniczenie stanu zapalnego), w dłuższej perspektywie rozgrzewanie (pobudzenie ukrwienia).
"Fluid" to zwyczajnie nazwa okładu i terminem tym można określać wszelkie wcierki. Co do składu opisanego przez Królikiewicza, to problemem jest dostępność wszystkich składników (obecnie są drogie lub zwyczajnie niedostępne), natomiast samo stosowanie okładów jest oczywiście wskazane. Tak jak napisał Bartek powinno się najpierw chłodzić, a potem wcierać. Zresztą jak poczytasz bardziej szczegółowo, to jest zalecane chłodzenie nóg zimną wodą (nie dam głowy czy akurat u Królikiewicza), a preparaty rozgrzewające później.

Ja proponuję tanią i doskonałą recepturę na nogi - również kawaleryjską: 1/2l. denaturatu, 1l. wody, 25 ml arniki, 25 ml. spirytusu kamforowego. Owijki pokrywamy mgiełką (wilgotne, ale nie mokre), zawijamy i rano nogi w pięknym stanie.

Ps. Obecne środki też najpierw chłodzą, a później rozgrzewają.
Teraz sporo doczytałam ( literatura z różnych źródeł Wink i faktycznie jest napisane,że przez pierwsze 24 h tylko zimne a potem to już ciepłe okłady.

Jeżeli chodzi o ogólną pielęgnacje kończyn ( bez stłuczeń i opuchlizny) A. Królikiewicz latem zaleca masaż( opuszkami pociągając od pęciny w górę), okłady z kwaśnej albo zwykłej wody lub po prostu natrysk z węża. Zimą po wysiłku , właśnie fluidowanie. Ale czy te składniki ciężko dostać : wódka 45 procentowa lub spirytus denaturowany zabarwiony jodyną? Może chodziło o inny przepis Królikiewicza ? bo ten wygląda nieskomplikowanie Wink

Może znacie jeszcze jakieś inne stare, kawaleryjskie sposoby? Zaciekawił nie ten temat, a takie rozwiązania mogą okazać się całkiem przydatne.
Tak chodziło o zdecydowanie inny przepis - muszę poszukać.
Jedna moja znajoma na obrzęki robi okłady ze smalcu i szałwii. Mówi, że opuchlizna świetnie schodzi ( gdy jej mąż złamał nogę też mu się nie upiekło Tongue )
Starym i sprawdzonym sposobem na pozbycie się obrzęków jest przyłożenie "zbitych" (poprzełamywanych?) liści włoskiej kapusty, nie wiem na jakiej zasadzie to działa... ale działa :-)
przy problemach trawiennych (biegunka źrebiąt na przykład) - pomaga wywar z pokrzyw
na stare skaleczenie - we wzroście sierści pomaga maść z wit A (zmiękcza naskórek, szybciej rośnie sierść)
na podbicia i wszelkie ropne skaleczenia - okłady z rivanolu
aby kopyta się błyszczły jak psu ..oczy należy je dzień przed zawodami natrzeć ... przekrojoną cebulą. W dzień zawodów też - po czym przetrzeć gazetą
Pognieciona gazeta również nieźle nabłyszcza sierść (taka zwykłą papierowa - Koń Polski itp czasopisma się nie nadadzą ;-))
No i jeszcze tymianek i rozmaryn (zaparzone) działają odkażająco np na skórę Smile ja stosowałam na łuszczący się naskórek u klaczy z alergią i..efekty może były ale zrezygnowałam bo bardzo jej się nie podobało polewanie po grzywie i ogonie :>
Na problemy skórne dobry jest wywar z krwawnika i wrotycza. Świeżym krwawnikiem i wrotyczem mozna też natrzeć konia przeciw owadom.
Podobnie działają liście orzecha włoskiego- natrzeć sierść, można powiesić gałąź z liśćmi nad koniem w boksie/stajni.

Do nabłyszczania kopyt- upleść "warkocz" słomiany i starannie nacierać kopyta. Będą lśniły.

Nawilżanie i odżywianie kopyt: maść tranowa lub tran- smarować samą koronkę.

Sposób masztalerski : aby w rowki przystrzałkowe i głębszą strzałkę nie dostawały się niepożądanie rzeczy- zrobić gęsta papkę z gliny i zakleić rowki.
asio napisał(a):Sposób masztalerski : aby w rowki przystrzałkowe i głębszą strzałkę nie dostawały się niepożądanie rzeczy- zrobić gęsta papkę z gliny i zakleić rowki.

Ale po wyschnięciu nie będzie toto działać jak kamień w kopycie?? Confusedhock:
Stosowałam w tym roku na kopyto okłady w postaci tzw mazideł róznych przykrytych glinką chłodzącą (porządny uraz strzałki), glinka kamieniła się totalnie po kilku godzinach :-( i ciężko się ją nawet wygrzebywało ze strzałki...

chyba, żeby wklejać jej niewiele (na co wpadłam dzień po pierwszym zastosowaniu ;-))
Stary masztalerski sposób na błyszczącego konia -przetrzeć szmatką zwilżoną denaturatem :lol: A tuż przed pokazami nie wolno prać konia, bo będzie matowy :lol:
kopyta nabłyszczać cebulą :wink: